Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z jak zemsta - Rozdział V

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:36, 08 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział V

Serena Pulido poszła spać do swojego pokoju bardzo przejęta tym wszystkim, o czym opowiedział Clemont. Oczywiście całym sercem stała po stronie zamaskowanego banity, a co za tym idzie zaniepokoiło ją to, że tego dnia o mały włos nie został on złapany przez Clemonta Pinkertona. Dziękowała Bogu, iż również tym razem Zorro zdołał zbiec. Nie chciałaby go widzieć na szubienicy.
Senorita przebrała się w nocną koszulę i spojrzała na swoje odbicie w lustrze, po czym zaczęła mówić sama do siebie (co ostatnio dość często jej się zdarzało):
- Ja wiem, że Ash jest w głębi serca wciąż tym samym dobrym oraz bardzo uroczym chłopcem, jakim był wtedy, kiedy go poznałam. Wiem też, że gdybym za niego wyszła, to z całą pewnością zdołałabym rozwinąć w nim to jego dawne „ja“, jednak nie mogę tego zrobić, ponieważ moje serce należy do innego. Mimo wszystko powinnam iść za głosem rozsądku, lecz cóż mogę poradzić na to, iż to moje głupie serce rwie się w zupełnie innym kierunku?
- A wolno wiedzieć, jaki to jest kierunek?
Serena odwróciła się przerażona w stronę, z której właśnie dobiegł ją tajemniczy głos. Zauważyła wówczas Zorro stojącego sobie spokojnie, jak gdyby nigdy nic, na balkonie jej pokoju. W dłoni trzymał różę.
- Dobry wieczór, senorita Pulido - powiedział.
Dziewczyna pisnęła przerażona, po czym szybko złapała za szlafrok i naciągnęła go siebie.
- Senor Zorro! A cóż to za maniery?! - zapytała gniewnym tonem - Jak pan śmie zakradać się nocą do pokoju panny z dobrego domu?!
- Przykro mi, że muszę złamać zasady dobrego wychowania, lecz nie mam innego wyjścia - odpowiedział jej Zorro z figlarnym uśmiechem na twarzy - Musiałem bowiem senoritę zobaczyć. Ostatnim razem widzieliśmy się kilka dni temu, kiedy miałem tę przyjemność ocalić pani życie.
- Wiem i dziękuję panu z całego serca za ten uczynek.
- Ja zaś dziękuję za to, iż miałem możliwość uratowania pani.
Po tych słowach Zorro podszedł do Sereny Pulido i podał jej różę. Dziewczyna mimo pewnych oporów przyjęła kwiat, a następnie powąchała go wzruszona.
- Jest piękna.
- Dziękuję ci, senorita, chociaż jestem zdania, że i tak blednie ona przy uroku, jaki pani roztaczasz swoją osobą.
Serena spojrzała na niego z delikatną ironią w oczach.
- Ile kobiet uraczył pan już tą śpiewką, senor Zorro?
- Nie wiem. Po setnej straciłem rachubę.
Panna Pulido wściekła cisnęła w niego poduszką.
- Spokojnie, senorita. Tylko żartowałem - zachichotał przestępca - Nie chciałem w żadnym razie panny urazić. To był tylko żart.
- To był żart w bardzo złym guście.
- Proszę zatem o wybaczenie.
Serena uśmiechnęła się delikatnie do bandyty w masce.
- Przebaczam panu, ale proszę już lepiej stąd iść. Detektyw Clemont Pinkerton jest w tym domu i chce pana schwytać.
- Miałem dzisiaj wątpliwą przyjemność spotkać tego osobnika, ale nie uważam, aby mógł on mnie wydać władzom.
- Jeszcze się senor może poważnie pomylić względem niego. On jest oddany gubernatorowi Giovanniemu! Proszę, uciekaj stąd, senor Zorro!
- A dlaczego?
- Bo inaczej ktoś może tu pana zobaczyć i złapać.
- Umarłbym wtedy patrząc na panią, senorita.
- Nie! Ja nie chcę, żebyś umarł!
- Dlaczego?
- Bo... Bo ja... Ja...
Zorro podszedł do niej bliżej, wciąż się figlarnie uśmiechając.
- Ty mnie kochasz, Sereno?
- Nie... Nie mogę... Nie wolno mi przecież kochać bandyty, a do tego jeszcze tak bezczelnego jak pan, senor.
- Doprawdy? A jednak mnie pani kochasz.
- Nie! Nie kocham.
- Kochasz.
- Nie.
- Tak.
- Nie!
- Ależ tak.
- Ależ nie!
- Och, losie - uśmiechnął się doń Zorro - Chyba muszę zatem przejść do czegoś, do czego nie chciałem przejść. Ale skoro senorita zamierzasz nadal kłamać, to nie mam wyboru.
Po tych słowach objął on dziewczynę w pasie i pocałował ją czule w usta. Serena początkowo chciała go odepchnąć od siebie, ale bardzo szybko zmieniła zdanie i zarzuciła mu ręce na szyję, oddając pocałunek.
- Kochasz mnie, Sereno?
- Tak, Zorro! Kocham cię! Kocham od pierwszej chwili, gdy cię tylko ujrzałam! Kocham cię! Ale proszę, właśnie w imię mojej miłości do ciebie proszę, abyś uciekał, póki jeszcze czas.
- No dobrze, senorita, jednakże jutro wypatruj mnie podczas zabawy! Zamierzam zatańczyć z panią choć jeden taniec.
Wypowiedziawszy te słowa Zorro uśmiechnął się do Sereny, po czym podbiegł do balkonu i wyskoczył przez niego w mrok nocy.

***

Tej nocy nie tylko Serena Pulido miała u siebie gościa. Miała go także Bonnie Pinkerton. Dziewczynka spała spokojnie w swoim łóżku, kiedy to nagle poczuła, że ktoś gładzi jej twarz. Obudziła się i ku swemu zdumieniu zobaczyła, iż tym kimś jest Mały Zorro, a czynność swoją wykonuje różą.
- To ty! - pisnęła głucho dziewczynka - Co ty tutaj robisz?
- Odwiedzam najpiękniejszą pannę, jaka kiedykolwiek stąpała po tej ziemi - odpowiedział bandyta.
Bonnie usiadła na łóżku i spojrzała na niego groźnie.
- A musiałeś to robić w nocy?
- Wybacz mi tę nieuprzejmość, senorita, ale w dzień przyjść tutaj nie mogłem. Twój brat by mnie aresztował.
- Racja. Ale czemu tu przyszedłeś?
- Aby dać ci ten kwiat i zaprosić cię na tańce, które to mają się jutro odbyć z okazji święta miasta.
To mówiąc Mały Zorro podał dziewczynce do ręki różę. Ta przyjęła ją z radością, choć w miarę możliwości próbowała ukryć swoją euforię.
- Ale jak niby chcesz się zjawić jutro na zabawie? Przecież tam będą żołnierze. Rozpoznają cię i zostaniesz schwytany.
- Nie ma takiej możliwości, gdyż zamierzam zachować ostrożność.
- W tym stroju za bardzo rzucasz się w oczy.
- Pojawię się zatem w najlepszym kamuflażu na świecie. W swojej prawdziwej tożsamości.
- Niby jakiej?
- Tego ci nie mogę powiedzieć, ale bądź pewna, o pani, że mnie mimo wszystko rozpoznasz.
Mały Zorro uśmiechnął się figlarnie do dziewczynki, następnie zaś zeskoczył z krzesła, na którym właśnie siedział i rzekł:
- Nie chcę dłużej zakłócać ci snu, senorita, ale muszę też ci wyjaśnić, że wtedy na drodze musiałem cię pocałować. Wiem, że to było karygodne zachowanie i zasługuję na potępienie, jednak wiedz również, iż nie żałuję wcale swego czynu.
- Kto by pomyślał? - burknęła złośliwie Bonnie.
Bandyta zachichotał, po czym podszedł do niej i powiedział:
- Pamiętaj... Jutro na tańcach.
Następnie pocałował ją w usta. Panna Pinkerton zapiszczała gniewnie i zamierzała dać temu zuchwalcowi w twarz, ale Mały Zorro przytrzymał jej dłoń, chichocząc przy tym lekko.
- Tym razem byłem czujny. Adios, senorita!
Chwilę później wybiegł on przez okno i zniknął w mroku nocy.
- Cóż to za bezczelny drań! - pisnęła oburzona Bonnie - Ale z drugiej strony tak cudownie całuje!

***

Następnego dnia odbywała się w samym centrum Alabastii zabawa z okazji święta miasta. Wszyscy mieszkańcy tego jakże przepięknego miejsca przybyli tłumnie do oberży Brocka Wandstorfa oraz jego rudowłosej żony Misty, aby u nich świętować, choć prawdę mówiąc niewielu z nich miało teraz jakiekolwiek powody do świętowania. W końcu większość ludzi była tutaj gnębiona wysokimi podatkami, jak również i wyjątkowo okrutnymi rządami Jego Ekscelencji gubernatora, którego to reprezentowali tutaj ten nikczemnik, kapitan James Monastario oraz jego siostra, porucznik Jessie Monastario. Na zabawę jednak przybyły tłumy czując, że jeżeli tego nie zrobią, to wówczas podły komendant Alabastii nie omieszka im tego kiedyś wypomnieć w typowy dla siebie sposób - poprzez areszt i baty.
James Monastario doskonale zdawał sobie z tego sprawę, co myślą o nim ludzie, więc oczywiście wielką przyjemność sprawiło mu to, że takie tłumy pojawiły się na zabawie. On sam również tam przybył i choć rany zadane mu przez Zorro na policzkach i szyi były nadal widoczne, to jednak dość dobrze zatuszował je bardzo grubą warstwą pudru. Jego siostra nie brała udziału w zabawie, gdyż ciosy batem otrzymane poprzedniego dnia zbyt mocno ją uwierały. Z kolei sierżant Meowth Garcia zjawił się z wielką radością, chociaż bardziej niż tańce ciekawił go bufet, z którym od razu zawarł bliższą znajomość.
Oczywiście na zabawie nie mogło zabraknąć też rodziny de La Vega, która przybyła razem ze swoimi gośćmi, czyli rodzeństwem Pinkerton oraz donną Pulido i jej córką. Serena i Bonnie musiały przyjść na tę zabawę razem z Ashem i Maxymiliano, co niezbyt im odpowiadało, gdyż obaj nie byli zbyt dobrymi tancerzami, czego dowiedli podczas pierwszego tańca depcząc im notorycznie po palcach. Obie panny niespokojnie wyglądały przybycia tancerzy, którzy im to wczoraj w nocy obiecali.
Dawn w przeciwieństwie do nich bawiła się wręcz doskonale tańcząc z każdym, kto ją o to poprosił. Budziła tym samym zazdrość Clemonta, który wyglądał uważnie Zorro i Małego Zorro. Spodziewał się, że ci dwaj nędznicy w końcu się tu pojawią, gdyż są na tyle bezczelni, aby to uczynić, ale wciąż nie było ich widać, a tymczasem wybranka jego serca tańcowała z różnymi kawalerami, co bardzo go rozpraszało. Krótko mówiąc, zazdrość odbierała mu czujność.
Tymczasem Ash odprowadził Serenę na bok, kiedy skończyli tańczyć. Senorita Pulido musiała przyznać, że pomimo początkowych trudności w końcu sobie dał on radę uniknąć deptania jej po palcach, a prócz tego, gdy po cichu dała mu na ucho kilka drobnych wskazówek, to nawet wykazał się jako tancerz. Ale cóż... Niestety, to nie był Zorro, na którego ona czekała, więc kiedy młody de La Vega zaczął jej opowiadać o swoich uwagach na temat tańca, to Serena szybko go zbyła, mówiąc:
- Tak bardzo chce mi się pić. Możesz przynieść mi lemoniady?
- No dobrze... Oczywiście, moja droga.
Ash poszedł do bufetu po wyżej wzmiankowany napój. Wówczas to Serena odetchnęła z ulgą i zaczęła się wachlować wachlarzem.
- Może chociaż na chwilę przestanie gadać - powiedziała - Choć nie powiem, tańczy całkiem dobrze. Mógłby się jednak trochę podszkolić.
Nagle podszedł do niej kapitan James Monastario. Skłonił się on przed nią i powiedział:
- Czy wolno panią prosić do tańca?
- Przykro mi, jednak ten taniec obiecałam już komuś innemu - odparła Serena dumnym tonem.
Już wolała tańczyć z Ashem niż tym łajdakiem.
- Więc pani odwoła swego tancerza i zatańczy ze mną.
- Nie ma mowy, kapitanie!
- Ośmiela mi się pani sprzeciwiać?
- Owszem i nawet więcej! Żądam, aby zostawił mnie pan w spokoju!
To mówiąc Serena zamierzała odejść, jednak kapitan złapał ją za rękę i brutalnie przyciągnął do siebie.
- Uważasz, że jesteś taka bystra? Że możesz mi się wiecznie opierać? Dowiedz się, iż tak nie jest! Twoja matka już teraz ma bardzo złą opinię u Jego Ekscelencji. Pomyśl tylko, jaką będzie miała opinię, gdy doniosę panu gubernatorowi o tym, że jej córka zadaje się z przestępcami!
- Nie rozumiem, o czym pan mówi - warknęła Serena.
- Doskonale to wiesz, moja słodka - uśmiechnął się podle mężczyzna - Wiem dobrze, że jesteś zakochana w tym bandycie Zorro.
- Niby skąd pan to może wiedzieć?
- Z obserwacji oraz tego, co mi mówił senor Pinkerton.
Przeklęty gaduła, pomyślała sobie Serena. Nawiasem mówiąc z niego jest naprawdę dobry detektyw, skoro bez trudu odgadł moje uczucia.
- Pan Pinkerton nie zawsze wie, co mówi - rzekła bezczelnie Serena.
- Poważnie? Jak dla mnie jego słowa brzmią niezwykle przekonująco. Więc pomyśl tylko, senorita, co się stanie z twoją matką, gdy tylko doniosę Jego Ekscelencji o twoich sympatiach? Oczywiście nie uczynię tego, bo przecież nie robi się takich rzeczy przyszłej teściowej, ale musisz mi zacząć okazywać swoje zainteresowanie i względy.
- Ach tak! - wysyczała przez zęby Serena - Więc jeżeli nie mogłeś pan miłością zdobyć mego serca, to zamierzasz zrobić to siłą?
- Skoro nie mam innego wyjścia, muszę stosować takie metody. Więc jak? Zatańczysz ze mną, senorita?
Serena ze złości kopnęła go w kostkę.
- Oto moja odpowiedź.
James na chwilę puścił ją, masując sobie obolałą nogę. Szybko jednak podbiegł do dziewczyny i brutalnie złapał ją za rękę.
- Chwileczkę, moja droga! Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy!
- Ja już ją skończyłam! - zawołała Serena.
W tej samej chwili padł strzał i kapelusz zleciał z głowy kapitana. Muzyka natychmiast ucichła, a wzrok wszystkich skupił się na oknie tuż przy suficie. Siedział w nim Mały Zorro z pistoletem w ręku, z którego lufy szła stróżka dymu.
- Senorita chyba powiedziała, że ma pan ją zostawić, kapitanie.
- To ty! - zawołał Monastario wściekłym głosem - Żołnierze, brać go!
- Nie tak prędko! - James usłyszał za sobą znajomy głos.
To był Zorro, który stanął za nim i przyłożył mu szpadę do pleców.
- Nie umie wcale pan postępować z damami, kapitanie - uśmiechnął się ironicznie bandyta - Najwidoczniej wczorajsza lekcja niczego pana nie nauczyła. Muszę zadać panu inną.
- Żołnierze... Sierżancie Garcia! - zawołał James.
- Nie radzę! - powiedział groźnie Mały Zorro - Teraz mała powtórka wczorajszych przygód, kochani! Jeżeli zrobicie choć jeden krok do przodu, to zastrzelę waszego komendanta i tym razem naprawdę to zrobię!
- Właśnie! - uśmiechnął się Zorro - Wobec tego wszyscy żołnierze są proszeni o oddanie broni i złożenie jej w kącie. A następnie o opuszczenie tego miejsca na godzinę i ani sekundę krócej.
- Co mamy zrobić, kapitanie? - zapytał Meowth.
James Monastario pocił się na całej twarzy, ale wiedział, że jest na z góry przegranej pozycji.
- Róbcie, co wam każą - powiedział.
Sierżant rozłożył bezradnie ręce. Skoro komendant każe, oni muszą go słuchać. On i żołnierze złożyli więc broń i wyszli z gospody.
- Doskonale. A teraz dam panu lekcję dobrych manier, panie kapitanie - rzekł Zorro.
Następnie wymierzył on Jamesowi Monastario bardzo silny kopniak w pośladki. Mężczyzna poleciał przez całą salę, a potem uderzył się głową o kontuar i stracił przytomność.
- Doskonale - uśmiechnął się Zorro i schował szpadę.
Następnie spojrzał on na Serenę, ujmując jej dłoń oraz mówiąc:
- Mówiłem, senorita, że przyjdę.
Mały Zorro zaśmiał się wesoło, schował sobie pistolet za pas, po czym wskoczył na żyrandol, rozbujał się na nim i wylądował zwinnie na ziemi obok Bonnie, patrzącej na niego z zachwytem.
- Muzykanci, flamenco! - zawołał młodociany bandyta.
Muzykom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, gdyż zaczęli grać, a Mały Zorro porwał do tańca Bonnie. Zorro zaś zaczął radośnie tańczyć z Sereną.
- No nie! Moja córeczka tańczy z bandytą! - jęknęła załamana Grace - Choć prawdę mówiąc, ma on wspaniałe wyczucie rytmu.
- To fakt - uśmiechnął się Josh - Wielka szkoda, że mój syn tego nie potrafi.
Clemont patrzył oburzony, jak jego siostra gnie się w tańcu razem z zamaskowanym banitą. Wściekły ruszył w jej kierunku, ale wówczas drogę zastąpiła mu Dawn.
- Panie wybierają! - zawołała radośnie.
Następnie porwała ona do tańca detektywa, który początkowo chciał zaprotestować, jednak zmienił zdanie w tej sprawie i pozwolił, aby nogi same poprowadziły go do tańca. Zanim się obejrzał już całkowicie zatracił się w tym, co robi. Przestało mieć dla niego znaczenie Zorro oraz wszystko, co było z nim związane. Istniała już dla niego tylko panna Dawn oraz ten wspaniały taniec.
Zabawa trwała w najlepsze, a trzy niesamowite pary taneczne śmigały po parkiecie jak szalone w tańcu pełnym miłości i romantyzmu. Niestety... Wszystko, co dobre musi mieć swój kres i ta sytuacja, jakkolwiek bardzo piękna, także musiała się zakończyć. Miało to miejsce wtedy, gdy kapitan Monastario odzyskał przytomność i zobaczył, co się święci. Wówczas to wściekły porwał za szpadę i rzucił się z na Zorro, aby go przebić od tyłu. W ostatniej chwili panna Serena zauważyła to i pisnęła ostrzegawczo. Dzielny bandyta odsunął na bok siebie i swoją partnerkę, tak więc szpada kapitana uderzyła w próżnię.
- Bardzo jest pan odważny, kapitanie, skoro atakuje pan tylko od tyłu - zachichotał Zorro, po czym uderzył Jamesa pięścią w twarz.
Oficer upadł na ziemię, masując sobie obolałą szczękę.
- Żołnierze, do mnie! Brać ich! - krzyknął.
Mały Zorro przyłożył mu lufę pistoletu do czoła.
- Żołnierze... Nie musicie się spieszyć - jęknął kapitan, bardzo szybko zmieniając zdanie.
- Ale my chyba musimy - powiedział Mały Zorro - Inaczej ci dranie za drzwiami zaraz nas złapią i powieszą.
- Niestety, to prawda - odpowiedział jego starszy kolega - Jakoś mi się nie spieszy na szubienicę.
Następnie ucałował on dłoń Sereny, mówiąc:
- Dziękuję za ten jakże wspaniały taniec. Nie mogę się już doczekać kolejnego. Adios, senorita.
Młodszy z bandytów także pożegnał swoją uroczą tancerkę, całując ją bezczelnie w usta na oczach wszystkich, po czym zadowolony dołączył do Zorro i razem opuścili gospodę przez okno.
Chwilę później do oberży wpadli żołnierze, których kapitan ponownie wezwał. Rozbiegli się oni we wszystkich kierunkach, szukając Zorro i jego wspólnika. Obaj jednak przepadli, jakby wcale ich tu nie było.
Serena westchnęła głęboko. Żałowała, że tak wspaniała zabawa w tak smutny sposób musiała się skończyć. Nagle poczuła, iż ktoś chrząka tuż za jej plecami. Spojrzała za siebie i zobaczyła Don Asha trzymającego w dłoni szklankę z lemoniadę.
- Twój napój, Sereno - powiedział młody de La Vega.
Dziewczyna westchnęła załamana, gdy go ujrzała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 8:16, 08 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział V

Czy ta pierwsza scena to nie nawiązanie do Znaku Zorro z Tyrone Powerem ?
Tam też była róża i pamiętam, że Lolita nakładała na siebie szlafrok.
Nie wiem, jak ten Zorro to robi, ten złodziej, że kradnie serce każdej damy.
Jest taki niesamowicie szarmancki, czarujący, uwodzicielski, pewny siebie, ale nie zarozumiały, męski, a zarazem taki wrażliwy, delikatny i czuły, że żadna nie może mu się oprzeć.
Ależ kapitan zrobił się chamowaty, nigdy wcześniej taki nie był, ale Zorro jak zwykle dał mu porządną nauczkę.
Detektyw się chyba zakochał i dobrze, może zajęty miłością, przestanie myśleć o schwytaniu Zorro.
I co będzie dalej ?
Kapitan na pewno nie daruje upokorzenia, jakiego doznał publicznie, w czasie zabawy.
Nie kocha senioraty, ale będzie go bolała zraniona miłość własna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:06, 08 Sie 2020    Temat postu:

Tak właściwie, to bardziej nawiązanie do oryginalnej powieści, kiedy Lolita miała sjestę i Zorro ją wtedy odwiedził i wyznawał jej miłość. Nieco też nawiązałem do bajki z 2002 roku, która jest najwierniejszą adaptacją oryginalnej książki. I tam też Zorro idąc w zaloty do ukochanej dał jej różę. Wtedy, jak pisałem to opowiadanie, jeszcze nie znałem filmu z 1940 roku, ale możliwe, że nieświadomie do niego nawiązałem Smile
Właśnie, Zorro to potrafi skraść serce każdej damy i wcale nie trudno w to uwierzyć Smile Choć w kilku wersjach bywał takim nieco Casanovą, choćby w tej polskiej trzytomowej książce "ZORRO - JEŹDZIEC W MASCE", zalecał się do dwóch naraz, ale ostatecznie poślubił trzecią, która jako jedyna nie gardziła nim jako Diego i poznała się na nim, łatwo domyślając się, że jego zachowanie to jest tylko i wyłącznie grą Smile
Detektyw rzeczywiście jest poważny zakochany w siostrze naszego bohatera i miłość sprawia, że nieco odciąga go to od jego pracy, a w każdym razie na pewno zmusza go do tego, aby patrzył na pewne sprawy inaczej Smile
Oj tak, kapitan nie daruje takiej zniewagi. Miłość własna jest silnym uczuciem i on nie puści płazem takiej zniewagi. Także to jeszcze nie koniec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Sob 11:07, 08 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin