Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z jak zemsta - Rozdział VI

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:25, 09 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VI

Kapitan James Monastario był wręcz oburzony poniżeniem, jakie go spotkało ze strony Zorro. Wiedział, że musi teraz jak najszybciej zmazać tę plamę na swoim honorze. Wściekły w rozmowie z Clemontem dał upust swojej złości i oświadczył, że jeszcze dziś każe aresztować donnę Pulido i jej córkę.
- Pod jakim zarzutem? - zapytał Pinkerton.
- Coś się znajdzie - odpowiedział mu James - Powód zawsze można znaleźć.
- Kapitanie, czy nie uważa pan, że to już przesada? - zapytał detektyw - Przecież wszyscy będą wiedzieli, czemu pan kazał je aresztować. Śmiem wątpić, aby Jego Ekscelencja pana za to pochwalił.
- To bez znaczenia... Mój honor został splamiony i nie zamierzam tego tak zostawić!
- Niech pan zatem, kapitanie, aresztuje tego, kto jest naprawdę winien tym wszystkim nieszczęściom. Niech pan aresztuje Zorro.
- Niby jak? Przecież nawet nie wiem, kim on jest.
- Ale ja wiem.
Monastario spojrzał uważnie na swego rozmówcę.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz, człowieku?!
- Wcześniej nie miałem pewności, ale wczoraj już jej nabrałem.
- Więc mów! Kto to taki?!
- To Don Ash de La Vega.
James parsknął śmiechem, słysząc te słowa.
- Nie rozśmieszaj mnie, Pinkerton! Przecież nie ma osoby bardziej nie pasującej do bycia Zorro niż on.
- Dokładnie! - powiedział Clemont niezwykle poważnym tonem - Ten człowiek celowo udaje idiotę, aby nikt go o nic nie podejrzewał. Dlatego też od razu wzbudził moje podejrzenie. Jego gra była doskonała i to chyba aż nazbyt. To właśnie go zgubiło, podobnie jak fakt, że za każdym razem, gdy Zorro miał się pojawić, to Don Ash znikał, po czym niespodziewanie powraca dopiero wtedy, gdy ten bandyta już znika. Nikt nigdy nie widział ich razem. No i jeszcze jedno. Zraniłem niedawno tego łotra w lewą skroń. Młody de La Vega ma na skroni taką samą ranę jak ta, którą otrzymał ode mnie Zorro. Zatem wszystko do siebie pasuje.
Kapitan przemyślał przez chwilę słowa detektywa, po czym złapał za dzwonek i zadzwonił. Do jego gabinetu wszedł wówczas sierżant Meowth Garcia.
- Wzywał mnie pan, kapitanie?
- Tak. Masz jechać do hacjendy de La Vegów i aresztować Don Asha.
- Don Asha?! - zawołał przerażony Meowth - A pod jakim zarzutem, komendancie?!
- Pod zarzutem działania jako Zorro - padła odpowiedź.
Sierżant Garcia ryknął gromkim śmiechem, gdy to usłyszał.
- Przepraszam, kapitanie, ale czy to jakiś żart?
- Nigdy nie byłem równie poważny, co teraz.
- Ale kapitanie... Nie znam nikogo, kto by mniej pasował na bycie Zorro niż Don Ash de La Vega.
Monastario uśmiechnął się podle.
- Otóż to, sierżancie. Otóż to. I właśnie dlatego go aresztujesz.

***

Sierżant Garcia nie miał wyboru. Musiał zebrać żołnierzy i pojechać do hacjendy de La Vegów, a następnie aresztować Don Asha. Zrobił to bardzo niechętnie, czego bynajmniej nie ukrywał. Jego czyn oczywiście wzbudził zdumienie wszystkich mieszkańców domu.
- Panie sierżancie! To musi być jakaś pomyłka! - zawołała załamanym głosem donna Delia.
- Mój syn jest ostatnią osobą, którą można podejrzewać o bycie Zorro - rzekł Don Josh.
- Ash nie jest Zorro! To na pewno nie on! - wołała Serena.
- Mój brat jest idiotą, skoro posądza Asha o coś takiego! - zawołała oburzonym tonem Bonnie.
- Nie rozumiem, dlaczego ktoś podejrzewa mojego przyjaciela o bycie tym bandytą - rzekł Maxymiliano, poprawiając sobie lekko palcem okulary na nosie - Liczę jednak, że sprawa prędko się wyjaśni.
- Ash ma swoje wady, ale nie jest przestępcą! - stwierdziła pewnym siebie tonem Dawn.
Sierżant ze smutkiem westchnął, po czym odrzekł:
- Ja również jestem pewien, że to jest jakaś pomyłka, ale cóż... Mam rozkaz i muszę go wykonać. Ale proszę być spokojnym, proszę państwa. Z całą pewnością wszystko się niedługo wyjaśni.
- Spokojnie, kochani - rzekł spokojnym tonem Ash - Sierżant ma rację. Wszystko się wyjaśni, a wtedy wrócę do was cały i zdrowy.
Jego bliscy mieli obawy, że będzie inaczej. Delia nawet mocno objęła syna i nie chciała go puścić, ale w końcu musiała to zrobić. Meowth Garcia skrępował Ashowi dłonie i zabrał go ze sobą na siedziby kapitana Jamesa Monastario, który zaraz zaczął przesłuchiwać w towarzystwie porucznik Jessie oraz Clemonta Pinkertona swego więźnia.
- Ten upór ci szkodzi, Zorro - powiedziała Jessie, dotykając zwiniętym batem podbródka aresztanta - Myślisz może, że się wymigasz od kary, jeśli będziesz udawać idiotę?
- A jeśli nie udaję? - zapytał wesoło Ash.
Pani porucznik uderzyła go w twarz tak mocno, że aż zleciał z krzesła. Chciała to zrobić ponownie, ale Clemont ją powstrzymał.
- Uspokój się! Musimy go przesłuchać! - przypomniał kobiecie.
- On ma rację. Panuj nad sobą - rzekł James.
Kobieta prychnęła z gniewem, zaś Monastario zaczął chodzić wokół Asha (który ponownie usiadł na krześle) i zaczął mówić:
- Wiemy już doskonale o twojej grze, która to była przykrywką dla twojej prawdziwej tożsamości. Muszę przyznać, że bardzo sprytnie to sobie wymyśliłeś. Niestety, senor Pinkerton przejrzał twoją grę.
- Gratuluję mu inteligencji, ale nie rozumiem, dlaczego właśnie mnie o to posądza - powiedział z uśmiechem na twarzy Ash - To może mu nieco utrudnić starania o rękę mojej siostry.
Clemont spojrzał na niego gniewnie, jednak nic nie odpowiedział na to pytanie.
- Dość tego dobrego! - zawołała Jessie - On wyraźnie z nas sobie kpi! Przywiążmy go do pręgierza i wychłoszczmy aż do krwi! Wtedy na pewno będzie bardziej rozmowny!
- Nie lubię takich metod, ale chyba nie mamy innego wyjścia - rzekł kapitan - Trudno. Sam do tego doprowadziłeś, de La Vega.
Nagle na zewnątrz dało się słyszeć wystrzały z karabinów oraz bardzo przerażone okrzyki:
- Zorro! To Zorro!
- CO?! - krzyknął Monastario i wybiegł na zewnątrz.
Jessie, Clemont i Ash zrobili to samo. Zauważyli wtedy, że w bramie garnizonu stoi czarny Pokemon koń, a na jego grzbiecie siedzi... Zorro we własnej osobie. Przestępca poderwał swego wierzchowca, aby stanął on na tylnych nogach, po czym pognał go przed siebie i uciekł.
- Szybko, za nim!!! Gonić go!!! - krzyczał sierżant Garcia, próbując zebrać żołnierzy, którzy byli tym wszystkim bardzo zdumieni.
Chwilę później oddział wojska ruszył w pościg, a kapitan spojrzał z gniewem na Clemonta Pinkertona, który był równie zdumiony, co wszyscy w garnizonie, jeśli nie bardziej.
- Nic z tego nie rozumiem. Przecież Zorro stoi tu obok nas! A może to Mały Zorro? - mówił zrozpaczonym głosem.
- Mały Zorro to przecież dzieciak! Czy on ci wyglądał na dziecko, ty głąbie?! - warknęła na niego Jessie - Jesteś idiotą, a nie detektywem!
- Najwyraźniej ona ma rację - powiedział James Monastario - Przez ciebie aresztowałem niewinnego człowieka, Pinkerton!
Następnie spojrzał na Asha i dodał smutnym tonem:
- Mam wielką nadzieję, że zechce mi pan to wybaczyć, de La Vega. Pan rozumie, to wszystko było wywołane jedynie błędem naszego agenta.
- Ależ naturalnie - uśmiechnął się Ash - W końcu pomyłki każdemu się zdarzają, nieprawdaż?

***

Don Ash powrócił do domu oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Z kolei kapitan i pani porucznik byli wściekli. Czuli, że ośmieszyli się, a wszystko to z powodu zbytniej pewności siebie pana Clemonta Pinkertona. Monastario stracił już do niego całkowicie zaufanie i postanowił, że więcej nie będzie się go w niczym słuchał.
Clemont również nie był z tego wszystkiego zadowolony. Załamany chodził po hacjendzie de La Vegów, którzy tylko z powodu rozkazu Jego Ekscelencji, a także sympatii do panny Bonnie nie wyprosili go jeszcze ze swojego domu. Jednakże większość domowników wcale nie kryła swojego oburzenia, a już szczególnie senorita Dawn, która odtąd mijała Clemonta z marsową miną na twarzy, zaś jej Piplup piszczał niejeden raz gniewnie w kierunku młodzieńca, okazując mu swoją niechęć. Również Bonnie dawała bratu do zrozumienia, że ośmieszył się tylko i uraził ich gospodarzy, jak również stracił teraz wszelkie nadzieję na rękę panny de La Vega. Clemont doskonale o tym wiedział, jednak nie miał pojęcia, w jaki sposób mógłby to naprawić.
Sytuacja zrobiła się jednak jeszcze gorsza, kiedy to dwa dni po tych wydarzeniach James Monastario przysłał swoich żołnierzy, aby aresztowali oni donnę Pulido i jej córkę pod zarzutem pomagania bandycie wyjętemu spod prawa. Oczywiście wszyscy w mieście doskonale wiedzieli, jakie są tego prawdziwe powody, ale nikt nie mógł nic na to poradzić.
Don Josh de La Vega jednak wiedział, że nie może całej tej sprawy pozostawić bez działania.
- Mam już tego wszystkiego dość! - krzyknął mężczyzna, uderzając pięścią w stół - Ten człowiek zdecydowanie posunął się za daleko! Musimy mu się wreszcie przeciwstawić!
- Ojcze, nie sądzę, aby to był najlepszy pomysł - rzekł Don Ash - Sam jestem oburzony aresztowaniem mojej narzeczonej, ale przecież oficjalnym buntem nic nie zyskamy.
- Nie licząc kłopotów - wtrącił Maxymiliano.
- Oni mają rację - zauważyła donna Delia, patrząc na męża - Chyba nie sądzisz, że buntem ocalisz Grace i Serenę?
- Najlepiej będzie napisać do Jego Ekscelencji skargę na kapitana - powiedział Don Ash.
- Mój brat wyjątkowo się nie myli - zauważyła nieco zadziornie Dawn - Przecież nazwisko de La Vega wciąż jeszcze w tym świecie coś znaczy. Wykorzystajmy to w taki sposób, aby nie łamać prawa.
- O nie, moi kochani! - zawołał Don Josh - Przecież ten człowiek ufa kapitanowi i jestem pewien, że wszystkie skargi na niego odbierze inaczej niż powinien, a jeżeli nawet w nie uwierzy, to Monastario wszystko obróci na swoją korzyść. O nie! Tym razem muszę postąpić wbrew prawu! W nocy zbiorę naszą służbę i włamiemy się do garnizonu, aby odbić donnę Pulido i jej córkę.
- Ojcze, to niebezpieczne! A co będzie, jeżeli cię złapią?! - zapytała przerażona Dawn.
- Właśnie, ojcze! Co wtedy? - jęknął Ash.
Don Josh spojrzał na niego poważnym wzrokiem i rzekł:
- Czasami prawdziwy mężczyzna musi myśleć o innych, a nie o sobie. Może kiedyś i ty to zrozumiesz, mój chłopcze.
Następnie nakazał on żonie, córce i żeńskiej części służby, aby jeszcze tego samego dnia opuścili oni hacjendę.
- Musicie jechać do Szarej Iris, twojej siostry - zwrócił się do swojej żony pan de La Vega.
Jego małżonka bowiem była z pochodzenia Indianką, chociaż jej cera wcale na to nie wskazywała. Kobieta swego czasu została znaleziona ranna przez Don Josha na prerii. Mężczyzna zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, dlatego poprosił ją o rękę. Delia wyraziła na to zgodę, ale pod warunkiem, że jej młodsza siostra Szara Iris oraz jej mąż Siedzący Cilan będą mogli spokojnie przebywać na ich ziemiach i swobodnie tam polować na zwierzynę. Don Josh bez najmniejszego wahania wyraził na to zgodę, tak bardzo kochał swoją żonę. Teraz zaś uznał, że decyzja podjęta przez niego w przeszłości się może przydać i Indianie ukryją jego rodzinę na czas akcji.
- Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to wrócicie tu bezpiecznie. Jeśli nie, to będziecie musieli trzymać się z daleka od tego domu, bo nie będziecie tu już mieli powrotu.
- Ojcze, ja chcę walczyć u twego boku! - zawołała Dawn, a jej Piplup pisnął bojowo.
Don Josh pogłaskał czule dziewczynę po głowie.
- Przykro mi, kochanie, ale walka to nie jest coś dla kobiet. Wielka szkoda, że twój brat nie ma w sobie tyle odwagi, co ty.
Ashowi zrobiło się przykro, gdy to usłyszał, ale nie odezwał się. Jego ojciec tymczasem wezwał męską część służby i zaczął z nimi ustalać plan akcji. Do narady dołączył również Clemont, który oświadczył, że z wielką przyjemnością pomoże on de La Vedze w planowanej przez niego akcji. Zachowanie kapitana wzbudziło bowiem jego oburzenie i nie zamierzał wcale tego ukrywać. Don Josh nie wiedział, czy powinien mu zaufać, ale ostatecznie wyraził zgodę na jego udział w akcji, chociaż dodał, że będzie miał go na oku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 18:13, 09 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VI

Aresztowanie seniorat to nawiązanie do o książki prawda ?
Pamiętam, że tam było coś takiego, że Lolita i jej matka siedziały w wierzeniu za karę, bo Lolita odrzuciła chamskie zaloty kapitana.
Nienawidzę tej baby za to, że uderzyła Diego i chciała go torturować, co za małpa.
Jest mi przykro i jestem zła, że detektyw wydał Diego, miałam nadzieję, że może jednak tego nie zrobi.
Ciekawy wątek z Indianami.
Ale najciekawsze dla mnie, kto się przebrał za Zorro ?
Kto jest drugim Zorro i ukrywa się za maską i skąd wiedział, żeby przybyć w tym właśnie momencie.
Bardzo mnie ten drugi Zorro zaskoczył i zaintrygował.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:33, 10 Sie 2020    Temat postu:

Owszem, to właśnie nawiązanie do książki, kiedy kapitan Ramon z pobudek osobistych tak właśnie postąpił. I przy okazji też chyba liczył na to, że złapie Zorro.
No widzisz, dlatego właśnie Jessie jest idealną pomocnicą naszego kapitana i tak jak i on dostanie za swoje. Możesz być pewna.
Detektyw mimo wszystko jest tym, kim jest i musi wykonać swoje zadanie. A prócz tego jeszcze chciał w ten sposób ratować panie Pulido. I liczył na to, że w ten sposób kapitan zostawi je w spokoju. No i cóż... Niestety, pomylił się.
Dobre pytanie i jestem ciekaw, co powiesz na wyjaśnienie tej zagadki Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin