Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Znak Zorro -powrót do domu
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 15:00, 18 Paź 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Młody człowiek i kapitan statku odbywali codzienny trening szermierki,który zmienił się w pojedynek.
W końcu wytrącił on kapitanowi szpadę z ręki.
-Znakomicie senior Dela Vega -rzekł z uznaniem kapitan. Będzie mi brakowało naszych treningów.
-Mi też -odparł Diego. Dzięki nim podróż ,była naprawdę przyjemna.
-Jest pan świetnym szermierzem,ta umiejętność się panu przyda w Kalifornii -rzekł marynarz.
-Dlaczego -zdziwił się arystokrata. Przecież Kalifornia to kraina wiecznej nudy,gdzie można tylko ożenić się,wychowywać tłuste dzieci i doglądać winnic.
-Długo pan podróżował ?
-Zeszło mi cztery lata -odparł szlachcic.
-Nie pozna pan Los Angeles -rzekł kapitan statku. Odkąd władzę przejęła armia,życie stało się nie do zniesienia. Racze ukryć kosztowności ,celnicy lubią kraść.
-Dziękuję za ostrzeżenie -odparł mężczyzna.
Diego de la Vega był wysokim,szczupłym brunetem z małym dobrze utrzymanym wąsikiem. Szerokim w barach ,ale cienkim w pasie.
Oczy ,miał koloru piwnego miodu,cienki prosty nos,usta czerwone jak truskawki.
Uśmiech,który gasił wszystkie inne uśmiechy.
Łagodny sposób bycia ,zamiłowanie do dobrych ubrań i perfum.
Ubrany był w białą plisowaną koszulę i ciemne spodnie.
-Tak Bernardo ,zaraz statek przypłynie do brzegu -rzekł zwracając się do swego sługi niemowy. Kalifornia jest piękna. Teraz zrozumiałem,czemu ojciec w liście kazał mi przerwać studia i natychmiast wracać do domu. Będziemy musieli walczyć.
Nie z Indianami ,to kwestie polityczne.
Diego i służący wyszli ze statku,po czym przeszli odprawę celną.
Celnicy szukali kontrabandy,ale w kufrach Dela Vegi były tylko książki,które obiecał przywieźć księdzu Felipe.
-Co pan tu robi -spytał zdumiony sierżant Garcia ,widząc Diego wychodzącego z powozu. Nie jest pan w Hiszpanii ?
-Postanowiłem wrócić -odparł arystokrata.
-Musi pan przejść odprawę celną -rzekł pulchny żołnierz o twarzy sympatycznej,jak pyza ziemniaczana.
-Jak to -spytał nieco tym, rozdrażniony Don Diego. Już przeszedłem jedną odprawę.
-Przykro mi -odparł sierżant,ale kapitan nie toleruję,żadnych wyjątków. W pańskim przypadku to zwykła formalność.
-Dobrze -rzekł Diego.
W tym momencie młody Dela Vega ze zdumieniem,zobaczył ,że żołnierze prowadzą skutego kajdanami mężczyznę ,w którym rozpoznał swojego sąsiada Torresa.
-Co on zrobił ?
-Jest oskarżony o zdradę i ma być jutro powieszony -rzekł sierżant.
Zamelduję kapitanowi o pańskim przyjeździe.
Kapitan Monastario był przystojnym ,młodym mężczyzną ,wysokim blondynem o orlim nosie,niebieskim jak niebo Kalifornii oczach i dumnej postawie.
Miał zamiar zostać najbogatszym i najpotężniejszym człowiekiem w mieście i był pewny ,że nikt mu w tym nie przeszkodzi.
-Nie podoba mi się to -rzekł prawnik Pina ,wspólnik kapitana. Dlaczego wrócił tak nagle ? Czy ojciec go wezwał?
-A co nas to obchodzi -Monastario wzruszył ramionami.
Monastario przywitał Diego i zaprosił go do swego biura.
-Nie można odmówić komuś ,kto ma taką szpadę -rzekł Dela Vega.
-Jest pan dobrym szermierzem ?
Diego przyszła do głowy pewna myśl i uśmiechnął się przebiegłe.
-Nie znam się na tym kapitanie -rzekł przybierając znudzoną minę. Wolę literaturę i muzykę. Te pojedynki ,pościgi w kurzu i upale to musi być strasznie męczące.
Nie wytrzymałabym bez mojej wody różanej ,jestem taki delikatny.
I czy mógłbym już wrócić do domu ,przywitać się z ojcem ?
-Oczywiście -rzekł kapitan. Proszę tylko podpisać ten dokument i nie będę już pana zatrzymywał.
-Widzisz -rzekł komendant po wyjściu Diego , zwracając się do swego wspólnika Piny ,ten fircyk nie sprawi nam żadnych problemów.
-Nie jestem tego taki pewien -odparł adwokat. Było coś dziwnego w jego zachowaniu ,lepiej na niego uważaj.

Diego wysiadł z powozu i spojrzał na rodzinną hacjendę.
Jego siostra bliźniaczka, Inez wybiegła by go przywitać.
-Nareszcie jesteś w domu-rzekła zwracając się do niego.
-Też się cieszę,że cię widzę -odparł Don Diego z uśmiechem.
-Synu-rzekł Alejandro,moje serce raduję się na twój widok. Wysłałem do Hiszpanii chłopca ,a wrócił mężczyzna.
-To wspaniałe,że nic się tu nie zmieniło-odparł młody arystokrata.
-Niestety Don Diego zmieniło się bardzo wiele -rzekł Alejandro ze smutkiem w głosie. Ale pewnie jesteś zmęczony po podróży,przebierz się i zjedz kolację ,potem porozmawiamy.
Odświeżony Don Diego udał się do salonu i zaczął grać na fortepianie wesołe melodyjki.
-Nie interesuję cię to co ci mówię -spytał rozdrażniony ojciec,patrząc na niego z pewnym wyrzutem.
-Nie znam się na polityce-rzekł młody arystokrata.
Lepiej cieszyć się życiem,pić wino,tańczyć ,śpiewać.
-Nie można być radosnym w obecnej sytuacji-rzekł Alejandro. Chłopi są uciskani podatkami, Indianie zaś zmuszani do niewolniczej pracy w kopalni.
I to wszystko przez tego Monastario.
-Poznałem już tego dżentelmena-odparł Diego.
-Dżentelmena -prychnął Alejandro z niesmakiem. To jest zwyczajny łajdak.
-Co niby mamy robić ojcze -rzekł młody arystokrata.
-Jak to co -odparł wzburzony senior,walczyć. Dlatego właśnie cię wezwałem do domu.
-Ojcze spokojnie -rzekł Don Diego. Walka to ostateczność. Nawet jak się obali jednego tyrana,to potem przyjdzie drugi,jeszcze gorszy.
-Nie sądziłem,że mój syn będzie mówił jak słabeusz bez charakteru -odparł Alejandro,patrząc z rozczarowaniem na młodego człowieka. Jutro porozmawiamy. Idź już spać.
Diego udał się do swojego pokoju,po czym spojrzał na Bernardo.
-Nie jestem z siebie dumny-wyznał. Ojciec uważa mnie za tchórza,ale walcząc otwarcie,nic nie zyskujemy prócz szybkiej śmierci.
Pamiętasz o czym mówiłem ci rano,będąc jeszcze na statku? Gdy nie możesz walczyć jak lew,musisz stać się lisem.
Lis to po hiszpańsku Zorro.
Pokaże ci coś.
Hacjenda de la Vegów jak większość starych domów,miała mnóstwo tajemnic i ukrytych ,podziemnych przejść.
-Ojciec nie wie o istnieniu tego przejścia ,odkryliśmy je z Inez będąc dziećmi -rzekł Don Diego. Bądź cicho Bernardo ,nim dojdziemy do końca korytarza.
Wyszli na zewnątrz ,po czym udali się do jaskini,gdzie był przepiękny, czarny rumak.
-To Tornardo,mój wierny przyjaciel-Diego uśmiechnął się.
Bernardo przyniósł mu czarny płaszcz ,maskę i rękawiczki, Don Diego wziął szpadę i wsiadł na konia i pojechał ratować Torresa.
Tymczasem kapitan Monastario układał swój nikczemny plan.
-Uwolnisz Torresa -rzekł zwracając się do swojego wspólnika Piny. A ja go zastrzelę,a potem napiszę w raporcie,że wiezień został zastrzelony w czasie próby ucieczki.
-A jak coś pójdzie nie tak -spytał niespokojny Pina.
-Zachowujesz się jak baba -rzekł rozdrażniony Monastario.
Pina wziął klucze i poszedł otworzyć cele.
-Rozwiązał pan nasz problem z kluczami -rzekł Zorro. Nie ufam temu prawnikowi ,proszę go związać,senior Torres.
Torres związał adwokata ,po czym spojrzał na swojego,tajemniczego zamaskowanego przyjaciela.
-Kim pan jest ?
-Różnie mnie zwą,ale dla pana mogę być Zorro-odparł mściciel.
Monastario wyszedł i zdumiony zobaczył przed sobą zamaskowanego mężczyznę.
Mężczyzna po chwili pojedynku pokonał kapitana,bo był niesamowicie zręcznym i utalentowanym szermierzem.
Monastario rozwiązał adwokata.
-Co to za zamaskowany diabeł ?
-Nie mam pojęcia ,przedstawił się jako Zorro-odparł adwokat.
-Zorro czyli lis -odgadł kapitan.
-Garcia,gdzie jesteś bęcwale -wrzeszczał Monastario. Czy ja muszę być otoczony,przez samych nieudaczników ?
Zorro i Torres tymczasem uciekli.
-Proszę się schronić w misji padre Felipe -rzekł Zorro,zwracając się do Torresa.
-Nie wiem kim jesteś senior,ale zawdzięczam ci życie,nigdy ci tego nie zapomnę -rzekł senior Torres.
Diego pożegnał się z Torresem i wrócił do domu.
Inez weszła do pokoju brata i zdumiona zobaczyła tam zamaskowanego mężczyznę.
-Kim jesteś i jak tu wszedłeś -spytała groźnym tonem.
Diego zerwał maskę i widząc minę dziewczyny,wybuchnął śmiechem.
-Ty również mnie nie poznałaś -rzekł zwracając się do Inez.
-Co to wszystko ma znaczyć -spytała zdumiona młoda dama.
-Że zamierzam walczyć z tyranią i niesprawiedliwością-odparł arystokrata. Ale potrzebuję pomocy,twojej pomocy. Tylko tobie i Bernardo mogę zaufać.
Właśnie przed chwilą uwolniłem z wiezienia Torresa.
-To wspaniałe -rzekła Inez z entuzjazmem w głosie.
-Ale to co zrobiłem jest wbrew prawu -odparł Don Diego.
-Tutaj wojsko biję i ściga tylko porządnych ludzi-odparła dziewczyna. Dlaczego nie chcesz powiedzieć ojcu prawdy ?
-Nie możemy go narażać na niebezpieczeństwo -rzekł Diego. Rozumiesz ?
-Tak -odparła Inez po chwili namysłu.
Następnego dnia rano Inez de la Vega wpadła w popłoch,bo zobaczyła Monastario który przyjechał do ich hacjendy z grupą żołnierzy.
-Muszę koniecznie porozmawiać z pani bratem -rzekł kapitan Monastario.
-Diego jeszcze śpi -odparła dziewczyna.
-To proszę kazać by służący go obudził -odparł wściekły kapitan. Czemu pani macha tymi rękami jak wariatka?
-Bernardo jest głuchoniemy od urodzenia -wyjaśniła seniorita . Niech pan usiądzie kapitanie,jest pan pewnie zmęczony.
Monastario usiadł na krześle.
-Co się stało ,że zjawia się pan tutaj z samego rana -spytała niewinnie dziewczyna.
-Niejaki bandyta Zorro uwolnił Torresa -rzekł Monastario.
-To straszne -odparła Inez sztucznym głosem . Ale złapię pan ich kapitanie,bo będę bała się zasnąć.
-Oczywiście -odparł Monastario,nie pozwolę by tak piękna seniorita, jak pani bała się spokojnie spać.
Monastario nie umiał ukryć tego ,że panna de la Vega bardzo mu się podoba.
Diego nadszedł.
-O co chodzi kapitanie ?
-Niejaki Zorro uwolnił Torresa -rzekł kapitan. Myślę ,że on,ten Zorro ukrywa się w waszej hacjendzie.
-Co pan ma na myśli kapitanie -spytał zaniepokojony Diego.
-Ten wasz służący Benito ,pasuję do opisu Zorro -odparł Monastario. Jest wysoki i znakomicie jeździ konno.
-To bardzo ogólnikowy opis kapitanie -zauważył Don Diego. W ten sposób ,nawet ja mógłbym być podejrzanym.
Monastario wybuchnął śmiechem.
-Proszę mi wybaczyć Don Diego ,ale dość zabawna uwaga -rzekł oficer. Owszem jest pan wzrostu Zorro,ale na tym podobieństwo się kończy.
-Chce się oczyścić z zarzutów -rzekł szlachcic.
-Ale ja pan o nic nie nie podejrzewałem -odparł zdumiony komendant.
-Zawsze pozostaje cień wątpliwości -rzekł arystokrata. Chce przymierzyć strój Zorro.
-Dobrze -zgodził się kapitan. Zobaczę jak pan włada szpadą.
Diego wziął szpadę do ręki ,po czym się potknął i upadł na ziemię.
Inez patrząc jak jej brat robi z siebie niezdarę,nie mogła się powstrzymywać od śmiechu.

-Przekonał mnie pan o tym,że nie może być Zorro -rzekł komendant. W stosunku do pana,nie mam żadnych podejrzeń.







Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 18:51, 01 Lis 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piskorz
orzeł



Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj

PostWysłany: Czw 22:25, 14 Lis 2019    Temat postu:

Piękne opowiadanie, Nie wiem czy dobrze myślę ale mam wrażenie że to wszystko było w pierwszym odcinku,nie przypominam sobie jedynie by Diego miał siostrę,ale możliwe że nieuważnie oglądałem? Pięknie to zrobiłaś,miło się czyta takie opowiadanie,włożyłaś dużo serca i pracy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 7:13, 15 Lis 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Dziękuję za piękny komentarz.
Faktycznie w serialu Diego nie miał siostry ,co trochę dziwne jak na tamte czasy ,gdy rodziny były dość liczne ,że był jedynakiem .
A to cześć druga.

Znak Zorro -powrót do domu Odpowiedz z cytatem
Diego de la Vega miał twarz subtelną,pyszną i szlachetną.
Brunet z małym cienkim wąsikiem,o piwnych oczach i uśmiechu którym topił lodowce,cóż dopiero wspominać o sercach młodych panien.
Jego usta czerwone były niczym dojrzałe truskawki,delikatnie wykrojone niczym wargi kobiety i bardzo zmysłowe.
Taki kawaler jak on nie potrzebował eliksirów miłosnych,bo sam mógłby być takim napojem.
Pod pozorami lekkomyślnego dandysa,krył się charakter uparty i energiczny.
W dzień udawał gnuśnego ofermę,by nocą jako Zorro wymierzać sprawiedliwość złoczyńcom. Te dwie tak pozornie różne od siebie osoby,były tak naprawdę jedną stroną tego samego jabłuszka.
Po ojcu odziedziczył ambicję ,a po mamie ,która zmarła gdy Diego był mały,pewną łagodność i cierpliwość,której nie miał porywczy Alejandro Vega.
Tego dnia facet pojechał odwiedzić padre Felipe.
Ksiądz przywitał go serdecznie i wylewnie. Felipe był niskim staruszkiem z głową pobieloną szronem,którego cechowała wyjątkowa dobroć,delikatność,autoironia i zrozumienie dla większych lub mniejszych ludzkich przywar i słabości.
-Mam dla ciebie pewną niespodziankę -rzekł padre Felipe zwracając się do młodego człowieka.
-Co pan tu robi senior Torres -Diego dobrze udawał zaskoczonego faktem jego obecności.
-Ukrywam się przed żołnierzami Monastario -odparł Torres. Zorro mi polecił, by tu się pojawił.
-Kim jest ten Zorro ?
-Nie mam pojęcia -odparł Torres,ale zawsze towarzyszy mu moja modlitwa.
Senior Torres był mężczyzną średniego wieku i wzrostu,miał mały wąsik nad różowymi ustami.
-Chce pojechać do Montery,opowiedzieć gubernatorowi co tu się wyprawia -rzekł senior Torres ,zwracając się do Dela Vegi. Zorro, nie może wiecznie walczyć za mnie.
-A może on nie ma nic przeciwko temu -odparł młody szlachcic.
-Uwierz mi Diego,Zorro niedługo będzie miał tyle problemów,że nie będzie miał czasu nikomu pomagać -rzekł senior Torres. W takich czasach,nawet on,wcześniej czy później wpadnie w pułapkę.
-Czy mógłbym coś dla pana zrobić -spytał don. Chciałabym pomóc.
-Owszem -odparł Torres z lekkim śladem uśmiechu. Zawiadom moją żonę i córkę,że jestem bezpieczny. Tylko nie poddawaj im adresu,bo żołnierze mogą ich przesłuchiwać.
Diego pożegnał się i pojechał na ranczo Torresów.

Zobaczył cudną jak kwiat lub boski sen dziewczynę.
Jej włosy były ciemne,oczy jak dwa kryształy w blasku księżyca,wyglądała jak jutrzenka.
Zbudził się w nim poeta i czciciel piękności,który chciałaby jej postawić pomnik i napisać na nim wiosna.
Wiosna jasnozielona,z oliwnych gajów,taka którą zapamiętał z dawnych lat dzieciństwa. Przez jej ciało niczym przez płomyk świecy ,przeświecała też promienista Psyche.
Wszystko zauważył i ocenił,jej świeżą cerę,usta złożone jakby do pocałunku,figurę smukłą jak brzoza,to,że była młoda młodością maju i świeżo rozkwitłych alpejskich fiołków.
-To ty Don Diego ? Słyszałam,że wróciłeś -rzekła dziewczyna.
-Elena -odparł zdumiony szlachcic. Z trudem cię poznałem. Oboje się zmieniliśmy,ja się zestrzałem,a ty jesteś jeszcze piękniejsza.
-Podobało ci się w Hiszpanii ? Dlaczego ,zrezygnowałeś ze studiów ?
-Za duży nacisk kładziono na fechtunek-odparł Diego. Wiesz,że zdarzały się nawet pojedynki między studentami.
-Mama umiera z niepokoju o ojca -wyznała Elena. Rano byli tu żołnierze i przetrząsnęli cały dom.
-Właśnie dlatego przyjechałem -odparł Don Diego ,patrząc na nią z ciepłym uśmiechem. Widziałem się z twoim ojcem ,jest bezpieczny i przesyła wam pozdrowienia.
-Wiesz gdzie jest ?
-Nie mogę ci zdradzić miejsca jego pobytu,ale zapewniam cię,że jest zdrowy -odparł mężczyzna.
-Dziękuję ci Diego z całego serca -rzekła Elena. Pamiętasz w dzieciństwie,obiecywaliśmy sobie,że się pobierzemy jak dorośniemy.
-To było tak dawno temu -odparł arystokrata,nie przestając się jednak uśmiechać.





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 10:11, 15 Lis 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piskorz
orzeł



Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj

PostWysłany: Sob 20:00, 16 Lis 2019    Temat postu:

Piękne opowiadanie,i tym razem jestem mile zaskoczony. I chociaż niektórych dialogów nie pamiętam by miały miejsce w tym odcinku,to naprawdę bardzo mi się podobało,czułem tak jakbym książkę czytał. Jutro będę miał więcej czasu ,więc na spokojnie przeczytam wszystkie opowiadania. Naprawdę bardzo mi się podobają.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 20:57, 16 Lis 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Bardzo dziękuję.
To życzę miłej lektury i czekam na komentarze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 8:18, 21 Lis 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Znak Zorro -powrót do domu Odpowiedz z cytatem
-Ten Metys mówi ,że ma do panu do przekazania pewną informację -rzekł żołnierz zwracając się do kapitana Monastario.
-Doprawdy masz mi do przekazania coś do ważnego -kapitan spojrzał z pogardą na starego włóczęgę.
-Za tą informację chce dostać pieniądze -odparł Metys. Podobno,za wiedzę ,gdzie ukrywa się Torres,można dostać 500 peso.
-Wiesz gdzie on jest -spytał Monastario ,przerywając mu niecierpliwie.
-Widziałam go wczoraj w misji padre Felipe -odparł włóczęga. Dostanę pieniądze?
Monastario rzucił mu sakiewkę pełną monet,a półkrwi Indianin z radością zaczął liczyć swoje judaszowe srebrniki.
-Garcia -zawołał komendant ,pamiętasz o czym rozmawialiśmy rano ?
-Gdy mówiłem,że strzelę sobie w głowę,jak nie znajdę Torresa to mówiłem to w przenośni -odparł wystraszony sierżant.
-Głupcze -rzekł komendant. Zbierz wszystkich najlepszych żołnierzy,jedziemy do misji padre Felipe,walczyć za króla i ojczyznę.
-Tak jest kapitanie -odparł Garcia.
Diego z Inez i Bernardo przyjechali odwiedzić Torresa i zdumieni zobaczyli przyjazd żołnierzy.
-Ukrywa pan zdrajcę w kościele -Monastario spojrzał ostro na padre Felipe.
-Nie możecie tu wejść ,to dom Boży-odparł ksiądz.
-Nikt się nie dowie-rzekł kapitan, uśmiechając się przebiegle. Madryt i Rzym są daleko.
-Prawda-odparł duchowny. Ale ja stoję blisko naczynia,które mogę rozbić na pańskiej głowie.
Monastario roześmiał się słysząc te słowa,ale po chwili spoważniał,bo wiedział ,że padre Felipe jest człowiekiem odważnym.
-Ile kościół może ukrywać zdrajcę ?
-40 dni ,mam nadzieję ,że przywiózł pan namiot -rzekł ksiądz Felipe ,mistrz ciętej riposty.
Wściekły Monastario poczuł,że stoi nad nim jakaś silniejsza władza,a jego humor dodatkowo pogorszył widok zadowolonego Don Diego.
-Co pan tu robi ? Dlaczego nie czyta pan o wpływie kultury arabskiej na poezję hiszpańską ?
-Przyjechaliśmy z siostrą ,pomóc księdzu w zbiorze pomarańczy -odparł Diego.
Może zechce nam później coś odprzedać.
-I nic pan nie wiedział o tym,że ten zdrajca się tutaj ukrywa -Monastario przyjrzał się podejrzliwie szlachcicowi.
-Doprawdy -Diego podniósł brew w udawanym zdziwieniu.
-Gdybym był młodym człowiekiem,który wrócił niedawno z Hiszpanii do rodzinnego domu ,to nie wtykał by nosa w cudze sprawy -rzekł kapitan Monastario.
-Rozumiem,odgadł arystokrata,jest pan zły,że nie może pan dopaść Torresa ,dopóki Kościół go ochrania.
-Najchętniej bym go wytargał stamtąd za uszy-przyznał Monastario.
-Kapitanie ,mój kapitanie -rzekł Diego ze złośliwą dowcipnością,gdybym był młodym oficerem u progu świetnie zapowiadającej się wojskowej kariery,nie narażałaby się na gniew króla i papieża jednocześnie.
Diego wszedł do kościoła ,by porozmawiać z Torresem.
-Monastario jest łotrem o kamiennym sercu,ale nawet on nie chce się narażać na powszechne potępienie i nie zdecyduję się wejść do kościoła by zabrać pana siłą -rzekł zwracając się do Torresa. Byłem wczoraj u pańskiej córki i starałem się ją pocieszyć. Czuję,że powinien zrobić jednak dużo więcej.
-Diego nie mieszaj się do tego -odparł Torres.
-Ale oprócz Zorro,ktoś musi coś zrobić -rzekł Don Diego Vega.
-Zorro nie może wiecznie walczyć za mnie -rzekł senior Don Nacho Torres po chwili zadumy.
Kilka minut później Diego i ksiądz Felipe wyszli na zewnątrz i zdumieni zobaczyli,że Monastario dyskutuję z Inez.
-Nie może pan zabrać Indian z misji do przymusowych robót -rzekła dziewczyna.
-Owszem ,mogę -odparł Monastario.
-Niech się pan nich nie mści -rzekł padre Felipe. Oni są jak moje własne dzieci,a traktując ich okrutnie ,znowu pan wszczepi w ich serca nienawiść wobec białych.
-Ja się nie wtrącam w sprawy Kościoła ,wiec kościół niech się też nie wtrąca do moich praw -odparł kapitan. Są mi potrzebni do budowy drogi. Każę żołnierzom, by nie szczędzili im bata.
-Pan nie ma serca -rzekła Inez.
-Seniorita za bardzo lituję się nad tymi dzikusami -odparł oficer.
-To są ludzie w przeciwieństwie do pana - rzekła panna de la Vega nie ukrywając złości.
-Jest pani taka śliczna,gdy się gniewa -odparł kapitan,patrząc z przyjemnością na zarumienione policzki i błyszczące oczy dziewczyny. Pani temperament, dorównuję urodzie. Ja tylko wykonuję swoje obowiązki ,choć może się wydaje to za surowe.
-Nie mogę na to pozwolić by niewinni cierpieli przeze mnie -rzekł senior Torres ,słysząc ból i jęki smaganych batem Indian. Muszę to przerwać i oddać się w ręce kapitana.
W tym momencie pojawił się Zorro ,wziął bat i zaczął okładać równo Monastario ,po czym zniknął w świetle księżycowej nocy..

-Wiesz co Monastario wymyślił ? Że żołnierze muszą pilnować misji ,bo Indianie chcą mnie niby zabić -rzekł ksiądz Felipe ,zwracając się do Diego.
-Co za nędzny podstęp -odparł Don Diego.
-Nie pozwala mi nawet karmić Torresa -pożalił się padre Felipe.
-Trzeba wymyślić sposób ,żeby się pozbyć żołnierzy z misji i pozwolić by Torres pojechał do Montery ,tylko jak to zrobić -Diego opowiedział wszystko Inez.
-Ja odwrócę uwagę kapitana -zaoferowała się Inez. A co do żołnierzy ,wszyscy boją się duchów prawda ?
-Jesteś bardzo sprytna -rzekł Diego ,patrząc na siostrę z uśmiechem.
-Ty również -odparła dziewczyna,odwzajemniając uśmiech.
Kapitan Monastario zdumiony usłyszał ,że seniorita go szuka i chce z nim porozmawiać.
-Co pani tu robi ?
-Pomagam księdzu zbierać pomarańcze ,bo zabrał mu pan wszystkich pomocników ,ktoś musi to robić-odparła Inez. Chciałam pana przeprosić za moje prostackie maniery.
Seniorita nie lubiła kapitana i nie ufała mu,ale umiała wykorzystać to ,że Monastario miał do niej pewną słabość.
Tymczasem Don Diego podszedł do sierżanta Garcii.
-Dzisiaj wigilia święta zmarłych -rzekł zwracając się do sierżanta. Stara legenda mówi ,że wtedy na naszym cmentarzu dzieją się dziwne rzeczy.
-Dziwne rzeczy -spytał zaciekawiony żołnierz .
-Upiór bez twarzy przechadza się po cmentarzu i wybucha takim diabelskim śmiechem -rzekł Diego uśmiechając się swym chytrym uśmieszkiem. Ale jest pan oczywiście za inteligenty ,by wierzyć w takie bzdury.
-Tak -zgodził się Garcia ,to głupia bajka dla kobiet i dzieci.
Minął wieczór ,zbliżała się noc ,Garcia stał na warcie ,walcząc z ogarniającą go coraz bardziej sennością,gdy nagle zobaczył dziwną postać ,przechadzającą się po cmentarzu ,która wydawała z siebie jakieś podejrzane dźwięki.
-Czemu mnie budzisz w środku nocy -spytał zirytowany kapitan.
-Bo go widziałem -odparł Garcia ,który się trząsł cały ze strachu. To był duch.
-Bzdury -prychnął Monastario z lekceważeniem. Duchy i zjawy nie istnieją.
-Legenda mówi co innego -odparł sierżant.
-Jaka znowu legenda ? To może mi pokażesz tego ducha ?
Kapitan poszedł na cmentarz i nagle na jego głowę spadła duża doniczka i padł jak nieżywy na ziemię.
Diego i Bernardo zaczęli strzelać z łuku ,a przerażeni żołnierze myśląc ,że to atak Indian w popłochu wsiadać na swe konie i opuszczać misję.
Diego jak zwykłe świetnie się bawił ,robiąc te niewinne psikusy żołnierzom.
-Ciekawe co ich tak wystraszyło -spytał zdumiony senior Torres.
-Myślę ,że pewien cud ,który można przypisać osobie zwanej Zorro -odparła Inez. Może pan jechać do Montery ,do gubernatora ,kapitan nieprędko odzyska przytomność.

Kilka dni później Diego i Bernardo jechali konno ,gdy zauważyli powóz kapitana ,jadący na ranczo Torresów .
-Mam nadzieję ,że Torres przed wyjazdem do gubernatora ,nie wpadł na pomysł ,by pożegnać się z rodziną ,inaczej wpadnie w pułapkę -zauważył arystokrata.
Trzeba ich ostrzec na wszelki wypadek.
Diego zsiadł ze swojego konia ,bo mimo ,że uchodził za niezdarę ,był najlepszym jeźdźcem w okolicy.
-Stój, bo strzelam -zdumiony mężczyzna ,zobaczył siedzącą na koniu piękną dziewczynę ,która trzymała w ręku strzelbę i wyglądało na to ,że nie zawaha jej się użyć.
-Co za gorące powitanie -odparł Dela Vega,nie tracąc swojego dowcipu.
-To ty Don Diego -odparła Elena zdumiona jego obecnością. Wybacz ,w okolicy kreci się ostatnio sporo złodziei bydła i musimy się jakoś bronić.
-Przyjechałem ,bo muszę wam powiedzieć coś ważnego -rzekł Diego.
-Jeśli to dotyczy ojca ,to mów -odparła seniorita.
-Czy jest w domu ? Widziałem powoź kapitana ,jadący na wasze ranczo.
Elena zawahała się czy powiedzieć prawdę ,że ojciec przyjechał się z nimi pożegnać,czy zataić tą informację.
Czasy były takie ,że nie wiedziała czy może ufać komukolwiek.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 8:22, 21 Lis 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piskorz
orzeł



Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj

PostWysłany: Czw 18:43, 21 Lis 2019    Temat postu:

Twoje opowiadania nadawały by się na kolejne odcinki o Zorro, Garcia musiał mieć nietęgą minę kiedy zobaczył ducha. Powiem ci szczerze że przy czytaniu tego opowiadania uśmiech pojawił się na mojej twarzy . To naprawdę jest piękne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 11:12, 22 Lis 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Znak Zorro -powrót do domu Odpowiedz z cytatem
-Czemu się zatrzymaliśmy kapitanie -spytał zdumiony sierżant Garcia.
-By spojrzeć w przyszłość -odparł kapitan uśmiechając się swym chytrym uśmieszkiem. Niedługo zostanę właścicielem rancza Torresów i mężem pięknej Eleny.
Każ żołnierzom dyskretnie sprawdzić ranczo ,jeśli Torres tam jest.
-To go złapiemy -odparł zadowolony grubas.
-Głupcze ,nie godzi się aresztować przyszłego teścia -rzekł rozdrażniony Monastario. Masz mnie we wszystkim naśladować,wtedy może do czegoś dojdziesz.
Elena otworzyła drzwi i z pozornym spokojem ,nie zdradzając lęku przywitała kapitana oraz towarzyszącego mu sierżanta i zaprosiła do środka.
-Mamo kapitan musi wypełnić swój przykry obowiązek -rzekła zwracając się do seniory Torres.
-Chciałem porozmawiać z pani mężem -rzekł kapitan ,zwracając się do starszej seniory.
-Męża nie ma -odparła pani Torres z największą godnością na jaką ją było stać.
-Chcę się o tym przekonać osobiście i zalecę żołnierzom przeszukanie całego domu -rzekł oficer. Myślę ,że pozwolę paniom tu zostać.
-Chce pan nas wyrzucić z własnego domu -spytała seniora groźnym tonem. Niech pan opuści naszą hacjendę.
-Mama jest zdenerwowana,porozmawiam z nią na osobności -rzekła seniorita,wyczuwając niebezpieczną sytuację. Proszę na mnie poczekać w ogrodzie.
Kapitan wyszedł ,a dziewczyna podeszła do matki.
-Nie możemy drażnić kapitana ,jeśli chcemy uratować życie ojca. Lepiej niech ma nas za przyjaciół.
-Twój ojciec nie wymagał by takiego poświecenia -odparła starsza seniora.
-To nie jest dla dla mnie proste mamo -rzekła niewiasta ze smutkiem w głosie. Ale ojca kocham najbardziej na świecie i zrobię dla niego wszystko.
-Ja też mam pewne obowiązki jaką matka -rzekła seniora Torres. Będę się modlić za nas wszystkich.
Elena poszła do ogrodu ,a kapitan się zerwał z krzesła na jej widok.
Chciał z nią ożenić przede wszystkim dla jej posagu ,choć uroda Eleny też robiła na nim spore wrażenie.
Miała rysy Madonny z kościelnego obrazu ,choć sama taka myśl była by być może bluźnierstwem.
-Rozmawiałam z mamą ,dużo zrozumiała ,że nie jest pan naszym wrogiem -rzekła patrząc na kapitana.
-Cieszę mnie to -odparł Monastario ,bo potrafię być wspaniałomyślny,gdy ktoś poruszy moje serce.
Chciał przyciągnąć ją do siebie i pocałować ,ale w tej właśnie chwili do ogrodu wszedł Dela Vega z gitarą i zaczął śpiewać swym aksamitnym barytonem.
-Śpiewam o pięknej Elenie ,marzenia me ślę do jej stóp.
-Piękna pieśń Diego -rzekła zachwycona dziewczyna ,gdy skończył śpiewać.
-Tak ma się ten głos -odparł niedbałe Don Diego. Panu się podobało kapitanie ?
-Nie każdy ma czas by śpiewać damom serenady ,niektórzy są na wojnie i służą ojczyźnie -rzekł wciekły Monastario.
-To teraz jest pan na wojnie -odrzekł szlachcic ,nie kryjąc drwiny w swym głosie.
Monastario poszedł na górę ,a arystokrata spojrzał na Elenę i uśmiechnął się.
-Domyślam ,że twój ojciec przyjechał się z wami pożegnać i twoja mama ukryła go w piwnicy ,ale spokojnie nikomu nic nie powiem-rzekł szeptem.
-Jesteś dobrym przyjacielem -odparła Elena. Szkoda tylko ,że nie masz odwagi Zorro ,mógłbyś nam wtedy bardziej pomóc. Przepraszam,mama mnie woła.
-Byłeś kiedyś zazdrosny o samego siebie Bernardo -spytał Diego ,patrząc na swojego sługę ,który choć nie mówił, znakomicie słyszał. Ten Zorro ukradł mi moją narzeczoną z lat dzieciństwa.
Musimy znaleźć sposób by Torres się stąd wydostał ,nie budząc niczyich podejrzeń. Na pewno coś wymyślisz ,jak zawsze.
-Don Nacho nie ma w piwnicy -rzekł sierżant Garcia.
-I żeby się o tym przekonać ,musiałeś wyżłopać całe wino -kapitan Monastario spojrzał na swojego podwładnego z wyrazem pogardy i lekceważenia ,którego nie krył również w swoim głosie.
-Ależ skąd -zaprzeczył sierżant. Zostało jeszcze bardzo dużo ,po prostu miałem mały wypadek z beczką.
-Jakim sposobem taki dureń jak ty został sierżantem -spytał Monastario.
-Och to nie było takie proste -sierżant się rozrzewnił na wspomnienie dawnych czasów. Bardzo długo byłem zwykłym szeregowcem ,aż pewnego dnia ,zobaczyłem jak poprzedni kapitan całuję żonę sędziego.
-Garcia jesteś idiotą -rzekł Monastario.
-Tak jest panie kapitanie -zgodził się uprzejmie sierżant.
-Proszę spojrzeć kapitanie -zawołał Diego.
-Co takiego -spytał komendant.
-Jaki piękny zachód słońca -rzekł arystokrata ,patrząc z podziwem na złotą łunę nad horyzontem.
-Nie jestem tu po to by podziwiać zachody słońca -odparł rozdrażniony oficer.
-Nie możemy dojść do zgody kapitanie ? Być rywalami w miłości ,a przyjaciółmi w walce -spytał Don Diego. To mógłby być dla nas początek pięknej przyjaźni.
-Najlepiej będzie Dela Vega jak mi zejdziesz z oczu – odparł Monastario.
Diego dał znak Bernardo i po chwili na głowę kapitana spadła znowu doniczka i padł nieprzytomny na ziemię.
Kilka godzin później zdumiony Garcia znalazł w łóżku związanego komendanta i uwolnił go.
-Gdzie byłeś bałwanie -spytał kapitan.
-Myślałem ,że Don Nacho to pan i jedziecie z panienką Eleną do Montery ,by się pobrać -odparł sierżant. Co prawda mundur od początku wydawał mi się za dużo ,a gdy już upewniłem ,że to podstęp, pojawił się Zorro ,pokonał nas żołnierzy i dał Torresowi swojego konia. Woźnicy zaś kazał przywieść senioritę z powrotem na ranczo.
-Czyli dzięki tobie ,Torres jest już prawdopodobnie u gubernatora i wymyśla bzdury na mój temat -rzekł wściekły kapitan. A gdzie się podział Diego de la Vega ?
-Nie mam pojęcia -wyznał sierżant.
-Ten laluś też maczał palce w spisku przeciwko mnie i słono za to zapłaci -rzekł Monastario.
Z piwnicy dobiegły dziwne dźwięki i Monastario poszedł tam i zobaczył ,że Diego i Bernardo byli związani.
Uwolnił ich i roześmiał się.
-Mówiłem ,że będę pana bronić -rzekł Don Diego ,ale nie miałem szans w starciu z tymi bandytami. A w zasadzie z czego się pan śmieje ?
-Nieważne -odparł Monastario . Przez chwilę myślałem ,nie uznał by pan tego za zabawne. Niech pan już wraca do swych książek.
Diego uśmiechnął się przebiegłe ,że znowu udało mu się wyprowadzić kapitana w pole.
Była piękna księżycowa noc i zdumiony zobaczył ,że Elena spaceruję w towarzystwie służącego Benito i najwyraźniej z nim flirtuje.
Jakieś przykre ,nieznane mu uczucie ,zielony smok zazdrości ,zawładnęły jego sercem ,ale nie chciał się do tych uczuć ,przyznać sam przed sobą.
Diego wrócił do domu ,a Inez znalazła go w bibliotece.
-Gratulację braciszku -rzekła z uśmiechem. Rozmawiałam z Eleną ,jest bardzo szczęśliwa ,że Zorro pomógł jej ojcu w ucieczce.
-Z pewnością -odparł Diego ,a Inez przyjrzała mu się uważnie.
-Chodzi o Elenę -odgadła. Nie jest ci obojętna.
-Owszem,ale Zorro nie może się zakochać -odparł Don Diego.
-Ale Diego może -rzekła dziewczyna. Elena jest moją najlepszą przyjaciółką i wiem ,że umie dotrzymać sekretu. Mógłbyś jej powiedzieć, kim jesteś.
-Nie -zaprotestował Diego. To zbyt niebezpieczne by wiedziała ,nie mogę wyznać prawdy ani jej ani ojcu. Po za tym widziałem ją dzisiaj z Benito. Spacerowali razem w świetle księżyca.
-To jeszcze nic nie znaczy -rzekła Inez. Masz jeszcze szansę, zdobyć jej względy.
-Nie sądzę -rzekł arystokrata.
-Chwilami naprawdę zachowujesz się jak skończona oferma -odparła dziewczyna rozdrażniona zachowaniem brata bliźniaka. Już się poddałeś na samym starcie ,nawet nie spróbujesz. Co z ciebie za mężczyzna ?
-A czym może, komuś zaimponować ciamajdowaty Diego ?
-Naprawdę ,mężczyźni bywają tępi -rzekła siostra Diego. Gdybyś nie był moim bratem, a ja bym cię spotkała ,to bym mogła się w tobie zakochać ,bo jesteś przystojny ,wykształcony ,delikatny i czuły. Kobiety lubią być adorowane przez takich, rozumiesz ?
-Ciekawe po kim ty masz ten język ostry jak brzytwa -rzekł Diego z uśmiechem,patrząc na swoją siostrę .
Inez roześmiała się i rzuciła w jego stronę poduszką ,Diego oddał i zaczęła się ich ulubiona walka.
-Cieszę się ,że jesteś znowu w domu -rzekła dziewczyna po chwili ,gdy oboje się już zmęczyli zabawą.
-Tak -odparł Diego. Dzień był bardzo spokojny ,ciekawe co Zorro będzie robił w nocy ?
Ledwo wypowiedział te słowa ,przybiegł Bernardo ,który zakomunikował na migi ,że kapitan przyjechał i chce się z nim widzieć.
Zdumiony Dela Vega zobaczył ,że żołnierz trzyma w ręku czarną maskę.
-Zastanawia się pan pewnie o co chodzi -rzekł Monastario.
-Tak -przyznał Diego.
-Już wiem kim jest Zorro -odparł oficer. To wasz służący Benito. Widziałem jak spacerował z Eleną w świetle księżyca. To pewnie on uwolnił Torresa.
-Co pan za głupoty opowiada -rzekł Don Diego. Benito Zorro ,to niemożliwe.
-Kręcił się w pobliżu ,gdy Torres uciekł -zauważył Monastario. Elena pewnie go błagała o to by uratował życie jej ojca.
Monastario odjechał ,a Diego udał się na górę i opowiedział wszystko Inez.
-Będę musiał uwolnić Benito ,bo kapitan myśli ,że to on jest Zorro -rzekł Diego po chwili namysłu. Niewinni ludzie, nie mogą cierpieć przeze mnie.







Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 11:19, 22 Lis 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 13:59, 23 Lis 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Znak Zorro -powrót do domu Odpowiedz z cytatem
-Nie jestem Zorro ,nie umiem walczyć -rzekł Benito.
-Jesteś zbyt skromny -odparł kapitan Monastario. Załóż jego strój i zobaczymy jak walczysz.
-Po co mam przymierzasz jego strój -spytał zdumiony służący.
-Bo ja tak mówię -rzekł komendant ,złośliwie mrużąc oczy.
Kapitan odwrócił się i zdumiony zobaczył przed sobą Zorro.
-Słyszałem ,że pan mnie szuka komendancie -rzekł Zorro z typową dla siebie wesołością.
-I najwyraźniej cię znalazłem -odparł oficer.
Sierżant Garcia wszedł do hacjendy na ranczu Dela Vegów i zobaczył walkę.
-Niezłe sobie radzi jak na parobka -skomentował.
-Idioto -rzekł kapitan ,zwołaj ludzi ,to nie parobek ,to prawdziwy Zorro.
-Prawdziwy Zorro -rzekł zdumiony i przerażony tym faktem Garcia.
Zorro wytrącił Monastario szpadę z ręki i na jego mundurze zostawił swój znak.
-Następnym razem nie będzie miał pan tyle szczęścia kapitanie i stracisz życie -rzekł zamaskowany lis groźnym tonem.
Banita zeskoczył z balkonu na swojego wiernego rumaka i pognał na nim szybciej niż wicher ,w świetle księżycowej nocy.
Następnego dnia po południu Elena udała się do kościoła.
Modliła się pod figurą matki Chrystusa,która była przyozdobiona złotą dwukilogramową koroną ,na której umieszczono jeszcze aniołka wykonanego z gigantycznej perły.
Wychodząc z kościoła zobaczyła Diego ,który przyszedł porozmawiać z padre Felipe.
Don Diego uśmiechnął się na widok pięknej seniory ,a ona odwzajemniła uśmiech.
Patrzyła na dandysa myśląc o tym ,że jest bardzo przystojny z przepyszną ,subtelną twarzą ,przypominający młodego pogańskiego księcia ze wschodniej baśni.
Był również doskonałe ubrany ,a te wszystkie arcydzieła sztuki krawieckiej nosił z taką naturalną swobodą ,tak jakby nie zdawał sobie sprawę z ich wspaniałości.
-Witaj Don Diego ,miło cię widzieć -rzekła.
-Ciebie również -odparł Diego biorąc dłoń dziewczyny w swoją i składając tam pełen uszanowania pocałunek. Dzień był zaledwie piękny ,ty zaś uczyniłaś go cudownym.
-Dziękuję -rzekła Elena. Umiesz prawić komplementy. Wiesz ,że wczoraj Zorro pomógł Benito oczyścić się z zarzutów ?
-Doprawdy -mężczyzna podniósł brew w udawanym zdziwieniu. Szkoda ,że go nie widziałem ,tego Zorro.
-Żałuj ,bo było co oglądać -odparła dziewczyna. Jest fantastyczny. I dzięki niemu, Benito będzie mógł poślubić Lusinę.
-Myślałem ,że ty i Benito-rzekł zdumiony tą nowiną szlachcic.
-Nie ,jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi -odparła seniorita. Miała to być tajemnica ,ale uczę go czytania i pisania.
-Rozumiem -odparł Don Diego. Mogę cię odprowadzić do domu ?
-Oczywiście -zgodziła się na tę propozycję młoda dama.






Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 14:37, 23 Lis 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piskorz
orzeł



Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj

PostWysłany: Sob 20:04, 23 Lis 2019    Temat postu:

Piękne,bardzo dobre kolejne opowiadanie,bardzo fajnie wplatasz swoje własne pomysły w niektóre odcinki , siostra bliźniaczka Diego naprawde by się przydała i w serialu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pon 9:03, 25 Lis 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Zdenerwowany Pinia wpadł do biura kapitana Monastario.
-Co ty wyprawiasz ?
-Nie słyszałem pukania -odparł spokojnie komendant.
-Co innego walka z elitami, a co innego aresztowanie kobiet i wożenie ich po całym mieście w klatce dla świń -rzekł zdenerwowany adwokat. Wszyscy o tym mówią, jak potraktowałeś seniorię Torres i Elenę.
-Nie obchodzi mnie to, co wykrzykują na ulicy -odparł Monastario. Pokrzyczą i im się znudzi. Interesuję mnie tylko Zorro, będzie, na pewno będzie chciał je uratować i wtedy wpadnie w pułapkę.
Wściekły Alejandro wszedł do pokoju Diego, który leżał w łóżku i czytał książkę o przygodach Robin Hooda.
-Diego, dlaczego nikt mi nie powiedział, że nasze sąsiadki i przyjaciółki zostały aresztowane ?
-Bo sam się o tym dowiedziałem przed chwilą -odparł Don Diego.
-Trzeba będzie jakoś im pomóc -rzekł Alejandro.
-Pojadę porozmawiać z kapitanem, może wysłucha głosu rozsądku -rzekł szlachcic.
-Oby udało ci się go przekonać -odparł senior de la Vega.
Diego udał się do aresztu, by zobaczyć się z paniami.
-Modliłam się, byś przyszedł -rzekła Elena, a arystokrata uśmiechnął się do niej.
-Nie martw się, wszystko się jakoś ułoży. Pani Torres dostaliście coś do jedzenia ?
-Nie -odparła matka Eleny, nie dostałyśmy nawet szklanki wody.
-Porozmawiam o tym z kapitanem -rzekł Don Diego.
Zdumiony Diego zobaczył, że kapitan zajada się kurczakiem.
-Nie pomyślał pan o tym, że Elena i jej matka są głodne i można podzielić się jedzeniem -zauważył mężczyzna.
-Głód rozjaśni im umysł -odparł oficer królewskiej armii, uśmiechając się swym okrutnym uśmiechem. Zasłużyły na karę, bo pomagały temu zdrajcy Torresowi.
-Czy zgodzi się pan wypuścić je za kaucją -spytał Diego.
-Wypuszczę je dopiero wtedy, gdy złożą zeznania potwierdzające winę Torresa -odparł Monastario. Jeśli to wszystko, co miałeś do powiedzenia, to żegnam.
-Teraz zaczynam rozumieć kapitanie, jak czuli ludzie prześladowani przez Nerona -odparł don, nie kryjąc drwiny w swoim głosie.
-Uważaj na słowa Dela Vega, bo zaczynasz mnie denerwować-rzekł rozdrażniony kapitan.
Diego wrócił do domu i opowiedział o wszystkim ojcu.
-Zwołam przyjaciół i odbijemy je -postanowił Alejandro.
-Ojcze chyba nie mówisz poważnie -rzekł facet, patrząc mu prosto w oczy. Jak wasza garstka, chce walczyć z regularną armią ?
Zginiecie niczym owce, prowadzone na rzeż.
-Lepiej zginąć jak mężczyzna, niż całe życie być tchórzem -odparł Alejandro, patrząc z pogardą na syna.
-Tato proszę cię -rzekła Inez, podchodząc do ojca. Diego ma rację, to zbyt niebezpieczne.
Alejandro uśmiechnął się w stronę córki.
-Wy kobiety, tego nie rozumiecie, że honor jest najważniejszy -odparł senior de la Vega.
-Honor to zawsze doskonała wymówka, gdy mężczyźni zachowują się dzieci -rzekła Inez. Proszę cię, nie rób nic głupiego.
-Podjąłem decyzję i już jej nie zmienię -odparł Alejandro stanowczym tonem. Diego jedziesz ze mną ?
Na twarzy młodego mężczyzny pojawiło się wahanie, które jednak po chwili ustało. Ojciec spojrzał na niego ze smutną rezygnacją i pojechał.
-Przynieś mi szybko strój Bernardo -rozkazał Diego. Zorro znowu, będzie miał sporo roboty do wykonania.
-Co pana do nas sprowadza sierżancie -spytała Inez z pozornym spokojem.
-Pani ojciec w nocy przeprowadził atak na garnizon, kapitan go postrzelił, ale pojawił się Zorro i pomógł mu w ucieczce -wyjaśnił żołnierz. Teraz szukamy pani ojca po okolicy i mam rozkaz przeszukać całą hacjendę.
-Rozumiem, że wypełnia pan swoje obowiązki -rzekła dziewczyna. Biedny tatuś, proszę mi wybaczyć, że sercem jestem po jego stronie. Zawsze, wplącze się w jakoś awanturę. A może najpierw zje pan ze mną śniadanie ? Nie lubię jadać w samotności.
-Z największą przyjemnością -odparł uradowany tą propozycją Garcia. Zawsze podziwiałem seniorię, że jesteś taką damą, mimo że prowadzisz z ojcem hacjendę i wiesz o więcej o hodowli koni i bydła niż niejeden mężczyzna.
-Bardzo pan miły sierżancie -odparła młoda kobieta, uśmiechając, się łagodnie. Pójdę do kuchni i poproszę Hortensję, by przygotowała jedzenie dla pana.
Garcia nie zdążył jednak niczego zjeść, bo w drzwiach stanął rozgniewany kapitan Monastario.
-Co ty wyprawiasz gamoniu -spytał ostrym tonem, zwracając się do swojego podwładnego. Zapomniałeś o swoich obowiązkach ?
-Proszę mu wybaczyć kapitanie -rzekła panna de la Vega. To moja wina, prosiłam sierżanta o towarzystwo, bo nie lubię jadać sama.
-A gdzie jest pani brat -rzekł Monastario, patrząc podejrzliwie na seniorię.
-Nie wiem -odparła młoda dama. Pojechał gdzieś.
-I nie powiedział pani, gdzie się wybiera ?
-Diego jest dorosły i nie ma obowiązku zwierzać się siostrze z prywatnych swoich spraw -rzekła Inez, patrząc, prosto w oczy kapitana. Szanuję to, że mężczyźni mają swoje tajemnice, niedostępne dla nas kobiet.
-Dosyć już tych kłamstw i gierek -odparł rozdrażniony komendant. Pani brat tak sam jak pani ojciec, knuję przeciwko mnie.
-Nie, wiem, o co panu chodzi -rzekła zaniepokojona niewiasta.
-Doskonale pani wie -stwierdził kapitan. Pani brat wiedział, co planuję pani ojciec, może nawet podjudzał go do działania, ale zabrakło mu odwagi, by stanąć u boku własnego ojca, bo jest zwyczajnym tchórzem i zdrajcą.
Przestraszył się pewnie tego, że konsekwencję czynów ojca spadłyby na niego, a teraz pewnie ukrył się w górach, trzęsąc portkami ze strachu, taki z niego mięczak.
-Mnie pan szukał komendancie -spytał Don Diego, wchodząc spokojnie do pokoju.
-Gdzie pan był Dela Vega ?
-Rozmawiałem z gubernatorem -odparł młody szlachcic. Ma pan zapewnić Torresowi i mojemu ojcu uczciwy proces ,oraz wypuścić żonę i córkę Torresa z wiezienia. Tu jest specjalnie dla pana pismo w tej sprawie.
Monastario wziął dokument do ręki, przeczytał a jego twarz, zrobiła się cała czerwona ze złości.
-Cholera -zaklął oficer pod nosem.
Był strasznie wściekły, ale wiedział, że nie może otwarcie się sprzeciwić rozkazowi gubernatora.
Kapitan wziął Garcię i pożegnał się, a gdy wyszli Inez, odetchnęła z ulgą.
-Czy z ojcem wszystko w porządku ?
-Ta rana, nie jest groźna lekarz, powiedział, że za parę dni dojdzie do siebie -odparł Don Diego.
Kilka dni później Diego poszedł odwiedzić swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, która była już w swym rodzimym domu i zabrał ją na piknik.
Elena szczegółowo opowiedziała mu o pobycie w wiezieniu, o tym, że była w obskurnej celi, w której siedziały kobiety zamknięte za przestępstwa kryminalne.
Wewnątrz panował zaduch, a skazane tłoczyły się na zbyt małej powierzchni.
Wsparcia udzieliła jej młoda prostytutka, która zrobiła jej miejsce na swym posłaniu i okazała bezinteresowną sympatię.
-Nie ufam Monastario -wyznała Elena. Myślę, że będzie knuł dalej by skazać mojego i twojego ojca za zdradę.
-Ja też mu nie wierzę -zgodził się Diego. To człowiek pozbawiony skrupułów.
Musimy patrzeć mu cały czas na ręce.
Chciałem z tobą jednak pomówić o czymś innym. Wróciłem do domu i okazało się, że wszystko bardzo się zmieniło. Wiem, że chciałabyś, żeby był taki jak Zorro, otóż ja.
-Zorro to bardziej legenda, marmurowy posąg bez skazy, a nie realny człowiek -rzekła senioria Torres, przerywając mu w pół słowa. Tak, podziwiam jego odwagę i zdolność do poświeceń, ale lubię cię Diego takiego, jakim jesteś, z twoimi zaletami i wadami. Nie musisz się zmieniać w kogoś innego. I przepraszam jeśli porównując cię wcześniej do niego, sprawiłam ci przykrość.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej i delikatnie dotknął jej ręki, a dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
Patrzyła na niego, myśląc o tym, że lubi nawet jego uszy kształtne i lekko spiczaste, choć sam Don Diego uważał je za swoją niedoskonałość i dlatego jako Zorro zakładał maskę, by je ukryć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pon 18:34, 02 Gru 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 21:57, 04 Gru 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Znak Zorro -powrót do domu Odpowiedz z cytatem
-Dziwi mnie twój dobry humor ojcze -wyznał Diego.
-Dlaczego miałabym być w złym humorze -odparł Alejandro beztroskim tonem.
Rana mi się już prawie zagoiła, a na obiad będzie rosół z tej kury.
-Monastario wypuścił z aresztu moją żonę i córkę-dodał senior Torres. Wytłumaczył, że trzymał je jako zakładniczki, tylko do mojego powrotu. Gubernator osobiście wyznaczył sędziego Vasco by, prowadził sprawę, a to człowiek słynący z wyjątkowej uczciwości. Pewnie oddali zarzuty i po procesie wrócę do domu.
-Ten proces mnie właśnie martwi -odparł Don Diego. Nie ufam Monastario i myślę, że dalej będzie coś knuł, by wyjść na swoje.
-Przesadzasz -rzekł senior de la Vega. Kapitan chyba nie będzie już na stanowisku, bo popadnie w niełaskę.
-Jak na kogoś, kto ma popaść w niełaskę, jest zdumiewająco pewny siebie-zauważył młody arystokrata.
Monastario wszedł do swojego biura, by omówić sprawę ze swoim wspólnikiem, prawnikiem hochsztaplerem Pinią.
-Kazałem sierżantowi, by zatrzymał sędziego w Montery-rzekł Monastario, zwracając się do adwokata.
-Wtajemniczyłeś go w nasze plany -spytał zaniepokojony Pina.
-Oczywiście, że nie -odparł kapitan, uśmiechając się swym chytrym uśmieszkiem. Zaraz by wszystko poplątał.
-A jak sierżant zacznie coś podejrzewać ?
-Garcia podejrzewać -Monastario wybuchnął głośnym śmiechem. On nie umie połączyć dwóch kromek w jedną kanapkę.
Diego zobaczył Bernardo i uśmiechnął się do niego. Nazywał chłopca, swojego pomocnika małym Zorro i nigdy nie mógł go przyłapać, by ten wypadł z roli głuchego.
-Dowiedziałeś się czegoś Bernardo ? Kapitan chce powiesić ojca i senior Torresa ? Dobrze, nie pozwolimy mu na to.
Zdumiony Pina z tyłu za sobą usłyszał Zorro.
-Albo uniewinnisz senior de la Vegę i Torresa, albo dwie rzeczy będą cię prześladowały do końca życia. Jedną z nich jest pańskie sumienie, drugą będzie mój znak.
-Ogłaszam, że oskarżeni są niewinni -rzekł Pina, z trudem rozpoznając swój głos.
-Co takiego -spytał wściekły Monastario.
-Że są niewinni -powtórzył prawnik, a na sali rozpraw, zapanowała euforia.
-Cicho -wrzasnął komendant. To jeszcze nie koniec.
-Co tu się dzieje -spytał sędzia Vasco, który stanął w drzwiach. Zaczęliście proces, nie czekając na mnie ?
-Ekscelencjo -odparł przymilnie kapitan, udając zadowolonego z tego obrotu sprawy, nie wiedzieliśmy kiedy się pojawisz.
Wiec wydaliśmy zaocznie werdykt.

Oczywiście, zapadł wyrok uniewinniający, szczycę się tym, że pod moim dowództwem, zawsze wygrywa sprawiedliwość.
Następnego dnia po rozprawie, Diego wziął Elenę na spacer.
Była bardzo szczęśliwa z tego powodu, że ojciec wreszcie jest wolny od wszystkich zarzutów.
Diego patrzył na nią z zachwytem, była niczym jutrzenka, która ma ciało różane.
Pachniała różą i ten zapach tych kwiatów, zawsze kojarzył mu się tylko z nią.
-Dziękuję ci za towarzystwo -rzekła dziewczyna.
-Ja również-odparł Don Diego, po czym przyciągnął ją do siebie.
-Co ty wyprawiasz -spytała, udając nieco oburzoną.
-Przepraszam. Nie, nie przepraszam -zdecydował po chwili i delikatnie pocałował jej wargi.
Miłość unosiła się w powietrzu niczym zapach róży.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Śro 21:59, 04 Gru 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Czw 22:22, 05 Gru 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

Znak Zorro -powrót do domu Odpowiedz z cytatem Zmień/Usuń ten post Usuń ten post Zobacz IP autora
-Jak miło cię widzieć, rzekła z radością Inez, witając Elenę.
-Chciałam z tobą porozmawiać na osobności-wyznała Elena. Wiesz, że Diego i ja.
Inez uściskała ją serdecznie.
-To niedługo będziemy się widywać częściej, bo zostaniesz nie tylko przyjaciółeczką, ale i moją siostrą, żoną mojego brata.
-Tak, marzyłam o tym -odparła młoda senioria. Ale zachowanie Diego mnie ostatnio zastanawia. Najpierw tak zabiegał o moje względy, a teraz nigdy nie ma czasu ze mną porozmawiać, mówi, że jest zajęty interesami, a nie chce powiedzieć, czym się dokładnie zajmuję. Czyżby się uganiał za innymi dziewczynami ?
-Ależ skąd -rzekła siostra Diego z oburzeniem. Jak możesz go w ogóle o coś takiego podejrzewać, że jest bawidamkiem. To, co robi, jest wspaniałe.
-Ale co on właściwie robi -spytała senioria Torres. Możesz mi powiedzieć?
-Nie -odparła zmieszana Inez. I tak już powiedziałam, za dużo. To tajemnica, ale zapewniam cię, że to nie jest to, co myślisz. To Diego powinien ci to wyjaśnić.
-Chyba już pójdę -rzekła młoda dona, nie kryjąc złości. Jesteś taka sama jak twój brat, kręcisz, udajesz i kłamiesz.
Po wyjściu Eleny Inez westchnęła i spojrzała na niemego służącego.
-Nie jest łatwo udawać przed przyjaciółką -przyznała senioria de la Vega ze smutkiem w głosie. Wytłumacz Diego, że musi jej wyznać w końcu prawdę.
Był już wieczór, Elena czesała swoje włosy przed lustrem w pokoju, gdy usłyszała dziwne dźwięki dochodzące z balkonu.
Poszła tam zobaczyć, co się dzieje i zdumiona zobaczyła zamaskowanego mężczyznę.
-Zorro co tu ty robisz ?
-Muszę senioria porozmawiać o czymś ważnym -rzekł zamaskowany lis.
-Kim jesteś i czego chcesz -spytała dziewczyna.
Mężczyzna milczał, patrząc na nią przez chwilę, po czym zerwał maskę z twarzy.
-Diego -rzekła senioria Torres, nie poznając własnego głosu.
-Musisz mi wybaczyć-rzekł Don Diego. Plan, by przechytrzyć kapitana, zmuszał mnie bym, udawał przed wszystkimi, nawet przed tobą, kogoś, kim nie jestem.
-Nieważne kim jesteś i tak cię kocham-odparła młoda kobieta, patrząc prosto w te najpiękniejsze na świecie piwne oczy. Zawsze, cię kochałam.
Powiedz mi tylko, czy nasze małżeństwo też miało być częścią tego planu ?
-O nie -zaprzeczył Don Diego, patrząc na nią ze słodkim uśmiechem.
W całej tej maskaradzie to jedyne było prawdą.
Pocałował ją delikatnie, po czym zeskoczył z balkonu na swojego rumaka i pognał w świetle księżycowej nocy.
-Będę się modlić najdroższy, by nic cię nie stało -rzekła Elena w przestrzeń, patrząc za swym odjeżdżającym rycerzem.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Czw 22:31, 05 Gru 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 8:31, 07 Gru 2019    Temat postu: Znak Zorro -powrót do domu

-O co chodzi Bernardo ? Zorro znowu ma coś do załatwienia ?
Miguel aresztowany ?
Jest tak biedny, że nie stać go było na zapłacenie nowego podatku.
Mógł prosić o pomoc mojego ojca, ale jest zbyt honorowy i dumny.
Dawaj mi płaszcz, maskę i szpadę.

Tego samego dnia wieczorem, kapitan Monastario był w swoim biurze.
Z zadowoleniem przeglądał się swojemu odbiciu w lustrze, bo jak każdy narcyz, był zachwycony głównie samym sobą.
Nagle usłyszał jakieś krzyki i wyszedł na zewnątrz.
Zobaczył zdezorientowanych żołnierzy, którzy stali obok grubego sierżanta, który miał na sobie płaszcz i śmieszną małą, czarną maseczkę na twarzy.
-Garcia -spytał kapitan ostrym tonem, zwracając się do swojego podwładnego, co to ma znaczyć ?
Cóż to za idiotyczne przebranie ?
-Jak pan poznał, że to ja, miałem przecież na sobie maskę -odparł zdumiony sierżant.
-Tylko gdybyś się przebrał za żołnierza, mógłbyś każdego nabrać -rzekł Monastario. Wytłumaczysz mi, dlaczego się tak ubrałeś ?
-To proste panie kapitanie -odparł Garcia. Chciałem sprawdzić co byśmy, zrobili, gdyby pojawił się Zorro i chciał uwolnić Miguela.
Dlatego na ochotnika zgodziłem się odegrać, jego rolę.
-Garcia wiesz gdzie się, znajduję pustynia Gobi?
-Nie, panie kapitanie.
-To wkrótce się dowiesz, bo cię tam wyślę. By wreszcie odpocząć od twojej tłustej gęby i durnych pomysłów.
-A nie może mnie pan wysłać za karę, do siedziby gubernatora w Montery ?
-Mają tam jeszcze lepsze wina niż tutaj -odgadł kapitan.
-Zgadza się -przytaknął sierżant, a na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
-Nie pozwoliłem ci się odzywać -rzekł surowo Monastario. Zejdź mi z oczu, bo nie ręczę na siebie.
-Tak jest panie kapitanie -zgodził się uprzejmie Garcia.
-Bernardo nie mogłem nic zrobić -rzekł wściekły Diego.
Ten gruby Zorro ,narobił takiego rabanu, że zleciał się cały garnizon.
Na twarzy niemego sługi, pojawił się zawód.
-Czy ty nie rozumiesz, że w tej sytuacji nawet dwunastu Zorro by nie pomogło?
Nie da się nic zrobić.
Dzisiaj nie da się nic zrobić. Ale spróbuję jutro, jeśli mi pomożesz ?

Mężczyzna ,uśmiechnął się, słysząc ostatnie słowa.
Ich relacja mimo ułomności Bernardo, była partnerska.
Bo oboje wiedzieli, że prawdziwa przyjaźń, polega na dawaniu, a nie braniu.

Następnego dnia rano, Bernardo w stroju Zorro przejeżdżał koło garnizonu.
Żołnierze na czele z kapitanem ,ruszyli za nim w pościg, a w tym czasie Zorro zdążył uwolnić Miguela.

-Nie dałbym sobie rady bez ciebie dzisiaj -rzekł Diego, zwracając się do niemego służącego po udanej akcji.
Służący ,pokraśniał z zadowolenia.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 8:41, 07 Gru 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:53, 08 Sie 2020    Temat postu:

Całkiem ciekawe opowiadania, a właściwie sympatyczne nowelki nawiązujące do pierwszych odcinków serialu "ZORRO" Disneya, ale jeszcze widzę, że zapożyczyłaś sobie postać Inez z serialu animowanego "KRONIKI ZORRO". Przyznam, że ta postać dodała nieco uroku całej tej opowieści i przy okazji sprawiła, że historia była znacznie ciekawsza. Zorro by na pewno nie pogardził takim uroczym wspólnikiem jak jego siostra bliźniaczka. Miło było poczytać sobie te wszystkie historie i przypomnieć stary dobry serial z dzieciństwa, który nawiasem mówiąc ostatnio znowu zacząłem oglądać, po dwa odcinki dziennie. Jak był program "WALT DISNEY PRZEDSTAWIA", to też leciały dwa odcinki tego serialu w każdym programie. Wracają wspomnienia z dzieciństwa Smile Ciekawe zmiany tu wprowadziłaś, choćby w postaci Eleny, która kocha Diego, a Benito pobiera od niej jedynie lekcje czytania i pisania Smile Niezła historia i jak dla mnie warta tego, aby ją kontynuować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin