Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z jak zemsta - Rozdział VII

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 2:13, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

Gdy cały plan został już ustalony, to Ash z Delią, Dawn, May, Bonnie, Maxymiliano oraz większością służby pojechał na tereny zamieszkałe przez Indian dowodzonych przez wodza Siedzącego Cilana i jego żonę Szarą Iris. Oboje bez zbędnych pytań przyjęli uciekinierów u siebie, a już zwłaszcza małżonka wodza była uradowana tym, że może ponownie zobaczyć siostrę, której dawno już nie miała okazji widzieć. Bała się tylko, że jej szwagier wpadnie w nie lada kłopoty, jeśli zechce przeprowadzić zaplanowaną przez siebie akcję ratunkową. Wiedziała jednak, że go od niej nie odwiedzie i że trzeba coś zrobić w sytuacji, która właśnie wynikła, dlatego postanowiła mu nie przeszkadzać ani nie wyrażać swojej opinii w tej sprawie.
W tym samym czasie Don Josh z Clemontem Pinkerton oraz kilkoma najwierniejszymi służącymi z hacjendy pojechali do garnizonu z nastaniem nocy, po czym zakradli się pod mur i rozejrzeli dookoła. Nikogo nie było widać, więc wszystko wydawało się być w porządku.
- Coś tu za cicho - powiedział Pinkerton - Nie jestem pewien, czy to aby nie podstęp.
- Daj spokój! Przecież oni nie wiedzą, że tu przybędziemy - odparł na to pewnym siebie tonem Don Josh.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Możesz więc zawrócić, jeśli się boisz.
Clemont nie zamierzał zawracać, więc pozostał i pomógł Don Joshowi wspiąć się na mur koszar. Sam zaś chwilę potem wskoczył tam za nim, po czym wciągnął kolejno dwóch służących. Pozostali stanęli na czatach, aby w razie czego zaalarmować swojego pana, że zbliża się niebezpieczeństwo.
De La Vega i jego pomocnicy powoli zeskoczyli ostrożnie z murów i podbiegli szybko do aresztu. Przy celi spał strażnik. Zabranie mu kluczy nie było wcale trudne.
- Spokojnie, moje panie. Zaraz was stąd zabierzemy - powiedział Don Josh z uśmiechem na twarzy.
Grace i Serena patrzyły na niego zasmuconym wzrokiem.
- Don Josh! Proszę szybko stąd uciekać! - jęknęła donna Pulido - Nie powinien pan tu być.
- Powinienem tu być i jestem - odrzekł jej mężczyzna.
- Senor de La Vega, proszę uciekać. Tu nie jest bezpiecznie - dodała bardzo przejętym tonem Serena.
Mężczyzna zlekceważył ostrzeżenia, po czym bardzo szybko otworzył drzwi kluczami i wyprowadził obie kobiety.
- Dobrze, a teraz uciekajmy! - rzekł Clemont.
- Nie ruszać się!
Ciszę rozdarł nienawistny głos komendanta Monastario i pojedynczy wystrzał. Chwilę później na dziedzińcu koszar zaroiło się od żołnierzy, którzy otoczyli spiskowców. Josh, Clemont i służący podnieśli powoli ręce do góry. Zauważyli wówczas podchodzących do nich kapitana Jamesa oraz porucznik Jessie, prowadząca pozostałych służących Don Josha de La Vegi związanych oraz zakneblowanych.
- No proszę... A kogo my tu mamy? - powiedziała złośliwie kobieta - Przyznasz chyba, drogi bracie, że takich gości się nie spodziewaliśmy.
- Co racja, to racja - odrzekł z uśmiechem kapitan - Spodziewałem się raczej tego bandyty Zorro. Mimo wszystko zasadzka jednak na coś się nam przydała.
Następnie spojrzał na ojca Asha i Dawn, mówiąc:
- Dziwię ci się, de La Vega. Na stare lata takie numery? Pogratulować ci energii.
- Ty nędzny łotrze! - warknął na niego Don Josh.
- Spokojnie, mój drogi przyjacielu. Nie ma co się złościć. Za naiwność trzeba płacić - odparł kapitan, po czym spojrzał na Clemonta - A ty, nędzny głupcze, stanąłeś teraz po stronie naszych wrogów? Tego ja się po tobie nie spodziewałem.
- A ja po tobie nie spodziewałem się, że będziesz aż taką kanalią, aby więzić niewinne kobiety! - zawołał Clemont - Gubernator o wszystkim się dowie!
Kapitan i pani porucznik ryknęli śmiechem.
- Ty głupcze! - rechotał James - Czy ty jeszcze niczego nie rozumiesz? Wszystko, co robię, czynię wyłącznie z upoważnienia Jego Ekscelencji! To on chce, żebym tak postępował. Mam utrzymywać tu porządek i zamierzam to zrobić, choćby siłą. Jemu zaś to odpowiada do czasu, dopóki ma pełną kieszeń.
Clemont spojrzał na komendanta gniewnym wzrokiem, następnie zaś pokręcił załamany głową. Nie mógł uwierzyć w to, że był taki głupi, aby kiedykolwiek wierzyć w dobre intencje gubernatora Giovanniego.
- Przygotowaliśmy szubienicę dla tego łotra Zorro i jego wspólnika - zaśmiała się Jessie - Ale dzisiaj powiesimy na niej kogoś innego.
- Nic nie szkodzi. Ważne, że będzie ich dwóch - powiedział James - A na tamtych kolej przyjdzie później.
- Na razie przyszła kolej na ciebie, łotrze! - zawołał nagle czyiś dobrze znany wszystkim głos.
Kapitan spojrzał w górę i zauważył, że na dachu jego garnizonu stoi Zorro. Niedaleko niego stał Mały Zorro z pistoletami w dłoniach.
- Poddajcie się, jesteście otoczeni! - zawołał chłopiec.
Żołnierze ryknęli śmiechem, gdy to usłyszeli.
- My otoczeni? - zachichotała Jessie - A niby przez kogo? Przez was?
- O nie... Przez nich - zaśmiał się Mały Zorro.
Pani porucznik i jej żołnierze rzucili wzrokiem na boki. Zauważyli wówczas, że na murach stoją Indianie z łukami w dłoniach, z których to mierzyli w ich stronę. Część Indian zaś wbiegła na dziedziniec i otoczyła ludzi kapitana Monastario.
- Co?! Ale jak?! - zawołała zdumiona Jessie.
- Ty nigdy nie doceniałaś Indian, prawda? - zachichotała Indianka z wielkimi, fioletowymi włosami, która wyraźnie dowodziła tą grupą.
Była to Szara Iris. Na jej policzkach widniały barwy wojenne.
- Zapomniałaś chyba, że umiemy wręcz bezszelestnie się poruszać po każdym terenie? - zapytała złośliwym głosem Indianka - Podczas, kiedy wy zajmowaliście się moim szwagrem, to moi ludzie osaczyli was i czekali na okazję do ataku. Wielka szkoda, że zdjęliście straże, aby zastawić tę waszą zasadzkę. To was zgubiło.
- Jesteście w pułapce - powiedział Zorro - Jeżeli nie rzucicie broni, to zostanie naszpikowani strzałami. Co wolicie?
Sierżant Garcia jako pierwszy rzucił broń na ziemię. Inni żołnierze jeden po drugim zrobili to samo, po czym zostali związani i zakneblowani, zaś złapani przez nich służących szybko oswobodzono.
- Brawo, Zorro... Brawo... Przechytrzyłeś mnie - powiedział kapitan James Monastario, zaciskając zęby z wściekłości - Gratuluję ci. Co teraz ze mną zrobisz? Zabijesz mnie?
- Nie, ale muszę ponownie wymierzyć ci karę za to, co zrobiłeś - rzekł Zorro, zeskakując na ziemię z dachu - Jednak tym razem dam ci szansę na honorowe załatwienie tej sprawy. Dobądź szpady i walcz!
To mówiąc sam złapał za broń i stanął się w pozycji bojowej. Kapitan uczynił to samo, po czym natarł na swego przeciwnika zaciekle i groźnie. Ten jednak bez większych trudności odpierał jego ataki. Spokojnie i bez zbędnego pośpiechu parował każdy cios Jamesa, jednocześnie uśmiechając się do niego złośliwie.
Wszyscy patrzyli na ten pojedynek przerażeni, a już zwłaszcza Serena, która dzielnie kibicowała swemu ukochanemu mając nadzieję, że wygra on tę walkę, wiedząc doskonale, czym im grozi jego porażka.
Pojedynek tymczasem trwał dalej i stawał się coraz bardziej zaciekły, gdyż kapitan nie zamierzał ustąpić. Atakował on zaciekle Zorro, którymi to chwilami z trudem odpierał jego ciosy. Ale dzielny, zamaskowany bandyta dowiódł, dlaczego krążą pogłoski, że jest wręcz doskonałym szermierzem, ponieważ mimo umiejętności kapitana zdołał wytrącić mu w końcu szpadę z dłoni.
- Powinienem cię zabić za to, co zrobiłeś, ale nie jestem taki, jak ty, więc poprzestanę jedynie na tym...
To mówiąc przerzucił on szpadę do lewej dłoni i uderzył prawą pięścią kapitana między oczy. Ten upadł zemdlony na ziemię, zaś Zorro chwycił ponownie swoją broń prawą dłonią i wyciął nią na ubraniu swego podłego przeciwnika dużą literę Z.
Jessie, widząc porażkę swojego brata, krzyknęła w furii niczym ranny zwierz, po czym rozerwała swe więzy, dobyła z cholewy buta nóż i cisnęła nim w Zorro.
- Zorro, uważaj! - krzyknęła przerażona Serena.
W tej samej właśnie chwili padł strzał. To Mały Zorro strzelił w nóż, zmieniając dzięki temu kierunek jego lotu i zmuszając go do upadku na ziemię. Następnie młody bandyta zeskoczył z dachu, podbiegł do Jessie i powiedział:
- Mamusia cię nie uczyła, że nie należy bawić się nożami?
Pani porucznik wściekła rzuciła się na niego, ale bandyta skoczył w bok, przez co nie zdołała go schwytać. Wówczas złapała za leżącą na ziemi szpadę brata i próbowała nią ciąć Małego Zorro, ale ten zręcznie unikał jej ciosów, pokazując przy tym złośliwie swej przeciwniczce język. W końcu przeskoczył zwinnie nad jej głową i zaaplikował jej dość mocny kopniak w pośladki, a zaraz potem dobył szpady i wyciął nią na tylnej części spodni pani porucznik literę Z.
- Nigdy nie lubiłem kobiet noszących spodnie - zaśmiał się złośliwie Mały Zorro.
Następnie schował szpadę do pochwy i zawołał:
- Lepiej już stąd odejdźmy. Obawiam się, że nadużyliśmy gościnności pana kapitana i jego siostry.
- Zgadzam się z tobą, przyjacielu. Ruszajmy więc! - zaśmiał się Zorro, po czym podszedł on do Sereny i wziął ją za rękę - Czy zechcesz z nami pojechać, senorita?
- Nawet gdybym miała wybór jechać gdzie indziej, to za żadne skarby bym tam nie pojechała - odpowiedziała mu czule dziewczyna.

***

Uciekinierzy dojechali bez trudu na ziemie rodu de La Vega, gdzie mieli obecnie swoje obozowisko Indianie Siedzącego Cilana i Szarej Iris. Tam już czekali na nich Delia, Dawn, Bonnie, May, jak również Pikachu i Piplup. Cała grupa bardzo ucieszyła się na widok swoich bliskich. Bonnie mocno uściskała Clemonta, gratulując mu jego odwagi oraz postawy.
- Nareszcie postąpiłeś mądrze, mój braciszku! - zaśmiała się radośnie dziewczynka - Jestem z ciebie taka dumna!
- Tak, ja również - dodała Dawn z uśmiechem na twarzy - Wiesz, mój drogi... Muszę powiedzieć, że naprawdę mi zaimponowałeś.
- Nie mogłem postąpić inaczej - odpowiedział jej poważnie Clemont - Tam, gdzie dzieje się niegodziwość, tam ja muszę interweniować.
- Dokładnie tak, jak Zorro - dodała wesoło Delia.
- Prawdę mówiąc, to ma pani rację - rzekł detektyw z uśmiechem na twarzy - Przyznaję, że pomyliłem się, co do niego. Nie jest on wcale takim wichrzycielem, jak mi się wydawało. Myliłem się także, co do gubernatora. Sądziłem, że to szlachetny człowiek, a tymczasem to zwyczajnym nędznik.
Następnie podszedł do Dawn i dodał:
- Często się mylę w wielu sprawach, ale nikt nie jest nieomylny. Mam nadzieję, że otrzymam od pani wybaczenie, senorita.
- Już je otrzymałeś - uśmiechnęła się dziewczyna.
Następnie objęła go ona mocno za szyję i pocałowała zachłannie w usta. Młodzieniec był tym zdumiony, ale oddał jej pocałunek.
- Dawn! - zawołała oburzona donna Delia - To nie wypada!
- Daj spokój - zaśmiała się Iris - Tutaj chcesz się przejmować takimi sprawami?
- No właśnie - poparł ją zielonowłosy oraz zielonooki Siedzący Cilan, podchodząc do nich - Tutaj możemy swobodnie mówić o tym, o czym tylko chcemy i nie musimy się krępować konwenansami, czy też jak wy to tam nazywacie.
- Może masz rację - stwierdziła Delia.
- Zgadzam się z tobą - uśmiechnęła się Grace, a następnie spojrzała na swoją córkę - Kochanie... Jeżeli chcesz mi coś powiedzieć, to możesz to uczynić teraz.
- Dobrze, mamo - powiedziała Serena, po czym wzięła za rękę Zorro - Chciałabym wam oznajmić, że to jest właśnie ten oto cudowny mężczyzna, który zdobył moje serce.
- A to jest człowiek, który zdobył moje serce - dodała Bonnie, łapiąc dłonią dłoń Małego Zorro.
Don Josh uśmiechnął się delikatnie, widząc to wszystko.
- Zatem widzę, że będziemy mieli aż trzy wesela naraz - powiedziała - Wielka szkoda, iż mój syn dostanie kosza od ciebie, Sereno. Ano właśnie... Gdzie on teraz jest?
- Tutaj, ojcze - rzekł Zorro.
Po tych słowach zrzucił on z głowy sombrero, pod którym miał dużą, czarną chustę z otworami na oczy, zasłaniającą mu pół twarzy. Następnie zdjął ją i odsłonił wszystkim górną część swojej fizjonomii. Blask księżyca i pochodni padł na jego oblicze, odkrywając je przed wszystkimi.
- ASH! - krzyknęli wszyscy wokół.
- Ash, synku! To naprawdę ty?! - zdziwił się Josh.
- Dokładnie tak, ojcze - odpowiedział mu z uśmiechem jego syn - Tak, to właśnie ja. Don Ash de La Vega lub też jak wolicie Zorro. Nieważne, jak mnie będziesz nazywać, bo jestem w końcu jednym i drugim.
- A więc jednak to byłeś ty - powiedział Clemont - Miałem rację, od samego początku miałem rację.
- Tak, ale na szczęście nie zdołałeś mi tego udowodnić - uśmiechnął się do niego figlarnie Ash.
- Więc to ty jesteś Zorro? - zdziwiła się Serena.
- Tak, właśnie ja. Cieszysz się? - zapytał ją Ash.
Senorita Pulido fuknęła wówczas z gniewem i obróciła się do niego plecami, krzyżując przy tym ręce na piersi.
- Jesteś wrednym kłamcą! - zawołała po chwili.
- Słucham? - spytał zdumiony Zorro.
- Myślisz może teraz, że po tym wszystkim skoczę ci w ramiona i będę twoja już na zawsze?! Mylisz się zatem, jeśli tak uważasz!
Ash patrzył zdziwiony na Serenę, która to nagle zaczęła chichotać, po czym zwróciła ponownie wzrok w jego stronę i rzekła:
- Oczywiście, że się cieszę! Nawet nie wiesz, jaka to dla mnie radość wiedzieć, iż nie jesteś takim głupim lalusiem, jakiego udawałeś, ale tym samym, kochanym Ashem, którego pamiętam z dzieciństwa.
Następnie objęła go ona mocno i oboje złączyli swe usta w pocałunku prawdziwej miłości.
- A kim jest wobec tego Mały Zorro? - spytała Bonnie.
Bandyta stojący obok niej również zdjął kapelusz i maskę, po czym ukazał swoją twarz.
- Maxymiliano?! - krzyknęli wszyscy wokół niego.
- Tak, to ja - uśmiechnął się chłopiec - Kiedy Ash powrócił ze studiów okazało się, że jest zupełnie inny niż w dzieciństwie. Wzbudził tym moje podejrzenia, więc zacząłem go śledzić i co odkryłem? Że jego zachowanie to tylko pozory, aby ukryć działalność Zorro. Wyznałem więc Ashowi, co wiem i on musiał mnie wtajemniczyć w swoje plany. Ja zaś zacząłem mu pomagać jako Mały Zorro. Aby być bardziej przekonujący udawałem, że spadłem z konia i doznałem po tym takiego szoku, iż zacząłem unikać dawnych ulubionych zabaw, a stałem się bibliofilem z nosem w książkach i noszącym okulary, aby polepszyć sobie wzrok, który rzekomo uszkodziłem przez zbyt intensywne czytanie.
- Pikachu jako jedyny wiedział o naszej maskaradzie - rzekł Don Ash, głaszcząc po łebku swego wiernego Pokemona - On również zaczął udawać kogoś, kim nie jest. Udawał głuchego. Dzięki temu mógł wejść wszędzie i słuchać wszystkiego wiedząc, że ludzie nie będą go wcale traktować jak zagrożenie i będą swobodnie przy nim rozmawiać. Prawda, mały?
- Pika-pika! Pika-chu! - zapiszczał Pikachu.
Słysząc te wyjaśnienia, Don Josh parsknął śmiechem.
- Tak się cieszę, mój synu, że nie jesteś wcale takim głupcem i leniem, jakiego udawałeś.
- Mnie również to cieszy - dodała Delia.
- I mnie także - rzekła Grace - Dzięki temu mogę dotrzymać danego słowa i wydać moją córkę za syna mojej serdecznej przyjaciółki.
- Dokładnie tak - zachichotała Serena - Ale chwileczkę! Coś nadal nie daje mi spokoju! Skoro Ash to Zorro, to kto wtedy pojawił się w bramie koszar jako on, aby dać mu alibi?
- Myślę, że znam odpowiedź na to pytanie - rzekł wesoło Clemont, po czym spojrzał na Dawn.
Dziewczyna zachichotała delikatnie, niczym małe dziecko przyłapane na psocie, po czym rzekła:
- Tak, to byłam ja.
Teraz nawet Ash był zdumiony tym, co usłyszał.
- Ty, siostrzyczko?
- Oczywiście - uśmiechnęła się Dawn - Domyślałam się już od dawna, kim jesteś, ale nie miałam na to dowodów. A kiedy zostałeś aresztowany, to zażądałam od Maxymiliano prawdy. On mi ją powiedział i dodał, że chce cię ratować, ale ja miałam lepszy pomysł. Przebrałam się za ciebie i dałam ci alibi. Dzięki temu cię wypuścili.
- Och, siostrzyczko! - Ash objął mocno dziewczynę i uściskał bardzo serdecznie - Zaszczyt przynosi mi to, że mamy wspólnych rodziców!
- Dziękuję ci, Dawn - dodała radośnie Serena, również ją ściskając - Ocaliłaś mojego przyszłego męża.
- Z kolei mój przyszły mąż pomógł ocalić ciebie - zachichotała Dawn - Sądzę więc, że jesteśmy kwita.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 8:02, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

Jaka miła końcówka.
To siostra Diego się przebrała za Zorro i go wtedy uratowała z wiezienia ?
Podobało mnie się to, że w czasie akcji Zorro skorzystał z pomocy Indian.
Rozbawiło mnie zaś to, jak mały Zorro powiedział, że nigdy nie lubił kobiet noszących spodnie i zostawił swój znak na nietykalnym tyłku tej wiedźmy.
I widzę znowu nawiązanie do serialu, do tej sceny w wiezieniu jak Lupina chciała wtedy zabić Zorro nożem, ale sierżant Garcia ją wtedy powstrzymał.
Ciekawa jestem, co będzie dalej, bo to chyba nie koniec ?
Na pewno pojawią się jakieś komplikacje, bo za różowo być nie może.
I Alejandro jest super odmalowany, dokładnie taki sam jak w serialu, stary, ale głupi z tymi swoimi akcjami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:41, 11 Sie 2020    Temat postu:

Wiadomo, że to jeszcze nie koniec. Ale został Ci do przeczytanie jedynie ostatni rozdział tej opowieści, który ją całkowicie kończy. Jestem ciekaw, co o nim powiesz Smile
Mówisz, że podoba Ci się pomysł z Indianami? I jak siostrzyczka de La Vegi dała mu alibi przebrana za Zorro? Pomyślałem, że energiczna i dzielna siostrzyczka po prostu musi mu pomóc. I bardzo taka akcja do niej pasuje Smile
He he he. Ja także jakoś nie przepadam za tym, że kobiety noszą spodnie. Niby wiem, że wygodniejsze one są dla nich itd. Ale jakoś niekiedy są zbyt męskie i nieraz nawet zbyt agresywne. Jessie jest tego najlepszym dowodem Smile
Owszem, dałem małe nawiązanie do serialu z uratowaniem Zorro życia, gdy wróg próbuje go ugodzić nożem od tyłu.
Alejandro właśnie wzorowałem na serialu, bo tam był w średnim wieku i już za stary na pewne ekscesy, a mimo to krew gorąco i jeszcze rączki go świerzbiały do takich zwariowanych akcji i to niekiedy dość bezmyślnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 10:45, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

Ja jestem właśnie dziwna jak na dzisiejsze czasy, bo nie noszę spodni, bo nie.
Jak chcą to niech sobie noszą, ale przez to wszystkie dziewczyny w szkole były takie nijakie i podobne do siebie.
Alejandro tymi akcjami w serialu mnie wkurzał bardzo, powinien słuchać Diego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:22, 11 Sie 2020    Temat postu:

No i nie ukrywam, że to również dla mnie wielki plus u Ciebie. Nie ukrywam, że sprawiasz mi w ten sposób wielką przyjemność i to aż mnie kusi do spotkania. Musisz wyglądać oszałamiająco w sukience i jeszcze w słodkich okularkach podkreślających Twoją inteligencję i przy okazji dodają Ci uroku. Bo mądra dziewczyna w okularach to po prostu najlepsza dziewczyna z możliwych. Nic, tylko poznać, pokochać i być wiernym Smile
Mnie osobiście też Alejandro nieco wkurzał w tym serialu swoimi akcjami. Zwłaszcza w pierwszych odcinkach, jak tak wytykał Diego, że jest rozsądny. Choć jak wiemy, tak w 8 odcinku na pewno odkrył już, kim jest Zorro i cóż... Postanowił udawać, że o niczym nie wie. Nawet przed Diego. I swoją drogą niezły był z niego aktor. Wiemy już, po kim Diego to ma Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 11:59, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

Ja tego wcześniej nie rozumiałam, dlaczego właśnie taka jestem.
A niedawno dopiero przeczytałam, że właśnie introwertyki, ludzie wrażliwi tak mają, że ubierają się po swojemu i nie przejmują się tym czy to się komuś podoba, czy nie.
Czasem to, że się ma mało znajomych może być zaletą, bo skoro nie masz znajomych, nie musisz się dostosowywać, by cię ludzie lubili i idziesz własną drogą.
Często się myli pewien rodzaj introwertyzmu z nieśmiałością, a to są dwie zupełnie różne sprawy. Osoby nieśmiałe jak to się często pokazuje w filmach młodzieżowych, chcą być za wszelką cenę lubiane i zrobią wszystko by tego dokonać, zaczną pić, palić, sypiać z kim popadnie, by dostosować się do grupy.
A te szkolne, wyśmiewane przez wszystkie dziwadła stojące na uboczu, nigdy swoich zasad nie złamią, bo wolą pozostać sobą.
Zresztą moja wychowawczyni w liceum tak powiedziała kiedyś do mojej mamy, Iwonka jest taka niby spokojna, cichutka, ale czuję, że kryje się w niej coś niezwykłego i sporo osiągnie. I w sumie miała rację, bo skończyłam studia, założyłam forum, niektóre
z moich filmików na YT cieszą się sporą popularnością.
A to prawda, że Alejandro jest świetnym aktorem, prawie tak samo dobrym jak jego syn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:45, 11 Sie 2020    Temat postu:

Rozumiem, w sumie to sprawia, że jesteś jeszcze bardziej interesująca w moich oczach. Taka, że jesteś sobą mimo wszystko. I mówisz, że introwertycy też ubierają się po swojemu i nie przejmuje ich w tej kwestii opinia innych? W sumie czemu miałaby ona ich przejmować? Tym lepiej, że ich ona nie przejmuje Smile
Właśnie, posiadanie znajomych nieraz prowadzi do tego, że człowiek musi dostosować się do innych, aby go polubili. Z kolei zaś człowiek sam idzie własnymi drogami jak kot. Ale uważam, że można zawsze znaleźć złoty środek i wcale nie być samotnym i sobą.
Oj tak, nieśmiałość sprawia, że człowiek łatwo może nagiąć swój charakter do decyzji innych osób. Nieśmiałość sprawia, że człowiek nie umie bronić swoich racji i dostosowuje siebie do otoczenia. Wskutek czego mamy to, co wspomniałaś i co ukazują filmy młodzieżowe, że takie osoby za wszelką cenę chcą być lubiane i dlatego też robią to, co inni: piją, palą, ćpają, sypiają z kim popadnie. Widać to choćby w filmie "GALERIANKI", który osobiście mnie niesamowicie zdołował, a zwłaszcza zakończenie. Bo sam film byłby dobry i pokazuje poważny problem, jak nieśmiała dziewczyna zostaje po prostu dziwką, bo nie umie być dość śmiała, aby powiedzieć NIE grupie i aby ją grupa lubiła, upada na samo dno. Tylko niestety film pokazuje to tak, jakby nie było z tego wyjścia i dlatego zakończenie tak dołuje.
Właśnie, z kolei wszystkie dziwadła, takie jak choćby ja, stoją z boku i swoich zasad nie łamią, nawet jeśli to oznacza samotność. Są po prostu sobą i są w taki sposób w porządku nie tylko wobec innych, ale i wobec siebie samych.
Widać Twoja wychowawczyni doskonale się na Tobie poznała i dobrze, że umiała także Cię docenić i dostrzec w Tobie prawdziwe talenty, które serio posiadasz Smile
No właśnie, Alejandro był równie dobrym aktorem, co jego syn. A w każdym razie prawie tak dobrym jak on Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 14:56, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

Trudno mi powiedzieć, czy koleżanki ze szkoły mnie naprawdę lubiły, zresztą było, minęło i może nie ma znaczenia.
Pamiętam jak Beatka, mi kiedyś powiedziała, że wtedy jak nie było w klasie, tylko miałam nauczanie domowe przez ostatni rok, to na polskim patrzyli po sobie, nie wiedząc, o co tej babie chodzi.
Może jakby Iwona była, to by rozumiała, o co pani chodzi i coś powiedziała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:06, 11 Sie 2020    Temat postu:

He he he. A zatem już wiemy, dlaczego tak bardzo koleżanki Cię lubiły. Bo miałaś zawsze rzetelne informacje, którymi mogłaś się z nimi podzielić. Wiesz, poddawałbym pod wątpliwość szczerość ich sympatii do Ciebie Smile Tak czy inaczej coraz bardziej mam przeczucie, że w szkole byśmy oboje byli serdecznymi przyjaciółmi. Choć pewnie bym szybko poszedł w konkury do Ciebie, oczarowany Twoją osobą i podobieństwem do mnie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 15:14, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

W sumie szczerze mówiąc, ja też je średnio lubiłam, no może tylko Beata była sympatyczna.
Ale Beata to taka klasyczna szara myszka ze wsi ,niczym się nie wyróżniająca, poza tym, że dobra, porządna dziewczyna, ale mało zdolna.
Ja zaś naprawdę byłam inna i wcześniej mnie wepchnęli do szufladki mało zdolna dyslektyczka.
No ale trzeba dać Iwonce szansę, Iwonka tak się stara.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:19, 11 Sie 2020    Temat postu:

Rozumiem i bardzo mi przykro z tego powodu. Mimo wszystko i tak uważam, że miałaś lżejsze życie niż ja jako dziecko w wieku szkolnym. Może dlatego, że byłaś dziewczyną i w tamtych czasach były jeszcze pewne zasady, jak ta, że dziewczyn się nie bije, co najwyżej wykpiwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 15:26, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

Pewnie miałam szczęście, że w szkole jednak tak źle nie było.
Niektóre nauczycielki były bardzo fajne, ale inne zupełnie obojętne.
Zresztą mnie jakoś męczy ich narzekanie w mediach, mogli sobie wybrać inny zawód, przecież wiedzieli, że kokosów nie zarobią i młodzież z roku na rok jest coraz bardziej agresywna, podobnie jak cały otaczający nas świat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:29, 11 Sie 2020    Temat postu:

Właśnie, po co zatem wybierali taki zawód? Mogli wybrać inny. Wszystkie teraz narzekają. A prawda jest taka, że po prostu zwyczajnie wyobrażali sobie zapewne nie wiadomo co i prawda ich przerosła. Osobiście jednak uważam, że brak już coraz bardziej nauczycieli z powołania. I to poważny problem naszego szkolnictwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 15:30, 11 Sie 2020    Temat postu: Z jak zemsta - Rozdział VII

Bo kto normalny by się chciał w szkole użerać z dzieciakami za marne grosze ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:42, 11 Sie 2020    Temat postu:

W sumie nikt. Nawet mnie przeszły całkowicie te idealistyczne mrzonki o przekazywaniu wiedzy nowemu pokoleniu Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin