Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rodzina Rabatków - Zakochany Bratek cz. IV

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:24, 30 Sie 2020    Temat postu: Rodzina Rabatków - Zakochany Bratek cz. IV

Od tego czasu relacje Bratka i Lilki uległy znacznej zmianie na lepsze. Można by powiedzieć, że stali się oni dzięki przeżytej wspólnie przygodzie wiernymi przyjaciółmi. Tak to już czasami bywa, moi kochani, iż niekiedy kogoś nie lubimy z tego czy też innego powodu, a i ta osoba nas nie lubi, a potem we wspólnej niedoli, kiedy musicie razem współpracować ze sobą, stajecie się naprawdę serdecznymi przyjaciółmi i to takimi na dobre i na złe. Stare oraz mądre przysłowie mówi, iż prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a inne równie mądre przysłowie wspomina, że wspólna niedola oraz współpraca w jej obliczu łączą nawet najbardziej skłóconych przeciwników. W tym wypadku nie tylko pogodziła ze sobą one dwoje adwersarzy, ale jeszcze sprawiła, iż stali się serdecznymi przyjaciółmi i to takimi na dobre i na złe. Tak właśnie to wyglądało i choć może to dziwić, to jednak nie można temu zaprzeczyć.
Bratek i Lilka naprawdę bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili i do czasu wyjazdu Agaty spędzali ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę. Razem spacerowali po lesie, rozmawiali na wiele wspólnych tematów, razem też zajmowali się różnymi eksperymentami naukowymi, a także pracowali nad nowymi wynalazkami. Potrafili cały dzień spędzić w szopie, kreśląc różne plany urządzeń, które to planowali jeszcze zbudować. Bławatek żartobliwie nazywał ich zakochaną parą, co Bratka nieco irytowało z dwóch powodów. Po pierwsze jego serce wciąż należało do Pauli, a po drugie, ku swojemu wielkiemu przerażeniu zaczął odkrywać, iż Lilka coraz bardziej zaczyna mu się podobać. Właściwie to od początku mu się podobała, ale złość na nią z powodu jej przechwałek, jak również i to, iż z wyglądu była ona strasznie podobna do Pauli drażniły go. Właściwie, to Lilka była bardzo podobna do Pauli, ale tylko z wyglądu, bo z charakteru stanowiła w dużej mierze jej przeciwieństwo - a przynajmniej tak mu się wydawało, gdyż potem odkrył, iż obie dziewczyny łączy znacznie więcej niż myślał. Tak czy inaczej czuł się po prostu okropnie, gdy uświadomił sobie, iż Lilka jest mu coraz bliższa. Nie wiedział, co ma zrobić i teraz już doskonale rozumiał, co musiał czuć Koniczynek, gdy zauroczył się Klarą. Co on wtedy zrobił i jak sobie z tym poradził? Ciocia Cynia poradziła mu, aby posłuchał głosu serca, a wszystko będzie dobrze. Koniczynek tak właśnie zrobił i dzięki temu zrozumiał, że kocha Paprotkę. Bratek zaczął więc także słuchać głosu serca i zastanawiać się nad tym wszystkim, co się ostatnio działo w jego życiu, jak również o tym, co czuje do której z obu dziewczyn, które są mu bliskie i doszedł do wniosku, że kocha Paulę, jednak im dłużej przebywa z Lilką, to tym więcej zaczyna zapominać o ukochanej. Czuł się z tym naprawdę bardzo podle. Nie wiedział, jak ma postąpić i myślał przez chwilę, aby unikać Lilki, ale szybko porzucił te plany widząc, iż za bardzo ją lubi, żeby tego dokonać. Dlatego też postanowił on cierpliwie czekać wiedząc, że Lilka i tak wyjedzie wraz ze swoją mamą i wtedy pewnie sprawa sama się rozwiąże, więc lepiej będzie pozostawić ją własnemu losowi.
Oprócz Bratka swoje perypetie uczuciowe przeżywali również dorośli. Jak to już bowiem wcześniej wam wspominałem, nawet rodzice mają prawo się zakochać, a już zwłaszcza samotni rodzice, którzy już dawno nie zaznali w swoim życiu innej miłości niż tylko miłość swoich dzieci. Śmiem nawet twierdzić, że tacy właśnie rodzice mają największe prawo do miłości niż jacykolwiek inni rodzice na świecie. Także chyba nikogo nie zdziwi fakt, iż grot Amora trafił również Narcyza, choć biedak, podobnie jak i jego syn, w sprawie uczuć pozostawał raczej skryty, dlatego też nikt nie miał o nich pojęcia, a już na pewno nie ta osoba, która wiedzieć o nich powinna.
Uczucia te jednak wyszły na jaw, kiedy ostatniego dnia pobytu Agaty w Borówkowym Wzgórzu odbył się wielki festyn połączony z tańcami i wspaniałą zabawą. Rodzina Rabatków wraz ze swoimi przyjaciółmi wybrała się tam i bawiła się tam po prostu doskonale. Agata i Lilka prześlicznie wyglądały w balowych sukienkach, a i Narcyz prezentował się po prostu wspaniale w eleganckim stroju wieczorowym, którego już bardzo dawno nie zakładał. Agata była pod jego wielkim wrażeniem, podobnie jak i on był pod jej wrażeniem.
- Agato, wyglądasz po prostu wspaniale - powiedział zachwyconym głosem.
- Dziękuję ci, Narcyzie. Ty też wyglądasz niczego sobie - zaśmiała się do niego wesoło jego przyjaciółka - Czy pozwolisz, że porwę cię do tańca, zanim mnie uprzedzi jakaś inna królica? Wiem, łamię obyczaje, ale przecież zawsze je łamałam, więc co mi tam?
Narcyz zachichotał i pozwolił się porwać do tańca. Już po chwili oboje zaczęli radośnie sunąć po parkiecie razem z innymi parami.
- Och, jak oni słodko razem wyglądają - powiedziała Różyczka bardzo zachwyconym głosem.
- Słodko? Bardzo ładnie - mruknął Bławatek - Ale żeby zaraz słodko? Tylko dziewczyna może tak mówić.
Różyczka prychnęła gniewnie, a po chwili uśmiechnęła się widząc, jak Koniczynek i Paprotka dołączają do par tanecznych.
- Zatańczysz ze mną, Bratku? - spytała Lilka, podchodząc do Bratka, który stał sobie przy jednym ze stołów i spokojnie obserwował zabawę.
- Chętnie, tylko ja nie umiem za bardzo - odpowiedział jej Bratek.
- Spokojnie, ja też nie... Po prostu chcę się dobrze bawić.
To mówiąc dziewczynka porwała go za łapki na parkiet i już po chwili oboje tańczyli sobie wesoło. Co prawda nie byli mistrzami tańca, ale bawili się wprost doskonale tańcząc ze sobą i dobrze, że tak było, bo podczas takiej zabawy właśnie o to chodzi, aby się świetnie bawić w towarzystwie bliskich sobie osób.
Tańce trwały do późna w nocy, a Narcyz i Agata tańczyli najdłużej ze wszystkich par bawiących się podczas festynu. Bławatek zatańczył parę razy z Różyczką, Koniczynek wiele razy porywał na parkiet Paprotkę, ale choć każde z nich często ruszało w tany, to jednak nikt nie przebił Bratka i Lilki, którzy to tańczyli niemal tyle samo razy ze sobą, co Narcyz i Agata, a za każdym razem robili to oni o wiele lepiej niż poprzednio.
- O rany! Ale się zmachałam! - zawołała wesoło Lilka, odbiegając z Bratkiem na bok i dysząc przy tym ze zmęczenia - A ty jesteś kłamczuch, Bratku.
- Ja, kłamczuch? - zdziwił się Bratek.
- A tak... Mówiłeś, że kiepsko tańczysz.
- Bo kiepsko tańczę... A teraz nagle...
- Masz doskonałą partnerkę, prawda? - zaśmiała się Lilka.
Bratek westchnął delikatnie, po czym przypomniał sobie nagle, iż ktoś jeszcze tak słodko się śmiał. Ta, do której wzdychał już od prawie roku i ta, którą bardzo kochał.
- Posmutniałeś - powiedziała Lilka, dostrzegając jego zmianę nastroju - Stało się coś, Bratku?
- Nie, nic... Tylko... Przypomniałem sobie kogoś...
- Kogo?
- Kogoś, za kim bardzo tęsknię i kogo dawno już nie wiedziałem.
- Chodzi o Paulę?
- Tak.
- Rozumiem - teraz to Lilka wyraźnie posmutniała.
- A czemu ty jesteś smutna? - spytał zasmucony Bratek.
- Bo ja...
Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, ponieważ nagle usłyszeli oni jakieś kroki. Szybko schowali się za rosnące nieopodal drzewo i zaczęli uważnie obserwować osoby, które właśnie szły w ich stronę. To byli Narcyz i Agata.
- Zabawa jest wspaniała, Narcyzie. Dawno się tak dobrze nie bawiłam - mówiła zachwyconym głosem Agata.
- Tak, ja też - uśmiechnął się do niej delikatnie Narcyz - Dawno też nie miałem tak dobrej partnerki do tańca.
- Wiesz, Narcyzie... Możemy częściej tańczyć ze sobą, jeżeli tylko tego zechcesz.
- Nie rozumiem, do czego zmierzasz.
Agata spojrzała na niego uważnie, westchnęła głęboko i rzekła:
- Narcyzie... Mam już dość tego całego udawania. Czy przez te dwa tygodnie wspólnego przebywania ze mną nie zorientowałeś się jeszcze, co ja czuję?
Narcyz spojrzał na nią uważnie i wyraźnie posmutniał. Opuścił smutno głowę, pokiwał lekko głową i odparł:
- Prawdę mówiąc, to zorientowałem się, ale nie miałem pewności, czy dobrze rozumiem to, co widziałem.
- A co widziałeś?
- Widziałem piękną królicę, która była mi zawsze kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Widziałem królicę, przy której to ponownie poczułem się tak samo szczęśliwy, jak przed laty... Królicę, z którą straciłem kontakt na długi czas... Na zbyt długi czas...
- A jak ci się wydaje, czemu straciłeś ten kontakt? - zapytała go Agata - Koniec ukrywania swoich uczuć, Narcyzie. Nie chcę być dla ciebie tylko przyjaciółką. Nigdy nie chciałam nią być. Ale ty w ogóle nie dostrzegałeś moich uczuć. Zawsze byłam dla ciebie tylko przyjaciółką, a ja musiałam to jakoś zaakceptować, aby cię nie stracić. Ale potem, kiedy się ożeniłeś, nie byłam w stanie udawać, że mnie to nie boli. Wyjechałam więc i próbowałam zapomnieć. A teraz, gdy przyjechałam, to wszystko wróciło. Ale ja tego nie żałuję. Oboje jesteśmy wolni, Narcyzie. Możemy teraz być razem, jeśli tylko zechcesz. Ja tego chcę. A ty?
To mówiąc objęła go za szyję i pocałowała go w usta. Narcyz bardzo tym zdumiony oddał jej pocałunek, ale szybko odsunął ją od siebie i rzekł:
- Nie, Agato. Nie możemy.
- Dlaczego?
- Ponieważ ja mam żonę.
- Twoja żona nie żyje, Narcyzie. Ile lat chcesz żyć tylko pamięcią o niej? Przecież widzę, że wreszcie zacząłeś odwzajemniać moje uczucia.
- Tak, to prawda. Zacząłem je odwzajemniać i to od pierwszej chwili, kiedy tu przyjechałaś i żałuję tego. Nie mam prawa cię kochać, Agato. Nie mam prawa niszczyć naszej przyjaźni...
- Ale właśnie ją niszczysz! - zawołała Agata, patrząc na niego gniewie - Niszczysz ją swoim chowaniem głowy w piasek! Gdybyś mnie nie kochał, mogłabym ci wybaczyć odtrącanie moich uczuć, ale ty mnie kochasz! Tak, ty mnie kochasz, Narcyzie, jednak świadomie skazujesz się na samotność! Ranisz nie tylko mnie, ale i siebie w imię pamięci do osoby, która nie żyje!
- Ja kocham matkę moich dzieci.
- I chwała ci za to, ale ona zmarła dawno temu, a ty masz prawo ułożyć sobie jeszcze życie.
- Ale Agato... Ja nie mogę.
Agata wściekle tupnęła nogą, roniąc już coraz mocniej łzy i zawołała:
- Skoro tak, to nie ma sensu, żebym tu dłużej z tobą przebywała. Jutro wracam do domu i więcej tu nie przyjadę!
- Ale Agato...
- Nie, Narcyzie! Dość już tego! Zacznij wreszcie walczyć i przestań się ukrywać ze swoimi uczuciami! Masz prawo żyć! Niedawno mówiłeś mi, że chcesz zrobić coś dla siebie. Więc zrób to, zanim całkiem życie ci ucieknie i zostaniesz sam, jak to zresztą przewidywałeś!
Po tych słowach Agata odeszła, zaś Narcyz załamany opuścił głowę i poszedł za nią.
- Och, jaka szkoda - jęknęła załamana Lilka - A już myślałam, że będę miała fajnego tatę.
- A ja fajną mamę - dodał Bratek równie zasmucony - Twoja mama jest naprawdę wspaniała.
- Twój tata też. Ale oni nie chcą być razem.
- Chcą, tylko mój tata... Widzisz, on wciąż kocha mamę.
- Wiem, sam to przed chwilą mówił. Szkoda... Tak bardzo chciałabym mieć tatę. I starszego brata.
- Starszego? Jesteś w moim wieku.
- Prawie. Jestem młodsza od ciebie o dwa miesiące.
- Aha, rozumiem. Ale tak czy inaczej, ja też tego bardzo żałuję.
Bratek bardzo posmutniał. W końcu ślub Narcyza z Agatą sprawiłby, że tata byłby szczęśliwy, a do tego on, Bratek nie musiałby się przejmować problemem z uczuciami do Lilki - w końcu byłaby ona wtedy jego siostrą i problem sam by się rozwiązał. A tak co? Zamiast zniknąć, problemy tylko wzrosły.

***

- No i tak to właśnie wyglądało - zakończył swoją opowieść Bratek - Agata więcej tutaj nie przyjechała, a tata ostatnio zaczął być jakiś strasznie smutny.
- Widać tęskni za Agatą - stwierdziła Różyczka - Och, dlaczego on do niej nie pojedzie i nie wyjaśni jej wszystkiego, co do niej czuje?
- I dlaczego on się z nią nie ożeni? - dodał Stokrotek - Mielibyśmy wreszcie mamę.
Paula westchnęła delikatnie.
- Wiecie... Ja nie jestem znawcą, ale chyba to przeze mnie wasz tata zrobił się taki smutny.
- Jak to, przez ciebie? - zdziwił się Bratek - O czym ty mówisz?
- Bo widzisz, Bratku... Ty jesteś szczęśliwy w miłości (a przynajmniej mam taką nadzieję), a twój tata jest ciągle sam. Myślę, że kiedy widzi nas razem, to przypomina sobie Agatę i to, jak ją kocha i dlatego bardzo cierpi. Tak w każdym razie ja to widzę.
Bratek pomyślał przez chwilę nad tym, co usłyszał.
- To brzmi całkiem logicznie. Myślę, że masz wiele racji, Paulo. Ale... Co zrobić, żeby mu pomóc?
Paula rozłożyła bezradnie ręce.
- Nie wiem, Bratku. Nie wiem.
- A może by tak napisać do Agaty, żeby przyjechała do taty i się z nim pogodziła? - zaproponował Bławatek.
- Tak! To dobry pomysł! - zawołał Norbert - Ona wtedy przyjedzie i się z nim pogodzi.
- Tak! - zawołały chórem króliczki, ale Koniczynek ich uciszył.
- To zły pomysł - powiedział - Zakochani sami muszą sobie pomóc. Nie powinno się mieszać w ich prywatne sprawy. Z tego tylko wychodzą same kłopoty.
- A ja uważam, że z tego wyjdzie tylko miłość i szczęście - stwierdziła Różyczka - Ja bym napisała do Agaty.
- Ja też - poparł ją Bławatek.
- I ja też - dodał Stokrotek.
Bratek pomyślał przez chwilę.
- Wiecie... To w sumie nie jest taki zły pomysł, ale może najpierw...
Nie zdążył jednak dokończyć swojej wypowiedzi, ponieważ nagle dało się słyszeć głośny krzyk oraz ogromny rumor. Bratek szybko zerwał się ze swojego miejsca i podbiegł do okna. Jego rodzeństwo z Paulą i Norbertem także to zrobili, a wówczas ich oczom ukazał się straszny widok: na ziemi leżał Narcyz, a na nim drabina.
- Tata! O nie! - jęknął przerażony Bratek.
- Tatuś! - pisnął Stokrotek.
Wszystkie króliczki pobiegły za Bratkiem, który jako pierwszy wybiegł z pokoju, a potem z domu.
- Tato, co ci jest?! - spytał, podbiegając do ojca.
- Nic ci nie jest, tatusiu? - zapytała Różyczka z niepokojem.
- Nic się panu nie stało? - dodała Paula.
- Nie, kochani - odparł Narcyz - Po prostu szczebel, na którym stałem pękł, zachwiałem się, złapałem się więc mocno drabiny, ale spadłem razem z nią na ziemię.
To mówiąc Narcyz zepchnął z siebie drabinę i dodał:
- Nie bójcie się. Skończyło się na paru siniakach i nic poza...
Nagle jęknął z bólu, łapiąc mocno dłońmi za swoją prawą nogę.
- Auu... Chyba jednak nie do końca nic poza tym.
- Narcyzie, co ci się stało? - podbiegła do niego Cynia, wybiegając z domu - Co ty znowu zmajstrowałeś?
- Nic, Cynio. Po prostu zleciałem z drabiny.
- Gwoli ścisłości spadłeś z drabiny, a ona spadła na ciebie - powiedział Bratek, masując mu obolałą nogę - I chyba złamałeś sobie nogę.
- O nie! - zawołały załamane króliczki.
Cynia pochyliła się i zaczęła sprawdzać nogę brata.
- Masz rację, Bratku. Noga jest złamała... Lepiej wezwijmy lekarza.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:25, 30 Sie 2020    Temat postu:

Jestem ciekaw, czy teraz możesz dodawać do niego komentarze, czy jest to teraz możliwe i nic Ci już nie blokuje tej możliwości. Mam nadzieję, że tak Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:39, 01 Wrz 2020    Temat postu:

Wezwany lekarz opatrzył profesjonalnie nogę Narcyza i powiedział, że co prawda złamanie nie jest wielkie ani poważne, jednak przynajmniej przez najbliższe dwa tygodnie musi on leżeć w łóżku i jak najmniej się poruszać po domu. Dopiero po tych dwóch tygodniach wszystko wróci do normy. Oczywiście wszystkich to bardzo zaniepokoiło, a już zwłaszcza Narcyza.
- Ale panie doktorze... Ja przecież mam obowiązki, swoją pracę... Nie mogę tego wszystkiego nagle zostawić na głowie siostry. Ona sama nie da sobie z tym wszystkim rady.
- Spokojnie, tato. Nie przejmuj się - powiedział Bratek, podchodząc do ojca - Damy tu sobie ze wszystkim radę, zobaczysz. Ja postaram się ciebie godnie zastąpić. Będę pomagał cioci najlepiej, jak mogę.
- I nie będziesz w tym sam - rzekła Paula, łapiąc go od tyłu za ramiona - Ja chętnie ci pomogę.
- Wszyscy mu pomożemy, tato - dodała Koniczynek - Będzie dobrze, zobaczysz.
- Króliś życzy ci, abyś szybko wyzdrowiał - powiedział czule Stokrotek - Zobaczysz, tatusiu, będziesz niedługo zdrowy.
- Z taką opiekę, to na pewno noga szybko się panu zagoi - stwierdził lekarz, uśmiechając się przyjaźnie - No, ale na mnie już pora. Do widzenia i niech pan zdrowieje, panie Rabatek.
Narcyz bardzo niechętnie przyjął nakaz ciągłego leżenia w łóżku oraz wypoczywania. Chciał już zajmować się swoimi obowiązkami, ponieważ je lubił, a przy okazji przy pracy nie musiał myśleć o Agacie, a teraz skazany był na leżenie oraz pogrążanie się we własnych myślach, co wcale mu nie odpowiadało i nie pomagało w ogóle w sprawie z jego dawną przyjaciółką.
- Wiecie co, kochani? - powiedziała Cynia z uśmiechem na ustach, gdy wraz z dziećmi wyszła z pokoju brata - Moim zdaniem przydałyby się nam małe posiłki, bo sami możemy nie dać sobie rady.
- Co masz na myśli? - zapytał Koniczynek.
- Zamierzam napisać do kogoś, kto pomoże nam w opiece nad waszym ojcem.
Dzieci rozpromieniły się, bo doskonale wiedziały, o kogo chodzi.
- Masz na myśli A... - zaczął Stokrotek, ale Różyczka zasłoniła mu usta dłonią.
- Nie tak głośno! Jeszcze tata usłyszy!
- Właśnie - uśmiechnęła się Cynia - Lepiej, żeby nie wiedział, co my tu planujemy, bo jeszcze wyrazi swój sprzeciw.
- Masz rację, ciociu. Lepiej, żeby nie wiedział - powiedziała Różyczka i westchnęła głęboko: - Agata tu przyjedzie i będzie się opiekować naszym tatusiem. Będą tu razem blisko siebie, aż w końcu zrozumieją, że są sobie pisani i się pobiorą.
- Tak! To wspaniały pomysł! - zawołał wesoło Koniczynek, ale reszta rodzeństwa go uciszyła - Och, wybaczcie. Ale macie rację. To jest lepsze niż pisanie do niej z prośbą, aby się pogodzili. Poprosimy ją o pomoc, a reszta sama się ułoży. To genialne.
- Tak, to romantyczne - dodała Paula.
- Raczej głupie - mruknął Bławatek - Ech, czy wy naprawdę umiecie rozmawiać tylko o miłości? Co za dramat! Chwilami nie mogę już z wami wytrzymać.
- Tak, jasne - zaśmiał się do niego bardzo złośliwie Bratek - A jak tylko przyjedzie Gamba, to zaraz zaczniesz inaczej gadać. I zacznie się: „Och, Gambo! Jaką masz śliczną sukienkę! Och, Gambo! Jakie masz piękne oczy! Och, Gambo! Jak ja strasznie cię lubię!“.
Widząc tę parodię wszyscy wybuchli gromkim śmiechem, oczywiście poza Bławatkiem, który gniewnie skrzyżował ręce na piersi i mruknął:
- Ale śmieszne, naprawdę!

***

Cynia zgodnie ze swoim planem napisała list do Agaty, w którym to dokładnie opowiedziała, co spotkało jej brata. Wiedziała, że jeżeli naprawdę kocha ona jej brata, to z pewnością nie zostawi go samego w takiej sytuacji. I nie pomyliła się, ponieważ dzień po wysłaniu listu rozległo się znajome dudnienie i trzęsienie ziemi, a następnie pod domem Rabatków zaparkował mechaniczny konik polny, z którego wysiadły Agata i Lilka.
- Tym razem zaparkowałaś jak należy - zaśmiała się Cynia, kiedy już powitała swoich gości - Cieszę się, że jesteś.
- Nie mogę przecież zostawić Narcyza samego. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to, że zabrałam ze sobą Lilkę. Nie miałam jej z kim zostawić.
- Ależ skąd! W ogóle mi to nie przeszkadza. Zresztą dzieciaki bardzo się ucieszą.
Rzeczywiście, ucieszyły się, gdyż już po chwili Agata ściskała po kolei każde z nich, radośnie całując je w czoło.
- Tak się cieszymy, że przyjechałaś! Miło cię znowu widzieć! - wołały radośnie dzieciaki, gdy Agata witała się z nimi.
- Ja też się cieszę, że was widzę, kochani - powiedziała czule Agata - Bardzo za wami tęskniłam. O! Widzę tu parę nowych twarzy. Kto to jest, ta śliczna króliczka?
- To jest Paula, moja dziewczyna - powiedział Bratek, biorąc ukochaną za rękę - A to jest Norbert, jej przyrodni brat.
- A więc to jest ta Paula, o której Bratek tyle opowiadał? - zaśmiała się wesoło Agata, podając dziewczynie rękę - Miło mi cię w końcu poznać.
- Panią również - odparła grzecznie Paula, ściskając jej dłoń.
- Tylko bez takich ceremonii, dobrze? Jestem Agata i proszę, żebyście ty i twój tak właśnie do mnie mówili. A to jest Lilka, moja córka.
Lilka, która właśnie skończyła witać się z rodzeństwem Bratka, teraz podeszła do chłopca z wesołym uśmiechem na twarzy.
- Witaj, Bratku - powiedziała i uściskała go - Cieszę się, że cię widzę. A ty jesteś Paula, prawda? Wiesz, jesteś jeszcze ładniejsza niż myślałam. Bratek dużo mi o tobie opowiadał.
- Mnie o tobie również - uśmiechnęła się do niej Paula - Myślę, że się szybko zaprzyjaźnimy.
- Ja też tak myślę - odparła Lilka i spojrzała na Norbert - A ty jesteś Norbert? Ciebie również miło poznać.
To mówiąc ucałowała ona lekko Norberta, który zdumiony aż usiadł na ziemię i patrzył na Lilkę z wyraźnym zachwytem.
- Ojej... Znaczy... Mnie ciebie też miło poznać.
Bratek i Paula zachichotali lekko.
- My już chyba wiemy, jak to jest, gdy chłopak tak reaguje na buziaka od dziewczyny - szepnął ukochanej na ucho Bratek.
- O tak. I nie umie się też przy niej wysłowić - dodała Paula - Coś mi mówi, że znalazłeś już sposób na to, aby Norbert mniej za nami chodził.
- Tak, chyba masz rację.
Agata tymczasem weszła do domu i z miejsca ruszyła ona do pokoju Narcyza, który choć nie mógł wyjrzeć przez okno, to dzięki dudnieniu ziemi bez trudu odgadł, kto do niego przyjechał z wizytą.
- Witaj, Agato - powiedział z uśmiechem na twarzy, kiedy tylko ją zobaczył - Domyślałem się, że przyjechałaś. Twój konik polny jest raczej mało dyskretny.
- Taka jego natura. Jak się czujesz?
- Jak sama widzisz... Tak sobie. Gdyby nie Bratek i Cynia, to bym się chyba załamał, bo reszta nie daje sobie tak radę z obowiązkami jak oni.
- Widziałam przed domem twoją przyszłą synową - zażartowała sobie Agata - Ona również wam pomaga, prawda? Wygląda na pracowitą.
- Moją synową? A którą? - zachichotał dowcipnie Narcyz.
- Tę uroczą panienkę w okularach.
- Ach, Paulę! A tak, ostatnio często tu bywa. I masz rację, jest bardzo pracowita. Ale powiedz mi, czemu właściwie tutaj przyjechałaś?
- Żeby się tobą opiekować, to jasne - odparła Agata takim tonem, jakby to było coś tak oczywistego, że pytanie o to było co najmniej dziwne.
- Rozumiem, ale skąd wiedziałaś, że miałem wypadek? - spytał Narcyz.
- Telegraf buszu - rzuciła mu złośliwie królica, siadając przy łóżku i dotykając delikatnie jego zawieszonej w powietrzu nogi - Bardzo cię boli?
- Trochę. Ale niedługo będę mógł zacząć chodzić.
- Spokojnie, tylko bez pośpiechu. Do tego czasu ja zamierzam się tobą zajmować. Na zmianę z Cynią, oczywiście.
- Ale Agato... Na pewno masz swoje sprawy do załatwienia... Nie chcę cię od nich odrywać.
- Nie odrywasz, więc się nie przejmuj - powiedziała Agata - A żadna sprawa nie jest dla mnie tak pilna, jak twoje zdrowie. Powiedz mi, jakie leki masz zażywać? Lekarz zostawił ci jakieś porady w sprawie gojenia się nogi?
- Tak, leżą tutaj - Narcyz pokazał jej dłonią nocną szafkę.
Agata wzięła leżącą na niej kartkę do ręki i przeczytała ją.
- Doskonale. Zaraz zrobimy ci z Cynią rosół. A ty leż i wypoczywaj. Żeby ci nie było nudno, to wzięłam ze sobą kilka książek, które zawsze lubiłeś, a których nie masz u siebie.
- Ale Agato...
- Spokojnie, pogadamy ze sobą później - to mówiąc Agata z wielkim uśmiechem na twarzy wyszła z pokoju.
- Hmm! Bardzo jestem ciekaw, który z moich kochanych opiekunów sprowadził tutaj Agatę? - mruknął Narcyz - Choć coś mi mówi, że wszyscy razem. Już ja sobie z nimi pogadam, jak ona tylko wyjedzie.
Ale w głębi serca Narcyz nie był wcale zły. Prawdę mówiąc był bardzo szczęśliwy, że Agata przyjechała i nie paliło mu się wcale do tego, aby ona wyjeżdżała, jednak powody, które są nam już znane sprawiały, iż nie chciał się do tego przyznawać nawet przed samym sobą.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Wto 0:40, 01 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 3:18, 02 Wrz 2020    Temat postu:

W całym domu Rabatków wrzało jak w ulu. Wszyscy członkowie tej uroczej rodziny zajmowali się różnymi sprawami, aby odciążyć jakoś ciocię Cynię pracującą głównie w kuchni, a także i Agatę, która niemalże cały swój czas poświęcała opiece nad Narcyzem. Paula z Norbertem przychodzili teraz codziennie, aby pomagać Bratkowi oraz reszcie w ich pracach, a do tego też i Lilka wykazywała się sporą inicjatywą w wykonywaniu najróżniejszych prac domowych. Także i Bławatek, choć nigdy do obowiązków się nie palił, tym razem przechodził w pracowitości samego siebie. I nic w tym chyba dziwnego, bo przecież każdy chciał, aby Narcyz był zadowolony, kiedy już wyzdrowieje i żeby zobaczył, iż dom zgodnie z obietnicą był utrzymywany jak najlepiej.
Narcyz powoli powracał do zdrowia, przy dzielnym wsparciu wiernej Agaty. Gdy jego noga wygoiła się na tyle, że zgodnie z zaleceniami lekarza już mógł zacząć chodzić o kuli po domu, to Agata towarzyszyła mu, a także pilnowała, aby nie doszło do upadku, który wszak mógłby wywołać kolejne złamanie, co w sytuacji, kiedy noga nie była jeszcze w pełni zdrowa, było ryzykiem bardzo prawdopodobnym. Na całe szczęście do takiego wypadku nie doszło, zaś Narcyz poczuł się na tyle dobrze, że nawet zaczął powoli spacerować po najbliższej okolicy, oczywiście razem z Agatą. Dzieci często widziały ich razem, a niektóre z nich (zwłaszcza Różyczka i Stokrotek) śledzili oboje licząc, iż zobaczą, jak się całują, ale niestety musieli obejść się smakiem, bo nic takiego nie miało miejsca.
Z ciekawszych rzeczy, jakie miały wówczas miejsce muszę wspomnieć o tym, że Bratek, który tymczasowo został głową rodziny, pilnował, żeby wszystko było zawsze zapięte na ostatni guzik. Sam wykonywał każdy ze swoich obowiązków i pilnował, aby inni również to robili. Jeżeli przyłapał kogoś na błędzie, to lekko go karcił i pomagał mu ten błąd naprawić. Choć dawniej za coś takiego mógłby się zezłościć i zwyzywać tę osobę, która popełniła błąd, to teraz tego nie robił. Prócz tego nie złościł się za żaden żart z jego osoby, nawet kiedy Bławatek z Norbertem sparodiowali jego sposób chodzenia podczas kontroli swojego rodzeństwa w czasie pracy (czyli lekko pochylony z założonymi rękami na plecach i poważną miną na twarzy), a wręcz przeciwnie, śmiał się razem z innymi, gdy to widział. Wszyscy dobrze wiedzieli, jaka jest tego przyczyna.
- Odkąd tu jest Paula, Bratek znowu jest wesoły i pogodny - mówiła zachwycona Różyczka - To znaczy on zawsze umiał taki być, ale po śmierci mamy bardzo się zmienił. Stał się bardziej smutny, częściej się denerwował i mniej mówił o swoich uczuciach. Potem przyjechała Paula i on zaczął być lepszy... A potem Paula wyjechała, a on się stał taki smutny. Nawet, gdy się śmiał, to ja widziałam, że się smuci i bardzo nie chce o tym mówić.
- Po prostu za nią tęsknił - powiedziała Cynia, która właśnie wraz ze swą bratanicą krzątała się po kuchni - I nie miał nadziei na to, że ją jeszcze kiedyś zobaczy. A teraz są razem, mogą się spotykać i wróciła mu radość życia.
- Ciociu, słyszałam, że miłość zmienia króliki na lepsze i teraz widzę, że to prawda. Bratek jest teraz tak szczęśliwy jak nigdy. Chciałabym, żeby tatuś też taki był.
- A uważasz, że nie jest?
- Sama już nie wiem, ciociu - westchnęła smutno Różyczka, siadając na taborecie - Bo widzisz, jak Agata od nas wtedy wyjechała, to tatuś zaczął być często bardzo smutny. Posmutniał jeszcze mocniej, kiedy Paula wróciła i Bratek zaczął się z nią spotykać. A teraz znowu jest wesoły, chociaż nadal widzę, że się czasem smuci, ale nie wiem, dlaczego. Bo przecież Agata tutaj jest. Dlaczego więc tatuś nadal bywa smutny?
Cynia popatrzyła na Różyczkę smutnym wzrokiem i powiedziała:
- Widzisz, kochanie... Twój tata bardzo kochał waszą mamę i uważa, że zakochując się w innej królicy krzywdzi waszą mamę.
- Ale przecież mamusia nie miałaby nic przeciwko, aby tatuś znowu był szczęśliwy.
- Ty to wiesz i ja to wiem. Obawiam się jednak, że twój tatuś tego nie rozumie.
- Więc co? On dalej będzie smutny i posmutnieje jeszcze mocniej, gdy wyzdrowieje i Agata wyjedzie?
- Najwyraźniej tak, kochanie.
Różyczka zerwała się gwałtownie z taboretu.
- O nie! Nic z tego! Ja mu na to nie pozwolę! Tatuś musi być znowu szczęśliwy! I już ja coś zrobię, żeby tak było.
Cynia uśmiechnęła się do niej delikatnie i dodała:
- Zrób to, kochanie... Zrób to, bo mój brat w pewnych sprawach jest naprawdę kapuścianym głąbem. Tylko nie mów mu tego przypadkiem.
- Ani przypadkiem, ani specjalnie, ciociu - zaśmiała się Różyczka.

***

Różyczka, podobnie jak jej starszy brat należała zawsze do osób, które jeśli coś sobie postanowią, to muszą to zrealizować. Dlatego po rozmowie z ciocią zarządziła ona zebranie załogi, czyli swojego rodzeństwa, na które też zaprosiła wtajemniczonych w tę sprawę Lilkę, Paulę i Norberta. Zebranie odbyło się na strychu, gdzie Narcyz nie mógł ich podsłuchać.
- Słuchajcie, kochani - rozpoczęła przemowę Różyczka, stając na starej skrzyni, aby lepiej ją widziano - Wszyscy na pewno widzicie, że nasz tatuś ostatnio bardzo poweselał, a zaczęło się to odkąd przyjechała tutaj Agata.
- Moja mama także jest weselsza - zauważyła Lilka.
- No właśnie - pokiwała głową Różyczka - I chyba wszyscy wiemy, że dlaczego tak jest.
- Po prostu bardzo się lubią - stwierdził Stokrotek.
- O nie, Stokrotku - zaprzeczyła Różyczka - To nie jest zwykłe lubienie się. Tutaj chodzi o coś innego. O coś znacznie większego.
- Chcesz powiedzieć, że...
- Właśnie to chcę wam powiedzieć, Bławatku. Tatuś i Agata są w sobie zakochani.
Jej słowa nie wywarły na nikim żadnego zdumienia, gdyż właściwie, to wszyscy (może poza Stokrotkiem) orientowali się już doskonale w sprawie uczuć, jakie łączyły Narcyza i Agatę.
- Różyczko, to widać przecież nie od dzisiaj - zauważył Bratek - Ale co z tego? Tata jest zbyt nieśmiały, aby wyznać Agacie swoje uczucia. No, a poza tym on chyba wciąż kocha mamę.
- Ale mógłby się ożenić ponownie, prawda? - stwierdził Norbert - Niby w czym problem? Mój tata nigdy nie przestał kochać mamy, nawet wtedy, gdy ona zmarła, a i tak ożenił się z mamą Pauli, którą też bardzo kocha.
- Widzisz, Norbercie... Nie wszyscy podchodzą tak prosto do sprawy uczuć - stwierdziła na to smutno Różyczka - I to jest właśnie problem, który musimy rozwiązać. Musimy pomóc tatusiowi i Agacie być ze sobą.
- Ale... Chyba nie powinniśmy się mieszać w ich sprawy - stwierdził Koniczynek - Poza tym wcale nie wiemy, czy oni tego chcą.
- Koniczynku, co ty opowiadasz?! - rzucił Bratek - Przecież widzisz wyraźnie, że oni chcą być razem, tylko są za nieśmiali, aby to zrobić.
- Tu nie chodzi o nieśmiałość - powiedziała Różyczka - Ciocia uważa, że tatuś nie wierzy w to, że może jeszcze się zakochać.
- Ale dlaczego? - zdziwiła się Paula.
- Bo uważa, że tym skrzywdzi mamę - rzekł Bratek, który zaczął już wszystko rozumieć.
- Właśnie, Bratku - pokiwała głową jego siostrzyczka - Musimy tatusia przekonać, że jest inaczej.
- I przekonać moją mamę, że warto walczyć o waszego tatę - dodała Lilka - Bo moja mama jest bardzo dumna, więc sama na pewno nie będzie walczyć, jeśli wasz tata również nie zechce tego zrobić.
- I dlatego musimy tak zrobić, żeby oboje chcieli się ruszyć i wyznać sobie miłość - powiedziała Różyczka - Ma ktoś może jakiś pomysł?
Niestety, nikt nie miał żadnego pomysłu, a przynajmniej chwilowo, ale na szczęście po małej burzy mózgów dobre idee posypały się z głów małych króliczków niczym żołędzie z drzewa latem.
- Ja proponuję, żebyśmy napisali list do mojej mamy - rzekła Lilka wesołym tonem - List od waszego taty, oczywiście.
- Tak! A do tego napiszmy też list do naszego taty od twojej mamy! - dodał Bratek, podłapując tę myśl.
- To niegłupi pomysł, tylko co by miało być w tych listach? - spytał Bławatek.
- Jak to, co? Wyznanie miłości, oczywiście! - uśmiechnęła się do niego Różyczka.
- I najlepiej też dodajmy kwiaty! Agata i tatuś bardzo lubią kwiaty - zaproponował Stokrotek.
- Tylko wiecie... Jeśli któreś z nas napisze list, to tatuś na pewno pozna nasze pismo i się domyśli, że oszukujemy - zauważył Koniczynek.
Wszyscy natychmiast posmutnieli, gdy uświadomili sobie ten smutny, acz istotnie problematyczny szczegół.
- Tak, masz rację, Koniczynku. Moja mama także pozna moje pismo - rzekła zasmucona Lilka.
- Słuchajcie, więc niech napisze to ktoś, kogo pisma oni nie znają! - zaproponował Bratek.
- Tak, ale kto? - spytał Bławatek.
- Ja to napiszę! - zgłosiła się Paula wesoło - Mojego pisma przecież nie znają.
- I ja też napiszę! - zaproponował wesoło Norbert - Tylko musicie mi powiedzieć, co mam napisać, bo ja nie umiem pisać listów miłosnych.
- Spokojnie, ja ci w tym pomogę - powiedziała Lilka, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Norbert zarumienił się delikatnie, a Bratek i Paula zachichotali dobrze wiedząc, co ten rumieniec oznacza.
- Tak! To się może udać! - zawołała radośnie Różyczka - Bratku, jesteś genialny!
- On to wie! Powtarzam mu to codziennie - zachichotała Paula.
Teraz to Bratek lekko się zarumienił.
- Doskonale! Jeszcze tylko musimy ustalić, co napisać w tych listach - powiedział po chwili.
- I musimy znaleźć okazję, aby im je podłożyć - dodał Bławatek.
- Najlepiej zróbmy to rano, kiedy będą jeszcze spać - zaproponowała Lilka.
- Tak! I do tego do każdego liściki dołożymy piękny bukiet kwiatów! - zawołał Stokrotek.
- TAK! - wszystkim ten pomysł bardzo się spodobał.
- No, ale czy jesteście pewni, że powinniśmy to robić? - zapytał wciąż posiadający wątpliwości Koniczynek - Może oni wcale nie chcą, żebyśmy ich swatali? Będą źli, jeśli to zrobimy wbrew ich woli.
- Być może, ale za to będą bardzo smutni, jeżeli im nie pomożemy - stwierdziła Różyczka - Poza tym ciocia Cynia dała mi swoje pozwolenie na działanie, więc sprawa załatwiona.
- Ciocia Cynia się na to zgodziła? - zdziwił się Bławatek.
- A tak, zgodziła się. Teraz pytanie, czy wy się zgadzacie.
Na to pytanie odpowiedź mogła być tylko jedna.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Śro 3:19, 02 Wrz 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 3:01, 05 Wrz 2020    Temat postu:

Ponieważ cała załoga wyraziła swoją zgodę, to teraz została już tylko realizacja ich planu. Rozpoczęto ją od napisania listów. To było bardzo trudne zadanie, bo przecież trzeba było je napisać w taki sposób, aby ani Narcyz, ani Agata nie zorientowali się w tym, iż pisały je dzieciaki zamiast ich rzekomych autorów. Oczywiście prędzej czy później zorientują się w tym oszustwie, ale początkowo powinni być go nieświadomi, więc należało wszystko napisać tak, aby to pasowało do Narcyza i Agaty.
Norbert i Paula siedzieli więc nad kartkami papieru i zapisywali na nich wszystko, co ustalili ich przyjaciele, choć ci nie byli całkowicie zgodni w sprawie tego, jakie słowa powinny zawierać oba listy. W końcu każde z nich miało swoje własne pomysły oraz swoją własną wizję, więc przyjęcie tylko jednej z nich było dosyć trudne. Różyczka naciskała na romantyzm, Bławatek na rozsądek, Bratek na podkreślenie tęsknoty za drugą osobą, z kolei natomiast Koniczynek uważał, iż najlepiej będzie z tego zrezygnować i porozmawiać z Narcyzem i Agatą albo też w ogóle nie mieszać się więcej do sprawy zakochanych i poczekać na dalszy rozwój wypadków. Pomysłu Stokrotka, czyli napisanie wierszyka zaczynającego się od „Na górze róże, na dole fiołki“ nikt nie brał pod uwagę uważając, że to w ogóle nie pasuje do dorosłych, choć Stokrotek upierał się przy tym, iż dorośli również tak do siebie piszą.
Jednym słowem, napisanie obu listów było pracą długą oraz naprawdę bardzo żmudną, ale w końcu przyniosło wyczekiwane owoce. Pomimo całej masy różnych pomysłów w końcu ustalono, jak mają wyglądać oba listy i wszystko zostało zapisane. Gdy ta część misji została wykonana, to należało teraz odczytać to, co się napisało, co też oczywiście dzieci uczyniły.
List do Narcyza brzmiał następująco:

Drogi Narcyzie,

Wiem, że już niedługo wrócisz do zdrowia i bardzo się z tego powodu cieszę, jednak również ogarnia moje serce ogromny smutek, kiedy sobie pomyślę, iż nie będę mogła więcej się Tobą opiekować. Czuję się w Twoim domu naprawdę szczęśliwa, Twoje dzieci są mi równie drogie, jak moja Lilka, a Ty sam jesteś mi bliższy niż ktokolwiek inny na świecie. Nie umiem o tym z Tobą rozmawiać, zwłaszcza po tym, co mi powiedziałeś na festynie, dlatego piszę to tutaj, bo lepiej mi jest o tym pisać niż mówić. To wszystko, co wtedy Ci powiedziałam jest prawdą. Kocham cię, Narcyzie. Bardzo Cię kocham, ale boli mnie to, co robisz. Gdybyś nie odwzajemniał moich uczuć, byłoby mi łatwiej, jednak Ty je odwzajemniasz i nie chcesz być ze mną, co mnie boli. Nie wiem już, co mam robić, dlatego proszę, podejmij wreszcie męską decyzję. Chcesz być ze mną, czy nie? Jeśli nie, odejdę i nigdy więcej nie wrócę. A jeśli tak, to bądźmy razem i przestań żyć tylko przeszłością. Dalia na pewno nie chciałaby tego, abyś wiecznie cierpiał, ale żebyś żył i był szczęśliwy. Pomyśl o tym i daj mi odpowiedź, co zadecydowałeś.

Agata.


- Wspaniale! - zawołała Lilka zachwycona, gdy już przeczytała z całą resztą - Pasuje do tego, co z Bratkiem usłyszeliśmy na festynie.
- Może poprzestańmy na tym liście? - spytała Paula.
- Wątpię, żeby mój tata naprawdę zmotywował się do działania, kiedy dostanie ten list - powiedział smutno Bratek - W końcu Agata powiedziała mu na festynie coś podobnego, a on nic nie zrobił.
- Bratek ma rację, musi być drugi list, właśnie do Agaty - poparła brata Różyczka - Przeczytaj go, Norbercie.
Norbert uśmiechnął się i przeczytał na głos list rzekomo od Narcyza do Agaty.

Droga Agato,

Im bliższy jestem ozdrowienia, tym bardziej smuci mnie ono, ponieważ wiem doskonale, co się stanie, kiedy już wyzdrowieję. Świadomość tego doprowadza mnie do rozpaczy, ponieważ czuję do Ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń. Po tym, co ostatnio między nami zaszło nie jestem w stanie z Tobą rozmawiać o moich uczuciach, gdyż bardzo się tego wstydzę, ale mam nadzieję, że choć trochę mnie rozumiesz. Tak długo żyłem sam i tak długo opłakiwałem moją biedną żonę, że początkowo nie umiałem zgodzić się na to, aby kogokolwiek pokochać. Teraz jednak wiem, iż jest to możliwe i chcę Cię prosić, abyś ze mną została już na zawsze. Jestem wręcz gotów znowu sobie złamać nogę, żebyś tylko ze mną tu pozostała. Proszę, nie opuszczaj mnie. Kocham Cię.

Narcyz.


- Jesteś pewien, że trzeba tak patetycznie? - zapytała Paula.
- Pate... co? - zdziwił się Stokrotek.
- Patetycznie, braciszku - uśmiechnęła się lekko Różyczka - Czyli tak wzniośle i przesadnie...
Widząc, że jej brat nie rozumie, dodała:
- I tak bardzo pięknie, że aż za pięknie.
- Aha! - zawołał wesoło Stokrotek, już wszystko rozumiejąc - Jak dla mnie to jest bardzo piękny list.
- I w sam raz w stylu naszego taty - uśmiechnął się Bratek - Poza tym każdy bohater książek, które czytałem zawsze pięknie się wyraża w listach do swojej ukochanej.
- To nie jest książka, tylko życie - mruknął Bławatek.
- Ale mojej mamie na pewno taki list się spodoba - stwierdziła wesoło Lilka - Teraz zostaje nam tylko podłożyć im te listy.
- No i oczywiście kwiaty! - przypomniał Stokrotek - Kwiaty są bardzo piękne.
- I pasują tutaj idealnie - dodał Koniczynek - Żeby tylko tatuś i Agata za szybko się nie domyślili, że to nasz podstęp.
- Ważne, żeby przeczytali te listy i zachwyceni nimi porozmawiali ze sobą - westchnęła zachwycona Różyczka - No, a potem już na pewno sami sobie poradzą.
- Ja uważam, że bez listów też sobie poradzą - uznał Koniczynek - Ale przecież i tak mnie nie posłuchacie.
- No, właśnie, więc daruj sobie gadanie - rzucił wesoło Bratek - Lepiej pomóż nam wszystko właściwie przeprowadzić.

***

Zgodnie z ustalonym wcześniej planem Paula oraz Norbert poprosili swoich rodziców, aby mogli zostać u Rabatków na noc, a gdy otrzymali na to zgodę, zaplanowali wraz z resztą swojej „kompani“ wszystkie niezbędne szczegóły. Każdy miał więc ustalone zadanie i wiedział, co mają robić. Gdy już dopracowano ostatnie szczegóły, to dzielna i zarazem też niesamowicie pomysłowa kompania poszła spać, aby rano przejść do realizacji swojego planu.
Plan był nadzwyczaj prosty. Bratek i Paula wraz z Norbertem i Lilką wykradli się rano z domu, aby uzbierać dwa piękne bukiety kwiatów. Cała czwórka powoli zrywała kwiatek po kwiatku, układając je ze sobą w piękne aranżacje (jak nazywała je Paula).
- Myślisz, że taki bukiet spodoba się twojej mamie? - zapytał Norbert, pokazując kwiaty Lilce.
- Na pewno. Znam ją doskonale i wiem, jakie ona kwiaty lubi - odparła wesoło Lilka, uśmiechając się do niego czule.
Bratek, który to właśnie zbierał bukiet z pomocą swojej ukochanej, zapatrzył się przez chwilę na nich i jednocześnie zamyślił się nad tym. Ze względu na pewne uczucia, którymi darzył on Lilkę obawiał się bardzo spotkania z nią, jak również i tego, że obecność dziewczyny może poważnie zaszkodzić jego związkowi z Paulą. Ale ku swemu wielkiemu zaskoczeniu odkrył, iż córka Agaty w ogóle nie próbuje rozbić jego związku, a do tego również była ona zarówno do Bratka, jak i dla Pauli naprawdę przyjaźnie nastawiona, nie mówiąc już o tym, że wyraźnie poczuła sporą słabość do Norberta. Kto by pomyślał? A zatem wszelkie obawy Bratka względem niej były całkowicie bezpodstawne. To wielka ulga.
- Wszystko w porządku, Bratku? - spytała Paula swojego chłopaka, patrząc na niego z uśmiechem.
Bratek spojrzał w jej stronę i zaśmiał się lekko.
- Tak, wszystko dobrze. Zamyśliłem się tylko.
Paula zerknęła w kierunku Lilki i Norberta i uśmiechnęła się lekko.
- Ładna z nich para, prawda?
- Tak, prawda. Mam tylko nadzieję, że oboje nie będą mieli takich problemów, jakie my mieliśmy.
- Z pewnością nie będą ich mieli. Bo przecież Lilka nie jest złodziejką łakoci, mam rację?
Bratek parsknął śmiechem.
- Nie, w żadnym razie. To znaczy ja nic o tym nie wiem.
- A więc wszystko powinno być dobrze. Chyba, że potem trafi się jej naprzykrzający się przyrodni brat, który będzie im wiecznie przeszkadzał w randkach.
Najstarszy z Rabatków zachichotał.
- Nie, raczej go nie będzie miała. Chyba, że Bławatek czy też Stokrotek zaczną się naprzykrzać, bo ja na pewno nie.
- Mam nadzieję - uśmiechnęła się Paula, zbierając kolejne kwiaty - Ale nie traćmy czasu. Musimy dobrze przeprowadzić nasz plan.
- Spokojnie, przeprowadzimy go tak, jak to ustaliliśmy - rzekł Bratek, poprawiając sobie delikatnie okulary na nosie - Jeśli tylko wszyscy będą w odpowiednim czasie na swoich miejscach, to wszystko się uda.
- Jesteś bardzo pewny siebie.
- Wiem, bo mam doskonałych współpracowników.
- I doskonały plan.
- O tak, to też.
Norbert tymczasem zebrał z Lilką wszystkie kwiaty do bukietu, a jeden z nich dał swojej partnerce, która powąchała go lekko i bardzo zadowolona pocałowała Norberta w policzek, a ten aż usiadł na trawie z wrażenia.
- Cóż... Chyba mamy coraz więcej miłości na Borówkowym Wzgórzu - zaśmiała się Paula.
- Oby jej było jeszcze więcej - odpowiedział Bratek.
Bukiety zostały już uszykowane, zatem zostało teraz przeprowadzić dalszy ciąg akcji. W tym celu Koniczynek z Bławatkiem siedzieli w oknie swego pokoju i obserwowali okolicę w oczekiwaniu na przybycie Bratka i reszty. Kiedy zobaczyli, że oni wracają, to szybko przeszli do działania. Zbiegli cicho na dół i wpuścili ich do środka.
- Śpią jeszcze? - spytała Lilka.
- Jeszcze tak, ale niedługo się obudzą - powiedział Bławatek.
- Doskonale - zachichotała Paula - Musimy się wkraść do ich pokojów tak, żeby nas nie zauważyli.
- Najpierw zmykajmy do mojego pokoju i zaczekajmy tam - powiedział Bratek - A potem do dzieła, kochani.
Króliczki przekradły się ostrożnie do wyżej wspomnianego miejsca, a Bławatek z Koniczynkiem i Stokrotkiem zaczaili się na korytarzu i czekali. Gdy już Agata się obudziła i wyszła ze swojego pokoju, to Stokrotek zaczaił się pod nim, a Bławatek podbiegł do drzwi pokoju Bratka.
- Wyszła! - szepnął.
- Dobra. To teraz do dzieła. Pora przejść do realizacji kolejnego etapu naszego planu - rzekł Bratek, przybierając minę co najmniej admirała floty.
Lilka z Norbertem, rozglądając się uważnie dookoła, przekradli się do pokoju Agaty uważając, aby nie wpaść po drodze na nikogo z dorosłych. Na szczęście na nikogo nie wpadli, a czający się pod drzwiami Stokrotek lekko im pomachał łapką na znak, że droga jest już wolna. Oboje więc weszli do środka, zostawili na szafce przed łóżkiem kwiaty i list rzekomo od Narcyza, po czym chcieli już wyjść, ale wówczas usłyszeli głos Stokrotka, stojącego przed drzwiami.
- O! Agato! Tak się cieszę, że jesteś... Bo widzisz, zgubił mi się Króliś i może byś pomogła mi go znaleźć?
- Oczywiście, kochanie - odpowiedziała mu przyjaznym tonem Agata - Chodźmy i poszukajmy go razem.
Chwilę później rozległy się odgłosy ich oddalających się kroków, a do drzwi zapukał Koniczynek, mówiąc:
- Poszli sobie.
- Uff... W ostatniej chwili - zaśmiała się Lilka.
- Tak... Niezła z nas ekipa - powiedział wesoło Norbert.
- A tak, niezła - uśmiechnęła się do niego czule córka Agaty.
Oboje wyszli z pokoju i uciekli razem z Koniczynkiem, zadowoleni z wykonania zadania.
Różyczka tymczasem zaczaiła się przed pokojem ojca i zaczekała, aż ten wyjdzie z niego. W końcu to nastąpiło, więc króliczka odczekała chwilę, aż ojciec zejdzie po schodach na dół, po czym dała znak Bratkowi i Pauli, którzy zostawili w pokoju Narcyza kwiaty i rzekomy list od Agaty.
- Misja wykonana - powiedział Bratek, gdy już znowu w jego pokoju.
- I to wręcz perfekcyjnie - zaśmiała się Paula - Tak, to było super! Oby tylko przyniosło oczekiwane efekty.
- Spokojnie. Musi je przynieść - rzekł jej chłopak, poprawiając sobie dumnie okulary na nosie - Oni czują do siebie to samo, co my czujemy do siebie. Musi więc się udać.
Paula popatrzyła na niego z uśmiechem na twarzy i wzięła go czule za łapki.
- Tak, masz rację. Musi się udać.
Ponieważ misja została już wykonana, to należało już tylko czekać na rozwój wypadków. Ten nastąpił, kiedy tylko Agata i Narcyz wrócili na górę, a potem do swoich pokoi. Różyczka czekała w pobliżu pokoju Agaty wraz z Lilką bardzo ciekawa, co się za chwilę stanie. Chwilę później Agata wyszła ze swego pokoju i poszła do Narcyza.
- Udało się - powiedziała zadowolona Lilka.
- Teraz już tylko czekać, aż wyznają sobie miłość - dodała zachwycona Różyczka.
Lilka pobiegła szybko po resztę „kompanii“, aby następnie zaczaić się pod drzwiami pokoju Narcyza. Przez chwilę lekko się przepychali, ale w końcu Różyczka i Bratek uciszyli ich ostrym szeptem, po czym wszyscy razem nadstawili uszu i zaczęli nasłuchiwać.
- Muszę z tobą porozmawiać, Narcyzie - powiedziała Agata.
- I ja z tobą też, Agato - odpowiedział jej Narcyz, siadając na łóżku - Właśnie miałem do ciebie iść, kiedy tu przyszłaś.
Agata spojrzała na biurko i powiedziała:
- Ładny bukiet. Od kogo to?
- Chyba wiesz doskonale - odparł Narcyz - Od ciebie.
- Ode mnie? Nie żartuj. A swoją drogą nie powinieneś ze swoją nogą chodzić po łące, aby zrywać mi kwiaty. W każdym razie nie sam.
- Kwiaty? Jakie kwiaty? Przecież to ty mi przyniosłaś kwiaty.
- Nie, to ty mi je przyniosłeś. I zostawiłeś ten list.
To mówiąc Agata podała mu znaleziony w swym pokoju list. Narcyz uważnie go przeczytał i powiedział wesoło:
- Ciekawe... I niby to ja napisałem?
- Tak mi się coś wydawało, że nie ty, ale miałam cichą nadzieję, iż jest inaczej - odparła ironicznie Agata - Szkoda, że nic z tego, co tutaj napisano, nie jest prawdą.
- A kto powiedział, że nie jest prawdą? - spytał nagle Narcyz.
Agata popatrzyła na niego uważnie i zapytała:
- A więc to prawda? To, co jest napisane w tym liście?
- Nie wiem, kto go napisał, ale prawdę mówiąc wyraził to, co od dawna do ciebie czułem. Ten ktoś musi mnie bardzo dobrze znać i prawdę mówiąc chyba zaczynam się domyślać, kto jest autorem tego listu.
- Tak? A kto taki? - uśmiechnęła się delikatnie Agata.
- Ta sama osoba, która napisała do mnie to - Narcyz podał przyjaciółce list - Znalazłem to pod kwiatami.
Agata przeczytała uważnie list i uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak... Tutaj autor zaś wykazał się znajomością moich uczuć do ciebie.
Odłożyła list i dodała:
- Nie ma co udawać, Narcyzie. Ktoś chce nas zeswatać, ale ja nie mam nic przeciwko temu. Kocham cię. Już od dawna cię kocham. Ale ty zawsze widziałeś we mnie tylko przyjaciółkę i gdy ożeniłeś się z Dalią, złamałeś mi serce.
- Przykro mi, Agato. Nie wiedziałem tego, dopóki nie powiedziałaś mi tego podczas festynu.
- Nie mogłeś wiedzieć. Byłam skryta, tak samo jak ty teraz. Ja nie chcę wcale korzystać na śmierci twojej żony. Nie chcę zajmować jej miejsca. Ja po prostu chcę tutaj być. Chcę pomagać ci prowadzić dom, razem z tobą przeprowadzać kolejne eksperymenty naukowe oraz opiekować się twoimi dziećmi. Kocham je, Narcyzie. Kocham je tak samo jak Lilkę. I kocham ciebie. Chcę... Naprawdę bardzo chcę, żebyśmy byli razem.
- Agato... - Narcyz opuścił powoli głowę w dół - Odkąd tu przyjechałaś i zaczęłaś ze mną rozmawiać, poczułem coś do ciebie. A to uczucie wzrosło, gdy zaczęliśmy razem pracować nad eksperymentem. Wspólna praca i to, jak mnie w niej wspierałaś, a także to, jak razem szukaliśmy naszych dzieci tak bardzo nas połączyło, że wiedziałem, iż to nie jest tylko przyjaźń. Ale wciąż się tego bałem. Nie wierzyłem w swoje prawo do szczęścia. W końcu miałem już żonę i uważałem, że powinienem być zawsze wierny jej pamięci. Dlatego wtedy na festynie odmówiłem ci.
- A teraz jak jest?
- Teraz? Wciąż nie jestem pewien, czy to fair wobec Dalii, ale... Kiedy widzę Bratka z Paulą, jak są oboje szczęśliwi... Albo jak widzę Koniczynka biegającego z Paprotką po łące... To czuję się okropnie, bo tak bardzo bym chciał też móc tak z kimś biegać i też być tak szczęśliwym jak oni. A teraz ten list... Ten list nie napisałaś ty, wiem o tym, ale... to sama prawda. Dalia by się nie obraziła, a przynajmniej mam taką nadzieję, gdybyśmy my...
- Narcyzie! - zawołała Agata, łapiąc go za czule ręce i siadając z nim na łóżku - Dalia cię kochała i zawsze chciała twojego szczęścia. Nie rań więc ani jej, ani siebie. Bądź szczęśliwy... Pozwól, że oboje będziemy szczęśliwi. Wciąż mamy prawo do szczęścia w miłości.
Narcyz przytulił jej dłonie do swojej twarzy i powiedział czule:
- Och, Agato! Tak bardzo mi na tobie zależy. Chcę, żebyśmy oboje byli szczęśliwi. Gdy tak tu leżałem ze złamaną nogą, a ty się mną opiekowałaś, to wiele zrozumiałem. Naprawdę wiele. Zrozumiałem, że chcę być z tobą mimo wszystko, ale wciąż miałem jeszcze obawy i wątpliwości... Ale ten list... Zanim tu przyszłaś, przeczytałem go dwa razy i zrozumiałem, że moje obawy pewnie długo jeszcze będą mnie dręczyć, ale jestem w stanie z nimi walczyć dla ciebie... dla mnie... dla nas. Wierzę, że we dwoje sobie możemy dać radę z tymi wątpliwościami. Zrozumiałem, iż tak długo je będę miał, jak długo będę sam. I muszę przestać uciekać i ukrywać swe uczucia. Bratek kiedyś też je ukrywał, ale odkąd padła wieść o powrocie Pauli, przestał to robić, a odkąd ona powróciła, to jego życie nabrało barw. Moje może też ich nabrać. Leżąc w łóżku ze złamaną nogą miałem naprawdę wiele czasu na myślenie. Podczas pracy w domu nie miałem go aż tak wiele, ale teraz tak. Wiele więc sobie przemyślałem i wiele zrozumiałem. A ten list był ostatnim bodźcem. Nie wiem, kto dokładniej go napisał, ale wiem, że powinienem mu podziękować.
- Możesz zaraz to zrobić - uśmiechnęła się do niego czule Agata - Ale najpierw powiedz mi te słowa, na które tak długo czekałam.
- Kocham cię, Agato.
- Ja ciebie też, Narcyzie.
Oboje ucałowali się w usta i w tej samej chwili usłyszeli jakiś dziwny dźwięk za drzwiami, jakby lekki chichot zadowolenia. Narcyz spojrzał na swoją ukochaną i rzekł bardzo głośno:
- Tylko ciekawi mnie, co dzieci powiedzą na to, że jesteśmy razem.
- Najlepiej sam je o to zapytaj - zaśmiała się Agata, domyślając się, do czego on zmierza.
Następnie podeszła ostrożnie do drzwi, położyła sobie palec na ustach na znak, aby Narcyz nic nie mówił, a następnie ostrożnie i powoli złapała dłonią za klamkę i... bardzo gwałtownie otworzyła drzwi. W tej samej chwili do pokoju powpadali jeden po drugim króliczki podsłuchujące właśnie całą tę rozmowę. Mieli oni uszy przyłożone do drzwi, przez co ich gwałtowne otwarcie sprawiło, że niespodziewani stracili wszyscy równowagę i wpadli do pokoju. Widząc dorosłych zachichotali delikatnie i zarazem nerwowo.
- He he he... Cześć, tatusiu - powiedziała przerażona Różyczka, śmiejąc się przy tym delikatnie.
- Cześć, córeczko - odpowiedział jej ojciec, udając wielką złość - Może wyjaśnicie mi, co wy wszyscy tutaj robicie?
- To chyba oczywiste - odparła wesoło Agata - Wolałabym usłyszeć coś innego. Lilka... Które z was napisało te listy?
- Ten do ciebie ja - powiedział Norbert.
- A do pana Rabatka ja - dodała Paula.
- To był pomysł Bratka i Różyczki! - zawołał Koniczynek, wskazując winowajców palcem.
- Kabel - mruknął Bławatek złym tonem.
- No, ale się nam udało, prawda? - spytał Bratek z nadzieją w głosie - Pobierzecie się?
- Proszę, mamo! - zawołała Lilka błagalnym tonem - Tak bardzo tego chcemy! Pan Rabatek jest super!
- Agata także jest super! - dodał Stokrotek - Pobierzcie się, proszę!
Narcyz i Agata spojrzeli na siebie uważnie, po czym oboje wybuchli radosnym śmiechem.
- To chyba rozwiązuje kwestię błogosławieństwa - zaśmiała się wesoło Agata.
- Tak... Dostaliśmy je nawet nie musząc o nie prosić - dodał Narcyz.
- HURRA! - zawołały radośnie króliczki, skacząc przy tym aż pod sufit ze szczęścia.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Sob 3:02, 05 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 3:47, 07 Wrz 2020    Temat postu:

Agata i Lilka wprowadziły się do domu Rabatków, a w całym domu trwały przygotowania do ślubu, których nic nie zmąciło. Powiem więcej, zapanowała nawet jeszcze większa radość, zwłaszcza, iż Paprotka wraz z rodzicami powróciła z wakacji, na jakich była i z prawdziwą wręcz radością wysłuchała ona opowieści Koniczynka o małej intrydze, która połączyła ze sobą Narcyza i Agatę. Dziewczynkę bardzo ona ubawiła, ale żałowała tego, iż sama nie mogła brać w niej udziału.
Radość zapanowała w całej okolicy. Wszyscy przyjaciele oraz znajomi Narcyza przychodzili mu pogratulować, a niejeden z nich, zwłaszcza ojciec Paprotki chwalili bardzo tę decyzję i mówili, że powinna ona nastąpić o wiele wcześniej. Inni ich popierali, dodając przy tym, iż lepiej późno niż wcale, bo przecież zawsze jest czas na to, aby walczyć o swoje szczęście. Cynia tylko się nieco bała, że teraz nagle przestanie być potrzebna i będzie musiała odejść, jednak zarówno Narcyz, jak i wszyscy członkowie rodziny Rabatków zapewnili ją, że jest im równie potrzebna teraz, co kiedyś, a jej brat poprosił, aby pozostała przy nim i jego dzieciach, nawet wtedy, gdy on się ożeni. Z kolei Różyczka bardzo się cieszyła, że będzie mieć siostrę w osobie Lilki, a sama Lilka także nie ukrywała, iż taka sytuacja bardzo jej odpowiada i nie może się już doczekać ślubu swojej mamy.
Ta długo oczekiwana chwila w końcu nadeszła. Ślub miał się odbyć w domu Rabatków, w ich ogrodzie. Cały dom i jego zewnętrzna część zostały na to przygotowane i udekorowane najpiękniej, jak to tylko było możliwe. A gdy już praktycznie wszystko było gotowe, to Bratek stanął przed lustrem i męczył się z zawiązaniem sobie muszki pod szyją.
- Ech! Wstrętna mucha! - zawołał gniewnie, patrząc w swoje odbicie - Ale się męczę! Dlaczego ja się tak muszę męczyć?!
- Może ci pomóc? - usłyszał głos znajomej osoby.
Była nią Lilka w czerwonej, balowej sukience, stojąca właśnie w progu jego pokoju.
- Właśnie pomogłam Stokrotkowi, więc może teraz pomogę tobie?
Bratek uśmiechnął się do niej delikatnie.
- A umiesz? Bo ja jakoś nie potrafię.
Lilka uśmiechnęła się przyjaźnie, podeszła do niego bliżej i zawiązała mu powoli i ostrożnie muszkę, mówiąc:
- Denerwujesz się?
- Niby czym? Przecież to mój tata się żeni, nie ja.
- No tak, ale tak się zastanawiałam, czy się denerwujesz. Bo ja trochę tak. Bardzo się cieszę, że będziesz moim bratem, ale też trochę się martwię, jak to będzie. Czy dalej będziemy przyjaciółmi tak, jak teraz?
Słysząc jej wątpliwości Bratek posmutniał nieco i spojrzał uważnie na swą rozmówczynię.
- Ja też się tego boję. Tak jak się bałem tego, że tu znowu przyjedziesz, gdy mój tata złamała nogę.
Lilka skończyła mu wiązać muchę i spytała:
- To przez naszą ostatnią rozmowę?
Bratek pokiwał potakująco głową. Dobrze pamiętał to ich pożegnanie, które nastąpiło wtedy, gdy po festynie Agata postanowiła wracać do domu. Lilka pożegnała rodzeństwo Bratka, a potem jego samego. Oboje stali wtedy smutno przed sobą i patrzyli na siebie przygnębieni.
- Muszę już jechać - powiedziała smutno Lilka.
- Tak, wiem - odparł Bratek - Wiedziałem, że tak musi być, ale i tak jest mi bardzo smutno.
- Mnie też. Szkoda, że tak musi być. Polubiłam cię.
- Ja ciebie też, Lilka. Chociaż na początku...
- Wiem, byłam wredna i nie dałam się lubić.
- Ja też nie byłem lepszy. Mam nadzieję, że mi to wybaczyłaś.
- Oczywiście, że tak. Przyjaciele zawsze sobie wybaczają, prawda?
Bratek pokiwał smutno głową.
- Tak. Wybaczają... Przyjaciele...
- Co ci się stało, Bratku?
- Nie, nic... Ja tylko... Bo wiesz... Nie mówiłem ci tego wcześniej, ale wiesz... Strasznie mi chwilami kogoś przypominasz. Kogoś, kogo kocham...
- Chodzi o Paulę, tak? - spytała Lilka.
- Tak, właśnie o niej mówię.
- Nigdy cię nie spytałam... Gdzie ona jest teraz?
- Wyjechała z mamą i pewnie już nigdy tu nie wróci.
- Przykro mi, Bratku.
- Mnie także. I dlatego bywam taki wredny. Tęsknię za nią, a ty mi ją strasznie przypominasz, ale jesteś też inna niż ona... Sam nie wiem, co mam czuć, gdy przy tobie jestem. Strasznie cię lubię i jesteś bardzo ładna i mądra i w ogóle, ale też...
Lilka położyła mu palec na ustach.
- Cii... Bratku. Już nic nie mów. Już wszystko rozumiem. Tęsknisz za nią i boli cię to, że możesz jej już nie zobaczyć.
- Właśnie.
- A ja aż tak bardzo ci ją przypominam?
- Chwilami tak, a chwilami nie. Ale macie wiele wspólnego.
Lilka uśmiechnęła się czule i pogłaskała Bratka po twarzy, aż ten się cały zarumienił.
- Jesteś taki słodki, Bratku, a zwłaszcza teraz, kiedy mi to wszystko mówisz. Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej?
- Bo głupio mi z tym było. Chciałem z tobą przebywać, a jednocześnie chciałem od ciebie uciec. Ja nie mogę tego czuć. Ja kocham Paulę, ale ja nie wiem, czy ją jeszcze zobaczę i... Och, czy ja zwariowałem?!
- Nie, Bratku. Po prostu spodobała ci się inna dziewczyna. To przecież nic złego. Ale tęsknisz za Paulą i bardzo ją kochasz. Nie umiesz przestać jej kochać.
- Nie, nie umiem. Dlatego też może i lepiej, że wyjeżdżasz. Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiała tak, jak twoja mama cierpi przez mojego tatę.
- Twój tata nie chciał jej zranić.
- No, a ja nie chcę zranić ciebie. Zależy mi na naszej przyjaźni, ale też czuję, że chciałbym czegoś więcej... Ale nie mogę, bo Paula...
- Rozumiem. Paula zawsze będzie dla ciebie wyjątkowa - Lilka mówiąc to też bardzo posmutniała, ale szybko odzyskała humor - Ale spokojnie. Ona tu jeszcze wróci, zobaczysz. Wróci i będziecie szczęśliwi.
- Ja już w to nie wierzę, Lilka.
- Więc uwierz, bo to prawda - uśmiechnęła się dziewczyna - Paula tu jeszcze wróci, a twój tata ożeni się z moją mamą, a wtedy wszyscy będziecie szczęśliwi, a ja razem z wami.
- Nie gniewasz się na mnie?
- Za co? Jesteś fajny chłopak, Bratku. Zazdroszczę Pauli. Chciałabym mieć takiego chłopaka jak ty.
- Ale ja nie jestem chłopakiem Pauli.
- Jeszcze nie, ale będziesz. Zobaczysz. Tylko nie trać nadziei. A jeśli ją stracisz, to poszukaj jej tym.
To mówiąc podała mu noktowizor. Bratek wziął go do ręki i obejrzał ze wzruszeniem w oczach.
- Ale to twój wynalazek. Nie mogę go przyjąć.
- Możesz... To prezent od przyjaciółki. Przyjmij go, dobrze?
Bratek uśmiechnął się wzruszony.
- Zgoda, ale pod warunkiem, że ty przyjmiesz to.
I podał jej do ręki swoje nożyce, które ostatnio stale nosił przy sobie na wypadek, gdyby były mu potrzebne.
- Twoje nożyce! - zawołała wzruszona Lilka i wzięła je do ręki - Och, dziękuję ci, Bratku! Będą mi zawsze przypominały o tobie.
- Lilka! Musimy jechać! - rozległ się głos Agaty.
- Już idę, mamo! - zawołała Lilka i spojrzała na Bratka - Muszę już iść. Pamiętaj, głowa do góry i nie trać nadziei. A jak wróci Paula, to nie pozwól jej więcej odejść, dobrze?
- Dobrze, Lilka.
- To trzymaj się, Bratku. Ale zanim wyjadę... Chcę ci jeszcze coś dać na pożegnanie... Myślę, że Paula się nie obrazi.
Po tych słowach Lilka objęła Bratka za szyję i delikatnie pocałowała go w usta, ku jego wielkiemu zdumieniu.
- Trzymaj się, Bratku. Jesteś najfajniejszym chłopakiem, jakiego znam.
Lilka pomachała mu ręką na pożegnanie i wybiegła z jego pokoju, a on sam patrzył przez okno, jak wsiada do konika polnego i odjeżdża nim wraz ze swoją mamą. Bratek długo wpatrywał się w maszynę Agaty, zanim ta już całkiem zniknęła za horyzontem, jednak nawet, gdy już stracił ją z oczu, to jeszcze przez chwilę stał i patrzył przed siebie, ściskając w dłoniach prezent od Lilki.
- Żyjesz, Bratku?
Bratek otrząsnął się ze wspomnień, uśmiechnął się do Lilki i rzekł:
- Przepraszam, zamyśliłem się. Przypominałem sobie tylko to, co mi wtedy powiedziałaś, gdy wracałaś z mamą do domu.
- Pamiętam to. I pamiętam, co ci dałam na pożegnanie.
Lilka zachichotała lekko, widząc przerażoną minę Bratka.
- Boisz się, że powiem o tym Pauli? Spokojnie, nie powiem. To będzie nasz mały sekret.
- Ale chyba nie powinienem ich przed nią mieć.
- Spokojnie, Bratku. Każdy ma swoje własne sekrety, których nikomu nie mówi. To normalne. A wtedy nie zrobiłeś nic złego.
- Ale całowałem się z tobą.
- To ja całowałam ciebie, nie ty mnie.
- Tak, wiem, ale dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś?
- Bo mi się podobałeś. Tak samo jak ja tobie. Ale dobrze, że nic z tego nie wyszło. Ja jestem wredna i kłótliwa.
- Nieprawda.
- Prawda, sam się przecież o tym przekonałeś. A tobie potrzeba miłej i fajnej dziewczyny, spokojnej i kochanej. A Paula jest właśnie taka.
- I nie masz do mnie żalu?
- A niby o co, Bratku? O to, że się we mnie zabujałeś, ale wybrałeś tę, którą naprawdę kochasz? To nie jest przestępstwo. Kochasz Paulę i jesteś szczęśliwy. Tylko to się liczy. A ja też sobie radzę w sprawach uczuć.
- Tak, zauważyłem - zachichotał delikatnie Bratek - Z Norbertem to coś poważnego?
Lilka zarumieniła się na całej twarzy.
- Jeszcze zobaczymy. Ale na razie idzie bardzo dobrze.
- Świetnie. A więc, skoro oboje już to wiemy, to ruszaj się! Ceremonia nie będzie czekać.
- Hej! Jeszcze nie jesteś moim starszym bratem, a już mi rozkazujesz?!
- A ty jeszcze nie jesteś moją młodszą siostrą, a już się pyskujesz?!
Już po chwili oboje zaczęli się głośno śmiać, zapominając o wszystkich swoich wątpliwościach, obawach i smutkach.

***

Ceremonia ślubna była po prostu wspaniała. Najpierw wszyscy ustawili się w dwuszeregu wzdłuż dróżki prowadzącej do ołtarza, przy którym to czekał już urzędnik, a także Narcyz w czarnym garniturze. Potem pojawiła się Agata w białej sukni ślubnej razem z Lilką trzymającą jej welon. Obie ruszyły powoli w kierunku ołtarza, a gdy dotarły na miejsce, to Lilka puściła welon mamy i stanęła obok Norberta. Urzędnik zaś w ciągu zaledwie kilku minut udzielił obojgu zakochanych ślubu, także po ich upłynięciu Agata stała się panią Rabatkową, co wszyscy powitali radosnymi okrzykami oraz wielką burzą oklasków, zwłaszcza, kiedy para młoda czule się pocałowała. Potem zaś przyszedł czas na składanie życzeń i wszyscy goście po kolei je złożyli Narcyzowi i Agacie, a na pierwszym miejscu były to oczywiście dzieci państwa młodych.
- Życzymy wam dużo szczęścia - powiedział Bratek.
- I bądźcie zawsze tacy kochani, jak teraz - dodała Lilka.
Narcyz i Agata wycałowali czule dzieci i potem przyjmowali życzenia od innych gości (wśród których był ich dobry przyjaciel Oscar), a kiedy te dobiegły końca, to wszyscy przeszli do innej części ogrodu, gdzie odbyło się wesele.
Chciałbym bardzo posiadać umiejętności muz, aby móc tutaj należycie opisać to, jak piękna to była uroczystość i jak wspaniale się wszyscy na niej bawili. Niestety, nie posiadam niebiańskich zdolności w tym zakresie, a te, które posiadam, podobnie jak u wszystkich innych pisarzy, nie są w stanie należycie tego opisać. Chyba, że któryś literat posiada odpowiedni talent w tym zakresie. Jeśli tak, to moi kochani, naprawdę bardzo chcę go poznać, bo ci literaci, których znam tego nie potrafią. Ja również nie, dlatego napiszę krótko i na temat: to było wręcz jedno z najpiękniejszych przyjęć weselnych na całym świecie, a wszyscy goście bawili się do późna w nocy i nie czuli się przy tym ani trochę zmęczeni.
Warto tutaj dodać, iż na przyjęciu zjawili się wszyscy bliscy rodzina Rabatków, w tym również Oscar, który już dawno pogodził się z państwem młodym. Specjalnie na tę okazję przybył też Romeo i jego rodzice, a także Gamba ze swoim dziadkiem. Ich przyjazd na tę uroczystość wywołał wielką radość dzieci Narcyza, a zwłaszcza Różyczki i Bławatka.
- Romeo! Och, Romeo! Tak strasznie się cieszę, że cię znowu widzę! - zawołała radośnie Różyczka, skacząc w objęcia ukochanego.
Jej chłopak, chociaż głuchoniemy, potrafił czytać z ruchu jej warg, a prócz tego nauczył ją języka migowego, więc bez trudu się dogadali tak, jak zwykle zresztą to robili, a nawet gdyby żadne z nich nie znało migowego, to radość malująca się na twarzach każdego z nich była tak wymowna, iż nie trzeba było znać jakiekolwiek języka, aby móc ją zrozumieć.
Bławatek zaś, na widok swojej ukochanej chciał zachować większą powściągliwość niż jego siostra na widok Romea, ale Gamba nie dała mu na to szansy, rzucając mu się czule w objęcia, co też jego rodzeństwo zaraz zaczęło dowcipnie komentować, a on zareagował na to tylko pokazaniem im języka i gniewnej miny.
Gdy rozpoczęły się tańce, Narcyz i Agata odtańczyli pierwszy taniec, a potem zaczęli kolejno do nich dołączać Bratek z Paulą, Lilka z Norbertem, Koniczynek z Paprotką, Bławatek z Gambą oraz Różyczka z Romeo. Co prawda ten ostatni z powodu swojej choroby nie słyszał wcale muzyki, to i tak wesoło bardzo podrygiwał na parkiecie z ukochaną, ciesząc się samą jej obecnością, podobnie jak ona jego. Potem zaś rodzeństwo Rabatków na chwilę zastąpiło orkiestrę i na swoich własnych instrumentach muzycznych zagrali piękny utwór dla państwa młodych. Był to dość zabawny i zarazem niezwykle uroczy zaczynający się od muzyki klasycznej, a kończący się na country. Bratek oczywiście pokazał największą klasę, grając na skrzypcach oraz skacząc wesoło dookoła wszystkich gości, uśmiechając się do nich radośnie. Pozostali grali stojąc w miejscu i lekko tylko podrygując w rytm muzyki wydobywającej się z gitary Różyczki, klarnetu Koniczynka, bębnów Bławatka i marakasów Stokrotka.
Krótko więc mówiąc, zabawa była doskonała, zaś po jej zakończeniu wszyscy bardzo niechętnie poszli spać, ponieważ mogliby się tak bawić do białego rana. Taka to była zabawa!
Niedługo potem Narcyz i Agata wyruszyli w swoją podróż poślubną, zostawiając cały dom na głowie Cynii i Bratka, którzy obiecali im dbać o wszystko do czasu ich powrotu. Podróż, rzecz jasna, odbyła się na pokładzie mechanicznego konika polnego z przywiązanymi do niego puszkami oraz wielką kartką z napisem „NOWOŻEŃCY“.
- Do zobaczenia! Papa! Na razie! Będziemy za wami tęsknić! Bawcie się dobrze! - wołały dzieci i Cynia, machając zakochanym na pożegnanie do chwili, aż ci zniknęli im z oczu.
- No, to skoro tata i Agata pojechali, to muszę chwilowo przejąć tutaj rządy, do czego zresztą mnie w pełni uprawnił - powiedział Bratek, lekkim ruchem dłoni poprawiając sobie okulary na nosie.
Mówiąc to miał on na twarzy dumną minę godną cesarza Napoleona i admirała Nelsona jednocześnie, a nawet lepszą niż oni obaj kiedykolwiek zdołali stworzyć. Biła z niej duma, władczość i wielka radość wynikająca z obu tych uczuć.
- O nie! On znowu zaczyna?! - jęknęła Różyczka, słysząc słowa brata.
- Spokojnie, Bratek po prostu przygotowuje się do chwili, gdy sam założy rodzinę - stwierdziła wesoło Cynia.
- O tak, ciociu - potwierdził Bratek - Kiedyś, kiedy już Paula i ja się pobierzemy, będziemy mieli własną rodzinę, więc już teraz muszę szykować się do bycia dobrą głową tejże rodziny.
- Pobierzemy? A kto powiedział, że ja za ciebie wyjdę? - spytała Paula, patrząc zdumiona na Bratka.
A widząc jego zasmuconą minę, parsknęłam śmiechem i dodała:
- Żartowałam! Chętnie zostanę kiedyś twoją żoną!
- A ja twoim mężem - rzekł Bratek, oddychając z ulgą.
- To mamy nową parę zakochanych - powiedziała wesoło Różyczka.
- Ale teraz nie da się z nimi wytrzymać - jęknął Bławatek - Naprawdę chcesz mieć takiego brata, Lilka?
- Muszę go chcieć, bo już nim został - zaśmiała się zapytana - Ale spokojnie. Nie będzie tak źle.
- O tak! Zwłaszcza, że Paula ma na niego bardzo dobry wpływ - dodała Różyczka.
- To co, Bratku? Kiedy zostaniemy wujkiem i ciocią? - spytał złośliwie Bławatek.
Bratek i Paula spojrzeli na niego zażenowani i lekko zarumienili się na swych twarzach.
- Bo wiecie, chętnie byśmy nimi zostali, ale nie wiemy, kiedy - dodał Koniczynek.
- A naczynia po śniadaniu, to pozmywałeś, mądralo?! - warknął Bratek, na co wszyscy zareagowali śmiechem.
Tak oto, moi kochani, kończy się właśnie nasza opowieść - na radosnej i przepięknej chwili, zapowiadającej wspaniałą przyszłość dla całej rodziny Rabatków i tych, co ich kochali. Problemy zostały zażegnane, a więź, która ich łączy jeszcze nigdy nie była aż tak wielka, jak właśnie wtedy. I na zagon marchewek, jestem pewien, że oni wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie!

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Pon 3:48, 07 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin