Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Znak Zorro -Narodziny legendy
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 20:54, 25 Paź 2018    Temat postu: Znak Zorro -Narodziny legendy

Znak Zorro -Narodziny legendy Odpowiedz z cytatem Zmień/Usuń ten post Usuń ten post Zobacz IP autora
Don Diego Vega ,wyglądał jak młody pogański książę.
Muzyka ,poezja i harmonia była zarówno w jego spojrzeniu ,chodzie jak i uśmiechu.
Uśmiechu którym czarował wszystkie panie w wieku od lat pięciu do stu pięciu.
Ten uśmiech był jak miód na serce. Diego był wysoki ,smukły w pasie ,ale szeroki w ramionach.
Miał ciemne ,nieco faliste włosy ,cienki prosty nos ,subtelne arystokratyczne rysy. Nad delikatnie wykrojonymi ,zmysłowymi wargami był mały ciemny ,dobrze ostrzyżony wąsik ,a oczy były koloru piwnego.
Strój dandysa leżał na silnym ciele.
To zauważył by każdy pobieżny obserwator. Ten zaś kto by się przyjrzał mu uważnie dostrzegł by ,że mimo łagodności rysów twarzy ,ma w sobie element zuchwałego pirata i nawet w jego baśniowym uśmiechu jest coś łobuzerskiego.
Pod pozorami leniwego wdzięku ,kryła się czujna pantera zawsze gotowa do skoku. Szlachcic zdając sobie sprawę ,że z okrutnym i podstępnym kapitanem Monastario nie wygra legalnymi sposobami ,założył wiec na siebie maskę ospałego ślamazary ,pięknoducha oderwanego od realnych problemów.
-Witam pana kapitanie -rzekł Diego zwracając się do Monastario. Co pana do mnie sprowadza. Czy chciałaby pan obejrzeć moją bibliotekę ? Mam 10 tysięcy książek. Chętnie panu pożyczę dzieło o wpływie kultury arabskiej na poezję hiszpańską.
Monastario lekko się skrzywdził. Uważał ,że Don Diego zadziera nosa ,chwaląc się swym inteligenckim sznytem. Ale nie traktował fircyka, jako zagrożenie dla swych niecnych planów.
Kapitan Monastario był przystojnym mężczyzną ,wysokim blondynem o oczach niebieskich jak niebo Kalifornii. Miał orli nos i dumną postawę.
-Szukamy Zorro -wyjaśnił kapitan.
-Któż to taki -spytał Diego z udawanym zdziwieniem.
-Zamaskowany bandyta i łotr ,który pomógł Torresowi uciec z wiezienia -wyjaśnił kapitan cierpkim tonem. Rozmawiałem z pańską służbą ,z wyjątkiem Benito Villo.
-Benito miałaby być Zorro -rzekł Dela Vega z niedowierzaniem. To absolutnie wykluczone.
-Wręcz przeciwnie -odparł Monastario. Benito opuścił nocą hacjendę i nikt nie wie ,gdzie pojechał. Mógł uwolnić Torresa. Po za tym pasuję do opisu Zorro.
Zorro jest wysoki ,mniej więcej mojego wzrostu i znakomicie jeździ konno.
-To bardzo ogólnikowy opis komendancie -zauważył młody arystokrata. W ten sposób ,nawet ja mógłbym być podejrzanym.
Monastario słysząc te słowa ,wybuchnął głośnym śmiechem.
-Proszę mi wybaczyć Don Diego ,to dość zabawna uwaga -rzekł kapitan. Owszem jest pan wzrostu Zorro ,ale na tym podobieństwo się kończy.
-Chce się oczyścić z zarzutów -rzekł Diego.
-Zapewniam pana ,że jest pan poza wszelkim podejrzeniem -odparł Monastario.
-Zawsze może istnieć cień wątpliwości -stwierdził młody mężczyzna.
-Dobra ,zobaczę jak pan włada szpadą -zgodził się niechętnie kapitan.
Diego wziął szpadę do ręki ,po czym potknął się i upadł na ziemię ,a kapitan nie mógł się powstrzymać od śmiechu.
-Pan miałabym być Zorro ?
-Proszę ze mnie nie drwić ,dlatego ,że wolę książki od fechtunku -rzekł Diego Vega ,wstając i prostując się z godnością.
-Najmocniej pana przepraszam -oparł kapitan Monastario ,składając dworski ukłon.
W tym samym momencie pojawił się gruby sierżant Garcia,który miał twarz szczerą i sympatyczną niczym pyza ziemniaczana.
-Złapałem Zorro -rzekł ,wskazując na Benito.
-Nie jestem Zorro -zaprzeczył Benito.
-A gdzie byłeś w nocy ? Masz jakieś alibi ?
-Nie mogę powiedzieć ,gdzie byłem w nocy ,to moja prywatna sprawa -odparł z godnością parobek.
-Czyli muszę cię aresztować ,tak czy owak -stwierdził kapitan.
-Nie ,proszę nie aresztować Benito -do kapitana podeszła Cresencia
,służąca Dela Vegów. Benito był u panny Eleny Torres. Spacerowali razem w świetle księżyca ,widziałam ich.
-To doprawdy niebywałe -rzekł Monastario ,wykrzywiając twarz w ironicznym grymasie. Bandyta zaleca się do córki zdrajcy.
-Ona się myli ,ja nie znam osobiście panny Eleny -odparł Benito.
-Spytamy ją o to -rzekł kapitan.
-Ależ kapitanie -rzekł wzburzony Diego ,Benito osłania Elenę przed plotkami i złymi językami ,to chyba oczywiste.
-Słuszna uwaga -zgodził się kapitan. Ten pastuch gra rolę szlachetnego kawalera. Ale ja nie mam wątpliwości. Benito to Zorro ,niech pan będzie mi wdzięczny ,że go schwytaliśmy.
Garcia ,jedziemy na ranczo Torresów.
-Myślałam ,że mu pomogę mówiąc prawdę -rzekła zmartwiona Cresencia
,patrząc na odjeżdżający powóz kapitana.
Diego uśmiechnął się ciepło w stronę starszej służącej ,która była dobrą duszą hacjendy.
-To nie twoja wina -rzekł uspakajającym tonem.

Elena Torres była młodą dziewczyną ,która wyróżniała się urodą ,świeżością i wdziękiem. Wyglądała ,jak złociste jabłuszko hesperydowe.
Jej twarz była owalna ,w kształcie serca ,włosy ciemne ,oczy brązowe.
Była w niej jakaś nadmierna powaga i dystynkcja ,która sprawiała ,że wydawała się starszą niż była w rzeczywistości.
Ubrana była w srebrzystą sukienkę ,koloru wiosny.
-Czy seniora spacerowała z nim wczoraj w świetle księżyca -spytał Monastario.
-Tak -przyznała Elena.
-Jestem zaskoczony. Panienka z takiej rodziny i ten parobek ?
Czy matka panienki o tym wie ? Na pewno nie pochwala takiego ,mezaliansu.
-Ona chce mnie chronić -rzekł Benito. Proszę dać jej spokój. Przyznaję się do winy. Jestem Zorro i uwolniłem wczoraj Torresa.
-Oczywiście -zgodził się kapitan. Elena błagała byś uwolnił jej ojca ,a ty spełniłeś jej żądania i udało ci ,dzięki przebraniu i łutowi szczęścia.
-Mówiłem panu już ,że nie znam osobiście seniory Eleny -odparł Benito. Nie miała z tym nic wspólnego.
-To do końca grasz rolę rycerza na białym rumaku -zauważył kapitan. Zobaczymy jak władasz szpadą.
Kapitan odwrócił się i zaskoczony zobaczył przed sobą Zorro.
-Stęskniłeś się za mną -spytał Zorro zwracając się do kapitana ,z typową dla siebie lekką wesołością.
Po chwili upokorzony kapitan ,pozbawiony swojej szpady leżał na ziemi.
Zorro zaś zeskoczył z balkonu ,wprost na swojego rumaka i odjechał w świetle księżyca ..

-Czasem to ,że nie mówisz Bernardo sprawia mi ulgę -rzekł Diego ,zwracając się do swego niemego sługi.
Bo na przykład mój czcigodny ojciec bez przerwy powtarza ,że wyrosłem na bezwartościowego drania ,któremu w głowie tylko kobiety ,wino ,gitara i śpiew.
Czemu ,kiwasz głową ?
Chyba się z nim nie zgadasz ?
No dobrze ,za dnia ,prowadzę taki żywot ,a w nocy -na twarzy Don Diego pojawił się cień łobuzerskiego uśmiechu.
Diego wysiadł z bryczki i rozejrzał się po ranczu Torresów.
Spojrzał w górę i zobaczył ,że na balkonie stoi Elena ,piękna niczym anioł ,a jej oczy mają zwykły wyraz łagodnego , smutku.
-Don Diego wróciłeś z Hiszpanii -spytała zdumiona. Myślałam ,że cały czas studiujesz w Madrycie.
-Przerwałem naukę ,za duży nacisk kładziono na fechtunek -odparł Don Diego.
Uwierzysz ,że zdarzały się nawet pojedynki między studentami ,obrzydliwość.
-Jak długo cię nie było ?
-Prawie trzy lata -rzekł młody szlachcic. Ale widzę ,że tutaj się nic nie zmieniło ,zwłaszcza ty ,jesteś tak samo piękna jak zawsze.
-Niestety Don Diego ,zmieniło się bardzo wiele -odparła Elena. Ojca aresztowali pod zarzutem zdrady państwowej i chcieli rozstrzelać.
-Są rozwieszone plakaty za niejakim Zorro ,który podobno pomógł mu w ucieczce z wiezienia -rzekł Diego. Kim jest ten Zorro ?
-Nie mam pojęcia ,ale kimkolwiek jest, modle się za niego ,tego tajemniczego przyjaciela -odparła młoda seniora. Żołnierze rano byli tutaj ,szukali ojca ,zdemolowali cały dom. Mama jest bardzo tym zmartwiona ,głowa ją rozbolała i się położyła.
-Mam wiadomość ,która ją pocieszy -rzekł Diego. Widziałem się z twoim ojcem ,ukrywa się w pewnym bezpiecznym miejscu ,żyję i jest zdrowy.
-Gdzie jest -spytała Elena.
-Tego nie mogę ci powiedzieć ,twój ojciec zabronił mi. To dla waszego dobra.
Gdyby żołnierze znowu przyszli i was przesłuchiwali ,lepiej byście nie wiedziały. Ale zapewniam cię ,że jest zdrowy ,bardzo was kocha i cały czas o was myśli.
-Dziękuję ci Diego z całego serca -rzekła uradowana tą wiadomością Elena.
Wejdziesz do nas ?
-Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę w mieście -odparł młody szlachcic.
-Jeszcze raz ci dziękuję za wiadomości o ojcu -odparła arystokratka .
Diego uśmiechnął się leciutko, pod swym wąsikiem.
W promieniach zachodzącego słońca ,piękny i pyszny wyglądał niczym młody bożek.


Senior Torres miał trzech synów ,z których wszyscy zmarli nie ukończywszy nawet roku i leżeli pochowani na rodzinnym cmentarzu.
Elena była późnym dzieckiem ,którą seniora Torres urodziła będąc już po czterdziestce.
Elena i Diego mieli piękne wspólne dzieciństwo.
Tamtą sielankę ,przerwała tragiczna śmierć matki Dela Vegi.
Jedna scena jak żywo stanęła przed oczami , mężczyzny.
-Powinieneś coś wiedzieć o mnie -rzekła mama zwracając się do małego Diego.
-Przecież wiem wszystko ,że jesteś najwspanialszą mamą na świecie -odparł chłopiec ,przytulając się do niej.
-Dla twojego ojca przyjęłam chrzest i imię białych Regina -rzekła mama Diego.
Ale mam swoje indiańskie imię Puglaas ,to znaczy kobieta zrodzona ze szlachetnych ludzi. I ty też masz swoje indiańskie imię ,jesteś el Zorro ,małym lisem ,nigdy o tym nie zapominaj.
Regina Dela Vega usłyszała jakieś walenie do drzwi i poszła sprawdzić co się dzieje.
Diego schowany za schodami zobaczył mężczyznę ,z opaską zasłaniającą jedno oko ,który wbił sztylet w serce jego matki.
Mężczyzna nie zauważył chłopca i zniknął ,a jego wspomnienie ciągle wracało w koszmarach sennych ,prześladujących Don Diego.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 12:35, 29 Lis 2018, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pon 20:13, 27 Lip 2020    Temat postu: Znak Zorro -narodziny legendy

Znak Zorro -Narodziny legendy Odpowiedz z cytatem
Don Diego de la Vega łączył w sobie pozornie sprzeczne cechy.
Był odważny jak lew i uparty jak wół, a przy tym miał wielki rozum i duże poczucie sprawiedliwości. Mając rodziców pochodzących z dwóch różnych światów, już w dzieciństwie nauczył się udawać, każdemu sprzedając inną wersję samego siebie.
Te umiejętności z dzieciństwa okazały się szalenie przydatne w dorosłym życiu.
Diego dalej tworzył swoistą autokreację, zakładając na siebie maskę dandysa, znudzonego fircyka z wiedeńskiej kawiarni.
Zgodnie z powiedzeniem, że szlachcic to człowiek, który mówi jedno, a myśli zupełnie coś innego.
Młody, bogaty a przy tym prześliczny Diego był wymarzoną partią dla każdej panny. Szanowne matrony zachwalały mu dziewictwo i talenty swych córek, na co mężczyzna nie zwracał specjalnie uwagi, zbyt zajęty prowadzeniem swojego podwójnego życia.
Grzeczny i szarmancki był wobec każdej niewiasty, do żadnej jednak oficjalnie się nie zalecał.
Jego delikatna, męska uroda instynktownie zwracała uwagę kobiet. Twarz miał subtelną i przepyszną, włosy ciemne i faliste, oczy koloru piwnego miodu.
Ciemny dobrze ostrzyżony wąsik, wąsik ach ten wąsik, nad ustami zmysłowymi jak świeże, bujne winogrona. Uśmiech tak uroczy, że mógłby tym uśmieszkiem uwieść nawet krzesło.
Ubrania, uszyte z najlepszych materiałów nosił z naturalną dystynkcją, zupełnie jakby nie zdając sobie sprawy, że wygląda w nich jak wysmukły arcyksiążę z bajki.
Diego był również mimo demonstrowanej często nieporadności, najlepszym jeźdźcem w okolicy.
W swoim zamiłowaniu do muzyki, książek, poezji był jednak zupełnie odosobniony, ale wydawał się nie przejmować tym faktem.
Że jego pewna rezerwa budzi zdziwienie w okolicy, w której prawie każdy mówi od razu to co, sobie pomyślał i wyzywa adwersarza na pojedynek, by udowodnić swoje racje za pomocą szpady.
Tego popołudnia Don Diego jechał po okolicy, gdy z daleka zobaczył powóz kapitana, jadący w stronę rancza Torresów.
-Jeśli Torres przed wyjazdem do Montery, do gubernatora, postanowił spotkać się z rodziną, to wpadnie w pułapkę -rzekł Diego. Trzeba go ostrzec.

-Przepraszam, że panie niepokoję -rzekł Diego, zwracając się do Eleny i jej matki. Ale czy do Nacho jest w domu, chciałabym z nim porozmawiać.
-Męża nie ma -odparła surowo seniora Torres. Pojechał się odwołać od niesprawiedliwego wyroku.
Młody szlachcic zauważył leżący na krześle płaszcz Torresa i jego kapelusz i zrozumiał, że seniora kryje męża.
Seniora szepnęła córce, by kazała ojcu, ukryć się w piwnicy.
Chwile później rozległo się pukanie do drzwi.
Elena poszła otworzyć i zobaczyła kapitana Monastario.
-Czemu zawdzięczamy pańską wizytę kapitanie -spytała chłodnym, uprzejmym tonem.
-Chodzi o pani ojca -rzekł Monastario z udawanym ubolewaniem. Jest mi niezmiernie przykro, ale muszę wypełnić swój obowiązek i przeszukać wasz dom. Czy mógłbym porozmawiać z pani matką ?
-Mama jest w salonie -rzekła Elena.
-Mamo, kapitan musi wypełnić przykry obowiązek, by z tobą porozmawiać.
-Obowiązki kapitana są zwykle przykre dla nas -rzekł Diego, a w jego głosie brzmiała subtelna ironia.
Jego uwaga rozdrażniła kapitana.
-Radziłabym uważać na słowa Dela Vega, jeśli nie chcesz zostać uznany za zdrajcę tak jak senior Torres -odparł kapitan.
-Garcia -rzekł kapitan, zwracając się do grubego sierżanta, idź do piwnicy, sprawdź, czy nie ukrywa się tam senior Torres.
Rysy twarzy grubego sierżanta, doskonałe odzwierciadlały jego niski potencjał intelektualny.
Elena, słysząc, że sierżant ma szukać w piwnicy ojca, spojrzała z przerażeniem na matkę, zastanawiając się gorączkowo co robić.
-Ja pójdę z sierżantem -zaoferował się Diego. Słyszałem, że w piwnicy jest mnóstwo świetnego wina.
Diego udał się z sierżantem do piwnicy, a tymczasem kapitan rozejrzał się po salonie z miną nowego właściciela hacjendy.
-Na razie pozwolę paniom tu zostać -rzekł, zwracając się do Eleny i jej matki.
-Niech pan opuści mój dom -rzekła seniora Torres nie, kryjąc swojego gniewu.
-Mama jest zdenerwowana, proszę poczekać na mnie w ogrodzie -rzekła Elena, starając się opanować napiętą sytuację.
-Oczywiście -odparł kapitan, składając uprzejmy ukłon.
-Mamo nie powinnyśmy drażnić kapitana, jeśli chcemy uratować życie ojca -rzekła Elena, zwracając się do matki. Nasza jedyna szansa ,to zyskać jego przyjaźń.
-Twój ojciec nie wymagałby takiego poświecenia -odparła seniora Torres.
-To nie jest dla mnie proste -rzekła dziewczyna ze smutkiem. Myślę cały czas o Benito, ale ojca kocham bardziej.
-Ja też mam pewne obowiązki jako matka, będę się modlić za nas wszystkich -odparła seniora Torres.
Elena weszła do ogrodu, a kapitan zerwał się z krzesła na jej widok.
-Rozmawiałam z mamą -rzekła Elena, zrozumiała, że nie jest pan naszym wrogiem.
-Cieszy mnie to -odparł Monastario z uśmiechem. Umiem być wspaniałomyślny. Bo ja też mam serce.
-Do tej pory skutecznie je pan ukrywał -zauważyła młoda kobieta.
-Dla pani, umiałabym, bym być dobry -rzekł kapitan, patrząc prosto w oczy Eleny.
Elena spojrzała na niego, zastanawiając się, czy ten przystojny mężczyzna o oczach błękitnych jak chmurka jest rzeczywistości, tak zły jak myślała do tej pory.
Bo kapitan Monastario, piękniejszy był nawet od Diego.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 9:53, 06 Sie 2020, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:48, 08 Sie 2020    Temat postu:

Ponownie wracamy tutaj do początków serialu o Zorro Disneya i przypadku z Torresem. Tak czy inaczej ciekawie to wszystko tutaj opisałaś i to w taki sposób, że aż mi się przypomniały pierwsze odcinki serialu. Miło było znowu to powspominać Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 13:53, 08 Sie 2020    Temat postu: Znak Zorro -narodziny legendy

Dziękuje za kolejny piękny komentarz.
O to chodzi, by nawiązać do dawnej magi, a przy okazji bohaterów pokazać trochę poważniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:00, 08 Sie 2020    Temat postu:

Właśnie i bardzo dobrze Ci to wyszło, dlatego miło mi się to wszystko czytało Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 9:40, 09 Sie 2020    Temat postu: Znak Zorro -Narodziny legendy

Diego uciekając przed żołnierzami, skrył się w kościele.
Przebrał się za mnicha i wtedy zobaczył modlącą się dziewczynę.
Na pierwszy rzut oka nie zrobiła na nim specjalnego wrażenia, wydawała mu się zbyt szczupła i za wąska w biodrach.
Lecz w chwili gdy przyjrzał jej się bliżej, zrozumiał, że jest w niej coś niezwykłego. Jako znawca kobiecej urody wszystko zauważył i ocenił, ciemne włosy, jasną cerę porcelanowej laleczki, usta czerwone jak maliny, mały zgrabny nosek.
Przypominała mu wiosnę, młodą, świeżą, jasnozieloną.
-Ksiądz Felipe -spytała dziewczyna, słysząc czyjeś kroki.
-Nie jestem ksiądz Felipe, jestem ksiądz Pablo z misji -rzekł Diego zmienionym głosem.
-Możemy porozmawiać -spytała. Jestem bardzo rozdarta, nie wiem co mam zrobić.
Usiedli w kościelnej ławie.
-Zna ksiądz Fernando Sancheza ?
-Tak, to ten nowy namiestnik z Madrytu -odparł fałszywy zakonnik. Zaczął swoje urzędowanie od podnoszenia podatków i polowania na Indian, gnida dworska.
-To mój ojciec -rzekła dziewczyna.
-Przepraszam, nie wiedziałem -rzekł Diego z zakłopotaniem.
-Chyba ludzie mają powody, by go lubić -odparła młoda kobieta.
Mówi, że mam siedzieć cicho i nie wtrącać się do polityki, bo niewiasty nie mają dostatecznie dużo mózgu, by to zrozumieć.
Jego żona Inez grozi, że wyślę mnie do klasztoru. Maria mówi, że jest zazdrosna o moją urodę.
-Maria ma rację -odparł Don Diego, uśmiechając się pod wąsem.
-Ksiądz myśli, że jestem ładna ?
-Nie, nie jesteś ładna -odparł mężczyzna, patrząc na nią z zachwytem. Jesteś piękniejsza niż czerwcowy poranek.
-Nikt mi tego nigdy nie powiedział -rzekła młoda dama.
-A powinnaś takie słowa słyszeć każdego dnia -stwierdził mężczyzna.
Kobieta przysunęła się, by przyjrzeć mu się bliżej i wtedy zobaczyła, że ma on przy sobie szpadę.
-Nie jesteś księdzem -rzekła z oburzeniem, podrywając się gwałtownie i wstając z ławki.
W tym momencie drzwi kościoła otworzyły się i stanął w nich sierżant Garcia.
-Tutaj jest panienka -rzekł pocieszny grubasek. Zorro kreci się po okolicy, jest bardzo niebezpiecznie. Ksiądz niech lepiej zamknie kościół na noc, bo gotów ukraść złoty krzyż.
-Do widzenia -rzekła dziewczyna, uśmiechając się do fałszywego mnicha.
Diego wziął jej dłoń w swoją i złożył tam pełen uszanowania pocałunek.
Don Diego wrócił do domu i zobaczył wzburzonego ojca.
-Co się stało ojcze -spytał z zaciekawieniem.
-Kapitan Monastario był tutaj w imieniu tego ministra Fernanda -rzekł zdenerwowany de la Vega. Fernando chce wydać swoją córkę za mąż, a w zasadzie to pomysł Monastario. By ta dziewczyna wyszła za ciebie.
Jutro zapraszają cię do swojego domu.
-Dobrze to pójdę ją zobaczyć -odparł Diego lekkim, niedbałym tonem.
-Diego -rzekł Alejandro, jej ojciec to tyran, który łamie konstytucję.
-Co ma polityka do mojego małżeństwa - szlachcic westchnął i przybrał znudzoną minę.
-Jesteś klaunem -stwierdził Alejandro i zrezygnowany opuścił pokój.

-Don Diego to moja córka Teresa -Fernando dokonał prezentacji.
Teresa miała na sobie białą, muślinową sukienkę.
Diego ubrany był w czarne spodnie i marynarkę, pod nią widać było aksamitną kamizelkę haftowaną złotymi nićmi w ogromne róże. Na szyi miał zawiązaną muszkę brązową w białe grochy.
-Jestem oczarowany -rzekł, uśmiechając, się w stronę dziewczyny, swym ciepłym uśmiechem.
Przepraszam za spóźnienie, ale bałem się wyjść z domu, by mnie Zorro nie napadł.
-To naprawdę straszne -rzekła Teresa, a w jej głosie słychać było wyraźną ironię.
-Widzę, że nie podziela pani moich obaw co do tego bandyty -zauważył młody arystokrata.
-Zorro nie jest bandytą -odparła Teresa z pasją i przekonaniem w głosie.
To obrońca szarych ludzi, dla których jest jedyną nadzieją.
-Spotkała go pani kiedyś -spytał Don Diego z zaciekawieniem.
-Nie widziałam jego twarzy, ale podziwiam jego odwagę -rzekła dama.
Jest jak lew w stadzie milczących owiec.
-Pewnie musi być strasznie brzydki, skoro ukrywa twarz za maską -odparł mężczyzna. Myślę, że ma łysą czaszkę i odstające uszy.
-Przepraszam, ale muszę iść do swojego pokoju, głowa mnie boli -rzekła Teresa.
Młoda kobieta była w swoim pokoju, gdy usłyszała jakiś hałas dochodzący z balkonu.
-Zorro co ty tu robisz -spytała zdumiona.
-Chce z panią porozmawiać -rzekł Zorro. To naprawdę bardzo ważne.
Teresa nie zdążyła odpowiedzieć, gdy usłyszała pukanie do drzwi swojego pokoju.
Otworzyła i zobaczyła swojego ojca Fernando.
-Don Diego przed chwilą prosił o twoją rękę i ja się zgodziłem -rzekł, patrząc, córce prosto w oczy.
-Nawet nie spytałeś mnie o zdanie -rzekła Teresa z rozgoryczeniem.
Nie chce za niego wychodzić, to taki laluś bez charakteru. Nie jestem towarem na sprzedaż.
-Przestań histeryzować moja panno -rzekł Fernando. Diego nie chce nawet twojego posagu, poza tym ja jestem twoim ojcem i wiem, co jest dla ciebie dobre.
Masz wyjść za niego i koniec dyskusji. Kto tam jest na balkonie ? Sprowadziłaś sobie jakiegoś gacha ?
-Nikogo tam nie ma -odparła Teresa.
W tym momencie z cienia wyszedł Don Diego, zdumiona młoda dama usiadła z wrażenia.
-To zostawię was samych -rzekł Fernando.
-Musimy porozmawiać -rzekł Diego, zwracając się do młodej kobiety.
-Wynoś się -rzekła wściekła panna, podnosząc się z krzesła. Jak śmiałeś tu przyjść i udawać Zorro ? Nic mnie nie obchodzi, co chcesz mi powiedzieć.
-Ja nie jestem taki jak, myślisz -odparł arystokrata zupełnie innym tonem. Chce, byś mnie zrozumiała.
-Co mam niby zrozumieć ?
-Jesteś piękniejsza niż czerwcowy poranek -rzekł mężczyzna.
Na twarzy dziewczyny pojawił się słodki uśmiech, gdy usłyszała te słowa i prawda dodarła do jej świadomości.
-To chyba sen -stwierdziła. Ty jesteś Zorro.
-Tak -odparł Diego. Musisz mi wybaczyć, ale musiałem oszukiwać wszystkich, nawet ciebie.
-Rozumiem -rzekła Teresa po chwili namysłu. Twoje oświadczyny to też cześć gry ?
-Nie -rzekł młody mężczyzna, przyciągając dziewczynę do siebie. W całej tej maskaradzie to jedyne było prawdą.
Diego zeskoczył z balkonu na swojego rumaka i pognał na nim, znikając w świetle księżyca.
Udał się do księdza, by porozmawiać z nim o ślubie.
-Diego naprawdę chcesz poślubić córkę Fernanda -spytał wstrząśnięty padre Felipe.
-Ona jest jak kwiat, urocza i szczera -rzekł Diego Vega z czułością w głosie. Zakochaliśmy się w sobie. To, co wyprawia Fernando, nie ma dla nas żadnego znaczenia.
-Nie możesz jej poślubić -odparł Felipe. To niemożliwe.
-Dlaczego ?
-Fernando zabił twoją matkę -wyznał ksiądz Felipe. Twój ojciec nic nie wie o tym, był wtedy w Hiszpanii.
-Wszystko się tak zmienia -rzekła Teresa, tego dnia, gdy Diego zabrał ją na piknik. Nie chciałam cię lubić, byłeś dla mnie za światowy, dandys i ironiczny erudyta.
-A co czujesz teraz -spytał Don Diego.
Dziewczyna, przez chwilę milczała, patrząc w jego oczy, najpiękniejsze na świecie piwne oczy.
Uśmiechnął się do niej swym bajecznym uśmiechem.
Wydawał jej piękniejszy, od wszystkich ludzi czy posągów, jakie widziała kiedykolwiek wcześniej.
Wyglądali razem jak cudne kwiaty w cesarskim ogrodzie, on był jak narcyz, ona jak dzika orchidea.
-Czuję się teraz bardzo szczęśliwa -rzekła, odwzajemniając jego uśmiech.
-Muszę ci coś powiedzieć -odparł mężczyzna, zupełnie innym tonem. Chodzi o twojego ojca. Poluję na Indian prawda?
-Indianie oskalpowali jego rodziców -stwierdziła Teresa. Przeżył koszmar, dlatego chyba jest, jaki jest, zimny i nieczuły. Indianie go nienawidzą i się go boją.
-A ty co nich myślisz ?
-Czemu się o to pytasz -spytała zdumiona dziewczyna. Nie mam nic do Indian, ale jaki to ma związek z nami ?
-Indianie mnie wychowali -odparł Don Diego, wprawiając dziewczynę w jeszcze większe zdumienie. Moja mama była Indianką. Nazywała mnie małym lisem. Ksiądz Felipe powiedział, że twój ojciec zabił moją matkę.
-Diego to niemożliwe -rzekła zszokowana Teresa. Może ksiądz się myli ?
-Ksiądz Felipe raczej się nie myli -rzekł Diego.
-Nie zabijesz mojego ojca ?
-Zorro, nie może kierować się zemstą -odparł Don Diego.
-Tak, ale ja jestem ciekawa, co zrobi Diego de la Vega?
-Owszem, przez chwilę myślałem o tym -przyznał młody arystokrata. Ale to twój ojciec i nie mogę zrobić mu krzywdy.
Odwiozę cię do domu.
Przez całą drogę powrotną, żadne z nich nie odezwało się do drugiego, oboje
zatopieni we własnych myślach.
Dela Vega pomógł dziewczynie, wysiąść z powozu.
-Czy to kończy naszą znajomość -spytał. Będzie ci przeszkadzało, że jestem Metysem?
Jeśli nie chcesz wyjść za mnie, po tym co powiedziałem, zrozumiem.
Teresa długo zastanawiała się nad odpowiedzią, po czym delikatnie dotknęła ręką jego policzka.
-Kocham cię, bez względu na wszystko -rzekła
głosem, łagodnym i czułym. Nieważne kim jesteś.
-Wróciliście już -rzekł Fernando, który stanął nagle obok powozu. Możemy porozmawiać, Don Diego na osobności.
Kobieta poszła do swojego pokoju.
-Diego wszędzie widzę znak Zorro -wyznał namiestnik.
-To rzeczywiście okropne -Diego udał zafrasowanie tym faktem. Parę lat temu, pewien wariat w Madrycie też robił znaki krzyża. Nikt na początku nie traktował go poważnie, a potem zabił 40 osób. Na pana miejscu zrzekłbym się stanowiska i gdzieś wyjechał. By Zorro pana nie dopadł.
Szlachcic pożegnał się, a Fernando zamyślił się nad jego słowami. Nagle przerażenie, że może zapłacić za swe czyny, złapało go za gardło i niemal zaczęło dusić.
-Co pan wyprawia -spytał kapitan Monastario, wchodząc do gabinetu ministra.
-Podpisuję swoją rezygnację -rzekł Fernando. Boję się, że Zorro w każdej chwili może mnie dopaść.
-Raczej ja pana zabiję -odparł rozzłoszczony Monastario. Zapomniał pan o tym, że jesteśmy wspólnikami. Chce pan wyjechać, nie dzieląc się ze mną łupami, które zgromadziliśmy, okradając wieśniaków, nie pozwolę na to.
-Jesteś kanalią -stwierdził minister, patrząc na kapitana z nieukrywanym wstrętem.
-Dlatego się tak dobrze rozumiemy -odparł kapitan, nie przejmując się wcale obelgą.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Nie 9:56, 09 Sie 2020, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:07, 09 Sie 2020    Temat postu:

Tutaj z kolei nieźle nawiązałaś do filmu z 1940 roku, który mi poleciłaś i który zdecydowanie wart był tego, aby go obejrzeć. Świetnie też wszystko opisałaś, dodałaś do tego tylko kilka postaci z serialu i wyszła ciekawa opowieść. Monastario jako wrogi komendant w tej historii dobrze gra postać z filmu, którą grał Basil Rathbone. Nie powiem, wyobraźni zdecydowanie Ci nie brak. Z tego może wyjść bardzo ciekawa historia, jeśli zamierzasz ją kontynuować Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 19:06, 09 Sie 2020    Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy

Monastario był w swoim biurze, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
Otworzył i zdumiony zobaczył Inez, młodą żonę namiestnika Fernando.
-Nie powinna pani tutaj przychodzić, co pani mąż na to powie -rzekł Monastario.
-Jego od dawna nie obchodzi, co robię i z kim -odparła kobieta.
Enrique bardzo mnie się podobasz.
Mężczyzna, słysząc te słowa, przyciągnął ją do siebie i spojrzał z zachwytem na młodą kobietę, która wyglądała jak jakieś cypryjskie bóstwo.
-Gdybym miał tylko Zorro w swoim reku, wszystkie moje problemy by się skończyły -rzekł mężczyzna.
-Każdy idiota może nim być -odparła kobieta i z pewnym niedowierzaniem zobaczyła, że Monastario zaczął się śmiać.
-Przyszedł mi do głowy nowy pomysł -rzekł komendant. Podrzucimy maskę Zorro młodemu Vedze.
-Diego ten wydelikacony młodzieniec, miałaby być Zorro -odparła Inez. Nikt w to nie uwierzy.
-Oczywiście, że nie -stwierdził Monastario. Ale gdy każę aresztować młodego Vegę, Zorro na pewno ruszy mu z pomocą i wtedy wpadnie w pułapkę.
-Świetny pomysł -zgodziła się kobieta. Ale czy chcesz cały wieczór rozmawiać o Zorro. Jeśli tak, to sobie pójdę.
Młody mężczyzna, słysząc jej ostatnie słowa, położył jej ręce na uszach i pocałował w usta.


-Dlaczego Diego został aresztowany -spytała zdenerwowana Teresa, wbiegając do biura kapitana Monastario.
W płaszczu z ciemnej wełny wyglądała niczym dziewczyna z ludu.
Jej oczy błyszczały, a policzki były zarumienione. Kapitan pomyślał, że wygląda ślicznie taka rozzłoszczona.
-Ktoś złożył donos, że w hacjendzie Dela Vegów dzieją się dziwne rzeczy -odparł Monastario. Kazałem moim żołnierzom przeszukać hacjendę.
W stajni Dela Vegów znaleźli płaszcz i maskę Zorro.
-Diego to wrażliwy, wykształcony mężczyzna, nigdy by nie działał poza prawem -rzekła Teresa. Jego jedyną bronią jest gitara i piosenka.
-To doskonała przykrywka -stwierdził Monastario. Założył na siebie kostium bawidamka i niezdary.
-Porozmawiam z moim ojcem i zostanie pan ukarany za to bezpodstawne aresztowanie -odparła dziewczyna. Zapłaci pan za to.
Dziewczyna wyszła, trzaskając mocno drzwiami.
-Co za temperament -rzekł Monastario z uśmiechem.
-Panienka darzy Diego dużą sympatią -zauważył sierżant Garcia.
-Nonsens -odparł kapitan. Nie zauważyłeś, że zrobiłem na niej piorunujące wrażenie ?
-Nie -odparł Garcia.
-Nie uważasz, że jestem przystojny ?
-Nie -rzekł sierżant.
-Głupku, spójrz na mnie tak, jakbyś był kobietą -rzekł Monastario.
-Będąc tak grubą kobietą, nie byłbym specjalnie wybredny -odparł Garcia.
Małżeństwo z córką ministra bardzo by panu pomogło w karierze.
-Owszem -zgodził się kapitan. Idź do Dela Vegi i spytaj się, czy już przyznaje się do winy.

-Oczywiście, że nie podpisze tego sierżancie, nie umiem kłamać -odparł młody Dela Vega. Nie przyznam się do czegoś, czego nie zrobiłem.
-Nie martw się Don Diego -rzekł sierżant Garcia. Nikt tak naprawdę nie wierzy w to, że jesteś Zorro. On na pewno cię uratuje, gdy tylko dowie się o twoich problemach.
-A jeśli Zorro nie będzie w stanie mi pomóc ?
-Diego, on na pewno się zjawi -rzekł sierżant z przekonaniem. Wątpisz w niego, tylko dlatego, że nie znasz go tak dobrze jak ja.
-Cóż -odparł Diego, nigdy nas sobie, oficjalnie nie przedstawiono.
Młody szlachcic usiadł na więziennej pryczy i ukrył swoją twarz w dłoniach.
Kiedyś obiecał sobie, że nigdy nie wykorzysta umiejętności Zorro w swym legalnym wcieleniu, teraz ta obietnica stała się dla niego ciężarem.

Teresa poszła porozmawiać z ojcem.
-Powiedz temu kapitanowi, żeby uwolnił Diego -rzekła, patrząc z pewną nadzieją na mężczyznę.
-To proces musi udowodnić jego, winię lub niewinność -odparł Sanchez z pozorną obojętnością. Nie będę się w to mieszał.
-Moje uczucia jak zwykle cię nic nie obchodzą -rzekła Teresa, nie kryjąc zawodu i rozgoryczenia.
Teresa poszła do swojego pokoju, chcąc się w samotności rozpłakać.
Usłyszała pukanie do drzwi i zobaczyła Inez.
-Biedactwo -rzekła Inez z fałszywym współczuciem. Możemy porozmawiać ?
-Chciałabym zostać sama -odparła młoda kobieta.
-Nie ufasz mi -odgadła Inez.
-Nigdy wcześniej nie próbowałaś się ze mną zaprzyjaźnić -zauważyła młoda dama. Nie jesteś moją mamą i nie muszę ci się zwierzać.
-A Fernando nie jest twoim ojcem -wypaliła Inez.
Teresa spojrzała na nią zdumiona i wstrząśnięta.
-Tak -odparła kobieta złośliwym tonem. Całe życie cię okłamuję, bo nie ma odwagi powiedzieć ci prawdy. Adoptował cię, jak byłaś niemowlakiem.
Teresa podbiegła do Fernando.
-Czy Inez mówi prawdę ? Nie jesteś moim ojcem ? Ona lubi kłamać i kręcić.
-Kiedyś ją kochałem, a obecnie mnie bawią jej kłamstwa i głupota -rzekł Sanchez ze spokojną rezygnacją w głosie. Myśli, że nie wiem o tym, o czym całe miasto już wie, że przyprawia mi, rogi z kim popadnie.
-Nie o to pytałam -rzekła Teresa. Chce wiedzieć, czy jesteś moim ojcem.
-Oczywiście -odparł minister. Ja cię wychowałem, wykształciłem, dałem ci nazwisko i pozycję społeczną.
-Kim byli moi prawdziwi rodzice ?
-Prawdziwi -Fernando spojrzał na Teresę z oburzeniem. Te lata, które ci poświeciłem, już się nie liczą?
Byłaś nieślubnym dzieckiem i nikt nie znał tożsamości twojego ojca, a twoja matka zmarła przy porodzie. Moja pierwsza żona nie mogła mieć dzieci,dlatego cię wzięliśmy.
Słowa, które mówił z trudem, docierały do świadomości Teresy, a kiedy zrozumiała ich sens, ogarnęło ją jakieś dziwne uczucie, którego nie umiała jasno zdefiniować.
-Dlaczego zabiłeś mamę Diego -spytała, patrząc, prosto w oczy ministra.
-Nie wiedziałem, że ta Indianka była jego matką -rzekł Fernando. Przysięgam ci, że mówię prawdę. Po tym jak Indianie oskalpowali moich rodziców, chciałem ich wszystkich zabić. I wpadłem do pierwszej lepszej hacjendy, bo ktoś powiedział, że oni się tam ukrywają. Byłem w amoku, nie wiedziałem ,co robię.
Szczerość i gwałtowność jego słów zrobiła na dziewczynie spore wrażenie.
-Służący Dela Vegów chce się z panienką widzieć -rzekła Maria, wchodząc do pokoju.
-Tak zaraz pójdę się z nim zobaczyć -rzekła dziewczyna.
Wychodząc z pokoju spojrzała jeszcze raz na Fernando Sancheza, zastanawiając się co teraz o nim myśleć.

-Tak Bernardo, nawet jeśli to pułapka na Zorro to musimy w nią wpaść -rzekła Teresa. Nie możemy zostawić Diego samego.
Przebierzesz się za Zorro, a ja pójdę porozmawiać z kapitanem i odciągnę jego uwagę.

-Przepraszam pana za mój wybuch -rzekła Teresa. Zachowałam się jak prostaczka.
-Pięknej kobiecie wybacza się wszystko -odparł Monastario uśmiechając się szeroko.
W tym momencie drzwi się otworzyły i oboje zdumieni zobaczyli Fernando Sancheza.
-Ma pan uwolnić narzeczonego mojej córki -rzekł zwracając się do Monastario tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Ależ ministrze, nie mogę go uwolnić przed procesem -odparł zdumiony kapitan.
-Zna kilku generałów w Madrycie i jak się dowiedzą, że nie spełnił pan mojej prośby, mogą pozbawić pana stopnia oficerskiego -rzekł Fernando ostrym tonem. Szczęście mojej córki jest dla mnie najważniejsze.
-Dobrze -rzekł kapitan z rezygnacją. Kapralu uwolnił Dela Vegę.

-Widzieliśmy, jak Zorro przejeżdżał przez plac -rzekł sierżant Garcia.
-I jak zwykle pozwoliłeś mu uciec -odparł Monastario zgryźliwym tonem.
-Jego nie da się dogonić, jest szybszy od wiatru -stwierdził sierżant.

-Dobrze, że nikt mnie już nie podejrzewa o bycie Zorro -rzekł Diego, który zaprosił sierżanta na wino do gospody.
-Ależ Diego Zorro jest od ciebie wyższy i szerszy w barach -odparł sierżant.
Nie jesteś w ogóle do niego podobny.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Nie 19:19, 09 Sie 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pon 16:03, 10 Sie 2020    Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy

: Znak Zorro -Narodziny legendy Odpowiedz z cytatem
Don Diego de la Vega czasem żałował, że nie jest piratem, kapitanem Sindbadem, który płynie z kumplami po morzach i oceanach.
Tylko musi udawać, pogrążonego w książkach prawniczych niezdarę.
Szkoła wojskowa ujęła w ryzy jego samowolną i nieco porywczą, odziedziczoną po matkę Indiance dziką naturę. Nauczył się też elastyczności i zręczności.
Tego dnia przyszedł odwiedzić Teresę, a przywitała go wylewnie Inez, ubrana w białą, mocno wydekoltowaną suknie.
-Jest dzisiaj tak gorący dzień Don Diego, nie napijesz się wina -spytała głosem słodziutkim jak plaster miodu.
-Trochę chyba za wcześnie na wino, poproszę o herbatę -odparł Diego.
-Herbatę -rzekła Inez, nieco zdumiona. Dobrze, niech będzie herbata.
Kobieta wsypała do porcelanowej filiżanki z herbatą eliksir miłosny, który dostała od starej cyganki Seleny.
Podała filiżankę młodemu mężczyźnie, uśmiechając się przymilnie. Szlachcic nie zdążył się napić, gdy z tyłu podeszła do niego Teresa, ubrana w różową muślinową sukienkę i objęła go, a filiżanka wypadła mu z ręki i rozbiła się o podłogę.
-Coś ty narobiła -krzyknęła macocha Teresy, nie kryjąc swojej wściekłości.
-Nie wiedziałam, że pijesz herbatę z moim narzeczonym -odparła spokojnie dziewczyna. Możemy iść do ogrodu Diego, chciałam porozmawiać z tobą na osobności.
-Oczywiście -odparł don z uśmiechem. Chociaż obawiam się, że wszystkie kwiaty zbledną przy twojej urodzie.
Wyszli objęci, a podstępna niewiasta patrzyła na nich z zazdrością i złością.
Służąca posprzątała rozbitą filiżankę, a mściwa Inez, zaczęła się zastanawiać nad ułożeniem nowego planu.
Teresa i Diego spacerowali po ogrodzie.
Nie mieli przed sobą tajemnic, nie kryli marzeń i zwyczajnych obaw na temat przyszłości.
Niegdyś dziewczyna ofiarowała Bogu swoje serce czyste jak łza ,prosząc o męża, który miał być przystojny, uprzejmy i dzielny.
Diego był dla niej jak książę na białym rumaku, który chciał ją zabrać z domu, w którym czuła się nieszczęśliwa. Po ślubie miała zamieszkać z nim w rozkosznej hacjendzie, pełnej książek, obrazów i innych dzieł sztuki.
Drzwi do tej pory dla niej zamknięte otwierały się i było to jak jakieś światło, szczęście bez granic.
Mężczyzna pochylił się nad młodą damą i delikatnie pocałował jej wargi.
Po chwili gdy oderwali się od siebie, zobaczyli Bernardo ,który dawał jakieś znaki.
-W mieście znowu jest potrzebna interwencja Zorro -zrozumiał Don Diego. Wybacz ,ale muszę ,sprawdzić co tam się dzieje.
-Wiem -odparła Teresa uśmiechając, się się promiennym uśmiechem.
Kapitan Monastario kazał przywiązać Indianina do płotu i osobiście smagał go batem.
-Kto bił w dzwon ? Odpowiadaj, inaczej ,marny będzie twój los.
-Za pozwoleniem -rzekł sierżant Garcia, ale to nic nie da. Indianin woli umrzeć niż wydać swoich.
Monastario zastanawiał się przed chwile nad tymi słowami, aż w końcu niechętnie przyznał im słuszność.
Odwrócił się i zobaczył Zorro.
-Teraz ja się z panem zabawię kapitanie -rzekł Zorro groźnym tonem.
-Dobrze -odparł Monastario, będziemy walczyć ,a ja zerwę z ciebie maskę ,przeklęty łotrze. Obrońca Indian.
-Kiedyś ta ziemia należała do nich, a potem przyszli tu ludzie tacy jak pan, zabrali im ziemię, zabili kobiety dzieci i starców -odparł Zorro,któremu przed oczami stanęła Regina de la Vega.
Monastario zaśmiał się cynicznie.
-Mamy walczyć jeden na jednego ,czy jeden na sześciu -spytał Zorro.
-Żołnierze ,ja się sam nim zajmę -rzekł Monastario.
Rozpoczęła się walka na szpady. Po chwili Monastario ,pozbawiony broni leżał na ziemi,a na jego mundurze Zorro zostawił swój znak.
-Następnym razem nie będzie pan miał tyle szczęścia kapitanie i pana zabiję -rzekł zamaskowany banita. Tylko się dowiem, że znowu pan znęca się nad kimś niewinnym.
Zorro wskoczył na swojego rumaka i zniknął.
-Garcia gdzie jesteś ? Czemu mi nie pomagasz ?
-Przecież pomagam -odparł Garcia, podając kapitanowi rękę ,by ten mógł wstać.
-Batalion pajaców i tchórzy -rzekł Monastario, którego twarz zrobiła się cała czerwona z wściekłości. Znowu pozwolicie, by uciekł.
Z kim ja muszę pracować ?
Kapitan ochłonął z gniewu, po czym wpadł mu do głowy kolejny pomysł.

-Jedziemy do misji padre Felipe i weźmiemy tych jego Indian do przymusowej pracy -rzekł kapitan.
-A co mają robić -spytał sierżant Garcia.
-Budować drogę -oznajmił oficer.
-Ależ przecież mamy dobrą drogę -rzekł zdumiony podwładny.
-Muszą oczyścić teren z kamieni i głazów -odparł Monastario. Możecie ,nie żałować batów, by ich zmusić do pracy. Muszę się dowiedzieć ,który z tych Indian bił wtedy w dzwon. Ten, który to zrobił pomógł również Manuelowi w ucieczce i na pewno wie ,gdzie się teraz ukrywa.
Praca ich złamię,a w końcu któryś z nich pęknie.
Ksiądz Felipe, nie zdradzając śladu niepokoju, który drgał mu w duszy ,przywitał kapitana i towarzyszących mu żołnierzy ,szerokim ,radosnym uśmiechem.
-Przyjechaliście pobielić mi kościół -spytał.
-Biorę pańskich Indian do pracy, będą budować nową drogę -oznajmił tyran.
-Ależ nie może pan mi ich zabrać ,są mi potrzebni przy zbiorze pomarańczy -odparł zmartwiony padre Felipe.
-Te pomarańcze są kwaśne i niedobre -rzekł kapitan. Ja się nie wtrącam do tego co uczy padre w kościele, niech więc ksiądz się nie wtrąca do mojego prawa.
-Znowu chce pan wczepić w ich serca nienawiść do białych -spytał ksiądz.
-Dziwne, że pan i rodzina Dela Vegów, zawsze broni tych barbarzyńców -odparł komendant ostrym tonem. Nic się im nie stanie,jak trochę popracują.
Żołnierz wręczył kapitanowi kartkę,a Monastario uśmiechnął się z zadowoleniem, czytając treść.
-Garcia jadę do miasta ,a ty masz ich pilnować -rzekł ,zwracając, się do sierżanta. Jeśli któryś z nich ucieknie, osobiście za to odpowiesz.
-Tak jest -westchnął ze smutkiem żołnierzyk.
Kapitan udał się na schadzkę z Inez.




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pon 16:16, 10 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:20, 10 Sie 2020    Temat postu:

Ciekawe fragmenty, nie powiem. Choć nie wyjaśniłaś tego, w jaki sposób Diego umknął z lochu jako Zorro i to tak, że nikt go nie podejrzewał o bycie Zorro. Choć przypominam sobie, że w serialu Disneya był taki odcinek, jak Diego uciekł z lochu, przebrał się za Zorro i wyrobił sobie alibi. I przy okazji zabawny był Garcia mówiący, że nikt nie zna Zorro tak dobrze jak on xD Albo Diego mówiący, że on i Zorro nigdy nie byli sobie oficjalnie przedstawieni xD A ten cytat z odcinka 13 po prostu bawi do łez. Niby słyszałem go wiele razy, ale wciąż jest równie zabawny. I ta prostolinijność sierżanta w odpowiedzi rozbawia Smile
Monastario jak zwykle pokazuje, że mimo bycia draniem ma jakieś swoje zasady. Przykładowo do walki z Zorro nie bierze swoich ludzi, tylko walczy jeden na jednego. Orzeł już przykładowo wolał zawsze ukrywać się za plecami swoich ludzi.
W historii nawiązałaś znowu do pierwszych odcinków serialu Disneya. Widać je bardzo lubisz Smile A te wzmianki o Sindbadzie i inne takie... Czy to nawiązania do innych ról Guya Williamsa, o których mi kiedyś wspominałaś? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pon 17:21, 10 Sie 2020    Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy

Owszem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:39, 10 Sie 2020    Temat postu:

Odpowiedź krótka, acz treściwa. A zatem dobrze wszystko odgadłem? Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pon 17:44, 10 Sie 2020    Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy

Wydawało mi, że to oczywiste co napisałam.
Minister kazał Monastario by zwolnił Diego z aresztu, bo to narzeczony jego córki, a w tym samym czasie ludzie na rynku zobaczyli nadjeżdżającego Zorro, czyli Bernardo w przebraniu.
To oczyściło Diego z podejrzeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:54, 10 Sie 2020    Temat postu:

Rozumiem. Wybacz, tak nieco umknęło mi to z tego opisu. Dlatego właśnie zadałem pytanie, aby wszystko zrozumieć. Niekiedy mi w lekturze coś umyka, przepraszam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pon 18:04, 10 Sie 2020    Temat postu: Znak Zorro-narodziny legendy

Okey, nie gniewam się.
Dla mnie to oczywiste, a dla drugiego nie, tym bardziej że mój styl pisania opowiadań jest chyba trochę dziwny, ale mi taki pasuje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pon 18:04, 10 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin