Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Znak Zorro -ukryta tożsamość
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 15:43, 29 Lis 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Młodzi mężczyźni studenci Akademii Wojskowej w Madrycie siedzieli w tawernie i pili wino. Był upalny letni dzień.
Rozmawiali o kobietach, polityce, pojedynkach, żartowali i docinali sobie jak to zwykle bywa między długo znającymi się kolegami.
-Diego przyszedł -zauważył jeden z młodych mężczyzn. Wydaje się jakiś smutny, ciekawe czy coś się stało ?
Diego de la Vega był wysokim smukłym mężczyzną, brunetem o przepysznej subtelnej twarzy młodego pogańskiego księcia lub samego bożka Pana.
A może i nawet boskiego Apollina. Był cienki w pasie, ale szeroki w ramionach nad delikatnymi zmysłowi wargami miał mały staranie utrzymany wąsik.
Jego czarujący uśmiech był jak poezja, muzyka i idealna harmonia, która przywraca sens poplątanym nitkom naszego życia. Zawsze był idealnie ubrany a te marynarki arcydzieła sztuki krawieckiej nosił z lekką nonszalancją jakby nie zdawał sobie zupełnie sprawy z ich wspaniałości.
Lubił modę i miał pamięć do szczegółów czym zachwycał większość kobiet. Zapamiętywał rzeczy ważne dla kobiet, długości i szerokości krynolin, lubił też ładne zapachy perfum. Gdyby nie to, że był tak zdecydowanie męski i znakomicie władał szpadą i jeszcze lepiej jeździł konno tego typu zainteresowania wzięto mu by za zniewieściałość.
Pod pozorną gładkością kryła się jednak wielka siła i przebiegłość kota zawsze czujnego i gotowego do skoku.
-Stawiam wam kolejkę panowie -rzekł Diego podchodząc do swych kolegów.
-Z jakiej to okazji jesteś taki hojny ?
-Być może się już nigdy nie zobaczymy -odparł arystokrata. Muszę wracać do domu. Siostra napisała, że ojciec jest ciężko chory. Poza tym w Kalifornii źle się dzieje.
-Czy grozi wam bunt Indian ?
-Nie Pepito. Nasi Indianie żyją z nami w zgodzie. Moja babcia Szara Sowa jest Indianką.
-Przecież ty tam umrzesz z nudów Diego -odparł Pepito. Możesz tylko ożenić się ze słodką idiotką, płodzić tłuste dzieci i doglądać winnic.
-Nigdy się nie ożenię -oświadczył Diego. Pogodzić się z nudą i rutyną i mieć tylko jedną kobietę przez całe życie, a nie poznawać nowe kwiatuszki to tortura.
-Ja również nie zamierzam się żenić -rzekł Pepito. Jeśli któryś z was koledzy się wyłamię i ożeni przed trzydziestką temu nasz klub wyślę kondolencję z okazji ślubu.
-Wypijmy za to -rzekł Diego. Za naszą młodość.
Minęło kilka tygodni. Diego umilał sobie podróż na statku codziennie ćwicząc z kapitanem szermierkę.
-Jest pan bardzo dobry -rzekł kapitan statku z uznaniem w głosie. Przyda się to panu w Kalifornii.
-Dlaczego niby -spytał Diego ze zdziwieniem.
-W Kalifornii człowiek nie może się czuć bezpiecznie odkąd władza przejęła armia -rzekł kapitan. I wszystko przez tego chciwego tyrana Monastario.
Radzę ukryć kosztowności. Celnicy lubią kraść.
-Dziękuje panu -rzekł Diego.
-Słyszałeś Bernardo -rzekł Diego patrząc na swojego służącego. Teraz rozumiem co Julita chciała mi przekazać w liście. Tyran rządzi w naszym mieście. Trzeba się go jakoś pozbyć tylko jak ?
Nie możemy go zabić, to są sprawy polityczne. Nie może się zorientować, że przyjechałem do domu, bo siostra mnie wezwała.
Bernardo chwilę myślał, po czym sięgnął po książkę. Diego patrzył przez chwilę na niego, po czym roześmiał się perlistym śmiechem.
-Doskonały pomysł Bernardo. Książki, które wiozę dla padre Felipe staną się moimi najcenniejszymi skarbami. Będę udawać, że jestem fujarą.
Musisz jednak wyrzucić wszystkie medale i puchary, jakie zdobyłem jako szermierz. Gdy nie można walczyć jak lew trzeba być lisem.
Pamiętasz jak babcia mnie nazywała jak byłem dzieckiem ? Byłem małym lisem El Zorro.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Śro 17:03, 29 Lis 2023, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:21, 29 Lis 2023    Temat postu:

Ciekawy początek. Bardzo mi się podoba i do tego czuć w nim klimat naszych ukochanych opowieści o mścicielu w masce. Widzę tutaj wyraźnie nawiązanie do filmu z Tyronem Powerem, serialu Disneya z Guyem Williamsem, telenoweli o Zorro, bajki "ZORRO" z lat 90 oraz serialu animowanego "KRONIKI ZORRO". Jak na początek, który nie zawsze jest rewelacyjny i nieraz bywa dopiero przedsmakiem tego, co będzie się działo, początek tej opowieści nie jest żadnym przedsmakiem, ale niesamowicie smaczną przystawką przed naprawdę smakowitym daniem. Diego kończy szkołę, dobrze się tam bawi i miło spędza czas, ale musi powrócić do Kalifornii, do tej krainy wiecznej nudy, bo siostra wzywa go, informując o przejęciu władzy przez tyrana. Diego wie, iż nie może walczyć z nim oficjalnie, żeby nie ryzykować życia bliskich i dlatego idąc za radą autora słynnego "KSIĘCIA", postanawia być lisem, nie mogąc być lwem. Przypomina sobie, jak babcia nazywała go kiedyś "Tisza", czyli mały lis. No i teraz on będzie dużym lisem, Zorro. Już się nie mogę doczekać jego pierwszej akcji. Kogo mu przyjdzie w niej uratować? Torresa? Pannę Pulido? Czy może kogoś zupełnie innego? I kto będzie jego wrogiem? Uwielbiany przez nas wszystkich kapitan Monastario czy ktoś zupełnie inny? Osobiście liczę na Monastario xD Ciekawe tylko, czy ten kolega Diego, który niczym wujek panienki Marigold z powieści "CZARODZIEJSKI ŚWIAT MARIGOLD", do której też jest super nawiązanie, też wyślę Diego kondolencje, gdy ten się zaręczy? Bo że się Diego zaręczy, to więcej niż pewne. Zawsze tak jest w opowieści, gdy bohater deklaruje bycie wiecznym kawalerem, że prędzej czy później się zakocha i aż się pali do wypełniania tradycji związanych ze ślubem, dziećmi i winnicami Smile Ale o tym wszystkim dowiemy się na pewno w kolejnych odcinkach, których już się nie mogę doczekać Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 19:06, 01 Gru 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Scena jest malutka, ledwo mieszczą się na niej trzy osoby. Gitarzysta wcisnął się w kąt, śpiewak stoi przyklejony do ściany. Całą resztę mikro przestrzeni zagarnęła tancerka. Rąbek różowej sukni w czarne grochy podciągnęła wysoko i przycisnęła dłonią do piersi, nogami stuka w niewiarygodnie szybkim tempie o drewnianą podłogę, a wolną ręką kreśli zamaszyste kształty. Gdy puści sukienkę, falbany będą niemal muskać twarze widzów siedzących tuż przy scenie. Na widowni lokalu, w którym prezentowany jest taniec też niewiele miejsca raptem kilka stolików. I to jest zaleta tego lokalu muzykę czuję się każdym kawałkiem ciała, a tancerka flamenco jest dosłownie na wyciągniecie ręki.
Diego patrzył na nią z zachwytem a ona również uśmiechnęła się do niego. Młody ten człowiek twarz miał arystokratyczną, subtelną i pyszną, ale coś w tym uśmiechu i wzroku miał z pirata, z kapitana Sindbada, tajemniczego żeglarza, odkrywcy i zdobywcy mórz i oceanów lub walecznego trybuna Marka Winicjusza.
Dziewczyna skończyła tańczyć i zaczarowany spektakl dobiegł końca.
-Piękna jest ta senioria -rzekł Diego nie kryjąc swojego szczerego zachwytu.
-Na pana miejscu bym uważał -odparł siedzący obok młody żołnierz. Stoczono o nią już pięć pojedynków. Gdyby pan chciał ją objąć musiałby mieć pan w drugiej ręce szpadę, by przegonić następnych adoratorów.
-Nie pojedynkuję się nigdy przed południem -odparł Don Diego z leciutkim uśmiechem. Zresztą z natury jestem spokojnym człowiekiem i nie lubię walczyć bez powodu. Zamierzam ją podziwiać tylko z daleka.
-Jest pan bardzo rozsądny senior -zauważył żołnierz. Pan chyba nie stąd ?
Pierwszy raz tu pana widzę.
-Urodziłem się w tych stronach a moja rodzinna hacjenda jest tu niedaleko.
Byłem kilka lat za granicą i widzę, że zaszły tu duże zmiany.
-O jakiej hacjendzie pan mówisz ?
-O hacjendzie Dela Vegów. Jestem Don Diego de la Vega.
-Nie może być -zdumiał się żołnierz. Słyszałem, że pan uczy się w Hiszpanii.
Pan jest synem don Alejandro ? Bardzo dobry don. A pana siostra Julita jest ładniutka.
-Dziękuję też tak uważam -odparł Diego żartobliwym tonem.
-Szkoda, tylko że nosi męski strój, chodzi w spodniach i zarządza ranczem lepiej niż dziesięciu mężczyzn razem wziętych.
-Musi pan jej wybaczyć -odparł Don Diego. Po śmierci mamy została w domu z samymi mężczyznami. To ja nauczyłem siostrę chodzić po drzewach, strzelać z procy i jeździć konno. A pan jak się nazywa senior ?
-Jestem Manuel Garcia sierżant królewskiej armii, służę tu od roku.
-Opowie mi pan o sytuacji w mieście ?
-Chętnie, ale drogi przyjacielu dziś taki upał, strasznie mnie suszy, pożycz pięć peso na wino.
-Dobrze -zgodził się Don Diego.
Przyjrzał się uważnie nowemu znajomemu. Manuel Garcia był młodym mężczyzną, wysokim i puszystym o twarzy okrągłej jak duże rumiane jabłuszku. Wyglądał na osobę prostą jak ziemia, czystą jak woda źródlana i dobrą jak chleb i taki był rzeczywiście.
W naszym pueblo mamy sporo problemów -rzekł Garcia, popijając wino. Prześladuję nas banda Martineza. Napada on na powozy, terroryzuję ludzi bronią by oddali mu kosztowności. On i jego banda.
-Czy to Robin Hood, który okrada bogatych, by rozdawać biednym ?
-Nie senior. On kradnie tylko dla siebie i potrafi zabijać z zimną krwią gdy nie dostanie tego czego chce.
-Na pewno kapitan robi wszystko by go schwytać -rzekł Don Diego.
-Nie jestem pewien -odparł Garcia po chwili milczenia. Owszem każę nam go ścigać, ale więcej uwagi poświęca temu by wszyscy w mieście się go bali.
Wczoraj kazał mi aresztować Pedro Sancheza.
-Pedro Sanchez -rzekł zdumiony Diego. A jakie on przestępstwo popełnił. To nasz sąsiad, bardzo porządny człowiek.
-Tak senior -zgodził się Garcia. Pedro Sanchez apelowałby nie podwyższano już podatków, była susza i ci biedniejsi rolnicy nie mają z czego zapłacić.
Kapitan uznał to za zdradę i nawoływanie do przestępstwa. Jutro mają Sancheza powiesić.
A teraz muszę pana zaprowadzić do kapitana i zrobić kontrolę pańskiego bagażu.
-Sprawdzano mi go już dwa razy na granicy -żachnął się Diego. Chciałabym wrócić już do domu.
-Takie są przepisy senior -odparł Garcia.
-Dobrze -odparł Diego.
Kapitan Joaquin Monastario siedział w swoim gabinecie wraz ze swoim znajomym prawnikiem Pindą.
Joaquin Monastario był mężczyzną pięknym, a zarazem odpychającym z tą swoją zajęczą wargą i kamiennym zimnym spojrzeniem. Jego błękitne oczy przypominały niebo nad Kalifornią, a zarazem był w nim lód i mróz Alaski.
-Nie podoba mi się ten pomysł -rzekł Pinda, chodząc nerwowo po gabinecie kapitana. A jak coś pójdzie nie tak ?
-Nie zachowuj się jak baba -odparł Monastario z lekką irytacją. Co może pójść nie tak ? Powiesz Sanchezowi, że znalazłeś jakiś przepis i otworzysz mu drzwi celi, a wtedy ja będę mógł go zabić i napisać w raporcie, że wiezień został zastrzelony w czasie próby ucieczki.
Usłyszeli pukanie do drzwi.
-Co jest Garcia ?
-Don Diego de la Vega wrócił do Kalifornii -rzekł Garcia.
-Zaraz przyjdę się z nim przywitać -odparł Monastario.
-Ciekawe czemu wrócił -rzekł Pinda. Obyśmy nie mieli z nim problemów.
-Nie sądzę -odparł Monastario lekceważąco. Jego ojciec narobił długów i zidiociał, a z tą dzikuską ubraną po męsku nikt nie chce się żenić. A jak młody będzie się stawiał szybko go postawimy do pionu. Nikt mi nie przeszkodzi w zostaniu najbogatszym człowiekiem w Kalifornii.
Monastario wyszedł z gabinetu na ulicę i tam zobaczył Diego, który stał i przeglądał jakoś książkę.
-Pan Diego de la Vega ? Jestem Joaquin Monastario, komendant Los Angeles.
Przepraszam, że musiał pan na mnie czekać.
-Ależ nie szkodzi drogi kapitanie -odparł Diego. Czytałem traktat o dobrym sprawowaniu władzy zna pan to dzieło ?
-Jakoś nie miałem okazji -rzekł Monastario.
-Chętnie je panu pożyczę -oparł Don Diego.
-Dziękuję, ale nie jestem zainteresowany -odparł kapitan.
-To zrozumiałe -rzekł Diego.
-Słucham ?
-To zrozumiałe, że nie ma pan czasu na czytanie.
-Tak właśnie tak -oparł Monastario. Jestem bardziej człowiekiem czynu.
-To musi być wyczerpujące tak się poświęcać -rzekł Don Diego. Ja nie mógłbym, bym dźwigać tak wielkiej odpowiedzialności za całe pueblo. Na myśl o takiej odpowiedzialności aż głowa mnie boli.
-Na szczęście nikt pana do tego nie zmusza -zauważył kapitan nie kryjąc ironii w swoim głosie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 19:13, 01 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:51, 01 Gru 2023    Temat postu:

Bardzo ciekawie się rozkręca opowieść o naszym mścicielu w masce. Znalazło się tu nawiązanie do filmu z Guyem Williamsem "KAPITAN SINDBAD" i jeszcze do amerykańskiego "QUO VADIS", o którym oboje spekulowaliśmy, iż Guy byłby super Wincjuszem w tej wersji Smile Diego powraca do Los Angeles, gdzie obserwuje z zachwytem tancerkę flamenco i poznaje sierżanta Garcię, choć nosi on tu imię Manuel, jak w filmie z Banderasem. Dowiaduje się, jak źle się dzieje w tej okolicy, bo władzę przejął tu Joaquin Monastario, który tyranizuje lud i przymyka oczy na działalność miejscowego "Robina Hooda", satyrę na Joaquina Muriettę, wrednego drania Martineza. Jestem pewien, że Zorro będzie musiał walczyć nie tylko z Monastario, ale i z Martinezem. Ciekawe tylko, czy obaj panowie mają ze sobą jakieś wspólne interesy? Czy będą je mieć? Nie mogę się już doczekać pierwszej akcji Zorro Smile Tylko szkoda, że siostra Diego to chłopczyca. Nie mam za bardzo sympatii do takich dziewczyn. Chyba, iż miała ona być przeciwwaga dla ukochanej Diego, gdyż czuję, że takowa też się tu pojawi Smile Dodatkowo pojawił się też Pinda, nawiązanie do Pinii. I widzę, iż może ma cykora, ale jest rozsądniejszy od swojego wspólnika. Ciekawa była ta książka, którą czytał Diego. Traktat o dobrym sprawowaniu władzy. Nie wiedziałem, że takowy jest. Ale Diego genialnie tymi słowami wbił szpilę kapitanowi. A to dopiero początek Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 19:52, 03 Gru 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Diego nie słuchał już kapitana gdy spojrzał na przechodzącą obok nich dziewczynę.
Miała ona na sobie białą sukienkę w zielone kwiatuszki, a na głowie gustowny kapelusz. Szczupła i wysoka o ciemnozielonych oczach, miała delikatną twarzyczkę. Tyle zauważyłby przypadkowy obserwator, a ten uważniejszy dostrzegłby też spiczasty świadczący o uporze podbródek i usta słodkie jak maliny.
Don Diego patrzył na nią jak urzeczony, tak jakby niespodziewanie trafił go piorun.
-To seniorita Luiza Pulido -rzekł kapitan Monastario, który zauważył jego spojrzenie. Najpiękniejsza seniorita w mieście. Jest siostrzenicą burmistrza. Muszę wracać do swoich obowiązków. A pan pewnie chce jak najszybciej znaleźć się w domu.
-Tak -odparł Don Diego.
Don Diego i Bernardo wsiedli do powozu.
Powóz ruszył a Diego patrzył z pewnym wzruszeniem i nostalgią na mijany krajobraz przypominając sobie dawne lata i beztroskie dziecięce zabawy.
W końcu powóz zatrzymał się przed jego hacjendą a Don Diego wysiadł i spojrzał na swój dom.
Stara hacjenda była pełna godności i wdzięku, niczym piękna świadoma swojej wartości kobieta, która nie musi się nikomu przypochlebiać.
-Don Diego -Diego odwrócił się i zobaczył swoją siostrę Julitę. Jak zawsze była w spodniach i męskim kapeluszu do jazdy konnej.
Jej koścista szczęka sprawiała, że trudno byłoby ją uznać za typową piękność, ale gdy się uśmiechała świat robił się kolorowy i ciepły jak na zawołanie.
-Nareszcie jesteś w domu -rzekła obejmując brata i całując go w policzek.
-Pozwól córko, że ja też się z nim przywitam -rzekł Don Alejandro.
Don Alejandro był przystojnym panem w średnim wieku o siwych włosach i skroniach, ale ciągle ruszał się energicznie.
-Witaj w domu synu -rzekł Alejandro, starając się ukryć wzruszenie.
-Ojcze jak cudownie cię widzieć.
-Jesteś pewnie zmęczony i głodny Diego -rzekła Julita. Każę coś
ci przygotować.
Po kolacji wszyscy usiedli w salonie.
-Nie dzieje się najlepiej -rzekł Don Alejandro. Monastario ciągle wymyśla nowe podatki i tyranizuję lud.
-Poznałem już tego dżentelmena -odparł Diego.
-Dżentelmena -prychnęła Julita. Przecież to zwykły szubrawiec i skurczybyk.
-Julito dama nie powinna używać takich określeń -rzekł Don Alejandro, obrzucając córkę surowym spojrzeniem.
-Wybacz mi ojcze, ale czasem trudno mi się powstrzymać -odparła Julita.
-Czy musimy rozmawiać o polityce ? To nudny temat -rzekł Don Diego.
-To, że ludzie cierpią uważasz za nudne -Julita spojrzała na brata z wyrzutem. Ludzie, których nie stać na zapłacenie podatku, trafiają do niewolniczej pracy w kopalni srebra gdzie muszą zapierdalać za miskę ryżu. A Sancheza, który przeciw temu protestował kapitan kazał aresztować, a jutro ma zostać powieszony.
-To, co możemy robić ?
-Jak to, co walczyć -odparł Don Alejandro, zrywając się gwałtownie z fotela. Zwołam sąsiadów i urządzimy pucz, by obalić dyktatora.
-Walka to ostateczność -rzekł Diego.
-Nie spodziewałem się, że mój syn okażę się miękiszem -rzekł Alejandro z żalem.
-Przepraszam za moją niedoskonałość -odparł Don Diego. Wybaczcie jestem bardzo zmęczony, chce iść już spać.
-Oczywiście Don Diego -rzekła Julita.
Don Diego udał się do swojego pokoju, zamknął drzwi i spojrzał na Bernardo.
Bernardo dostrzegł wielki smutek na twarzy swojego pana.
-Nie jestem wcale z siebie dumny Bernardo -rzekł Diego. Przekonałem ojca i siostrę o tym, że jestem tchórzem, który boi się walczyć. Ale nie mogę ich narażać na represję. Pamiętasz, o czym mówiliśmy na statku ? Skoro kapitan jest lwem, ja muszę być lisem. Lis, czyli Zorro. Choć pokaże ci coś.
-To tajemne przejście, które odkryłem będąc dzieckiem -odparł Diego. To brzmi jak z powieści przygodowej prawda przyjacielu ?
Wyszli na zewnątrz, po czym udali się do jaskini, gdzie był przepiękny, czarny rumak.
-To Tornado, mój wierny przyjaciel- uśmiechnął się Diego.
Bernardo przyniósł mu czarny płaszcz, maskę i rękawiczki, Don Diego wziął szpadę i wsiadł na konia i pojechał ratować Sancheza.
Pinda otworzył drzwi celi.
-Jest pan wolny senior Sanchez -rzekł zwracając się do mężczyzny i rozkuwając mu ręce. Przejrzałem akta jeszcze raz i uważam, że jest pan niewinny.
- To pan mnie przecież oskarżył o zdradę -zauważył Sanchez.
-Rozwiązał nasz pan problem z kluczami -rzekł Zorro. Proszę go związać senior Sanchez. Nie ufam mu.
Sanchez związał prawnika, po czym spojrzał na tajemniczego zamaskowanego osobnika.
-Kim pan jest ?
-Rożnie mnie nazywają, ale dla pana mogę być Zorro.
-Jest pan dobry czy zły ?
-Staram się być dobry -odparł zamaskowywany banita. Proszę wsiąść na konia i schronić się w misji padre Felipe. On nigdy nie odmawia osobom, które potrzebują pomocy.
Monastario zaniepokojony ciszą, postanowił wyjść ze swego gabinetu i sprawdzić co się dzieje.
Nagle zobaczył przed sobą tajemniczą postać w czerni.
-Walcz ze mną kapitanie -rzekł mężczyzna.
Kapitan wyjął szpadę, Zorro również. Monastario uważał się do tej pory za dobrego szermierza, ale po chwili zdał sobie sprawę, że te jego umiejętności są niczym w porównaniu z mistrzostwem nieznajomego w czerni.
Nie dość, że technika jego była niesamowita, to walka wydawała się go bawić, a pchnięcia szpadą traktował jak niewinną igraszkę. W końcu wytrącił szpadę z rąk Monastario i powalił go na ziemię.
-Żołnierze -zaczął krzyczeć Monastario. Garcia gdzie jesteś durniu ?
Garcia i kilku szeregowych pojawiło się na placu.
-I co teraz zamaskowany diable -spytał Monastario. Nie pokonasz nas wszystkich.
-Zrobicie krok w moją stronę, a zabije waszego kapitana -rzekł Zorro.
-Swoją drogą to niezły pomysł, tylko szkoda, że w wojsku się tego nie praktykuję -odparł Garcia. A może jednak.
-Idioto -wrzasnął Monastario. Róbcie co on każę.
-Tak jest panie kapitanie -odparł sierżant.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:11, 03 Gru 2023    Temat postu:

No i wreszcie się doczekaliśmy akcji Zorro. Jego pierwsza wyprawa była naprawdę wspaniała. Nie tylko uwolnił Sancheza, ale jeszcze upokorzył Monastario. Przy okazji, nasz kapitan ma niesamowicie wiernych żołnierzy. Jakoś nie palili się oni do tego, aby go ratować z rąk Zorro. I jeszcze ponadto Garcia zastanawiał się, czy aby nie jest to dobry pomysł i jaka szkoda, iż pozostawienie swojego dowódcy na pewną śmierć nie jest praktykowane w wojsku xD Ciekawie też wypada spotkanie z bliskimi. Jednak siostra Diego mnie nieco irytuje wulgarnym językiem i prostackimi manierami. Mam nadzieję, że mimo wszystko dziewczyna się zmieni. Szkoda wszakże, że Diego mówi rozsądnie, a jego ojciec i siostra uważają go za miękiszona. Ale widzę nawiązanie do naszych niedawnych seansów. Bo kopalnia srebra nie była w odcinkach z Monastario, ale z Orłem. I te rozważania Garcii także. To jednak bardzo miłe smaczki w tym rozdziale. Najciekawszym jednak było to, jak Diego zakochał się od pierwszego wejrzenia w Luizie Pulido. Wyczuwam tu nawiązanie do wersji z Tyronem Powerem i do bajki z 2002 roku, gdzie ukochana Zorro to nie była Lolita Pulido, ale Luiza Pulido i miała niezły charakterek xD Jestem ciekaw, czy tutaj też ona będzie go mieć. W ogóle im dalej w tę opowieść wchodzę, tym bardziej jestem nią zainteresowany Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 10:31, 05 Gru 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Następnego dnia Joaquin Monastario siedział w swoim gabinecie, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
-Proszę wejść -zakrzyknął.
Kapitan spojrzał na swojego gościa i zobaczył przystojnego młodego mężczyznę o oczach i uśmiechu podstępnego węża.
-Martinez -rzekł Monastario ze złością. Nie powinieneś się tu pokazywać, nie chce by nas widziano razem.
-Przecież nikt mnie nie rozpozna, napadam na ludzi nosząc na twarzy maskę lub chustkę -odparł mężczyzna.
-Wczoraj tu też był jakiś zamaskowany osobnik i pomógł szlachcicowi uciec z wiezienia -rzekł wściekły kapitan. Mówił, że nazywa się Zorro, zrobił ze mnie i moich żołnierzy głupców.
-To nie było znowu wcale takie trudne -odparł Martinez z ironią w głosie.
-Co to miało znaczyć ?
-To był tylko żart przyjacielu nie rozbawił cię ?
-Jakoś nie -rzekł Joaquin Monastario. I nie jesteśmy przyjaciółmi zapamiętaj sobie gnido, z takimi jak ty nie pije tequilę?
-Och doprawdy -Martinez uśmiechnął się złośliwym uśmiechem. Zapomniałeś, że okradam ludzi i dziele się tym, co z tobą.
-Tylko po co zabiłeś dwóch seniorów na drodze ?
-Byli za bystrzy i mogli nam narobić problemów -odparł Martinez. I nie podskakuj oficerku, bo zawsze mogę iść do burmistrza i powiedzieć, że ty jesteś szefem naszej bandy, jej mózgiem.
-I myślisz, że komu uwierzy ta tłusta leniwa świnia mnie kapitanowi armii królewskiej czy tobie zwykłemu złodziejowi i mordercy ?
Po wyjściu Martineza Monastario zawołał Garcię do siebie.
-Chce złożyć wizytę burmistrzowi i zobaczyć seniorita Luiza Pulido.
-Burmistrza nie ma, ale w domu jest służba więc to wystarczy za przyzwoitkę -rzekł Garcia. Czy chce pan się z nią ożenić ?
-Nie uważasz, że wpadłem jej w oko ?
-Jakoś nie zauważyłem tego -odparł sierżant. Mnie się pan nie podoba.
-Durniu wyobraź sobie, że jesteś kobietą.
-Gruba kobieta nie może być zbyt wybredna -rzekł sierżant. Małżeństwo z siostrzenicą burmistrza poprawiłoby panu pozycję prawda ?
-Oczywiście -rzekł Monastario. Mąż siostrzenicy burmistrza ma większe wpływy niż oficer na prowincji. Poza tym seniorita jest bardzo piękna, będzie ozdobą u mojego boku. Tylko jak ją do siebie przekonać ?
-No chyba tym, co zawsze kwiaty, czekoladki i niepełnione obietnice.
-Jedziesz ze mną Garcia, ale zawołaj Gonzalesa i innych żołnierzy.
-Macie znaleźć Sancheza i senior Zorro -rzekł Monastario zwracając się do swych żołnierzy. Wyznaczyłem już za nich nagrodę za Sancheza tysiąc peso, za Zorro dwa tysiące peso.
-Z całym szacunkiem -spytał kapral Gonzales, ale jak mamy schwytać Zorro ?
Był w masce jak go rozpoznamy ?
-Jest wysoki i dobrze jeździ konno -odparł Monastario.
-To bardzo ogólnikowy opis -rzekł Gonzales. Połowa pueblo podpada pod to kryterium. Poza tym czy najpierw nie powinnyśmy złapać Martineza ? A Zorro zająć się kiedy indziej ? Martinez zabił z zimną krwią dwoje bezbronnych ludzi. Jest dużo bardziej niebezpieczny niż Zorro. Nie wiadomo kogo Martinez może zabić następnym razem.
-Do diabła kapralu ja tu rozkazuję -wrzasnął Monastario. Nie płacę wam za myślenie.
-W zasadzie od pół roku nie otrzymujemy żołdu -odparł Gonzales.
-Jeszcze jedno słowo a cię wyrzucę z armii na zbity pysk -rzekł Monastario. Macie przeszukać całe pueblo, a ja i Garcia jedziemy do burmistrza.
-Tak jest panie kapitanie -odparł kapral.
-Kapitan tu jedzie i ten gruby sierżant -rzekł pokojówka, zwracając się do seniority Luizy.
-Ciekawe czego on chce ?
-Wyraźnie wpadła mu seniorita w oko.
-Niestety to chyba prawda Intel -odparła Luiza.
-Kapitan jest bardzo przystojny -rzekła Intel.
-Może i jest przystojny, ale to napuszony głupiec. Otwórz im drzwi proszę.
- Witam pana panie kapitanie -rzekła Luiza. I pana sierżancie.
-Wygląda pani uroczo -rzekł kapitan. Pomyślałem, że będzie pani zaszczycona gdy poproszę panią o rękę.
-Zaszczycona ?
-Wszystkie kobiety w mieście marzą o mnie, a ja ofiarowałem ci moje serce seniorita. Powinnaś się czuć wyróżniona.
-Przykro mi kapitanie, ale nie mogę za pana wyjść -odparła Luiza. Nie kocham pana.
-Jakie to ma znaczenie ? Miłość dla kobiety zawsze zaczyna się dopiero po ślubie.
-Ja uważam inaczej -odparła seniorita. Myślę, że to okropne poślubiać osobę, do której się nic nie czuję.
-Ładna kobieta nie powinna tyle myśleć -rzekł Monastario. To wręcz niebezpieczne. Za dużo pani czytała książek i oto są tego skutki.
-Czytanie wzbogaca naszą duszę -rzekła Luiza.
-Czyta pani tę książkę -spytał Monastario sięgając po grube tomisko leżące na stoliku. Jak może pani to czytać, tu nawet nie ma obrazków.
-Niektórym wystarcza wyobraźnia -odparła młoda dama z uroczą złośliwością.
A teraz proszę wyjść kapitanie.
Monastario wyszedł, mrucząc pod nosem jakieś bluzgi.
-Proszę się tak nie przejmować drogi kapitanie -rzekł Garcia. Tego kwiatu jest pół światu.
-Garcia porządny myśliwy nie marnuję kul na przepiórki odparł Monastario. Zwłaszcza gdy może upolować dużą grubszą zwierzynę. Nie zamierzam się poddawać. Wiesz, że najsłodziej jest zdobyć tą, która się opiera ?
W tym samym czasie Zorro wrócił do swej tajemnej kryjówki. Zdjął z twarzy maskę, gdy nagle usłyszał czyjeś kroki, odwrócił się i zobaczył swoją siostrę Julitę.
-Jak udało ci się mnie nakryć ?
-Zapomniałeś, że mieszkam tutaj od urodzenia i znam wszystkie kryjówki równie dobrze jak ty braciszku -odparła Julita z uśmiechem. Wytłumacz mi, o co tu chodzi ?
-Uwolniłem Sancheza i kazałem mu się skryć w misji padre Felipe -rzekł Don Diego. Zamierzam walczyć z tyranią jako Zorro.
-Chcesz obalić kapitana ?
-Nie -odparł Don Diego. Gdy się obala jednego tyrana, to po nim przychodzi drugi, jeszcze gorszy. Zamierzam go ośmieszać tak by ludzie przestali się go bać. Śmieszny władca przestaje być groźny.
-Czy powiemy ojcu o tym ?
-On ma chore serce, lepiej go nie denerwować -odparł Diego. Poza tym gdyby wiedział, straciłby połowę zabawy.
-Jak się cieszę, że jesteś w domu braciszku -rzekła Julita, przytulając się do niego. Teraz zaczęłam wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
-Weźmiesz mnie na jakoś akcję ?
-Pomyślę o tym -odparł Don Diego. A ty mogłabyś coś zrobić dla mnie. Chciałabym cię zobaczyć w sukience.
-Wiesz co ojciec mówi o kobietach, które się tylko stroją -rzekła Julita. Że to próżne myśleć tylko o sukienkach i balach. On ceni tylko mundur. Taki był z ciebie dumny, że cię posłał do szkoły wojskowej. Zawsze marzył o tym, by mieć drugiego syna, a urodziłam się ja.
-Ojciec chyba wcale nie marzył o takim synu, jakiego udaje moja siostra -odparł Don Diego. Pojedziemy do miasta i pomogę ci kupić odpowiednią sukienkę.
Znam się na modzie i na tym co panie w Madrycie noszą.
-Na damskiej bieliźnie też się znasz -spytała Julita dowcipnym tonem.
Kilka godzin później gdy Diego i Julita wrócili z zakupów zobaczyli, że pod ich hacjendą stoją żołnierze.
-Czego tu szukacie ?
-Niejakiego Zorro seniorita -odparł kapral Gonzales.
-W tym domu nie ma przestępców -rzekła Julita.
-Wierzę w to, ale musimy wykonywać rozkazy kapitana -odparł kapral.
-Czemu mi się pan tak przypatruje ?
-Proszę wybaczyć seniorita, ale pierwszy raz widzę panią w sukience i wygląda pani prześlicznie -rzekł żołnierz.
-Dziękuje -odparła Julita, uśmiechając się do kaprala.
Przez chwilę patrzyli na siebie i jakby jakaś iskierka sympatii przeleciała między nimi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Wto 15:04, 05 Gru 2023, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:43, 05 Gru 2023    Temat postu:

Rewelacyjny odcinek. Ciekawy, trochę się dzieje, no i jeszcze mamy tu sporo nawiązań do filmów o Zorro zmontowanych przeze mnie z serialu Disneya, które to filmy niedawno oglądaliśmy. Ale są też nawiązania do filmu z Tyronem Powerem, do serialu animowanego "KRONIKI ZORRO" i do "PIĘKNEJ I BESTII" Disneya, wersji animowanej i filmowej. Monastario robi za Gastona, a Luiza za Bellę. Robi się coraz ciekawiej Smile Ale najbardziej mnie zaskoczyło to, iż Martinez i Monastario to wspólnicy, a Monastario jest po cichu sponsorem ich szajki, za co ma udział w zyskach. W zasadzie, nie powinno mnie to dziwić, bo przecież jest to bardzo do niego podobne. Ale teraz już rozumiem, czemu Martinez grasuje tutaj bezkarnie. Skoro nasz drogi kapitan go po cichu osłania, to od razu wszystko nabiera sensu. Garcia mądrze mówi, gruba kobieta nie powinna być wybredna xD Wobec tego mam pytanie, dlaczego Krysia Pawłowicz taka wybredna jest? Gdyby myślała jak Garcia, miałaby już męża i może więcej sensu istnienia Very Happy Luiza jest po prostu super. Nie imponuje jej byle gbur, tylko dlatego, że jest wpływowy i na stanowisku i może jej zapewnić byt. I że pasują do siebie pod względem pozycji społecznej. Ona potrzebuje czegoś więcej i ma swój gust Smile Julita wie już, że Diego to Zorro i będzie mu pomagać. Fajnie, iż przestała mieć ten wulgarny język, do damy to on nie pasuje. Dama nawet gniewa się z klasa, a przynajmniej powinna xD Fajnie, że Diego kupił jej sukienkę, ale co to za aluzja, iż zna się on doskonale na damskiej bieliźnie? Skąd ona może wiedzieć takie rzeczy? Very Happy Ciekawy jest też kapral Gonzales. Nie jest w tej wersji prymitywem jak w niektórych wersjach, ale wraz z Garcia zadaje mądre pytania i wyraźnie nie pochwala zachowania komendanta. I ma słabość do Julity. Czuję tutaj uczucie rozwijające się coraz bardziej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 10:48, 09 Gru 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

-Jak panu minął dzień sierżancie -spytała Dolores, kucharka Dela Vegów.
-A całkiem nieźle -odparł Manuel Garcia. Kapitan mnie nawet pochwalił.
-Naprawdę -zdziwiła się Dolores. A co powiedział ?
-Że wszyscy jesteśmy idiotami, a ja największym -rzekł Garcia. I że mnie deportuję do siedziby burmistrza.
-Mają tam dużo lepsze jedzenie niż tutaj -zauważyła Dolores.
-Z twoją kuchnią nic nie może się równać -odparł Manuel Garcia. Kiedyś gdy będę miał pieniądze, to się z tobą ożenię.
-A kiedy sierżant będzie je miał -spytała kucharka. Bo nie chce, zostać starą panną.
-Będę je miał jak złapię Zorro oczywiście -rzekł Garcia. Za jego schwytanie dostanę dwa tysiące peso. Mogę jeszcze sałatki ?
-Nie, sałatka jest dla Diego i panienki Julity -odparła Dolores. Czemu dziś sierżant wydaje mi się niższy ?
-Obdarłem stopy goniąc Zorro -rzekł Garcia. Nie mogłem włożyć butów.
-Pan gonił Zorro czy było na odwrót -spytała Dolores z lekką ironią patrząc na sierżanta.
-Oczywiście, że ja go goniłem. Tak się mnie przestraszył, że uciekał gdzie pieprz rośnie.
-Doprawdy -spytał Diego wchodząc do kuchni i patrząc na sierżanta z rozbawieniem.
--Masz sałatkę Don Diego -rzekła Dolores.
-Dziękuje Dolores -odparł Diego i usiadł do stołu. Niech pan opowiada dalej sierżancie jak pan pogonił Zorro.
-No w zasadzie może trochę pod koniec to Zorro mnie gonił, trudno go gonić po skałach -wyznał sierżant.
Po zjedzeniu posiłku Diego zaproponował sierżantowi szklaneczkę wina, na co Garcia chętnie przystał.
-Dziś podobno dzień walki z korupcją -rzekła Dolores.
-W dziedzinie korupcji, kapitan Monastario jest prawdziwym ekspertem -odparł Diego z typową dla siebie uroczą złośliwością.
-Ktoś do nas przyjechał zauważyła Dolores. Słyszałam chyba jakiś powóz.
-Zobaczę kto to -odparł Don Diego.
Diego wyszedł na zewnątrz i zdziwiony zobaczył Luizę. Była w jasnoniebieskiej muślinowej sukience, doskonałe podkreślającej jej kształty.
Wszystko zauważył i ocenił, jej ciemne włosy i twarz różaną i ciało pełne idealnej harmonii, które przypominało grecką rzeźbę symbolizującą czar, doskonałość i wieczne piękno.
Chciałaby postawić jej pomnik i napisać na nim wiosna, słodka zielona i niewinna wiosenną młodością świeżego maju i zapachu fiołków.
-Dzień dobry -rzekła odzywając się słodkim głosikiem.
Jeśli ludzki głos ma barwę, jej głos przypominał Diego barwę tęczy.
-Przyjechałam zobaczyć się z Julita -rzekła Luiza. Miała mi pożyczyć książkę o mitach greckich.
- Siostry nie ma, nie wiem gdzie jest -odparł Don Diego. Chyba gdzieś jeździ samotnie konno po okolicy. Ale ja mogę pani pożyczyć tę książkę. Chyba wiem gdzie ona jest. Mam ją w bibliotece.
-Będę bardzo wdzięczna -rzekła Luiza. Pan jest bratem Julity ? Jakoś inaczej sobie pana wyobrażałam.
-Jest pani zawiedziona seniorita ?
-Wręcz przeciwnie -odparła Luiza, patrząc mu prosto w oczy.
Diego zaprowadził dziewczynę do biblioteki. Stanęła zdumiona i zachwycona widokiem półek pełnych książek ciągnących się od góry do samego dołu.
-Gdybym miała je wszystkie w domu byłaby bardzo szczęśliwa -wyznała.
-Widzę, że lubi seniorita czytać -rzekł Don Diego.
-Uwielbiam -odparła Luiza. Tylko niech mi pan nie mówi, że je wszystkie przeczytał.
-Nie -odparł Don Diego. Tych napisanych po łacinie jeszcze nie przeczytałem.
Proszę oto książka, którą pani chciała pożyczyć.
-Dziękuje -odparła dziewczyna. Czy bierze pan udział w szopce noworocznej, którą organizuję padre Felipe? Ja mam grać Maryję. Wszyscy mieszkańcy miasta mają jakieś role przypisane. Ale kapitan odmówił grania króla Heroda.
-To bardzo dziwne, że odmówił -odparł Don Diego. Ale widocznie uznał, że gra go codziennie. Przecież ciągle urządza tu rzeż niewiniątek.
Luiza roześmiała się słysząc te ostatnie słowa.
-Dowcip zawitał do Los Angeles, stwierdziła seniorita. Nie ma tu zbyt wielu interesujących mężczyzn.
-Naprawdę seniorita ?
-Interesujący jest jedynie ten Zorro -rzekła Luiza. Doskonale ośmiesza kapitana.
-Dla mnie to głupie co ten Zorro wyprawia -odparł Don Diego. Bieganie z maską było modne w średniowieczu.
-Wszyscy oprócz pana go podziwiają -rzekła Luiza z pasją. Ma odwagę walczyć niczym lew.
-Przepraszam seniorita, nie wiedziałem, że to pani bohater -odparł Diego.
-Muszę już wracać -rzekła Luiza. Dziękuje za książkę. Ja też przepraszam. Nie powinnam się tak unosić. Ma pan oczywiście prawo do własnego zdania.
-Czy mógłbym kiedyś senioritę odwiedzić -spytał Don Diego.
-Tak mógłby pan -odparła dziewczyna po chwili namysłu.
Diego po jej odjeździe stał długo zamyślony.
Potem jednak zobaczył, że Bernardo nerwowo gestykuluję chcąc mu coś powiedzieć.
-O co chodzi ? Kapitan i reszta żołnierzy jedzie w stronę misji padre Felipe. Możliwe, że ktoś zobaczył tam Sancheza i doniósł. Teraz kapitan będzie chciał go stamtąd wyciągnąć siłą. Musimy tam jechać i coś wymyślić, by mu pomóc.
Diego dojechał do misji, zsiadł z konia i zobaczył kapitana Monastario stojącego pod kościołem.
-A pan co tu robi -spytał kapitan, patrząc z niechęcią na młodego arystokratę.
-Przyjechałem porozmawiać z padre Felipe czy nie znalazłaby się dla mnie jakaś rola w szopce noworocznej. Chętnie bym zagrał Józefa.
-I nic pan nie wiedział o tym, że senior Sanchez się tu ukrywa -spytał kapitan, przyglądając mu się uważnie.
-Niesamowite -odparł Don Diego sztucznym głosem.
-Gdybym był na pana miejscu Dela Vega zająłbym się własnymi sprawami -rzekł Monastario.
-Rozumiem -odgadł Diego. Jest pan wściekły, że nie może aresztować Sancheza, dopóki kościół udziela mu schronienia.
-Najchętniej bym go wytargał stamtąd za uszy -przyznał kapitan.
-Kapitanie na pana miejscu, nie narażałbym się na gniew króla i papieża jednocześnie -odparł Diego z uśmiechem.
Monastario myślał, jak rozwiązać ten problem, aż w końcu pewien pomysł wpadł mu do głowy.
-Otoczcie kościół -rzekł do swoich ludzi. Musimy bronić naszą świątynię przed atakiem Indian.
-Jakich Indian -spytał kapral Gonzales ze zdumieniem. Przecież nasi Indianie żyją z nami w zgodzie.
-Rób co każę -odparł z irytacją w głosie kapitan. A gdzie jest Garcia ? Pewnie znowu piję w tawernie albo podrywa kucharkę de la Vegów.
Gdyby nie to, że ma wysoko postawionych krewnych już dawno bym go wywalił na zbity pysk.
-Niedobrze -rzekł Diego zwracając się do Bernardo. Sanchez będzie musiał się oddać w ich ręce, bo nie ma teraz możliwości ucieczki. Trzeba ich jakimś sposobem przegonić.
-Witam kaprala -rzekł Diego podchodząc do żołnierza. Jest bardzo odważny, że się nie boi jeźdźca bez głowy.
-Nie rozumiem -odparł Gonzales, patrząc zdumiony na Diego.
-Zaraz panu wytłumaczę -odparł Don Diego.
Mroczni Ludzie) byli zwani także. Bez Głowy To upiorni jeźdźcy, obojga płci, podróżujący najczęściej na czarnych koniach i w ubraniu tego samego koloru. Odcięte głowy trzymali w rękach lub przywiązywali je do siodeł. Pomimo że oderwane od ciała, czerepy zachowywały się jak żywe. Uśmiechały się złowieszczo, a ich oczy bez przerwy rozglądały się dookoła, zachowując doskonały wzrok w ciemnościach nocy. Nie tylko jeźdźcowi mogło brakować głowy. Czasami również jego zwierzę było zdekapitalizowane, przez co przypominało duńskiego Helhesta. Niektóre relacje zamieniały pojedynczego jeźdźca na rumaku w woźnicę kierującego upiornym powozem Powóz Śmierci, który przewoził, a jakże inaczej, pasażerów bez głów wszak w grupie zawsze raźniej tracić głowę. Części takiego wozu były zrobione z ludzkich kości a bicz powożącego z kręgosłupa.
Jeśli podczas swojej upiornej jazdy Dullahan zatrzymałby się w jakiejś miejscowości, to jego postój zwiastować mógł tylko śmierć jednego z jej mieszkańców. Podobną złowrogą wróżbą było wypowiedzenie czyjegoś imienia przez odciętą głowę Dullahana. Taka osoba natychmiast padała martwa, niczym rażona piorunem. Warto zaznaczyć, że jeździec mógł ponoć wypowiedzieć tylko jedno imię podczas każdej nocy, co ograniczało dobową liczbę jego ofiar.
Gan Ceann miał jedną, jedyną słabość, złoto. Złote obiekty mogły przestraszyć jeźdźca, lub położone na środku drogi, uniemożliwić mu dalszy przejazd. Jeśli komuś udało się nawet przetrwać spotkanie z upiorem, cena dalszego życia była ogromna. Śmiertelnik tracił wzrok, jeśli spojrzał na Dullahana według innej wersji tylko spojrzenie prosto w nieumarłe oczy oślepiało nieszczęśnika.
Źródeł legendy o Dullahanach można upatrywać w kulcie boga Crom Dubha, który oczekiwał corocznych ofiar składanych z ludzi. I nie będzie już chyba niespodzianką, że ludzie składani mu w ofierze byli... Skracani o głowę. Nie jest to jednak jedyne możliwe źródło historii o jeźdźcach bez głowy, gdyż Wyspy Brytyjskie posiadają również inne podobne przekazy. Wśród legend arturiańskich pojawia się pan Gawain (Gawen), który miał skrócić o głowę nad wyraz wysokiego Zielonego Rycerza. Ten drugi, nic sobie nie robiąc z powierzchownej rany, podniósł swój odcięty czerep, wyzwał przeciwnika na rewanż za rok i odjechał z Camelotu. Z kolei na szkockiej wyspie Mule podczas bitwy o Glen Cainnir biorący udział w walce człowiek imieniem Ewen, jak i jego wierzchowiec, mieli zostać ścięci. Po śmierci oboje zaczęli nawiedzać okolicę, oczywiście już bez swoich głów.
-Oczywiście kapralu Gonzales, jest pan zbyt mądry, by wierzyć w takie bzdury -rzekł Don Diego.
-Oczywiście -odparł kapral. To głupia bajka dla kobiet i dzieci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Sob 19:40, 09 Gru 2023, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:09, 09 Gru 2023    Temat postu:

Bardzo ciekawy rozdział. Garcia podrywa kucharkę de La Vegów i wyraźnie bardzo lubi Dolores i jej przepyszną kuchnię. Oczywiście pytanie, co tak naprawdę bardziej? Very Happy Nie wiedziałem, że Luiza jest przyjaciółką Julity. Chyba jednak nie przyjaźnią się zbyt długo, skoro nie znała ona Diego. W innej sytuacji musiałaby go znać. Ale teraz poznała i wyraźnie jest zainteresowana bratem swojej przyjaciółki. Ciekawe Smile Oczywiście ma dużą słabość do Zorro, ale bynajmniej nie jest z tego powodu obojętna wobec Diego. Na szczęście, bo już nieco męczące są te panie, które wiecznie tylko szaleją za Zorro i gardzą z tego powodu Diego Smile Genialne były te rozmowy Diego i Garcii na temat pościgu za Zorro. Sierżant oczywiście ubarwił sobie nieco swoją opowieść. Jasełka się szykują, jeśli Luiza ma być Maryją, to od razu Diego chce być Józefem. Ciekawe, dlaczego wcale mnie to nie dziwi xD Za to Monastario nie chce być Herodem Very Happy Ale niestety, ten drań odkrył, gdzie przebywa Sanchez. Chce go zmusić do poddania się. Na szczęście Diego straszy żołnierzy opowieściach o upiorach jeźdźców bez głowy. Skąd on bierze te legendy? Very Happy Rzecz jasna, Gonzales jest za bystry, aby wierzyć w te bzdury i tym bardziej, aby je powtarzać kolegom z wojska Very Happy No i wreszcie wiemy, czemu Monastario trzyma przy sobie Garcię. Bo ten ma wysoko postawionych krewnych. Zagadka wyjaśniona Smile Podobały mi się te nawiązania do serialu Disneya, filmu z Tyronem Powerem, bajki "KRONIKI ZORRO" i jeszcze do tego jednego ze słynnych dowcipów o Jasiu. Podziwiam poczucie humoru autorki i jej pomysłowość, a szczególnie za aktualny żart o Dniu Walki z Korupcją Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Sob 20:10, 09 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 10:21, 12 Gru 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

-Możesz mi pomóc Julita -rzekł Diego zwracając się do siostry.
-W jaki sposób ?
-Odwrócisz uwagę kaprala -odparł Don Diego. Powiesz, że boisz się jeźdźca bez głowy.
-No dobrze spróbuję -rzekła Julita.
Następnego dnia wieczorem Julita przyjechała do misji.
-Co seniorita tutaj robi -spytał zdumiony kapral Gonzales. Nie powinna seniorita jeździć sama konno o tej porze, to niebezpieczne.
-Kapralu widziałam jeźdźca bez głowy -odparła dziewczyna. Szedł w moim kierunku i śmiał się takim upiornym śmiechem.
-Jaki to jest upiorny śmiech -spytał mężczyzna.
-No taki jakim śmieją się upiory -odparła Julita. Umrę niedługo, a jestem jeszcze taka młoda.
-Proszę się nie bać -rzekł Gonzales, chwytając ją za rękę. Przy mnie seniorita jest bezpieczna.
-Kapralu Gonzales pan jest taki odważny.
-Wy kobiety jesteście takie delikatne i kruche -odparł mężczyzna. Nawet pani, mimo że ubrana w spodnie przyjechała tu konno. Wolę panią w sukience.
-Proszę mnie odwieź do domu -rzekła Julita.
-Tylko muszę spytać o zgodę kapitana Monastario -odparł mężczyzna.
-O co chodzi Gonzales ?
-Chce odwieść senioritę de la Vegę do domu, bo widziała jeźdźca bez głowy i bardzo się boi.
-Babskie histerie -rzekł Monastario złośliwym tonem. Nie pozwolę ci opuścić posterunku z powodu tego, że coś się tej wariatce przewidziało. Duchy i potwory nie istnieją.
-Legenda mówi co innego -odparł kapral Gonzales.
-Jaka znowu legenda -spytał Monastario patrząc ze zdumieniem na kaprala.
Czy wyście wszyscy powariowali ? Jakim sposobem taki idiota jak ty został kapralem ?
-O to nie było takie proste -odparł Gonzales. Długo byłem zwykłym szeregowcem, aż pewnego dnia zobaczyłem jak poprzedni kapitan całuję żonę sędziego. To znaczy zostałem kapralem, ze względu na swoje zdolności przywódcze.
-Milczeć -wrzasnął Monastario. Zaprowadź mnie do seniority, niech mi opowie jak wygląda ten jeździec bez głowy.
-Tak jest panie kapitanie -odparł kapral.
Gdy szli nagle na głowę kapitana spadła wielka doniczka i padł jak nieżywy na ziemię.
-Musimy uciekać -rzekł kapral, zwracając się do Julity. Dzieją się tu dziwne rzeczy.
Zorro i Bernardo zaczęli strzelać z łuku, a przerażeni żołnierze zaczęli wsiadać na konia i w popłochu uciekać.
-Co tu się dzieje -rzekł sierżant Garcia. Zaczekajcie na mnie.
W tym momencie strzała z łuku trafiła prost w tyłek Garcii, a on boleśnie zawył.
-Mój biedny tyłek -rzekł Garcia.
-Jest pan wolny senior Sanchez -rzekł padre Felipe. Żołnierze odjechali.
-Ciekawe co ich tak wystraszyło -spytał zdumiony mężczyzna.
-Myślę, że ten uroczy hultaj Zorro miał w tym swój udział -odparł padre Felipe uśmiechając się swym mądrym, ciepłym uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:35, 12 Gru 2023    Temat postu:

Bardzo zabawny rozdział, mocno nawiązujący do serialu Disneya, który oboje tak bardzo kochamy. Nieźle się przy nim ubawiłem Smile Wreszcie się dowiedzieliśmy, jakim cudem kapral Gonzales awansował. Choć oczywiście w oryginale to Garcia w ten sposób dostał awans, ale cóż... Tego nie mogłaś użyć do sierżanta, bo w tej wersji on jest sierżantem z innego powodu. Ale tak czy inaczej, to niesamowicie mi tu pasuje Smile Gonzales ma wyraźnie słabość do Julity, choć ta niezbyt dobrze się przygotowała na akcję odgrywania panienki w opałach, w spodniach wygląda za odważnie i za męsko. Oczywiście Monastario jest za bystry, aby dać się nabrać na numer z upiorem z zaświatów, więc na niego Zorro musiał użyć innej metody. Nieco prostszej i może mniej subtelnej, ale ważne, że skutecznej Very Happy Rozwalają mnie ci żołnierze. Dorosłe chłopy, a dały się nabrać na sztuczki, które mógłby zorganizować nawet dzieciak na Halloween. Ale z drugiej strony, nie jestem pewien, czy sam bym się nie nabrał, przynajmniej na początku Smile Biedny Garcia dostał w tyłek. Mam nadzieje, iż szybko wydobrzeje. Coś czuję, że wiem, jaki padnie żart w kolejnym rozdziale o przygodach naszego mściciela w masce. A przynajmniej mam nadzieję na to, iż tak się stanie Very Happy Hultaj Zorro znowu pokazał nam wszystkim, że spryt wygrywa z siłą fizyczna, a Dawid może pokonać Goliata, jeśli tylko odpowiednio się za to zabierze. Ciekawi mnie, co będzie dalej i jak potoczą się dalej losy naszych ulubionych bohaterów Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 9:57, 13 Gru 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

Kapitan Monastario chodził wściekły po całym gabinecie i rzucał bluzgi pod nosem. W końcu spojrzał na swoich żołnierzy.
-Wy śmiecie się nazywać mężczyznami ? Zorro was wykiwał i seniorita de la Vega.
-Proszę nie obrażać seniority -rzekł kapral Felipe Gonzales.
-Milcz głupku. Jestem pewien, że jest jego wspólniczką, ale nią zajmę się kiedy indziej, najpierw muszę dorwać Sancheza.
Gdzie jest Garcia ?
-Jestem panie kapitanie -odparł sierżant.
-Może usiądziesz -zaproponował kapitan.
-Dziękuję postoje -odparł Manuel Garcia.
-Siadaj -rzekł kapitan i niemal siłą popchnął sierżanta na krzesło. Sierżant jęknął z bólu.
-Chwaliłeś się niedawno, że Zorro przed tobą uciekał gdzie pieprz rośnie prawda -rzekł kapitan, patrząc z pogardą na Garcię. Tymczasem to ty przed nim uciekałeś i jeszcze dostałeś w tyłek. Tyłek hiszpańskiego oficera powinien być nietykalny zrozumiano ?
-Tak jest panie kapitanie -odparł Garcia.
-Zejdź mi z oczu, bo nie ręczę za siebie -rzekł Monastario. Jeśli nie złapiemy Zorro, to nawet twój kuzyn wiceminister obrony narodowej ci nie pomoże.
Takiej kompromitacji nie było od kiedy nasza armia weszła do naszego kraju.
Boże, za jakie grzechy zostałem pokarany towarzystwem tego idioty ?
W tym samym czasie Diego i senior Sanchez pojechali porozmawiać z burmistrzem.
Burmistrz był łysym mężczyzną, o dość potężnej tuszy i twarzy złośliwego krasnala.
-Senior uciekł z wiezienia, złamał pan prawo nie mogę być po pańskiej stronie -oświadczył burmistrz.
-Tylko pan może zagwarantować, że proces senior Sancheza będzie uczciwy -rzekł Don Diego. Stając po stronie Sancheza wzmocni pan tylko popularność, jeśli chodzi o swój elektorat.
Burmistrz uśmiechnął się, bo wypowiedz Diego bardzo przypadła mu do gustu.
-Czy ty studiujesz politologię młody człowieku -spytał.
-Jeszcze nie, ale zamierzam iść w tym kierunku -odparł Don Diego.
-Koniecznie powinieneś -rzekł burmistrz. Jak byś skończył studia to cię zatrudnię jako swojego doradcę, bo podobasz mi się młody człowieku.
-Dziękuje -odparł arystokrata. Czyli da pan gwarancję, że proces będzie uczciwy ?
-Tak oczywiście -rzekł burmistrz. Na sędzie wyznaczę Annę Marię Wesołowską, a prokuratorem będzie pan Artur Łata, a obrońcą pani Magdalena Wilk.
-To najlepsza gwarancja uczciwości -odparł Sanchez. Dziękuję panu burmistrzowi.
-Proszę bardzo -rzekł burmistrz. Możesz zostawić nas na chwilę samych Don Diego ? Chce porozmawiać z seniorem Sanchezem na osobności, dowiedzieć się więcej o Monastario.
-Oczywiście -rzekł Don Diego.
Wyszedł z pokoju, zamknął za sobą drzwi i zobaczył Luizę na korytarzu.
-Czyżby seniorita podsłuchiwała ? To nieładnie -rzekł Don Diego żartobliwym tonem.
-Przechodziłam i przypadkiem usłyszałam fragment -odparła Luiza. Jestem zaskoczona, że pan się tak zaangażował w sprawę tego biedaka. Myślałam, że taki przystojniak jak pan zajmuję się tylko uwodzeniem kobiet i piciem z kolegami.
-Nie warto oceniać po pozorach -rzekł Don Diego.
-To prawda nie warto -odparła Luiza. Wybaczysz mi Don Diego ?
Wziął jej ręce w swoją, uniósł do góry i delikatnie pocałował.
-Nie mam o co się na panią gniewać -odparł uśmiechając się do dziewczyny.
Spojrzała w jego piękne piwne oczy i poczuła się nagle dziwnie jakby przestała być już panią samej siebie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Śro 11:08, 13 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:08, 13 Gru 2023    Temat postu:

Niesamowicie zabawny rozdział. Śmieszny i pomysłowy Very Happy Monastario wyzywa te swoje ofermy, którym znowu uciekł Zorro. Oczywiście podejrzewa, iż w tym wszystkim palce swoje maczała Julita, ale zakochany kapral Gonzales nie wierzy w to. Przecież ta dziewczyna to wzór cnót wszelakich. Boska ta scena z Garcia. Tyłek hiszpańskiego oficera powinien być nietykalny. Tak czułem, iż użyjesz tego żarciku. Nietykalny tyłek. Ten żart nigdy nie przestanie mnie bawić Very Happy No i jeszcze wyszło na jaw, iż Garcia ma kuzyna wiceministra. Tutaj niesamowicie mnie zaskoczyłaś, tego się nie spodziewałem. Ale to wszystko wyjaśnia Very Happy Diego zaimponował Luizie swoim zaangażowaniem w sprawę Sancheza. Jak się okazuje, nie należy oceniać po pozorach. Dziewczynie się chyba zaczyna on podobać jako Diego, nie jako Zorro. Ale nie sądziłem, iż zechce on zostać politologiem. Ciekawe Very Happy Ani tego, że sprawę Sancheza ma prowadzić na wokandzie sama Anna Maria Wesołowska, oskarżycielem Artur Łata, a obrońcą Magdalena Wilk. Już się nie mogę doczekać tego procesu. Jestem ciekaw, jak on będzie wyglądać Very Happy A przy okazji, ten pomysł mi coś przypomina. Chyba już go kiedyś słyszałem Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 10:19, 15 Gru 2023    Temat postu: Znak Zorro -ukryta tożsamość

-Dzisiaj ma przyjechać do naszego miasta piękna seniorita Anna Maria Wesołowska -rzekł podekscytowany Pinda. I urocza pani adwokat Magdalena Wilk.
-Nie przyjadą -odparł Monastario. Anna Maria jest na zwolnieniu lekarskim, a Magdalena poszła na urlop macierzyński.
-A prokurator Łata ?
-Kazałem Garcii by zrobił dla niego przyjęcie z panienkami i alkoholem -rzekł kapitan. Zanim prokurator wytrzeźwieje, Sanchez zostanie skazany. Ty poprowadzisz proces.
-Przecież nie mogę, nie jestem sędzią -odparł Pinda.
-Jesteś moim okryciem towarzyskim -rzekł Monastario złośliwym tonem. I dlatego musisz mnie słuchać, bo beze mnie nic nie znaczysz.
-A jak sierżant odkryje intrygę ?
-Nie rozśmieszaj mnie -odparł kapitan. Ten idiota nie umie połączyć dwóch kromek chleba w kanapkę. To zadowolony z siebie pajac z deficytem intelektualnym. Masz skazać senior Sancheza na śmierć zrozumiano ?
-Tak Joaquin -rzekł Pinda z pewną rezygnacją w głosie. Nie jestem do tego pomysłu przekonany, ale niech ci będzie.
Sala sądowa pękała w szwach, wszyscy mieszkańcy pueblo przyszli zobaczyć proces Sancheza.
-Seniorita De la Vega możemy porozmawiać na osobności -spytał kapral Gonzales.
Julita skinęła głową.
Felipe Gonzales spojrzał na nią i pomyślał jak uroczo wygląda ona w sukience koloru dyni.
-O co chodzi kapralu ?
-Niech seniorita będzie ostrożna -odparł Gonzales. Kapitan podejrzewa, że jest pani wspólniczką Zorro.
-Cóż za absurdalny pomysł -rzekła Julita. Nie mam pojęcia kim jest Zorro.
-Wiem, ale proszę na siebie uważać -odparł żołnierz.
-Czemu mi pan o tym mówi ?
-Bo zależy mi na tym, by była pani bezpieczna -odparł mężczyzna, patrząc jej prosto w oczy.
Julita milczała, po czym pocałowała kaprala w policzek pocałunkiem delikatnym niczym muśniecie wiatru.
Po czym zdziwiona zauważyła, że się zarumienił niczym mały nieśmiały chłopczyk z podstawówki.
-Musimy wracać na salę -rzekła Julita. Brat mnie będzie szukał jeśli mnie tam nie zobaczy.
-Oczywiście -zgodził się Gonzales.
-Rozprawę będzie prowadził senior Pinda -oznajmił Joaquin Monastario.
-Jak to -spytała Luiza. Przecież on nie jest sędzią.
-Wobec tak poważnych wątpliwości prawnych uważam, że proces trzeba przełożyć -rzekł Don Diego.
-To pan teraz studiuje prawo ?
-Nie -odparł Diego. Studiuje na wydziale kultury i sztuki.
-Doprawdy ?
-Jak się ma taką sztukę przed sobą, trudno zachować kulturę -rzekł Don Diego.
Joaquin Monastario nie wiedział, co odpowiedzieć i udał się na drugi koniec sali.
-Zgasiłeś go niczym pęta na dworcu -rzekła Luiza, uśmiechając się do Don Diego. Obrazić też trzeba umieć.
-Senior Sanchez przyznaje się pan do winy -spytał Pinda. Że spiskował pan przeciwko legalnie wybranej władzy ?
-Oczywiście, że nie -odparł Sanchez. Ale jakie to ma znaczenie ? Wyrok już zapadł a ten proces to zwykła farsa.
-Proszę nie obrażać wysokiego sądu -odparł Pinda. Za obrazę sądu daję panu pięć peso grzywny.
-Każę pan za prawdę ?
-Zorro -rzekł zdumiony kapitan Monastario.
-Panie sędzio ,albo uniewinni pan Sancheza, albo pana zabiję. Ma pan dziesięć minut do namysłu -rzekł Zorro przykładając pistolet do głowy sędziego.
-Ogłaszam, że Sanchez jest niewinny -odparł Pinda z trudem rozpoznając własny głos.
-Co takiego -rzekł Monastario z wściekłością. Nie po to cię robiłem moim odkryciem towarzyskim, byś teraz ogłaszał inny wyrok niż ten, który ci kazałem.
-Gdzie byłeś Don Diego -spytała Luiza po wyjściu z sądu widząc mężczyznę na schodach.
-Musiałem na chwilę wyjść -odparł Don Diego.
-Sanchez został uniewinniony -rzekła podekscytowana Luiza. Pojawił się Zorro i kazał Pindzie wydać sprawiedliwy wyrok.
-Naprawdę ? Szkoda, że tego nie widziałem -odparł Diego. Chętnie bym poznał tego Zorro, ale do tej pory nikt nas sobie nie przedstawił.
-Ty też zrobiłeś dużo by pomóc Sanchezowi -rzekła Luiza. Doceniam to.
-Chciałem coś powiedzieć, a w zasadzie zaśpiewać mogę seniorita ?
-Proszę -odparła dziewczyna nieco zdumiona.
Jeszcze jesteś właściwie podlotkiem, Jakimś takim ni be, ni me, Ale usta na pewno masz słodkie, I tym właśnie urzekłaś mnie! Co ja zrobię, że mnie się podobasz...? Choć masz pewnie mnóstwo wad... Pewnie chodzisz po ósmej spać, Pewnie lubisz romanse grać, Ale trudno, jużem wpadł! Co ja zrobię, że mnie się podobasz...? Choć trafiłam pewnie źle... Pewnie lubisz jedynie sport, Pewnie hulasz jak młody lord, Ale trudno, lubię cię! Pomyśl, jestem sam, Pomyśl, serce mam, Pomyśl i dokładnie zważ, Jaką szansę małą masz, Mógłbym drzwi pilnować, Dzieci chować, I całować cię! Co ja zrobię, że mnie Jeszcze jesteś właściwie podlotkiem, Jakimś takim ni be, ni me, Ale usta na pewno masz słodkie, I tym właśnie urzekłaś mnie! Co ja zrobię, że mnie się podobasz...? Choć masz pewnie mnóstwo wad... Pewnie chodzisz po ósmej spać, Pewnie lubisz romanse grać, Ale trudno, jużem wpadł! Co ja zrobię, że mnie się podobasz...? Choć trafiłam pewnie źle... Pewnie lubisz jedynie sport, Pewnie hulasz jak młody lord, Ale trudno, lubię cię! Pomyśl, jestem sam, Pomyśl, serce mam, Pomyśl i dokładnie zważ, Jaką szansę małą masz, Mógłbym drzwi pilnować, Dzieci chować, I całować cię! Co ja zrobię, że mnie się podobasz? Że bez ciebie ani rusz, Niechbyś nawet wyśmiała mnie, Niechbyś nawet zdradzała mnie, Nie ma rady: wpadłem już!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZORINA13 dnia Pią 12:16, 15 Gru 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin