Forum serialu Zorro

ZORINA13

Zawsze się zastanawiałam czy nie ciekawiej by było gdyby to, Dymna grała Stefanie Rudecką ?

Warto też wspomnieć o przedwojennej wersji Trędowatej ,wspaniały Franciszek Brodniewicz jako ordynat Michorowski.

Starlet

A ja się cieszę, że nie Dymna dostała główną rolę. Jednak była w tedy bardzo popularna, dostawała wiele propozycji i grała wiele pierwszoplanowych ról i ciekawie ją było zobaczyć w negatywnej, drugoplanowej postaci.

ZORINA13

Tak na tym polega ten zawód ,że aktor ma wiarygodnie przedstawiać różne role ,a nie grać całe życie jednej postaci.
Jeśli tak to jest ,to mam wrażenie ,że aktor kreuję siebie ,ale to dotyczy raczej współczesnych celebrytów.

Kronikarz56

Ja osobiście uważam, że Starostecka zagrała rewelacyjnie Stefcię i pasowała mi do osoby kruchej i tak delikatnej, że byle podmuch wiatru ją zmiecie. Ania Dymna, choć grywała postacie delikatne i romantyczne, to jednak dość silne, aby pokonać przeciwności losu. Dlatego lepsza była jako Melania, która w jej wykonaniu posiada pewne sympatyczne cechy Smile

ZORINA13

Hubert, pamiętasz może nową wersję Trędowatej z 2000 roku, gdzie Stefcie całkiem nieźle grała młoda Anita Sokołowska ?
Tylko zakończenie serialu było beznadziejne, że ich nie połączyli, gdy ją odnalazł i dowiedział się Waldi, że Stefania żyje.
Gdyby nie to głupie zakończenie, serial oceniłabym na plus, podobała mnie się główna para, stroje, klimat z epoki.

Kronikarz56

Znam bardzo dobrze ten serial i uważam, że był on całkiem pomysłowy, Anita Sokołowska zagrała rewelacyjnie, pierwsze odcinki to niemalże żywcem sceny wyjęte z książki, ale niestety... potem po prostu przesadzili. Podobało mi się nawiązanie do "ZNACHORA", tam jest chyba klinika profesora Wilczura... I pokazanie świata filmu, ale i tak ostatnie odcinki są beznadziejne i nie połączenie ze sobą naszych bohaterów... Po prostu beznadzieja! I nawet w ogóle dobrze tego nie uzasadnili.

A pamiętasz piosenkę z tego serialu? "W RAMIONACH TWYCH" śpiewanej przez Beatę Rybotacką? Moja mama pokochała tę piosenkę Smile

ZORINA13

Tak, piękna piosenka, taka romantyczna z mgiełką marzycielstwa.
Niby uzasadniali to tak, że Waldi myślał, że Stefcia go oszukała, chociaż to jej rodzice namącili, a ona straciła pamięć.
I jeszcze ożenił się z tą okropną Melanią Barską, tak jak rodzina chciała, ona od początku go zdradzała, a on miał nieślubne dzieci.
Obrzydliwe, a tak się dobrze zapowiadało, że skoro Stefcia przeżyła, to w końcu będą razem, przecież byli dla siebie stworzeni.
W ostatnim odcinku zasugerowano, że może ich wnuki się połączą, a potem nagle urwali, zakończyli.

Kronikarz56

Właśnie, po prostu beznadziejnie to wszystko sobie wymyślili. Ktoś kiedyś napisał na Filmwebie, że ten ślub Waldiego z Melanią był żałosny i nierealny, że już prędzej piekło by zamarzło Smile

I moim zdaniem mieli rację Smile

A swoją drogą wiem, że jest książka, nie pomnę jednak tytułu, w której Stefcie przeżyła i błąka się chyba po domu i okolicy, Waldi myśli najpierw, że to duch, potem odkrywa stopniowo, że to jego ukochana i dochodzi po kilku perypetiach do ślubu zakochanych i mamy jeszcze dwie powieści tej samej autorki - jedna o synu Waldiego i Stefci, druga o ich córce. Jak dla mnie super pomysł. Wszak powieści "TRĘDOWATA" i "ORDYNAT MICHOROWSKI" nie mówią, że Waldi był wiecznie sam. Urywają się tak po kilku latach po śmierci Stefci. Autorka tych książek, o których mowa sugeruje nam, że po tych kilku latach on ją odnalazł i znowu byli razem i nic ich nie rozdzieliło. Jak dla mnie - SUPER! To by nakręcili, a nie jakiś badziew!

ZORINA13

A ja chyba widziałam kiedyś te książki w sklepie. Czy trzecia część nie była już o ich córce, która się zakochała w biednym wiejskim lekarzu ?

Kronikarz56

Mnie się właśnie wydaje, że tak - że trójka była o ich córce, która pokochała prostego i uczciwego, ale biednego człowieka, który uczciwie na siebie pracował. Możliwe, że był on lekarzem. Tak czy inaczej uważam, że takie dzieło warto nakręcić. O tym zrobić serial, a nie jakiś badziew z durnym zakończeniem, które nie miało w ogóle prawa bytu.

ZORINA13

Bo to chyba logiczne, że skoro Stefcia jednak przeżyła, to muszą być razem.

Kronikarz56

Otóż to! To jest chyba logiczne! W każdym razie dla takich ludzi jak my. Bo dla twórców filmowych to widocznie niekoniecznie.

ZORINA13

Cudowna Elżbieta Barczewska, pierwsza filmowa Trędowata, jak również Marysia z przedwojennej wersji Znachora, urocza aktorka.

Kronikarz56

Właściwie pierwsza przedwojenna Stefcia to była Jadzia Smosarska w wersji kina niemego. Wersja, zdaje się, nie zachowała się do naszych czasów. Ale Elżbieta Barszczewska była po prostu rewelacyjna. A do tego jeszcze partnerował jej Franciszek Brodniewicz, prawdziwy amant polskiego kina międzywojennego. Marysię rzeczywiście też zagrała. A widziałaś inne jej role? Pasowały jej role tragicznych lub smutnych kobiet, które jednak zazwyczaj w końcu znajdowały swoje szczęście Smile

A przy okazji "ZNACHORA" mamy tutaj nowoczesny zabieg jak na kino lat 30 - Elżbieta zagrała Marysię i jej matkę Beatę i w kilku scenach widzimy je obie na ekranie obok siebie. Ciekawe, prawda? 1937 roku i już to umieliśmy zrobić Smile

I nie tylko w tym filmie. W filmie "PANI MINISTER TAŃCZY" zastosowali to samo z Tolą Mankiewiczówną Smile

ZORINA13

Widziałam panią Barszczewską jeszcze w jakimś filmie, chyba to był film Trzy serca.
Bardzo ładna i sympatyczna aktorka z niej była.