Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pollyanna
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:56, 22 Mar 2023    Temat postu:



- Wiesz, strasznie jesteś ciekawska.
- Oj, no muszę, bo inaczej niczego się od ciebie nie dowiem. Jakbyś ty był bardziej rozmowny, to bym nie musiała tyle pytać Very Happy

Mój ulubiony dialog. Pierwsze spotkanie Pollyanny i Jimmy'ego. Początek wielkiej przyjaźni, która się z czasem przerodziła w wielką miłość Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Śro 21:56, 22 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 10:00, 29 Mar 2023    Temat postu: Pollyanna

Pollyanna dorasta fragmenty
Rozdział I

Della wypowiada swoje zdanie

Della Wetherby weszła na wspaniałe schody domu swojej siostry przy Commonwealth Avenue i energicznie nacisnęła dzwonek. Od kapelusza przybranego piórami po czubki bucików na niskim obcasie promieniowała zdrowiem, energią i stanowczością. Nawet jej głos, gdy się witała ze służącą, która otworzyła drzwi, emanował radością życia.

- Dzień dobry, Mary. Zastałam siostrę?

- T... tak, pani Carew jest w domu, ale... - zawahała się służąca - powiedziała, że nie chce nikogo przyjmować.

- Doprawdy? No cóż, ja nie jestem nikim - uśmiechnęła się Della - więc mnie z pewnością przyjmie. Nie martw się, winę biorę na siebie - pokiwała głową w odpowiedzi na protest i przerażenie malujące się w oczach dziewczyny. - A gdzie jest? W salonie?
Pani Carew nastroszyła się.

- Nie wiem, co to takiego ta pollyanna, ale i tak jej nie wezmę - odparła ostrym tonem. - Proszę, pamiętaj, że to nie twoje ukochane sanatorium, a ja nie jestem twoją pacjentką, żebyś mną dyrygowała i zalecała mi jakieś leki.

Oczy Delli zabłysły, ale się nie uśmiechnęła.

- Pollyanna, to nie lek, kochanie - rzekła z powagą - choć niektórzy powiadają, że działa wzmacniająco. Pollyanna to dziewczynka.

- Dziecko? Niby skąd miałam wiedzieć? - odparła pani Carew, wciąż zbolałym głosem. - Macie tę swoją belladonnę, czemuż nie mielibyście mieć i pollyanny. Poza tym, bez przerwy każesz mi coś brać i wyraźnie powiedziałaś "dawkę"... a dawka na ogół kojarzy się z lekarstwem.

- Bo też właśnie Pollyanna jest lekarstwem... swego rodzaju lekarstwem - uśmiechnęła się Della. - Tak czy inaczej, lekarze w sanatorium zgodnie twierdzą, że działa lepiej niż niejeden lek. To mała dziewczynka, dwunasto czy trzynastoletnia, która przebywała w sanatorium przez całe zeszłe lato i większą część zimy. Spotykałam ją ledwie miesiąc lub dwa, bo wypisali ją niedługo po moim przyjeździe. Ale to wystarczyło, bym zupełnie uległa jej czarowi. Poza tym, całe sanatorium wciąż mówi o Pollyannie i gra w jej grę.
G r ę!

- Tak - Della skinęła głową, uśmiechając się zagadkowo. - W grę w to "żeby się po prostu cieszyć". Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy się o niej dowiedziałam. Jeden z zabiegów składających się na terapię Pollyanny - musiała mu się poddawać w każdy wtorek rano - był wyjątkowo nieprzyjemny, a nawet bolesny. Otóż wkrótce po tym, jak objęłam tam obowiązki pielęgniarki, polecono mi go przeprowadzać. Było to dla mnie coś okropnego, bo z doświadczenia z innymi dziećmi wiedziałam, czego się spodziewać: przerażenia i łez, jeśli nie czegoś gorszego. Tymczasem, ku mojemu bezgranicznemu zdumieniu, Pollyanna powitała mnie uśmiechem i powiedziała, że cieszy się, że mnie widzi, i - czy uwierzysz? - podczas całego zabiegu nawet nie pisnęła, choć wiem, że bardzo cierpiała. Chyba powiedziałam coś, co zdradziło moje zdziwienie, bo wyjaśniła z ogromnym przejęciem: "O, tak, zawsze się tego strasznie, strasznie bałam, dopóki nie pomyślałam sobie, że to przecież tak, jak z dniem, w którym Nancy robi pranie, i że mogę się radować każdym wtorkiem, bo następny będzie dopiero za tydzień".

- Coś podobnego! - pani Carew zmarszczyła brwi nie bardzo pojmując, o co chodzi. - Tyle że nie widzę tu żadnej g r y.
Ja też nie widziałam, bardzo długo. Ale wszystko mi objaśniła. Pollyanna to córka ubogiego pastora z Zachodu, półsierota, wychowywały ją panie z Koła Opieki i korzystała z darów na misję. Kiedy była mała, bardzo chciała dostać lalkę i miała cichą nadzieję, że ją znajdzie w następnej paczce dla biednych, ale tam była tylko para dziecinnych kul inwalidzkich. Rozpłakała się, oczywiście, i wtedy ojciec nauczył ją szukać w każdym zdarzeniu powodu do radości. Powiedział, że może zacząć grać od zaraz; to znaczy cieszyć się, że te kule nie są jej potrzebne. To był początek. Mówi, że to cudna gra, i od tamtej pory gra w nią stale, i że im trudniej odnajdywać w czymś dobre strony, tym zabawniej, tyle że czasem - zauważyła - bywa to naprawdę straszliwie trudne.

- Rzeczywiście niesamowite! - mruknęła pani Carew wciąż niezupełnie pojmując, w czym rzecz.
Przekonałabyś się, jakie to niezwykłe, gdybyś widziała wyniki tej gry w sanatorium - pokiwała głową Della. - Doktor Ames mówi, że podobno Pollyanna w ten sposób zrewolucjonizowała całe miasteczko, z którego przyjechała. Ona dobrze zna doktora Chiltona, tego, który się ożenił z jej ciotką. Nawiasem mówiąc - ożenił się właśnie dzięki małej, bo to ona sprawiła, że do siebie wrócili. Wiesz, dwa lub trzy lata temu straciła ojca i odesłano ją do ciotki. W październiku potrącił ją samochód i zdawało się, że już nigdy nie będzie chodzić. W kwietniu doktor Chilton wysłał ją do naszego sanatorium, gdzie przebywała aż do ubiegłego marca - prawie rok. Wróciła do domu właściwie wyleczona. Gdybyś widziała to dziecko! Tylko jedna rzecz zmąciła jej radość: że nie może całej tej drogi pokonać pieszo. Z tego co słyszałam, witało ją całe miasteczko z orkiestrami dętymi i chorągiewkami. Ale o Pollyannie nie da się opowiedzieć. Ją po prostu trzeba zobaczyć. I dlatego właśnie mówiłam, że dobrze by ci zrobiła dawka Pollyanny. Och, nie masz pojęcia, jak dobrze.
Pani Carew uniosła głowę.

- Cóż, wobec tego mamy tu zupełnie odmienne zdanie - odparła chłodno. - Nie mam ochoty być "rewolucjonizowana" ani nie muszę do nikogo wracać, a jeśli czegoś nie zniosę, to ponurej pannicy o wiecznie ściągniętych ustach, która by mnie pouczała, jak bardzo powinnam być wdzięczna losowi. Nigdy nie zniosłabym... - przerwał jej dźwięczny wybuch śmiechu.

- Och, Ruth, Ruth! - z rozbawienia Della omal się nie zakrztusiła - Pollyanna ponurą pannicą! Och, gdybyś ją tylko zobaczyła! No tak: powinnam była wiedzieć. Powiedziałam, że Pollyanny nie można opisać słowami, ją trzeba zobaczyć. A naturalnie ty nie byłabyś do tego skłonna. Ale... ponura pannica! No nie! - i znowu wybuchnęła śmiechem. Zaraz jednak spoważniała i z dawnym niepokojem w oczach przyglądała się siostrze. - Powiedz, kochanie, czy naprawdę nie można ci jakoś pomóc? - spytała z troską. - Nie powinnaś marnować życia w ten sposób. A może byś tak spróbowała częściej wychodzić, spotykać się z ludźmi...

- Po co, kiedy nie mam ochoty? Ludzie... mnie męczą. Wiesz, że towarzystwo zawsze mnie nudziło.

- Może więc spróbowałabyś się czymś zająć... dobroczynnością?

Pani Carew niecierpliwie machnęła ręką.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Śro 10:04, 29 Mar 2023, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:58, 14 Cze 2023    Temat postu:

Wydaje mi się, że pierwsza część jest zdecydowanie lepsza od drugiej. Nie, żeby druga była zła, ale pewne rzeczy nie wyszły tu za dobrze. Szczególnie żal mi doktora Chiltona, którego nie wiem, po co autorka uśmierciła. No i jeszcze Pollyanna, która z energicznej dziewczynki staje się taka osowiała i niekiedy nie bardzo umie cokolwiek zrobić i Jimmy musi za nią działać. I jeszcze te perypetie rodem z telenoweli, zanim bohaterowie mogą być razem. No i przesłodzona postać Jamiego. Po prostu nie wyszła jej należycie ta kontynuacja, pani autorce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 9:41, 22 Cze 2023    Temat postu: Pollyanna

Tak Jamie był jakiś taki cukierkowy, przesłodzony, papierowy.
Za to przemiana Pollyanny wydaje się naturalna, bo trudno by 20-latka szczebiotała tak samo radośnie jak 10-latka. To oczywiste, że spoważniała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 9:44, 22 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> książki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin