Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zorro - mit czy prawda?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> Forum fanów Zorro
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 16:55, 31 Sie 2022    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

Na pewno nie raz zastanawialiście się czy człowiek o imieniu Zorro istniał na prawdę? Czy był ktoś taki w czarnej masce i rzeczywiście bronił słabszych? Podobna sytuacja jest z równie legendarnym obrońcą uciśnionych Robin Hoodem. Do niego jednak jest bardziej pewne, iż nie jest tylko tworem wyobraźni, ale rzeczywiście istniejącą postacią z przeszłości. Legendy krążą już o nim od 600. lat. Prawdopodobnie bohater ten nazywał się Robin Hode. Był on dzierżawcą u arcybiskupa Yorku, i został wyjęty spod prawa w 1225 r. Według przekazów grasował razem ze swoją grupą. Ukrywali się w lesie Sherwood i walczyli przeciwko niesprawiedliwości szeryfa Notthingam- Roberta de Rainaulta. Robin był świetnym łucznikiem. Do dziś z resztą można oglądać na zamku w Notthingam jego łuk i dwie dobrze zachowane strzały. I właśnie choćby te przedmioty wskazują na autentyczność tej postaci.
Co do Zorro to nie jest taka łatwa sprawa. Istnieją dwie wersje. Pierwsza ( najbardziej znana) mówi, że pierwowzorem Zorro był Jouquin Murietta. Urodził się on w roku 1829 w Meksyku. Przyjechał w pobliże San Francisco w czasie wielkiej gorączki złota. Tam Amerykanie ciężko pobili i zgwałcili jego żonę, a brata jego zabili. Ślubując zemstę Murieta utworzył gang złożony z Meksykanów, którzy przemierzali przygraniczne miasta i terroryzował poszukiwaczy złota. Zmarł w 1853- scięto mu głowę.

Druga wersja jest mniej znana, ale bardziej prawdopodobna. Zorrem miałby być Irlandczyk- niejaki William Lamport. Urodził się w 1615 roku w bardzo religijnej rodzinie marynarzy. W 1642 roku został aresztowany przez inkwizycję, która oskarżyła go o szpiegowanie przeciwko Hiszpanii. Skazano go na 10 lat więzienia. Osiem lat później uciekł z więzienia. Ta ucieczka była bardzo ważnym punktem w jego życiu. Zaledwie 4 dni później został ponownie złapany. W 1659 roku skazano go na śmierć za rzekome głoszenie herezji. Miał być spalony na stosie. Legenda głosi, że jeszcze w płomieniach zrobił na złość dla władz i popełnił na stosie samobójstwo- podskoczył i powiesił się kołnierzem na palu. Do dziś w centrum miasta Meksyk znajduje się pomnik poświęcony bohaterom odzyskania niepodległości. Jedna ze stojących tam figur jest podobizną Williama Lamporta.
Bardzo możliwe jest, że Johnston McCulley, pisząc "The Curse of Capistrano" korzystał z zapisków o Jouaquinie Murriecie jak i o Williamie Lamporcie. Można zauważyć, że fikcyjna postać Zorro posiada cechy jednego i drugiego mężczyzny. Spryt, mądrość i przeciwstawianie się władzy odziedziczył po Lamporcie. Natomiast po obu walkę o sprawiedliwość. Sama nazwa "Zorro" pojawiła się w historii życia Irlandczyka. U Murietty nic o tym nie wspominano.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Śro 16:58, 31 Sie 2022, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:45, 08 Wrz 2022    Temat postu:



Bardzo ciekawe informacje, zwłaszcza na temat tego drugiego człowieka. O tym nie słyszałem. Ale to ciekawe, że w jego biografii pojawia się nazwa "Zorro". Ale chyba autor tego artykułu popełnił błąd, czy raczej naprawdę poważnie dał się nabrać. Chodzi o to, jakoby rzekomo żona Murietty została zgwałcona i zabita przez żołnierzy amerykańskich i za to on się mścił. Jest to legenda, nieprawdziwa i niemająca nic wspólnego z faktami, wymyślona przez meksykańskich chłopów. Sam Joaquin Murietta nie miał w sobie nic z romantycznego bohatera. Był zbrodniarzem i łajdakiem i dostał to, na co zasłużył, ale w oczach Meksykanów, którzy przegrali wojnę z USA o Kalifornię, zdecydowanie urósł do rangi bohatera narodowego dlatego, że okradał i zabijał Amerykanów, a już za to w ich oczach zasługiwał na miano bohatera. Moim zdaniem postać Murietty zasługuje na to, aby sobie o nim opowiedzieć, w czym pomoże nam blog "W MROKU HISTORII" oraz audiobook na jego podstawie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Czw 1:45, 08 Wrz 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 9:07, 09 Wrz 2022    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

Postać zamaskowanego mściciela w czarnym kapeluszu i pelerynie, pozostawiającego za sobą znak litery Z, zna chyba każdy z nas. Jednak historia Zorro to opowieść o desperacji grupy uciśnionych osób, które w wyniku doznanych krzywd oraz ogólnego poczucia niesprawiedliwości postanowiły wziąć sprawy we własne ręce – i stały się koszmarem amerykańskich osadników.
Pierwszym Europejczykiem, który postawił stopę na kalifornijskiej ziemi, był portugalski żeglarz pływający pod hiszpańską banderą, João Rodriguez Cabrillo. Jego pojawienie się w Zatoce San Diego w 1542 roku było początkiem hiszpańskiej dominacji, trwającej przez następne 279 lat. W tym okresie Kalifornia pełniła m.in. rolę przystanku w podróżach iberyjskich kupców na trasie pomiędzy podległymi im wówczas Meksykiem i Filipinami.

Przyszły stan USA cieszył się również sporą popularnością wśród hiszpańskich misjonarzy. Zajmowali się oni nie tylko nawracaniem miejscowych Indian, ale również tworzyli podwaliny pod przyszłe ośrodki miejskie, jak San Francisco, Los Angeles czy San Jose, do których chętnie przybywali mieszkańcy Meksyku. Z jeszcze większą przyjemnością zaanektowali oni Kalifornię w 1821 roku – najpierw jako część cesarstwa, a następnie republiki.

Pod nowymi rządami teren pozostał przez ponad dwie dekady, aż do 1846 roku, gdy na krótki okres czasu stał się niezależną Republiką Kalifornii, a następnie wcielono go do Stanów Zjednoczonych, które właśnie wygrały amerykańsko-meksykańską wojnę.

Nowi zarządcy już od jakiegoś czasu spoglądali łakomym wzrokiem w stronę tych południowo-zachodnich terenów. Było to spowodowane plotkami o złocie, ukrytym gdzieś pośród słonecznych, dzikich wzgórz. Ich potwierdzenie wywołało wielką gorączkę złota, pod wpływem której do Kalifornii w ciągu 7 lat napłynęło ok. 300 000 emigrantów pochodzących z innych terenów USA oraz Europy.
Narodziny mściciela

Nowi osadnicy niestety nie znajdowali wspólnego języka z zamieszkującymi do tej pory te tereny Meksykanami. Byli oni przez Amerykanów traktowani jako wielcy przegrani, którzy powinni się podporządkować nowej władzy i nowym zasadom, a te lokowały ich niżej w hierarchii niż zwycięzców. Sytuacji nie poprawiła również wiadomość, iż Meksykanie już od kilku lat sami wydobywali tutejsze złoto.

Jednym z nich był Joaquin Murrieta. O jego wczesnym życiu nie wiemy zbyt wiele. Pewnym jest, iż został ochrzczony w 1830 roku w obrządku katolickim w Álamos i pochodził z wiejskiej rodziny. Sam jednak nie miał w planach uprawiać roli. Jego cele były bardziej ambitne – chciał zapewnić sobie oraz swojej młodej żonie godne i dostatnie życie. A to miało na niego czekać w Kalifornii, do której przeniósł się pod wpływem mieszkającego już tam starszego brata i jego opowieści o złocie.

Część historii mówi, iż Murriecie początkowo wiodło się bardzo dobrze w nowym miejscu zamieszkania. Miał trafić na swoje własne małe El Dorado, ukryte gdzieś pośród wzgórz. Nie wiadomo dokładnie, jaka była wartość złota, które zaczął wydobywać, ale szacuje się, iż mogła ono sięgać nawet 300 $ dziennie, co w przeliczeniu na dzisiejsze kwoty oscyluje w granicach kilkunastu tysięcy dolarów. Niestety jego szczęście nie miało trwać długo.
O nowy majątek oraz żyzne w złoto tereny upomnieli się amerykańscy osadnicy. Murrieta oczywiście nie był chętny do przekazania swoich dóbr w ręce nowych zarządców, za co miała go spotkać kara. Legenda głosi, że Joaquin został pobity, a następnie zmuszony do oglądania, jak grupa oprawców torturuje, gwałci i ostatecznie zabija jego żonę.

Nie był to zresztą odosobniony przypadek. Wielu meksykańskich osadników doświadczyło tego rodzaju agresji i nie mogło nic z tym zrobić. Nowe władze nie czuły się w obowiązku ich chronić. Tak więc żyli w strachu oraz poczuciu niesprawiedliwości, co prędzej czy później musiało spotkać się z jakąś reakcją z ich strony. W tej właśnie atmosferze narodził się Robin Hood z El Dorado.
Po przejściach, jakich doświadczył, Murrieta starał się rozpocząć życie na nowo. W tym celu przeprowadził się do wioski, w której mieszkała część jego rodziny. Spokojna egzystencja nie była jednak pisana Joaquinowi. Wkrótce jego brat został niesłusznie oskarżony o kradzież konia i zlinczowany. Jego śmierć przepełniła szalę goryczy. Murrieta w odwecie za doznane krzywdy zdecydował się wkroczyć na drogę vendetty.

Początkowo Joaquin mścił się na osobach, które wyrządziły mu krzywdę. Jego pierwszą ofiarą był jeden z oprawców brata. Zabił go i poćwiartował, a następnie pod osłoną nocy podrzucił jego szczątki do amerykańskiego obozu. Miał być to sygnał dla pozostałych gnębicieli, iż ich czas nadejdzie szybciej, niż się tego spodziewają.

Jego działania szybko zostały dostrzeżone przez innych Meksykanów, z których część chciała dokonać zemsty za własne krzywdy. W ten oto sposób powstał gang zwany „5 Joaquina” lub „The Murrietas”, w którego skład wchodziły młode kobiety oraz mężczyźni, w tym słynny Manuel Garcia „Three Fingered Jack”.
Polowali i mścili się oni na osobach, które prześladowały ich rodaków. Byli to przede wszystkim mordercy oraz gwałciciele, ale również osadnicy, którzy po przyłączeniu Kalifornii do USA bezkarnie odbierali Meksykanom złotonośne tereny. Lokalna prasa donosiła o tajemniczej literze „M” pojawiającej się w napadniętych domach oraz w innych miejscach przebywania grupy. W oczach pobratymców gang był postrzegany jako grupa lokalnych bohaterów, jednak dla Amerykanów byli to bandyci i należało się ich szybko pozbyć.

Do tego zadania oddelegowano grupę kalifornijskich strażników (California Rangers). Za odpowiednią kwotę mieli wytropić oraz zabić członków gangu Murriety. Na czele misji stanął Harry Love, który rozpoczął tropienie ofiar od pojmania szwagra Joaquina. Ten pod wpływem tortur miał wydać lokalizację ich kryjówki.
Tragiczny koniec

Love wraz z towarzyszami najechał na mścicieli 25 lipca 1853 roku. W wywiązanej walce miała zginąć większa część gangu, w tym Manuel Garcia oraz sam Joaquin Murrieta. Strażnicy za wykonanie zadania ostatecznie otrzymali 6000 $, co w przeliczeniu na dzisiejsze kwoty wyniosłoby ok. 200 tysięcy $.

By jeszcze podkreślić swoje zwycięstwo, Harry Love odciął głowę, która miała należeć do Murriety, oraz dłoń Garcii i prezentował je później chętnym za opłatą 1 $ od osoby. Te swoiste relikwie doczekały się godnego pochówku dopiero w 2015 roku.

Problem jednak leżał w fakcie, iż nikt dokładnie nie wiedział, jak wyglądał prawdziwy Joaquin Murrieta. Zaczęły się zatem rodzić pytania, czy to aby na pewno on został zabity przez Love’a. I choć władze Kalifornii starały się umacniać to przekonanie, to legenda zaczęła żyć własnym życiem.
Już w rok po rzekomej śmierci Joaquina John Rolling Ridge napisał książkę „The Life and Adventures of Joaquin Murrieta: The Celebrated California Bandit”. Powieść nie tylko opowiada o losach słynnego bandyty, ale również jest uważana za pierwszą napisaną i opublikowaną przez autora o indiańskim pochodzeniu.

Lata mijały, a postać Murriety powracała w lokalnych opowieściach, ciesząc się coraz większym zainteresowaniem. W końcu zainspirowała Johnstona McCulleya do stworzenia ikonicznego bohatera Zorro, którego przygody najpierw można było śledzić na kartach książek, a następnie ekranach. Po dziś dzień postać ta jawi się wszystkim jako obrońca uciśnionych, meksykańska wersja Robin Hooda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 9:10, 09 Wrz 2022, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 2:16, 21 Wrz 2022    Temat postu:

Bardzo ciekawa opowieść. Niestety, zdecydowanie nierealna. Jedyne, co jest prawdą, to oczywiście bandycka działalność Joaquina Murietty, zabijanie przez niego poszukiwaczy złota oraz wycinanie ofiarom M na ciele i to, że został zabity przez kapitana Love i jego głowa trafiła do słoja z alkoholem. Ale jak oboje dobrze wiemy, to wszystko, to jedynie mit Murietty. Mit będący pierwowzorem postaci Zorro. Oczywiście należy ten mit znać. Co jak co, ale gdyby nie ten mit, to nie wiadomo, czy dzisiaj byśmy mieli jednego z najbardziej znakomitych i znanych bohaterów świata kina, tajemniczego mściciela w masce i w czerni. Mit zatem warto znać, ale zdecydowanie jeszcze lepiej jest poznać prawdę, a ta, jak oboje wiemy, zdecydowanie daleka jest od tej pięknej, romantycznej bajeczki, jaką właśnie sobie opowiedzieliśmy Very Happy

A zatem, jaka jest prawda o pierwowzorze postaci Zorro? Teraz, skoro poznaliśmy już legendy, poznajmy fakty. Uwaga, przechodzimy niniejszym do niszczenia ludziom złudzeń z czasów sięgających dzieciństwa. Osoby o słabszych nerwach, kochające mity, nie fakty, lepiej niech nie czytają tego, co napiszemy w kolejnych postach Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 11:23, 22 Wrz 2022    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

Pierwowzór nie ma nic wspólnego z tą romantyczną legendą, którą wszyscy znamy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 1:43, 06 Paź 2022    Temat postu:

Zacznijmy zatem opowieść od samego początku, aby w pełni ją zrozumieć.

W pierwszej połowie XIX wieku Kalifornia była tylko dziką i słabo zaludnioną krainą. Nieurodzajna ziemia sprawiała, że nikt nie chciał się w tym miejscu osiedlać. Do roku 1821 rządzili nią Hiszpanie, potem Meksykanie. W roku 1845, po przyłączeniu zbuntowanej meksykańskiej prowincji Teksasu do Stanów Zjednoczonych (jako 28 stan), pomiędzy Amerykanami, a ich południowymi sąsiadami wybuchł konflikt, który zmienił granice między tymi państwami. Wojna amerykańsko-meksykańska (1846-1848), sprawiła, że Meksyk utracił znaczną część swojego terytorium. Na mocy traktatu pokojowego, podpisanego w Guadalupe Hidalgo, Stany Zjednoczone zyskały Kalifornię, Teksas, Nowy Meksyk, Arizonę, Nevadę, Utah, Kolorado i Wyoming. W zamian anulowano Meksykowi wszystkie długi i dopłacono 15 milionów dolarów. Od tej chwili, granica pomiędzy skłóconymi sąsiadami przebiegała na rzece Rio Grande. Na wojnie najwięcej stracili meksykańscy chłopi, dla których Jankesi stali się najbardziej znienawidzonym wrogiem. Rozpacz po utraconych terenach, pogłębił fakt, że tuż po zakończeniu wojny, w Kalifornii (jeszcze do niedawna należącej do Meksyku) odkryto złoto.
Cenny kruszec podziałał na ludzi jak magnes. W ciągu najbliższych lat do Kalifornii zaczęli ściągać wszyscy, którzy marzyli o odmienieniu swojego życia. "Gorączka złota" sprawiła, że populacja na zachodnim wybrzeżu USA wzrosła z 15 tysięcy do ponad 300 tysięcy. Każdy chciał się szybko wzbogacić - Amerykanie, Irlandczycy, Anglicy, Niemcy, Francuzi i Polacy. Z najdalszych zakątków świata ściągały całe zastępy Azjatów i Australijczyków. Swoje marzenia mieli także Meksykanie, którzy natychmiast wyruszyli na północ w poszukiwaniu lepszego życia. Tam, gdzie jeszcze do niedawna byli gospodarzami, teraz stali się obcymi. W sercach dumnych Meksykanów rodziło to nieodpartą chęć odwetu na Jankesach - zemsty za poniesioną krzywdę, niesprawiedliwość, porażkę i hańbę. Wśród meksykańskich imigrantów był również 18-letni Joaquin Murrieta - człowiek, którego życie stało się inspiracją do powstania postaci Zorro - jednego z najpopularniejszych bohaterów w popkulturze XX wieku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 9:08, 12 Paź 2022    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

I co było dalej ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 2:58, 20 Sty 2023    Temat postu:



Oryginalny portret Joaquina Murietty

O jego życiu wiadomo niewiele. Prawda na temat Joaquina Murriety miesza się dzisiaj w dużym stopniu z fikcją literacką, powstałą na początku XX wieku. Wątpliwości budzi już samo nazwisko, które w różnych źródłach podawano inaczej (Murrieta, Murieta lub Murrietta). Zapiski o jego chrzcie w roku 1830 sugerują, że Joaquin Murrieta Carrillo urodził się w roku 1829 w meksykańskim mieście Hermosillo, w południowej części stanu Sonora. Jego rodzicami byli Joaquin Murrieta i Rosalia Carrillo. Razem ze swoimi braćmi (Jesus i Antonio) dorastał w biedzie. Gdy zachodnie wybrzeże ogarnęła gorączka złota, postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wraz ze swoją żoną Rosą Feliz (w niektórych źródłach pada imię Rosita Carmela lub Rosita Carmel Feliz) oraz jej trzema braćmi przybył do Kalifornii, by się wzbogacić. Wkrótce dołączył do nich Jesus Murrieta.

Złota szukali w okręgu Stanislaus, było to jednak ciężkie i żmudne zajęcie, które nie przynosiło żadnych korzyści. Bogactwo nie przychodziło. Dodatkowo ich pochodzenie sprawiało, że amerykańscy osadnicy byli do nich wrogo nastawieni. Joaquin chcąc zarobić na jedzenie i sprzęt potrzebny do poszukiwać drogocennego kruszcu, w roku 1849 podjął pracę jako "ujarzmiacz dzikich mustangów" w mieście Brentwood. Brat jego żony, Claudio Feliz pracować nie chciał. Postanowił napadać na innych poszukiwaczy i rabować im to, co udało im się znaleźć. Najczęściej jego ofiarami stawali się Azjaci i Hiszpanie. Szybko jednak został schwytany przez miejscowych stróżów prawa i osadzony w więzieniu Stockton. Z pomocą przyszedł mu wtedy Joaquin Murrieta i dziesięciu innych młodych Meksykanów, którym "gorączka złota" nie przyniosła spodziewanego bogactwa. Pod osłoną nocy uwolnili Claudia. Duże zyski, jakie przynosiły kradzieże sprawiły, że od tego dnia, już jako banda, postanowili razem prowadzić złodziejski żywot. Joaquin został prawą ręką swojego szwagra...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Pią 2:59, 20 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 22:00, 09 Lut 2023    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

Nie wygląda zbyt sympatycznie ten pierwowzór Zorro.
Przyszła mi do głowy pewna myśl może w serialu Disneya Joaquin Castenada to łagodniejsza wersja Joaquina Murietty ?
To w sumie meksykański chłop walczący o wolność dla swoich.
Proszę napisać co było dalej, urwałeś w ciekawym momencie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 22:04, 09 Lut 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 4:02, 22 Lut 2023    Temat postu:



Joaquin Murietta - obraz z XIX wieku.


Pierwszy znany napad gangu Feliza miał miejsce 5 grudnia 1850 roku w hrabstwie Contra Costa. Celem złodziei było ranczo bogatego Anglika. Tuż po zmierzchu grupa 12 zamaskowanych i uzbrojonych w rewolwery oraz własnoręcznie zrobione włócznie, napadła na posiadłość Johna Marsha. Jeden z gości, niejaki William Harrington, został postrzelony i przebity włócznią, gdy próbował bronić własności swojego gospodarza. Zaskoczony Marsh, wraz ze swoją służbą, szybko został spacyfikowany i okradziony. Lokalna prasa donosiła o tajemniczej literze "M" wyrytej na drzwiach wejściowych. Podekscytowany Murrieta, pozostawił swój podpis.

10 dni później (15 grudnia) doszło do kolejnego ataku, tym razem na ranczo Digby Smitha w pobliżu San Jose, które po ataku zostało całkowicie spalone. Następnego dnia, w zgliszczach domostwa odnaleziono zwęglone szczątki rodziny Smith. Okazało się, że zanim doszło do morderstw, wszyscy domownicy zostali starannie związani. Czaszkę Digby'ego zmiażdżono, prawdopodobnie za pomocą kamienia. Głowy pozostałych osadników rozbito toporem.

Na początku lutego 1851 roku banda uderzyła ponownie. Osada rodowitego Kalifornijczyka Anastasio Chabolli, znajdowała się 2 mile od San Jose. Tam gang po raz pierwszy natrafił na zbrojny opór. Strażnicy ranczera byli dobrze uzbrojeni, przez co zmusili bandytów do wycofania się. Po tym nieudanym ataku, Claudio Feliz, wraz ze swoim gangiem, schronił się na wzgórzach Sierra, skąd nocą dokonywał ataków na samotnych podróżnych. Grupa okradała i mordowała swoje ofiary, dokładnie pilnując, by nie pozostawiać żadnych świadków swojej działalności - w myśl zasady, że "trupy nie zeznają..."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Śro 4:03, 22 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 12:19, 25 Lut 2023    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

Obrzydliwe szczegóły tych zbrodni.
M jak murietta zaraz przypomina mi się Maska Zorro.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 12:28, 25 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 4:45, 23 Mar 2023    Temat postu:



Lista kalifornijskich stróżów prawa pod dowództwem kpt. Harry'ego Love z dnia 20 lipca 1853 roku.
W rubryce po prawej stronie widoczna jest notatka mówiąca o schwytaniu i zabiciu bandyty Joaquina Murriety.



Po nieudanym ataku na ranczo Chabolli, Joaquin Murrieta niespodziewanie opuścił swoich towarzyszy i udał się do Nowego Meksyku, by rozpocząć nowe życie u boku młodej kobiety - Any Benitez. Bez niego banda Feliza nie była już tak skuteczna. We wrześniu 1851 roku niepowodzeniem zakończyła się próba ataku na dom Johna Kottingera, którego dzielnie wspierała żona. Następnie Claudio popełnił swój największy błąd. Podczas próby napaści w hrabstwie Monterey, pozostawiono przy życiu jedną z obrabowanych ofiar - mężczyznę zwanego Agapito, który był rdzennym Kalifornijczykiem i członkiem bardzo wpływowej rodziny, powiązanej z politycznymi kręgami. Jego zeznania doprowadziły do wydania listu gończego za członkami bandy. Przestraszeni współtowarzysze opuścili Claudia, który po kilku dniach został otoczony przez stróżów prawa i zastrzelony.

Gdy Murrieta dowiedział się o śmierci swojego szwagra, postanowił zastąpić go i jako nowy przywódca bandy namówił do przyłączenie się do niego Reyesa Feliza, brata Claudio. Niedługo potem razem wzięli udział w strzelaninie, podczas której zginął generał Joshua Bean, szef milicji stanowej. Murrieta uciekł, zostawiając Reyesa samego. Otoczony Feliz został schwytany, oskarżony o morderstwo i powieszony w styczniu 1853 roku. Od tego czasu imię Joaquina Murriety stało się sławne w całej Kalifornii. Im więcej złego mówili o nim Amerykanie, tym bardziej był on chroniony przez meksykańską ludność. Miejscowi chłopi, którzy nienawidzili Jankesów, twierdzili zgodnie, że każdy Meksykanin, który występuje przeciwko amerykańskiemu prawu, musi być patriotą. Joaquin skwapliwie korzystał z ochrony, jaką zapewniali mu jego rodacy. W ciągu dwóch miesięcy zastrzelił 22 obcokrajowców, głównie Azjatów. Do Murriety zaczęli ściągać inni lokalni bandyci. W marcu 1853 roku nowy gang "meksykańskiego patrioty" działał bez przeszkód na dzikich terenach doliny San Joaquin. Przychylni mu Meksykanie tłumaczyli sobie, że Joaquin Murrieta dopuszcza się swoich zbrodni, tylko po to, aby wymusić na Amerykanach zwrócenie terenów, utraconych przez Meksyk po wojnie. W oczach miejscowych chłopów takie działania były całkowicie usprawiedliwione. Właśnie w tym okresie powstała słynna legenda o tym, jakoby zuchwały Murrieta ośmieszał stróżów prawa, pozostawiając swój znak w postaci wyciętej litery „M” wszędzie tam, gdzie się pojawił. Czy w istocie tak było? Źródła milczą na ten temat…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Czw 4:46, 23 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 13:20, 30 Mar 2023    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

Murietta popełnił strategiczny błąd zostawiając ofiarę przy życiu.
Jak to legenda potrafi namieszać ludziom w głowie, to nie był żaden wojownik o sprawiedliwość i wolność Meksyku, tylko obrzydliwy bandzior.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 13:20, 30 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 3:55, 15 Cze 2023    Temat postu:



Kapitan Harry Love


Im bardziej rosły zachwyty nad Murrietą, tym bardziej obawiano się buntu meksykańskiej ludności. Postanowiono więc temu zaradzić. 11 maja 1853 roku władze Kalifornii utworzyły specjalny oddział złożony z najlepszych stróżów prawa. Dowództwo nad nimi objął kapitan Harry Love, zaprawiony w boju „łowca głów”, który kilka miesięcy wcześniej zastrzelił groźnego bandytę Pedro Gonzalesa. Cel był jeden – schwytać Murrietę żywego lub martwego.

Harry Love dowiedział się od swoich informatorów, że grupa Murriety nazywana jest teraz gangiem "Pięciu Joaquinów", ponieważ wszyscy jej członkowie noszą te same imiona. Poza przywódcą byli to Bottelier, Carillo, Ocomorenia i Valenzuela. Wkrótce dołączył do nich Manuel Garcia, zwany "Jack Trzy Palce" ("Three-Fingered Jack"). Pierwszy sukces oddział kapitana Love odniósł bardzo szybko. Po niespełna tygodniu w ich ręce wpadł młodszy brat Reyesa Feliza - Jesus. W zamian za uwolnienie zgodził się zdradzić kryjówkę swojego szwagra. Być może dodatkową motywacją Jesusa był fakt, że obwiniał on Joaquina o pozostawienie Reyesa na pewną śmierć. Co ciekawe, kapitan Love dotrzymał słowa i rzeczywiście puścił Jesusa wolno. Ten osiedlił się w miasteczku Bakersfield, gdzie zmarł w roku 1910.

Na podstawie zdobytych informacji strażnicy przejechali ponad 160 km od Przełęczy Panoche w hrabstwie San Benito, 25 lipca 1853 roku zastawili pułapkę na gang Joaquinów w miejscowości Arroyo de Cantuna (dzisiejsze Cantua Creek w pobliżu skrzyżowania drogi międzystanowej nr 5 i autostrady 33 w Kalifornii). Tam wywiązała się strzelanina, w wyniku której zastrzelono Joaquina Murrietę, Joaquina Valenzuelę i Manuela Garcia. Tak zakończył swój żywot jeden z najsłynniejszych meksykańskich bandytów XIX wieku…

Aby odebrać nagrodę za zabicie Murriety kapitan Love musiał udowodnić, że wykonał zadanie. W epoce, w której nie znano testów DNA, a wykonywanie fotografii nie było powszechną praktyką, Harry Love znalazł rozwiązanie, pozwalające mu na dostarczenie dowodów. Najpierw odciął dłoń Manuela Garcii, potem głowę Murriety i umieścił te części ciała w osobnych słojach wypełnionych alkoholem. W ten sposób zakonserwowane dowody obwiózł po kilku miastach Kalifornii. W Stockton, San Francisco i w hrabstwie Mariposa miejscowi chłopi płacili po jednym dolarze, aby móc zobaczyć szczątki sławnych bandytów. Love zebrał zeznania 17 osób, które potwierdziły, że w słoju faktycznie znajduje się głowa Murriety. Z tymi świadectwami udał się do biura szeryfa, po odbiór nagrody w wysokości 5000 dolarów. Pojawiły się również głosy, mówiące, że Love dopuścił się mistyfikacji, a w słoju spoczywała głowa nie Murriety, lecz Joaquina Valenzueli. Natychmiast pojawiły się pogłoski o tym, jakoby Murrieta miał uciec i ukrywać się w Meksyku. W 1879 roku reporter jednej z gazet w Los Angeles, niejaki O.P. Stidger podobno spotkał siostrę Murriety, która przekonywała go, że Joaquin żyje nadal i ma się świetnie. Dziś nie można już potwierdzić żadnej z wersji, gdyż oryginalny słój z głową meksykańskiego bandyty zaginął w San Francisco podczas trzęsienia ziemi w roku 1906.

Do końca XIX wieku pojawiło "świadków", którzy znali osobiście Murrietę. Jedni twierdzili, że go widzieli - inni, że zostali przez niego okradzeni. Kalifornijski etnograf i historyk Frank Latta dotarł nawet do członków rodziny Murriety w Meksyku, która w roku 1920 przedstawiła mu niejakiego Avelina Martineza – starca, który twierdził, że był przyjacielem Murriety. Nie przyznał się do członkostwa w gangu, jednak z całą stanowczością twierdził, że ostatni raz rozmawiał z Joaquinem Murrietą w roku 1877, a więc 24 lata po jego rzekomej śmierci!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Czw 3:56, 15 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 20:29, 11 Lip 2023    Temat postu: Zorro - mit czy prawda?

Czyli nie wiadomo ile w tym wszystkim prawdy a ile legendy.
Chociaż po wielu latach starszym ludziom nieraz mieszają się wspomnienia w głowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> Forum fanów Zorro Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin