Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje powieści i opowiadania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 7:09, 23 Sie 2020    Temat postu: Rodzina Rabatków - Zakochany Bratek cz. III

Dzieciom udało się uciec, ale co dalej, chciałabym się szybko dowiedzieć ?
Dlaczego w zasadzie zostały porwane, przecież ich rodzice chyba nie są specjalnie bogaci ?
A może chodzi o ten wynalazek ?
Dobrze, że dorośli zaczęli rozumieć swoje samolubne zachowanie i zbyt wielkie zaangażowanie w pracę, kosztem dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:03, 23 Sie 2020    Temat postu:

Wkrótce się dowiesz, co będzie z nimi dalej. Właśnie, to można już powiedzieć. Chodziło tutaj przede wszystkim o wynalazek, który stworzyli Narcyz i Agata. O to tylko chodziło. O przepis, który może uczynić porywacza bogatym, jeśli tylko go zdobędzie. Tak, dorośli czasami mają trudności ze zrozumieniem tego, że zbytnio angażują się w swoją pracę i robią to kosztem swoich dzieci. Ale ci mądrzejsi potrafią to zrozumieć i oni potrafili Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 3:19, 24 Sie 2020    Temat postu:

Porywacz stał za wielkim kamieniem i obserwował zza niego drogę, którą właśnie zbliżali się na rodzinnym rowerze Rabatków Narcyz i Agata.
- Tyle lat czekałem na sukces i sławę - powiedział bardzo zadowolony sam do siebie - I dzięki wam, Narcyzie i Agato, zdobędę to wszystko bez najmniejszego wysiłku. O tak! Świat legnie u moich stóp!
Następnie schował się za skałę i czekał na rozwój wypadków.
Tymczasem Narcyz i Agata zeszli z roweru i położyli przy pobliskiej studni wszystko, czego chciał porywacz. Na studni widniała kartka, którą Agata oderwała i uważnie przeczytała.
- A teraz każe nam wracać do domu - powiedziała - Poinformuje nas, gdzie są Lilka i Bratek... później. To znaczy, kiedy?
- Chodźmy... On pewnie nas teraz obserwuje - rzekł Narcyz, biorąc ją za rękę - Lepiej nie ryzykujmy życiem naszych pociech.
- Och! Dzieci na pewno są przerażone - powiedziała Agata.
Mimo obaw wsiadła na rower i razem z Narcyzem powoli odjechała w kierunku domu Rabatków. Chociaż serce się jej krajało z obawy o dzieci, to jednak milczała, aby swoim płaczem nie dobijać swego przyjaciela, który z pewnością także był zaniepokojony tym wszystkim i nie był mu potrzebny dodatkowy ból.
Tymczasem porywacz bardzo zadowolony wyszedł ze swojej kryjówki i przyjrzał się uważnie pozostawionemu okupowi. Tak, było tam wszystko, czego zażądał. Szczególną wartość jednak miały dla niego notatki Agaty. Zadowolony wziął je do ręki i ucałował z radości.
- Nareszcie! - powiedział - Jest! Nareszcie ją mam!
Niedaleko stał jego czerwony, jednoosobowy pojazd automobilowy. Zadowolony porywacz zapakował do niego wszystko, następnie siadł za kółkiem i ruszył w drogę.
- Udało mi się! - wołał wesoło - Teraz tylko wyślę naszym stęsknionym rodzicom poleconym list, w którym napiszę, gdzie są ich pociechy i mogą je sobie zabierać. Najwcześniej znajdą je dopiero jutro, a ja wtedy będę już daleko stąd. Tak! Idealnie zgranie w czasie! Och, nie ma słów, aby opisać mój geniusz!

***

W domu Rabatków Cynia i dzieci siedzieli z niepokojem na kanapie, oczekując powrotu Narcyza i Agaty. Bardzo się bali, żeby i ich porywacz nie porwał, a że z tymi porywaczami nigdy nic nie wiadomo, dlatego też wszelkie obawy były tutaj jak najbardziej uzasadnione.
- Cześć! Halo! - rozległy się nagle dwa znajome głosy zza pleców dzieci i ich cioci.
Wszyscy odwrócili się za siebie i zauważyli, że stoi przed nimi dwójka uprowadzonych dzieci, całych i zdrowych.
- Bratek i Lilka wrócili! - zawołał radośnie Stokrotek.
Dzieciaki obskoczyły radośnie Bratka i Lilkę, ściskając ich, całując i okazując swoją wielką radość z ich powrotu.
- Nareszcie są! Uciekli! Uciekli! - piszczał wesoło Stokrotek, skacząc z radości po pokoju.
- Och, nareszcie! Tak bardzo się o was baliśmy! - powiedziała Cynia, obejmując Bratka i Lilkę - A gdzie Narcyz i Agata?
- Nie wiem. Uciekliśmy porywaczowi sami - wyjaśnił Bratek.
- O nie! - jęknęła Lilka, która zrozumiała, co się stało - Mama chyba nie dała formuły temu bandycie?!
- Oczywiście, że mu ją dała - odpowiedziała Cynia - Pojechała razem z Narcyzem na Jagodową Polanę, aby zapłacić za was okup.
- Bratku, musimy tam natychmiast wrócić! - zawołała Lilka.
Bratek skinął tylko potakująco głową. Też nie chciał, aby jego tata i Agata znaleźli się sam na sam z tym porywaczem.
- O nie, nie, nie, nie! - zaprotestowała Cynia - Wasi rodzice wiedzą, co robią. Poczekajcie na nich. Ucieszą się na wasz widok.
Lilka opuściła smutno głowę. Nie chciała zostawiać mamy i Narcyza samego, ale czy mogła przeciwstawiać się decyzji pani Cynii? Spojrzała z nadzieją na Bratka, który uśmiechnął się do niej znacząco. Ta mina mówiła jej bardzo wiele. Zrozumiała, że ma on jakiś plan.
- Ciociu, czy mogłabyś zrobić nam coś do jedzenia? - zapytał - Po tej przygodzie trochę zgłodnieliśmy.
- Ależ oczywiście, kochany - odpowiedziała mu czule Cynia i poszła do kuchni.
Gdy w niej zniknęła, Bratek spojrzał na Lilkę i powiedział bojowo:
- No, to ruszamy! Damy temu porywaczowi porządną nauczkę!
Lilka uśmiechnęła się do Bratka radośnie. Takiej właśnie reakcji od niego oczekiwała. Bratek nie zawiódł jej oczekiwań, także oboje ruszyli w kierunku drzwi.
- A wy dokąd?! - zawołała oburzona Różyczka - Ciocia mówiła, żeby tu zaczekać! Zresztą tatuś i Agata zabrali nasz rower!
- Rower wcale nie jest nam potrzebny - odparła na to wesoło Lilka - Pojedziemy konikiem polnym.
- Naprawdę?! - zawołały chórem dzieciaki i ruszyły biegiem za córką Agaty.
Chwilę później do salonu weszła Cynia z tacą pełną ciasta. Rzecz jasna nie spodziewała się ona tego, co za chwilę miała zobaczyć.
- Przyniosłam wam pyszne ciasto! - zawołała, lecz ku jej wielkiemu zdumieniu salon był pusty.
Chwilę później obok okna przeszedł mechaniczny konik polny.
- O nie! - jęknęła Cynia, upuszczając tacę - Dzieci! Co wyście znowu wymyśliły?!
Tymczasem dzieci bardzo zadowolone rozsiadły się w mechanicznym owadzie. Lilka zajęła miejsce pierwszego pilota, Bratek usadowił się po jej prawicy jako drugi pilot i nawigator. Pozostała zaś grupka usiadła z tyłu na siedzeniach dla pasażerów.
- Szybciej! Jedź szybciej! - poganiał ich Stokrotek, kiedy już ruszyli.
Lilka zlekceważyła go jednak, zbytnio zajęta kierowaniem.
- Którędy teraz, Bratku? - spytała.
- Skręć w lewo - odpowiedział jej nawigator - Jagodowa Polana jest za wzgórzem.
- Dobrze. Trzymajcie się teraz! - zawołała Lilka, obracając kierownicę w lewo.
- Ale czego się mamy trzymać? - spytał Koniczynek.
- Wszystkiego, czego się da.
- A czy nie lepiej, żeby zapięli pasy? - zapytał Bratek i zobaczył dziwą minę na twarzy swej przyjaciółki - Lilka, co ci jest?
Lilka zarumieniła się zawstydzona i odparła:
- Och, Bratku... Zapomniałam wam powiedzieć... Tu nie ma pasów.
- CO?! - krzyknęli przerażeni pasażerowie.
- Co? - jęknął Bratek.
- Spokojnie, to tylko trochę rzuca - powiedziała Lilka - Trzymajcie się mocno, a będzie dobrze.
Następnie uruchomiła przycisk skoków i konik polny zaczął dawać długie susy przed siebie. Wówczas jego pasażerowie zaczęli niemalże latać po całym pomieszczeniu, chwilami obijając się o metalowe ściany. Od razu cały urok takiej wycieczki minął niczym hipnoza za pstryknięciem palcami podczas pokazów iluzji na scenie.
- Ale trzęsie! - jęknęła Różyczka, łapiąc się poręczy swego fotela - Jak w ciemnościach znajdziemy tego bandytę?!
- Skorzystamy z mojego wynalazku - zaśmiała się Lilka i założyła na oczy noktowizor - Prowadź dalej, panie nawigatorze!
- Pani pilot, teraz skręć w prawo, a za wzgórzem znowu w lewo. Tylko nie rozwal komuś szopy - zachichotał Bratek, wydając przy tym komendy.
- Spokojnie. Jadę ostrożniej niż moja mama - odpowiedziała mu Lilka.
- Tak! Właśnie widzimy! - wrzasnął Bławatek, który wówczas fruwał w powietrzu, z trudem trzymając się rękami poręczy fotela.
Praktycznie jazda konikiem polnym szybko straciła dla dzieci cały swój urok. Dla wszystkich, oprócz Lilki i Bratka, wygodnie usadowionych w swoich fotelach.
- Ale zabawa, co nie?! - zaśmiał się Bratek.
- Mów za siebie, dobra?! - warknął Bławatek.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Pon 3:20, 24 Sie 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pon 6:08, 24 Sie 2020    Temat postu: Rodzina Rabatków - Zakochany Bratek cz. III

Nieco się skomplikowało, teraz chyba dzieci będą ratować dorosłych i jak zwykle jestem, ciekawa co będzie dalej ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 2:28, 25 Sie 2020    Temat postu:

Owszem, nieco się skomplikowało i teraz to dzieciaki będą musiały ratować dorosłych. Tak to czasami bywa Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 2:32, 25 Sie 2020    Temat postu:

Porywacz jechał swoim autem bardzo zadowolony, mrucząc pod nosem hymny pochwalne na swoją cześć.
- Tak! Nareszcie wyjdę z cienia wielkich wynalazców. W końcu będę sławny. Długo na to czekałem.
Nagle śmiech zamarł mu w ustach, kiedy poczuł, że ziemia się trzęsie, a po chwili dostrzegł sunącego w jego stronę wielkiego konika polnego. Bez trudu go rozpoznał.
- Agata! - zawołał - Ale jak ona mnie znalazła?!
Przycisnął szybko pedał gazu i skręcił w kierunku lasu licząc, iż tam zdoła się ukryć.
- Patrzcie! Tam ktoś jest! - zawołała Lilka, dostrzegając porywacza - Ucieka! Trzymajcie się!
To mówiąc wcisnęła dźwignię i mechaniczny konik polny przyspieszył swoje ruchy, ku wielkiemu niezadowoleniu jego pasażerów, a ku wielkiej uciesze jego pilota i nawigatora.
- Zwolnij! - jęknął Stokrotek.
- Wcale nie! Szybciej! - wołał Bratek - Doganiamy drania!
Tymczasem ścieżką prowadzącą do domu Rabatków jechali właśnie Narcyz i Agata. Oni również poczuli drżenie ziemi i usłyszeli wielki hałas połączone ze sobą w jeden, potężny dźwięk.
- Na zagon marchewek! Co tam się dzieje?! - zawołał Narcyz.
Po chwili dostrzegł samochód porywacza i ścigającą go maszynę.
- Narcyzie, spójrz! - pisnęła radośnie Agata - To mój pojazd! A ten tam, który przed nim ucieka, to musi być porywacz.
- Ale kto go ściga? Chyba nie Cynia i dzieciaki?
- Wątpię. Cynia miałaby prowadzić maszynę? No, coś ty! A poza tym tylko dwie osoby potrafią jeździć tą machiną. Ja i moja Lilka. Skoro ja tu jestem, to znaczy, że prowadzi go Lilka.
- Lilka? To może i Bratek jest z nią?
- Być może. Jedźmy, Narcyzie! Musimy to sprawdzić!
Następnie oboje skierowali swój pojazd w kierunku, w którym gnała machina Agaty.
Tymczasem pościg trwał dalej. Porywacz uciekał, ile pary w silniku, ale widząc, iż nie ucieknie na równej drodze przed pojazdem Agaty, szybko skierował go w kierunku lasu. Tam nie mógł już jechać autem, więc wysiadł z niego i zniknął między drzewami.
- O nie! Nie złapiecie mnie! Nie teraz! Jestem już tak bliski celu i nikt mnie nie powstrzyma! - mówił sam do siebie.
- Lilka, nie rób tego! Konik polny nie zmieści się między drzewami! - zawołał przerażony Bratek.
- Nie doceniasz go - zaśmiała się Lilka - Mama przewidziała i to.
Następnie pociągnęła za dźwignie i nogi konika polnego znacznie się wydłużyły. Mógł on teraz iść między drzewami, unosząc swoje cielsko nad ich gałęziami.
- Przyznaję, zaskoczyłaś mnie - uśmiechnął się Bratek - No, ale jak mi jeszcze powiesz, że to cudo ma łapacza bandytów, to wyślę wniosek, żeby przyznali twojej mamie Nagrodę Nobla.
- Wobec tego szykuj długopis i papier! - zachichotała Lilka i nacisnęła kolejną dźwignię.
Z pyska konika polnego wysunął się mechaniczny chwytak, który wysunął się w kierunku porywacza.
- Łap go, Lilka! - kibicowała jej Różyczka, stojąca tuż za nią.
- O nie! O nie! O nie! - wrzeszczał bandyta, próbując uciec, ale było już za późno, gdyż chwytak właśnie złapał go za kurtkę i uniósł w górę.
- Hurra! Udało się nam! - zawołały wesoło dzieciaki, widząc swoją zdobycz.
- Lilka, jesteś genialna! - krzyknął Bratek, podskakując radośnie.
Dziewczyna zdjęła noktowizor, po czym zeskoczyła ze swego miejsca i uściskała mocno Bratka, mówiąc:
- Ale bez ciebie nie dałabym rady, panie nawigatorze.
Bratek zaśmiał się lekko.
- Być może, ale teraz mamy większy problem.
- Jaki?
- Nie wiesz może, jak się pisze wniosek o przyznanie Nagrody Nobla? Bo ja nie mam zielonego pojęcia.
Lilka zachichotała delikatnie i pocałowała Bratka w policzek. Chłopiec zaczerwienił się wówczas, a jego rodzeństwo zaczęło się śmiać.
Wtem dzieci usłyszały głośny trzask, jakby ktoś wszedł do środka, a po chwili w kabinie pilota stali Narcyz i Agata.
- Tata!
- Mama!
- Bratek!
- Lilka!
Dzieci wpadły mocno w objęcia swoich rodziców, którzy radośnie je uściskali i ucałowali.
- Niestety, tato... Nie uzbieraliśmy dla was kwiatków mniszka, ale za to schwytaliśmy groźnego bandytę - powiedział dumnie Bratek i wskazywał na iluminator, w którym właśnie widać było porywacz.
Gdy ten obrócił się przodem w kierunku naszych bohaterów, Narcyz i Agata jęknęli ze zdumienia.
- OSCAR?! - zawołali.
- To wy się znacie? - spytała Lilka.
- O tak... I to aż za dobrze - odparła Agata.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Wto 2:34, 25 Sie 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Wto 7:14, 25 Sie 2020    Temat postu: Rodzina Rabatków - Zakochany Bratek cz. III

Kim jest do cholery ten Oskar ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 3:13, 26 Sie 2020    Temat postu:

Dowiesz się w ostatnim już odcinku tej części, po której czeka nas czwarta część, która nie powstała już na podstawie serialu, a jest moim własnym pomysłem na zakończenie serialu i myślę, że nieźle mi wyszła Smile Ale to już sama musisz ocenić Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 3:16, 26 Sie 2020    Temat postu:

Nieco później rodzina Rabatków wraz z Agatą, Lilką i porywaczem o imieniu Oscar siedziała w salonie Rabatków, gdzie miało nastąpić wreszcie wyjaśnienie wszystkich tajemnic.
- Kiedy byliśmy w szkole, Narcyz i Agata mieli opinię geniuszy, wręcz małych gwiazd - opowiadał Oscar - Codziennie wpadali na nowe pomysły, dokonywali wspaniałych odkryć, a w dodatku się przyjaźnili. Bardzo mnie to denerwowało nie tylko ze względu na ich sukcesy, ale i dlatego, że Agata od zawsze bardzo mi się podobała. Przyznam się, że początkowo jej raczej nie lubiłem, bo raniło moją dumę to, iż jakakolwiek dziewczyna może być ode mnie w czymkolwiek lepsza. Potem jednak, po lepszym poznaniu Agaty musiałem przyznać, że jest ona naprawdę przeuroczą króliczką. Wiele razy próbowałem się z nią umówić, jednak bezskutecznie. Ciągle tylko chodziła za Narcyzem, na mnie zaś prawie wcale nie zwracała uwagi.
- Bo byłeś zarozumiałym i strasznie pewnym siebie królikiem! - rzuciła gniewnie Agata - I dziwisz się, że po kilku dniach znajomości miałam cię już serdecznie dość?!
- Tak, bo Narcyz był często zarozumiały i jakoś ci to nie przeszkadzało.
Agata zarumieniła się lekko. Nie miała odwagi powiedzieć teraz, przy tych wszystkich świadkach, dlaczego to, iż Narcyz także często przechwalał się przy niej swoimi umiejętnościami jakoś nigdy jej nie złościło.
- Za to tobie bardzo to przeszkadzało - powiedziała po chwili, patrząc z lekkim gniewem na Oscara.
- Oczywiście, że przeszkadzało, a jak! Przeszkadzało mi również to, że ciągle trzymacie się razem.
- Byłeś zazdrosny o Agatę i sukcesy, jakie odnosiła wraz z Narcyzem - rzuciła Cynia.
- Zgadza się, tak było. Z zazdrości więc, zamiast skupić się na nauce niweczyłem ich wysiłki... No, a w każdym razie próbowałem, bo różnie mi to wychodziło, a tak prawdę mówiąc, to zwykle ponosiłem porażkę. O wiele później, kiedy tylko dowiedziałem się o warzywo-magicznej formule Agaty, wściekłem się. Kilka razy próbowałem ją wykraść... Bez skutku. No, a kiedy Agata wyjechała z domu, wiedziałem, dokąd ona się udaje. Oczywiście do swojego najlepszego przyjaciela Narcyza. Dlatego pojechałem za nią, aby móc wykraść notatki, ale ponieważ ona miała je ciągle przy sobie, musiałem zagrać nie fair do samego końca. Wiem, że postąpiłem źle, ale miałem dosyć życia w waszym cieniu. Chciałem wreszcie samemu zabłysnąć, a uczciwą drogą nigdy nie zdołałbym tego osiągnąć. Prócz tego jeszcze moje dawne, nieodwzajemnione uczucie do Agaty sprawiło, że tym bardziej chciałem się na was zemścić, jednak daję wam słowo, nigdy nie skrzywdziłbym waszych dzieci! Byłem zazdrosny i to strasznie, dlatego też porwałem tych małych geniuszy, ale spokojnie... Nie jestem jakimś draniem.
- Zazdrość cię nie usprawiedliwia, Oscarze! - zawołał doń wściekłym głosem Narcyz - Porywanie dzieci jest niewybaczalne!
- Powinieneś zgnić w więzieniu za to, co nam zrobiłeś! - dodała Cynia - Wiesz, jak się martwiliśmy o Bratka i Lilkę?!
- Spokojnie, przecież nic bym im nie zrobił - odburknął na to Oscar - Oddałbym wam te wasze skarby w nienaruszonym stanie, jak tylko bym był w bezpiecznej odległości od was.
- Tato... Wiem, że zazdrość może prowadzić do strasznych rzeczy, których później się żałuje - powiedział Bratek i zerknął na siedząco po jego prawicy Lilkę - Prawda, Lilka?
Dziewczynka pokiwała delikatnie głową potakująco. Dobrze znała to uczucie, o którym mówił Bratek. W końcu od kilku dni szkodziło ono ich relacjom.
- Odpuść mu, Narcyzie - powiedziała Agata - Ostatecznie nie zrobił on krzywdy naszym dzieciom.
Narcyz patrzył gniewnie na dawnego, szkolnego kolegę, aż w końcu westchnął, uśmiechnął się delikatnie i rzekł:
- Powinienem cię wydać policji, Oscarze, ale sam ostatnio popełniłem kilka poważnych błędów, przez które o mało nie straciłem syna. Nie jestem więc osobą, która powinna cię potępiać.
Oscar milczał, spuszczając załamany głowę. Widać było, iż czuje się głupio z powodu tego, co zrobił, ale jeszcze bardziej mu głupio z powodu tej wielkoduszności Narcyza, który mówił dalej:
- Chyba znalazłem sposób na to, żeby cię z nami pogodzić. Słuchaj, Oscarze. Będziesz nam asystował w laboratorium?
Oscar rozpromienił się na twarzy, co wyraźnie mówiło, jaka jest jego odpowiedź.

***

Kilka godzin później Narcyz, Agata oraz Oscar stojąc przed stołem z probówkami i innymi chemicznymi naczyniami dokonywali już ostatniego eksperymentu. Dzieci z Cynią siedzieli niedaleko i obserwowali to wszystko z wielkim zainteresowaniem.
- Proszę o uwagę! - zawołała uroczystym głosem Agata - Zaczynamy eksperyment. Sproszkowany mniszek lekarski to najważniejszy składnik.
Narcyz położył Agacie dłoń na ramieniu i rzekł:
- A nasza dewiza to...
Chwilę później oboje wyrecytowali:
- Wszystkie nasze wynalazki są wspólną własnością. Mają one służyć młodym, starym, bez wyjątku. Robimy to dla dobra wszystkich stworzeń i całej Ziemi.
Bratek i Lilka spojrzeli na siebie z uśmiechem, po czym oboje złapali się czule za ręce. Bardzo spodobała im się dewiza rodziców, a prócz tego jeszcze wspólna przygoda połączyła ich ze sobą nierozerwalnymi więzami prawdziwej przyjaźni.
Mniszek lekarski został dodany do wywaru, który następnie przeleciał przez liczne rurki całej tej chemicznej aparatury aż do pojemnika z ziemią. Wskutek niego ziemia zmieniła kolor z brązowej na zielony, ale... nic poza tym. Cynia wraz z dziećmi podeszli powoli do pojemnika, lecz nie zobaczyli wyrastających warzyw ani nic z tych rzeczy, co bardzo ich rozczarowało.
- Nic się nie dzieje - jęknęła Różyczka.
- Nie ma żadnych warzyw - dodał Bławatek.
- Chyba wam się nie udało, tatusiu - rzekł smutno Stokrotek.
- Na zagon soczystych marchewek! Nie spełniło się nasze największe marzenie, Agato - jęknął zasmucony Narcyz.
Agata i Oscar także byli tym bardzo przygnębieni, jednak dość szybko radość powróciła im na twarze, gdy dostrzegli Bratka i Lilkę.
- Och, spójrz na nasze dzieci, Narcyzie - powiedziała wesoło Agata - One na pewno przejmą po nas pałeczkę.
- I kto wie? Być może wynajdę tę recepturę? - stwierdził Oscar - Ja w każdym razie wierzę w to, że im się uda. W końcu nie każdy byłby w stanie mnie złapać, a im się udało. Więc jeśli tego dokonali, to nic nie jest dla nich niemożliwe.
- Masz rację - uśmiechnął się Narcyz, odzyskując dobry humor - Lilka i Bratek wyrosną na wielkich wynalazców, jestem tego pewien. Dzięki ich odkryciom życie będzie prostsze.
- W każdym razie dzięki odkryciom Lilki - powiedział Bratek, biorąc Lilkę za rękę.
- To najmądrzejsza rzecz, jaką dzisiaj powiedziałeś - zażartowała sobie Lilka.
- Ale nie ostatnia, pani pilot.
- Z pewnością, panie nawigatorze.
Oscar i rodzeństwo Bratka zareagowało na tę uroczą wymianę zdań rubasznym śmiechem, zaś Agata spojrzała na Narcyza czując, że skoro ich skłócone dzieci zdołały się pogodzić, to kto wie? Może i jej największe ze wszystkich marzeń ma szansę się spełnić?

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Śro 3:17, 26 Sie 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 6:01, 26 Sie 2020    Temat postu: Rodzina Rabatków - Zakochany Bratek cz. III

Fajne zakończenie, choć dla mnie trochę za szybko wybaczyli Oskarowi.
Oczywiście to nie jest żadna krytyka w twoją stronę, skoro miałeś taką właśnie wizję, ja to rozumiem i szanuję.
Opowiadanie było super i w sumie chętnie bym jeszcze o nich poczytała, czy Agata i Narcyz będą razem ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 1:22, 28 Sie 2020    Temat postu:

Wiesz, w sumie w bajce po prostu szybko mu wybaczyli, a że ma to być wierna nowelizacja bajki, to dlatego postanowiłem zachować oryginalne zakończenie Smile

A jeśli chodzi o Agatę i Narcyza, to teraz pora by była przejść do opowiadanie, które już nie powstało na podstawie bajki. To opowiadanie, które teraz bym zaczął publikować, powstało na podstawie mojej własnej wyobraźni, jest jakby zakończeniem serialu wymyślonym przeze mnie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:27, 09 Wrz 2020    Temat postu:

ODKRYTA KARTA, CZYLI WYWIAD Z HRABIĄ MONTE CHRISTO


Jest to moja osobista powieść o jednym z najsłynniejszych bohaterów literatury światowej, hrabim Monte Christo. Dzięki mojej książce poznamy dokładnie losy bohaterów tej najlepszej powieści Aleksandra Dumasa ojca z perspektywy ich samych. Zapraszam do lektury.

W powieści tej młody dziennikarz Jean Chroniqueur będzie poszukiwał wszelkich wiadomości o hrabim Monte Christo. Los powiedzie go szlakami tego bohatera i pozwoli mu odkryć historię niezwykle wyrafinowanej zemsty oraz odpowiedzieć na liczne pytania dotyczące dobra i zła, jak i również poznać prawdziwą miłość.



Najsłynniejsze filmowe wcielenia hrabiego Monte Christo:
1 John Gilbert (wersja z 1922 r.)
2. Robert Donat (wersja z 1934 r.)
3. Jean Marais (wersja z 1954 r.)
4. Louis Jourdain (wersja z 1961 r.)
5. Richard Chamberlain (wersja z 1975 r.)
6. Gerard Depardieu (wersja z 1998 r.)
7. James Cavizel (wersja z 2002 r.)

Myślisz pan, panie Chroniqueur, że chciałem być hrabią Monte Christo? Bynajmniej. Nigdy tego nie pragnąłem. Nigdy też nie polubiłem swojego nowego wcielenia. Zapewne zapyta pan, dlaczego? Otóż odpowiem panu. Nigdy nie myślałem o tym, aby zostać hrabią Monte Christo. To człowiek niezwykle groźny i bezwzględny, choć posiadający ogromny kręgosłup moralny. Bałbym się mieć go za przyjaciela, czy nawet tylko sojusznika. Nie chciałem się nim stać. Pragnąłem być jedynie sobą, ale oni mi na to nie pozwolili. Danglars, Mondego i Villefort, nawet ta glizda Caderousse. Próbując zabić młodego marynarza stworzyli mściciela, który przyszedł wyrównać rachunki. Tym gorzej dla nich. Kara, jaka spadła na ich głowy była straszna, ale sprawiedliwa. Nie mogłem postąpić inaczej. Ci ludzie bowiem odebrali mi życie, zamienili je w koszmar, a zrobili to z zazdrości i zawiści. Musieli więc za to zapłacić.


(Cytat z powieści)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Śro 16:10, 09 Wrz 2020    Temat postu: ODKRYTA KARTA, CZYLI WYWIAD Z HRABIĄ MONTE CHRISTO

Ciekawe co będzie dalej z postacią hrabiego.
A zakończenie wątku Agaty i Narcyza było przeurocze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:13, 09 Wrz 2020    Temat postu:

Cieszę się, że tak mówisz. Starałem się ładnie wszystko zakończyć Smile A zerknij, proszę, na post, który dzisiaj założyłaś. Usunąłem z niego to duże zdjęcie. Może ono blokowało i wywoływało błąd? Jeżeli tak i można tam komentować, to bym opublikować powieść o hrabim tam. Jeśli nie, to tutaj Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:55, 11 Wrz 2020    Temat postu:

Prolog

Jako nastolatek interesowałem się powieściami Aleksandra Dumasa ojca. Były one dla mnie czymś więcej niż tylko zwykłymi książkami, o nie! Dla mnie to były prawdziwe arcydzieła. Zwariowane przygody trzech muszkieterów czy też smutne i romantyczne historie Józefa Balsamo bądź królowej Margot zawsze mnie pociągały i sprawiały, że chętnie do nich wracałem i wracam nadal, chociaż po jakimś czasie znałem je już na pamięć. Uważam, że prawdziwie genialna książka to taka, którą można wręcz czytać w nieskończoność, a która mimo to nigdy nie straci swej atrakcyjności. Takimi to właśnie genialnymi książkami są według mnie dzieła mistrza Aleksandra.
Jak więc już moi czytelnicy mogli łatwo się zorientować, uwielbiam wszelkie powieści Aleksandra Dumasa ojca, którego to uważam za króla pisarzy. Żadna jednak książka tego geniusza pióra nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia jak monumentalne dzieło pod tytułem „Hrabia Monte Christo”. Powieść ta sprawiła mi wiele przyjemności podczas czytania oraz zmusiła do licznych refleksji nad sensem życia oraz wielu zagadnień takich jak zemsta czy też wybaczenie. Pomimo swojej niemałej objętości nigdy jej czytanie nie sprawiło mi najmniejszej nawet trudności. Czytałem ją zawsze i nadal czytam z zapartym tchem i za każdym razem równie chętnie ponownie wracałem do przygód szlachetnego Edmunda Dantesa i jego niezwykle wyrafinowanej zemsty na ludziach, którzy zniszczyli mu życie. Po wręcz kilkunastu razach czytania tej jakże znakomitej powieści znam już chyba na pamięć wszystkie jej szczegóły i dokładnie każdy wątek w niej poruszany. Krótko mówiąc, ta oto powieść Dumasa zawładnęła dogłębnie moją wyobraźnią i króluje w niej do tej pory jako najlepsza na świecie książka.
Istnieje jednak pewien szczegół, który nie dawał mi nigdy spokoju, odkąd tylko się o nim dowiedziałem. Mianowicie chodzi tutaj o kwestię kontynuacji wiekopomnego dzieła Aleksandra Dumasa. Słyszałem pogłoski o tym, iż napisał on dalszą część przygód słynnego hrabiego. Po długich oraz bardzo wnikliwych poszukiwaniach udało mi się w końcu odnaleźć wzmiankowaną książkę napisaną pod nazwiskiem wielkiego Dumasa, lecz spłodzoną przez zupełnie innego niż on autora. Co ciekawe, ów autor twierdził w przedmowie, że napisał tę książkę na podstawie zaginionych prywatnych notatek ojca trzech muszkieterów. No cóż... Pomyślałem sobie, że być może mówi on prawdę. Dlatego też właśnie nabyłem tę książkę i przeczytałem ją. Nosiła ona tytuł „Upadek hrabiego Monte Christo”. Już sam jej tytuł sprawił, że zacząłem mieć spore dreszcze niepokoju na całym ciele. Inny tytuł tej samej książki, czyli „Martwa ręka” bynajmniej nie poprawił mojego nastroju. Ale cóż, wziąłem się za czytanie tej książki. I jak się na pewno czytelnicy domyślają, mocno się na tej powieści zawiodłem.
Dlaczego, spyta ktoś? Otóż powieść ta bowiem zamieniła znakomitą i piękną powieść w prawdziwe piekło, a wręcz przerażający i ohydny thriller. W tej książce hrabia Monte Christo, pomimo tego, iż żeni się ze swoją ukochaną Hayde i ma z nią dziecko, nie może liczyć na spokój. Benedetto czai się na niego i jego bliskich. Za co? A za zniszczenie jego ojca - prokuratora de Villeforta, do którego ten podły chłopak zaczyna czuć dziwne przywiązanie emocjonalne. Z tego właśnie powodu kradnie on prawą dłoń martwego Villeforta z jego grobu i używając jej jako swego talizmanu rusza tropem hrabiego Monte Christo. Przekabaca też na swoją stronę bandytów Luigiego Vampy (jego samego posyłając podstępem na gilotynę), a także i Danglarsa (który jednak ginie podczas podróży), po czym przeprowadza swoją perfidną zemstę na panu de Monte Christo. Porywa jego synka i kradnie jego skarb. Na wskutek tych działań Hayde popełnia samobójstwo, a hrabia zostaje nędzarzem. Udaje mu się jednak pochwycić tego nędznika i oddać w ręce policji. Benedetto trafia na gilotynę, a sam hrabia przeżywa śmierć wiernego Bertuccia, by w końcu umrzeć na pogrzebie Mercedes. Syn hrabiego natomiast zostaje oddany na wychowanie Maksymiliana i Walentyny Morrelów, do których trafia również córka Eugenii Danglars - owoc gwałtu dokonanego na niej przez Luigiego Vampy. Niestety, Morrelowie oraz ich przybrane dzieci giną podczas morskiej katastrofy, w której ginie też Albert de Morcerf.
Tak oto, według tego autora, miały ponoć wyglądać dalsze losy szlachetnego hrabiego Monte Christo. Nie muszę wam chyba mówić, że mnie, jako wielkiemu miłośników przygód Edmunda Dantesa, w ogóle nie spodobało się takie właśnie zakończenie jego przygód. Oczywiste również wydaje się to, że nie uznałem takiej kontynuacji i nie potrafiłem uwierzyć w to, że sam Dumas przed śmiercią zostawił notatki o właśnie takiej treści. Zacząłem więc podzielać zdanie innych miłośników prozy wielkiego Dumasa ojca, którzy twierdzili, iż „Martwa ręka” nie powstała na podstawie żadnych notatek ojca trzech muszkieterów i jedynie ktoś chciał zrobić sobie sławę pisząc sequel tego wiekopomnego dzieła. Sequel, który jednak z „Hrabią Monte Christo” oraz samym Dumasem nie ma nic wspólnego. Brałem też oczywiście pod uwagę fakt, iż jednak to sam genialny i wielki Aleksander stworzył takie ohydne paskudztwo, jednak jakoś nie umiałem tego przyjąć jako rzecz oczywistą. Stwierdziłem ostatecznie, że jeśli nawet Aleksander Dumas w swoich przedśmiertnych notatkach stworzył takie... okrutne i po prostu żałosne coś, to musiał on chyba mocno sfiksować pod koniec życia.
W moich poszukiwaniach wszystkich dzieł literackich o naprawdę ogromnej wartości natrafiłem także na inną kontynuację „Hrabiego Monte Christo”, na książkę zatytułowaną „Pamiętniki hrabiego Monte Christo”. Powieść ta napisana została przez współczesnego mi autora, który to w przeciwieństwie do autora poprzedniej kontynuacji miał na tyle taktu, że nie kłamał on, iż wzorował się na jakichkolwiek notatkach. W powieści swojej Francois Taillender (tak się bowiem nazywa autora „Pamiętników hrabiego Monte Christo”) opisał podróż Alfonsa de Beauchamp do Afryki, gdzie spotyka on hrabiego oraz ożenionych ze sobą... Alberta i Hayde. Hrabia opowiada gościowi o swoim życiu, zaś Alfons spisuje to wszystko w formie pamiętnika, który zostaje uzupełniony wspomnieniami samej Hayde. Po tym wszystkim hrabia wyjeżdża w podróż po świecie. Alfons zaś spotyka się z Franzem d’Epinay i razem z nim dyskutuje na temat osobowości hrabiego. Sam hrabia natomiast podróżuje przeżywając przy tym różne przygody (np. wraz z Luigim Vampą walczy o połączenie się księstw włoskich). W końcu jednak, podczas wyprawy geograficznej na Kaukazie, biedaka dopada jego okrutne nemezis. Hrabia spotyka podczas swojej podróży Danglarsa, który wynajmuje bandytów, aby ci zastrzelili hrabiego. Rana otrzymana w owym zamachu jest niegroźna, lecz hrabia ją lekceważy. Wskutek czego nabawia się poważnej choroby i na wskutek tego umiera. Zostaje pochowany obok swojego ojca, zaś na jego pogrzebie zjawiają się jedynie Hayde, Albert, Jacopo i Alfons. Na chwilę również pojawia się tam Mercedes.
Powieść ta, jak się może czytelnik domyślać, zasmuciła mnie równie mocno co „Martwa ręka”. Oczywiście nie był to taki sam smutek, lecz był on również mocny. Jedyne, co mnie pocieszyło po lekturze tej książki, to fakt, iż ta wersja nie była tak straszna jak „Upadek hrabiego Monte Christo” i nie miała ona elementów horroru w sobie. Przy okazji pomogła mi ona spojrzeć na całą sprawę z innej perspektywy, lecz ta wersja także mnie nie zadowoliła. Wciąż bowiem pokazywała ona pesymistyczną wizję dalszych losów hrabiego, a to mi zdecydowanie nie odpowiadało. Nie mówiąc już o tym, że wprowadzała w losy bohaterów powieści „Hrabia Monte Christo” liczne zmiany, jak choćby takie jak wątek miłosny Alberta i Hayde. Dlatego moje poszukiwania nad dalszymi losami hrabiego ciągle trwały. I mimo tego, że wszystko wskazywało, że jest inaczej, to wciąż miałem nadzieję, że jednak istnieje jakaś optymistyczna wersja nowych przygód pana de Monte Christo. Wszelkie jednak moje poszukiwania w tym kierunku spełzły na niczym.
I kiedy już miałem porzucić wszelką nadzieję, niczym Dante przed bramami Piekła, dowiedziałem się, że u znajomego antykwariusza znajduje się rękopis niezwykle interesującego dzieła. Nosiło ono niezwykle (jak dla mnie) ciekawy tytuł „Odkryta karta, czyli wywiad z hrabią Monte Christo”. Miała ona zawierać relację z pierwszej ręki na temat wszystkich przygód Edmunda Dantesa. Przy okazji nie tylko dowodziła, że wydarzenia opisane przez Dumasa wydarzyły się naprawdę, ale również ukazywała dalsze losy hrabiego, które jednak wcale nie były takie smutne, jak je opisywali inni pisarze. Okazało się, że autor „Upadku hrabiego Monte Christo” i autor „Pamiętników hrabiego Monte Christo” zawarli w swoich dziełach sporo prawdy. Faktem bowiem było to, że Benedetto chciał się zemścić na hrabim Monte Christo oraz to, że sam hrabia walczył o niepodległość Włoch oraz przeżył zamach zorganizowany na niego przez Danglarsa. Prawda jednak była zupełnie inna, niż ci dwaj pisarze ją opisywali. Bowiem te wszystkie wydarzenia nie zakończyły się dla Dantesa tragicznie. Pisarze ci jedynie chcieli podnieść dramatyzm całej sytuacji lub też słyszeli jedynie pogłoski i plotki z drugiej ręki, które to w takim wypadku zwykle bywają ze sobą sprzeczne. Z tego też powodu nie napisali oni całej prawdy, fakty zaś zwyczajne przeinaczyli - celowo bądź też i nie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Pią 12:22, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 18, 19, 20  Następny
Strona 2 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin