Forum Forum serialu Zorro  Strona Główna Forum serialu Zorro
Forum fanów Zorro
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje powieści i opowiadania 2
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 13:02, 21 Sie 2020    Temat postu: Lapicz, mały szewczyk

Pojawiła się szczurza banda, a mnie się to skojarzyło z Pinokiem oszukanym przez lisa i jego kompanów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:17, 21 Sie 2020    Temat postu:

Mnie w sumie też. Podobieństwo jest duże Smile A przy okazji zauważ, że w bajkach, (tych starych, inspirowanych różnymi baśniami), gdzie są antropomorficzne zwierzęta, mamy często pewne schematy. Mianowicie lew jest silny i władczy, czasami też próżny i arogancki, lis jest cwaniaczkiem i raczej mataczem, żaby są nadęte i zbyt pewne siebie, króliczki są sympatyczne i słodkie, choć raczej niezbyt odważne, a szczury obrzydliwe i podłe. Potem w nowszych bajkach już zaczęto odchodzić od stereotypów, ale w tych starszych bajkach o charakterze baśniowym, a ta jest wyraźnie stworzona pod ten deseń, właśnie tak było. Zwierzęta miały takie cechy, jakie widzieli w nich ludzie. A ludzie potrafili polubić małe i urocze myszki, choć bywały zwykle szkodnikami, ale umieli je jednak polubić, ale szczura już raczej nikt w dawnych czasach nie lubił. Widziano w szczurach szkodniki roznoszące zarazę i dlatego w bajkach starego typu szczury to zwykle kanalie. Podobnie lisy - ludzie raczej do dzisiaj za nimi nie przepadają, zwłaszcza posiadacze kurników. Prócz tego lisy rzeczywiście wykazują się podstępem, aby zdobyć jedzenie, dlatego w bajkach starego typu są one cwaniaczkami i raczej takimi nędznymi niż sympatycznymi.

Wybacz, że się tak rozpisuję, ale historia Pinokia to też bajka moralizująca starego typu. Książka oryginalna o Lapiczu jest o ludziach, postacie są ludźmi, ale w bajce, na podstawie której jest moje opowiadanie, bohaterowie to antropomorficzne zwierzęta i wyraźnie tam inspirowali się bajkami starego typu, takiego baśniowego, dlatego zwierzęta dobrali idealnie. Myszki są sympatyczne i słodkie, szczury to kanalie, pieski są wierne itd. Podobnie mamy w "PINOKIU". No i mamy tak w pierwszych bajkach tego typu, czyli w bajkach Ezopa czy La Fontaine'a Smile

Wybacz mi moje głupie gadanie. Jestem politologiem i bibliofilem, kocham książki, zbieram wiedzę o literaturze, także i taką, jakie były popularne i kiedy, czym się typy literatury charakteryzowały itd. I nie mam za bardzo z kim o tym porozmawiać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 13:58, 21 Sie 2020    Temat postu: Lapicz, mały szewczyk

Chyba rozumiem.
Ja nie mam za bardzo z kim pogadać o Diego, a nie do końca się odnajduje w pisaniu postów typu hej u mnie gorąco, a jak tam u was ?
Można tak napisać raz, czy dwa, ale na dłuższą metę to dla mnie nudne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:21, 21 Sie 2020    Temat postu:

No właśnie. Mnie takie coś też nudzi na dłuższą metę. Z osobami ciekawymi, które mają ciekawe zainteresowania, mógłbym rozmawiać godzinami na tematy, które nas oboje interesują i tak mam właśnie z Tobą, droga koleżanko i cieszy mnie, że Ty również lubisz ze mną rozmawiać Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 14:36, 21 Sie 2020    Temat postu: Lapicz, mały szewczyk

Lubie pisać z sympatycznymi osobami i naprawdę lubię rozmawiać, ale o czymś konkretnym.
Bo nawet włączając się do rozmowy o pogodzie, czuję się czasami ignorowana na innych stronach, że gadają coś między sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:00, 21 Sie 2020    Temat postu:

Miło mi to słyszeć. Naprawdę bardzo mnie cieszy, że mogę tutaj przyjść i sobie porozmawiać na różne swoje ulubione tematy z kimś, kto nie tylko się nimi interesuje, ale jeszcze do tego umie w ciekawy sposób się wysławiać, jak przystało na osobę wykształconą i oczytaną i wrażliwą Smile Mam nadzieję, że bajka o Lapiczu Ci się podoba Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Pią 15:05, 21 Sie 2020    Temat postu: Lapicz, mały szewczyk

Tak, bo jej wcześniej nie znałam, nie kojarzyłam, dla mnie to zupełnie nowa przygoda.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:52, 22 Sie 2020    Temat postu:

Rozumiem i z tym większą przyjemnością będę przesyłał kolejnej jej fragmenty. Mam nadzieję, że ona Ci się naprawdę spodoba. Potem chcę przejść także do poważniejszej literatury, a tej jest trochę Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:54, 22 Sie 2020    Temat postu:

Rozdział VI - Nowi towarzysze podróży:
Motyl bardzo delikatnie usiadł na nosie Lapicza i w oto ten sposób zbudził on szewczyka ze snu. Chłopiec powoli otworzył oczy widząc, że jest już poranek. Zadowolony uśmiechnął się i zamierzał powrócić do krainy snów, kiedy nagle zauważył coś, co go zaniepokoiło. To był brak szczura, który wraz z nimi dzielił nocleg. Został po nim tylko niedopałek cygara.
- O nie! To niemożliwe! - zawołał przerażony Lapicz, biegając wokół mostu i rozglądając się dookoła siebie.
Nie musiał długo to robić, aby zrozumieć, co się stało.
- Moje buty! Nie ma moich butów! I to szczurzysko też zniknęło!
Następnie podbiegł do psa, zaczął go szarpać i zawołał:
- Bundasz! Bundasz! Obudź się wreszcie! Ktoś ukradł moje buty i nawet wiem, kto! Muszę koniecznie je odzyskać.
Bundasz powoli otworzył oczy, ziewnął, stanął na łapach, po czym zaczął powoli węszyć.
- Szukaj, Bundasz! Szukaj! - zawołał Lapicz - Musimy je znaleźć! Te buty nie należą do mnie. Muszę je przecież oddać majstrowi.
Myszka i pies powoli wędrowali przed siebie przez cały ranek aż do południa, ale niestety nie udało im się odnaleźć szczura, który ich okradł. Nie tracili jednak nadziei, że w końcu wpadną na jego trop, a wówczas już oni sobie z nim porozmawiają. Bundasz zapozna go bliżej ze swoimi kłami, jeśli nie zechce on im oddać butów Lapicza.
- Pomocy! Na pomoc! - rozległ się nagle jakiś skrzeczący głos, który wyrwał naszych podróżników z zamyślenia.
Lapicz rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, skąd też mogło dobiegać to wołanie. Szybko dostrzegł, iż tym miejscem jest znajdujący się niedaleko potok.
- Ratunku!
Szewczyk szybko pognał w kierunku, skąd dobiegł go krzyk i wtem zauważył wielki kawał drzewa służący za most pomiędzy jednym brzegiem potoku a drugim. Wyrastało z niego kilka niewielkich gałązek i jednej z nich trzymała się myszka płci żeńskiej o blond włosach i niebieskich oczach, z błękitną kokardą na głowie. Była ona aż po szyję zanurzona w wodzie i próbowała bezskutecznie wspiąć się na drzewo. Lapicz wskoczył szybko na ów prowizoryczny most, wyrzucił torbę na brzeg, po czym wyciągnął rękę w kierunku tonącej, wołając:
- Jeszcze chwilę! Szybko! Złap mnie za rękę!
- Nie mogę! - odpowiedziała mu dziewczynka.
- Musisz! Spróbuj, proszę!
Dziewuszka z trudem zdołała dosięgnąć łapki Lapicza, który zaczął wciągać ją na most. Niestety, myszka była zbyt ciężka i szewczyk nie zdołał wykonać swego zamiaru, a zamiast tego sam spadł do wody. Już po chwili oboje, trzymając się mocno za łapki opadli na dno potoku, ale... nie utonęli, gdyż ku swojemu wielkiemu zdumieniu okazało się, że bez trudu mogli w nim oddychać.
Lapicz był zdumiony tym wszystkim, ale przypomniał sobie, iż jego pierwsza opiekunka, pani Scowler opowiadała mu raz legendę o pewnym potomku, którego to woda jest ponoć magiczna i nie można w niej utonąć. Zawsze myślał, że to tylko bajki, ale jak widać, to jest właśnie ten potok.
- Legenda nie kłamała - pomyślał sobie - Ale gdzie jest ta mała?
Szybko spostrzegł, że uratowana przez niego dziewczynka znajduje się tuż obok niego i bardzo słodko się doń uśmiecha. Jeden widok jej uśmiechu sprawił, że serduszko Lapicza zabiło mocniej niż kiedykolwiek przedtem. Nie umiał sobie tego wyjaśnić, ale wiedział, że już bardzo lubi tę uroczo uśmiechającą się istotkę. Miał teraz okazję też się jej lepiej przyjrzeć i zauważył, że nosi ona błękitną sukienkę z bufiastymi rękawami, a jej nosek jest czerwony i bardzo uroczy. Gdzieś on już widział taki nos i takie oczy... Tylko gdzie?
Nie miał jednak czasu, aby się nad tym zastanawiać, ponieważ obok niego przepłynęła ryba, wyraźnie zaintrygowana obecnością dzieci. Lapicz uchylił przed nią maciejówki i uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Rybka odpowiedziała mu na to promiennym uśmiechem, po czym nagle zza wodorostów wypłynęło całe stado rybek, które zaczęło wesoło pływać wokół obu myszek. Do tego grupka ostryg dołączyła do nich, wykonując różne wygibasy. Lapicz oraz jego nowa znajoma wpatrywali się w to zaintrygowani i bardzo zachwyceni.
Nagle jednak rybki przerażone rzuciły się do ucieczki, a ostrygi zaryły się głęboko w mule. Lapicz zaczął wypatrywać wokół siebie czegoś, co mogło je wystraszyć i bardzo szybko pojął, co się stało. Przyczyną ucieczki wodnych stworzeń był wielki, stary sum płynący właśnie w ich stronę. Wyraźnie zamierzał on zjeść obie myszki na obiad. Przerażony Lapicz zrozumiał, że w walce z nim nie ma szans, więc musi uciekać. Złapał swoją towarzyszkę za łapkę i zaczął szybko płynąć z nią ku górze. Miał nadzieję, że wyskoczą oboje z wody i dosięgną mostu, po czym wespną się na niego. Niestety, chociaż wyskoczyli z wody, to jednak nie udało im się łapkami dosięgnąć drzewa, po czym siła grawitacji pociągnęła ich na dół, lecz zanim to się stało Lapicz dostrzegł stojącego na moście Bundasza, który próbował coś wywęszyć (prawdopodobnie swego przyjaciela).
- Bundasz! - krzyknął Lapicz i zaraz zniknął z dziewczynką (wciąż trzymającą się jego łapki) pod wodą.
Pies na szczęście zdołał go dostrzec, a także dostrzegł suma, który na chwilę wyskoczył z wody, po czym rzucił się w pościg za swym posiłkiem. Bundasz już wszystko zrozumiał. Zawarczał groźnie i skoczył na ratunek przyjacielowi. Nie zastanawiał się nad tym, jakim cudem może on oddychać pod wodą - teraz nie miało to dla niego najmniejszego znaczenia. Teraz musiał uratować Lapicza zanim będzie za późno.
Tymczasem dzielny szewczyk, trzymając wciąż mocno w swojej dłoni dłoń dziewczynki, płynął szybko przed siebie, żeby jakoś uciec goniącej ich rybie. Niestety, ta była coraz bliżej. Kłapnęła paszczą, ale chybiła. Kłapnęła jeszcze raz i tym razem obie myszki znalazły się w jej pysku. Bundasz, który dostrzegł suma i płynął tuż za nim, jęknął przerażony, ale nie stracił zimnej krwi. Wiedział, co musi zrobić. Dopłynął jak najbliżej suma i bez litości ugryzł go z całej siły w ogon. Sum z bólu otworzył paszczę i wypluł swoje ofiary, które szybko zaczęły płynąć przed siebie, próbując mu uciec. Musieli się spieszyć, ponieważ ich prześladowca jakoś wyswobodził ogon z zębów Bundasza, dał nim psu po pysku i zaczął jeszcze zacieklej gonić obie myszki.
Na całe szczęście Lapicz nie miał głowy tylko po to, aby nosić na niej czapkę. Dostrzegł on nagle leżący na dnie potoku wielki pniak z wyrastającą z niego małą gałęzią. Wiedział już, co musi zrobić. Wpłynął tam szybko z dziewczynką licząc na to, iż sum podąży za nimi. Miał rację - ryba pognała za nimi i... utknęła w pniaku, nie mogąc się już z niego wydostać, zaś obie myszki wyskoczyły z drzewa przez wystającą z niego gałązkę i popłynęły na górę. Nim się obejrzały, wyskoczyły one z wody i wylądowały na brzegu. Teraz były już bezpieczne. Zaraz za nimi z wody wynurzył się Bundasz cały i zdrowy. Lapicz odetchnął z ulgą, uśmiechnął się do psa, mówiąc:
- Dzięki, kudłaczku. Wierny z ciebie kompan.
Potem podał łapkę dziewczynce, aby mogła ona wstać. Ta oczywiście przyjęła jego dłoń, uśmiechnęła się lekko i powiedziała:
- Och, to była naprawdę ostatnia sekunda. Już myślałam, że ta ryba nas pożre. Wspaniale ją oszukałeś. Bardzo ci dziękuję.
Lapicz poczuł w tamtej chwili, że rozpływa się niczym masło pod wpływem tego jakże cudownego uśmiechu zdobiącego słodką buzię dziewczynki. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, usłyszał jakiś skrzeczący głos:
- Nie ma za co!
Był to ten sam głos, który zwabił go tutaj. Rozejrzał się dookoła i zauważył wówczas siedzącą na drzewie zieloną papugę z kolorowym ogonem. Jej głowę zdobiła niebieska, kapitańska czapka.
- Nie ma za co - rzekła ponownie papuga, kłaniając się Lapiczowi.
Dziewczynka zachichotała wesoło, widząc ten widok.
- To jest moja papuga, Perro. On zawsze jest taki krzykliwy.
Następnie myszka spojrzała w kierunku swojego wybawcy i rzekła, delikatnie przy tym dygając:
- A ja jestem Liza.
- Lapicz! - zawołał wesoło chłopiec - Wspaniały artysta i praktykant szewski od stóp do głów. Do usług, panienko.
To mówiąc uchylił on lekko swojej maciejówki, z której to wyskoczyły trzy małe żabki, co wywołało śmiech papugi.
- Dowcipniś - mruknął urażonym tonem Lapicz.
- Daj mu się pośmiać. On tego potrzebuje - powiedziała Liza - Wiesz, chyba sam Bóg cię tutaj przysłał. Gdybyś nie przechodził w pobliżu, to... Wolałam, ale nikt mnie nie słyszał.
- Ratunku! Na pomoc! Na pomoc! - zawołał Perro, zaczynając latać wokół myszek.
- Ja usłyszałem cię od razu - powiedział Lapicz.
Liza zachichotała, a papuga usiadła jej na głowie.
- To nie mnie usłyszałeś. To był głos mego przyjaciela, Perro.
- O rety! Powinienem się domyśleć - jęknął nieco zawstydzony Lapicz - To by dopiero było, gdyby taka miła dziewczynka miała tak skrzeczący głos.
To mówiąc wpatrywał się on w błękitne oczy uśmiechającej się doń Lizy czując, że jeszcze chwila i chyba całkowicie utonie w tych oczach. Nie wiedział, czemu tak się dzieje, jednak wiedział, że może się wpatrywać w te oczy całymi godzinami.
- Tenor! Tenor! - zaskrzeczał Perro z głowy Lizy.
Bundasz tymczasem zaczął wesoło machać łapami na prawo i lewo, żeby zwrócić na siebie uwagę. Nie lubił on bowiem pozostawać z dala od wydarzeń.
- To jest Bundasz, prawdziwy pies morski - przedstawił go Lapicz.
Kudłacz wesoło, jak na zawołanie zanurkował, po czym wyskoczył na brzeg.
- Witaj, Bundasz - zaskrzeczał Perro.
Pies tymczasem zaczął się otrzepywać z wody, ochlapując myszki i papugę, która to urażona odleciała z powrotem na drzewo.
- No, to teraz już jesteśmy wszyscy mokrzy - zachichotała Liza - Muszę ci podziękować za uratowanie z paszczy tej wielkiej ryby.
Bundasz wesoło polizał Lizę po twarzy.
- Chodźmy lepiej wszyscy na słońce - zaproponował Lapicz - Jeśli zaraz nie wyschniemy, to nam płetwy urosną.
Pomysł ten wszystkim przypadł do gustu, dlatego dwie myszki, papuga i pies ruszyły na słońce. Należy przy tym zauważyć, że Bundasz idąc tam trzymał w pysku czerwony tobołek w białe kropki, który należał do Lizy, a który on znalazł na brzegu.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale dalej już sama go poniosę - rzekła Liza, odbierając swój tobołek i głaszcząc psa po nosie - Pięknie dziękuję, Bundasz.
- Zasada: robię, co mogę! - zaskrzeczał Perro, siadając przy tym wesoło na głowie Bundasza (który bynajmniej nie był z tego faktu zadowolony).
- Musisz wiedzieć, że Perro występował kiedyś w cyrku i ja też - wyjaśniła Lapiczowi Liza.
- Niemożliwe - rzekł Lapicz.
- Ależ tak, ale pewnego dnia zachorowałam i wtedy dyrektor cyrku wyruszył dalej bez nas.
- Dlaczego mówisz „bez was“, skoro tylko ty zachorowałaś?
- Ponieważ Perro czuwał przy mnie przez cały czas i nie chciał mnie opuścić, dlatego dyrektor i jego zostawił. Potem zaś wyzdrowiałam i od tego czasu szukamy naszego cyrku. Przewędrowaliśmy już kawał drogi, ale wciąż nie trafiliśmy na jego trop.
- Może dalej pójdziemy razem? - zaproponował Lapicz.
- O tak! To cudowny pomysł! - zawołała radośnie Liza.
- Ja chętnie rozwinę transparent! - zaskrzeczał Perro.
- Tak, ja też, ale taniec bez muzyki nie sprawia mi żadnej przyjemności - rzekła smutno Liza.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał Lapicz.
- Dzisiaj rano ktoś ukradł mi pozytywkę.
- Ukradł?!
- Tak, niestety. Grała ona bardzo ładną melodię, przy której bardzo chętnie tańczyłam.
- Mnie też jakiś podły typ ukradł buty, ale nie przejmuj się. Odzyskamy wszystko. I twoją pozytywkę i moje buty.
- Zarozumialec! Chwalipięta! - zaskrzeczał złośliwie Perro, ale umilkł, kiedy to oburzony jego zachowaniem Bundasz złapał go mocno swoimi uszami, po czym związał go nimi i zakneblował.
- Co za bezczelny dziób! - zawołał Lapicz urażonym tonem - Jak ty znosisz tego komicznego ptaka?!
Liza posmutniała bardzo, słysząc te słowa, ponieważ było jej nieco wstyd za zachowanie papugi, lecz zdążyła już przywyknąć do jego zachowania i miała nadzieję, że Lapicz także to zrobi, dlatego powiedziała:
- Tylko on mi pozostał.
Lapicz pokiwał głową ze zrozumieniem, zaś jego złość na papugę przeszła.
- Chodź, nie smuć się! - zawołał przyjaźnie - Będziemy razem, dopóki nie odnajdziemy twojego cyrku. Ja też nie lubię wędrować samotnie.
Liza uśmiechnęła się do niego czule, a Lapicz ponownie poczuł, jak jego serce zaczyna mocniej bić, a prócz tego rozgrzewa je od środka jakiś taki dziwny płomień, którego znaczenia jeszcze nie rozumiał, ale który sprawiał mu wielką przyjemność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Sob 0:54, 22 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Sob 7:48, 22 Sie 2020    Temat postu: Rozdział VI - Nowi towarzysze podróży:

Sympatyczne opowiadanie, nowi przyjaciele i chyba pierwsza miłość na horyzoncie się pojawiła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:01, 23 Sie 2020    Temat postu:

Osobiście uwielbiam tę bajkę i dlatego z przyjemnością przerobiłem ją na opowiadanie. A relacje Lisy i Lapicza po prostu są przesłodkie. Pasujące idealnie do dwójki zakochanych dzieci Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:38, 23 Sie 2020    Temat postu:

Rozdział VII - Czworo to już kompania:
Lapicz, Liza, Bundasz i Perro powoli szli przed siebie, nie spiesząc się w ogóle. Czuli, że jest im bardzo przyjemnie razem, we czwórkę i prawdę mówiąc, mogliby spędzić tak ze sobą już resztę życia. Po prostu wędrując przed siebie bez jakiegoś większego celu, byleby tylko przebywać w swoim towarzystwie. Choć uczciwie należy tutaj przyznać, że nie każdy był w tej kompanii zadowolony z nowego towarzystwa. Zwłaszcza Bundasz, który choć z miejsca polubił Lizę, to jednak jej papuga wyraźnie działała mu na nerwy swoim skrzekliwym głosem oraz wykrzykiwaniem różnych słów, jak również siadaniem mu na głowie i śmianiem się z przechwałek Lapicza, który chcąc zaimponować Lizie mówił ciągle, co zrobi temu złodziejowi jej pozytywki, gdy już go dostanie w swoje ręce. Liza oczywiście nie zwracała uwagi na to, iż szewczyk po prostu się przechwala, aby zrobić na niej dobre wrażenie. Patrzyła na niego z zachwytem w oczach czując, jak jej serduszko mocniej bije w piersi i to od pierwszej chwili, gdy go tylko zobaczyła. Wiedziała dobrze, co do niego czuje i czuła, iż on czuje do niej to samo. Nie miała pojęcia, skąd to wie. Po prostu wiedziała.
Nasi wędrowcy szli sobie tak powoli przez pewien czas, aż powoli zaczął nadchodzić wieczór, a oni sami poczuli, że są zmęczeni i trochę głodni. Lapicz miał trochę zapasów od Marka i jego mamy, więc podzielił się nimi z kompanami, ale mimo wszystko było tego wszystkiego bardzo mało, a ich głód tylko chwilowo został zaspokojony.
- Trzeba nam znaleźć jakiś dobry nocleg - powiedział Lapicz - Inaczej znowu będziemy spać pod gołym niebem.
- Lepiej tego nie róbmy - rzekła Liza, lekko drżąc ze strachu na samą myśl o tym - Jeszcze znowu nas ktoś okradnie i co wtedy?
- Kradziej! Kradzież! - wrzeszczał Perro, latając nad głowami dzieci.
- Racja... Ale spokojnie... Widzisz tę wioskę naprzeciwko nas? - to mówiąc Lapicz wskazał wyżej wymienione miejsce palcem - To już bardzo blisko. Tam nas przenocują. A na jedzenie sobie zapracujemy. Nie będzie nam tam źle.
- Z tobą na pewno nie, Lapicz - uśmiechnęła się Liza, łapiąc chłopca pod ramię i lekko się do niego tuląc.
Lapicz zarumienił się, a Perro skrzeczał ze śmiechu, ku wielkiej irytacji szewczyka, który miał ochotę rzucić w niego kamieniem, ale powstrzymał się ze względu na Lizę.
Powoli dotarli do wioski, ale nie zastali w niej wielu mieszkańców, głównie kobiety pracujące przed domami. Jedną z nich była pani szop w średnim wieku, ubrana w czarną spódnicę, białą koszulę, różowy fartuch i czarną chustę, która rąbała drewno na opał. Jej praca musiała być dla niej naprawdę męcząca, ponieważ co chwila ocierała pot z czoła i delikatnie przy tym jęczała.
- Ach, co za harówka! - mówiła sama do siebie, próbując jakoś rozbić na kawałki wielki kloc drzewa - Sama chyba nigdy tego nie skończę.
- Wygląda na to, że potrzebuje pani pomocy - rzekł Lapicz, podchodząc do niej.
Pani szop uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, ponownie ocierając sobie ręką pot z czoła.
- Masz rację, chłopcze. Mój syn Melvin, już od kilku dni nie wraca do domu, a ja sama nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić.
Oczywiście Lapicz i Liza oraz ich przyjaciele nie wiedzieli, że Melvin to pomagier Szczurzego Pazura, podłego złodzieja, który ich okradł. Gdyby tylko o tym wiedzieli, to pewnie mieliby tej zacnej kobiecinie coś niecoś do powiedzenia o jej synku. Jednakże nic na ten temat nie wiedzieli, chociaż być może, gdyby to wiedzieli, to i tak by nie puścili pary z ust, aby nie ranić uczuć kobieciny.
Tak czy inaczej nie mieli o tym zielonego pojęcia, a ciężka praca, której to się poddawała pani szop bardzo ich wzruszyła.
- Wspaniale! - zawołała Liza - To znaczy, że przyszliśmy w samą porę! Jazda, chłopcy! Do roboty!
Lapiczowi niezbyt się spodobało to, że Liza jako jedyna dziewczynka w ich kompanii tak się rządzi, ale z drugiej strony i tak chciał pomóc pani szop, więc postanowił obrócić rozkazy przyjaciółki w żart i rzekł:
- Ona ma chyba nas na myśli. No chodź, Bundasz! Załatwimy to.
Już po chwili Lapicz zawzięcie rąbał na połówki kawałki drewna podawane mu przez Bundasza. Psu roboty nie ułatwiał Perro siedzący mu na głowie i wciąż komenderujący.
- I raz! I dwa! I raz! I dwa! - skrzeczał - Szybciej, Bundasz! Szybciej!
Pies miał już serdecznie dosyć tej papugi i gdyby nie Liza, to z wielką chęcią by pokazał temu ptaszysku, co to znaczy drażnić go. Jednak obecność uroczej dziewczynki sprawiła, że stary kudłacz cierpiał w milczeniu, podobnie jak i Lapicz, którego skrzek papugi również nieźle drażnił.
- Och, jesteście wspaniali! - zawołała pani szop pełnym zachwytu głosem - Tylko uważajcie na siekierę! Nie skaleczcie się!
Lapicz tymczasem dalej rąbał jak leci kawałki drzewa podawane mu przez Bundasza, który był teraz jeszcze bardziej poirytowany, ponieważ Perro złapał kilka lecących w powietrzu kawałków drzewa i zrzucił je złośliwie psu na głowę, zaśmiewając się przy tym do rozpuku. Och, jak bardzo Bundasz miał teraz ochotę go naznaczyć swoimi zębami. Bardzo tego chciał i gdyby nie Liza, to taki los by spotkał papugę.
Sama zaś Liza siedziała obok i śmiała się wesoło z całej tej sytuacji.
- Bundasz, nie rób takiej głupiej miny!
Jej śmiech w końcu rozdrażnił Lapicza, który popatrzył na Lizę, potem zaś wskazał na Bundasza i rzekł:
- To nie w porządku! On jeden tylko mi pomaga!
- No, już dobrze, ja też wam pomogę! - zaoferowała się Liza - Pójdę do domu i rozpalę w piecu!
To mówiąc wzięła od Bundasza kilka kawałków drzewa i pobiegła z nimi do domu pani szop.
- Och, nie wiem, co ja bym bez was zrobiła! - jęknęła załamanym głosem kobiecina.
Lapicz dalej rąbał drzewo, ocierając co jakiś czas pot z czoła.
- No, w piecu już płonie wesoły ogień! - zawołała Liza, wybierając z domu - A co robi Perro, to leniwe stworzenie?
- Pomagam w pracy - zaśmiał się wesoło Perro, latając wciąż wokół Bundasza i drażniąc go jeszcze mocniej.
Pies jednak szczeknął groźnie, próbując go dosięgnąć. Nie udało mu się to, lecz wskutek owego szczeku poleciał do koryta z wody i tym razem to Bundasz miał powód do śmiechu.
- Bardzo śmieszne - zaskrzeczał Perro, wypluwając strumień wody z dzioba.
- No, robota już skończona - powiedziała radośnie pani szop, po czym nagle posmutniała - Aż mi strasznie głupio, że nie mam wam czym zapłacić. Nawet jedzenia mam niewiele. Mój syn Melvin jeszcze nie powrócił, a ja muszę żyć z tego, co zarobię pomagając sąsiadom. Ale spokojnie. Podzielę się z wami tym, co mam.
Lapicz i Liza jednak uznali, iż nie byłoby to zbyt szlachetne zabierać biednej kobiecinie to, co miała tylko dlatego, że sami byli głodni. Dlatego też powiedzieli, że nic nie szkodzi i może farmerzy się z nimi podzielą.
- A właśnie, gdzie oni są? - spytał Lapicz.
- Zaraz powinni wrócić - odpowiedziała mu pani szop - Jak usłyszycie wesołą pieśń, to będziecie wiedzieli, że wrócili. Oho! Chyba już wracają. Słyszycie?
Dzieci nadstawiły uszu i rzeczywiście usłyszeli oni wesołą rozmowę, której dźwięk zbliżał się właśnie do domu pani szop. Jednocześnie również dostrzegli zmierzających polną drogą w kierunku wioski farmerów, którzy to wyraźnie byli bardzo zadowoleni, że skończyli już swoją pracę.
- Och, jak lekko robi mi się na sercu, gdy świerszcze cykają! - zawołał jeden z nich, wysoki i barczysty niedźwiedź - Zaśpiewajmy coś!
Chwilę później farmerzy zaczęli śpiewać:

My, farmerzy - przyjaciele!
Pracujemy cały dzień!
Napełniamy beczki, kufle!
Cieszy nas słoneczny dzień!

My, farmerzy - przyjaciele!
Pracujemy, żeby cieszyć się!
By pogodnie śpiewać wiecznie
Wszyscy razem ruszmy w tan!

Tu, w czasie pracy wszyscy zmęczeni są!
A potem przy jedzeniu radują się!
Przyjaźń łączy nas, a więc bawmy się!
My, farmerzy! Hej!

My, farmerzy - przyjaciele!
Życie nasze piękne jest!


Gdy farmerzy wkroczyli do wioski, kobiety witały ich radośnie wraz z dziećmi, a prócz tego niektóre śmiały się szczęśliwe, inne z kolei klaskały, zaś jeszcze inne dołączyły do śpiewu. Nieco później kobiety uszykowały wielki stół, przy którym to farmerzy pracujący na polu dzień po dniu mieli zjeść sutą kolację uszykowaną przez ich żony, siostry oraz krewne. Kobiety zjadły swój posiłek wcześniej, więc teraz mężczyźni jedli go sami, a ich towarzyszki życia dolewały im mleka, piwa i wina.
- Teraz, po dobrze wykonanej pracy, zadbajmy o nasze żołądki - rzekł farmer niedźwiedź z uśmiechem na twarzy - Jedzcie z apetytem, przyjaciele. Na zdrowie!
- Na zdrowie! - zawołali radośnie farmerzy, wznosząc toast każdy na cześć wszystkich pozostałych.
Lapicz z Lizą, Bundaszem i Perro powoli podeszli do ogrodu, w którym to odbywała się uczta, po czym Lapicz z Lizą stanęli na ławce, żeby móc lepiej zobaczyć, co się tam dzieje. Widok uczty jednak przypomniał im dobitnie, że sami są bardzo głodni.
- Ech... Jak to widzę, to aż w brzuchu mi burczy, jakby kot chrapał - rzekł Lapicz do Lizy.
Dziewczynka uśmiechnęła się delikatnie i powiedziała:
- Wiesz... Mam pomysł, jak zdobyć coś do jedzenia.
- Piraci! Bierzmy, co się da! - zawołał Perro.
Liza spojrzała na niego karcąco.
- O nie, Perro! - zawołała - Nic z tych rzeczy! Żadnych takich! My nigdy nie kradniemy! Na jedzenie zarobimy uczciwie!
- Ale w jaki sposób? - spytał Lapicz.
Liza zeskoczyła z ławki i powiedziała wesoło:
- Zobaczysz. Zaczekaj tu chwilę.
Lapicz także zeskoczył z ławki i uważnie przyglądał się dziewczynce, jak ta szepcze coś na ucho Bundaszowi, po czym wraz z nim i Perro rusza w kierunku najbliższej stodoły.
- Jaka ona tajemnicza. Ciekawe, co wymyśliła - powiedział zaintrygowany tym wszystkim Lapicz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Nie 0:40, 23 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZORINA13
Administrator



Dołączył: 20 Wrz 2018
Posty: 11432
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z peublo Los Angeles

PostWysłany: Nie 7:13, 23 Sie 2020    Temat postu: Lapicz, mały szewczyk

Obawiam się, że biedne dzieci trafiły z deszczu pod rynnę, tylko jeszcze o tym nie wiedzą.
Ciekawe jak to dalej rozwiążesz, jeśli syn tej miłej pani jest związany ze szczurzą bandą ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:55, 23 Sie 2020    Temat postu:

Wkrótce się tego dowiesz. Jak widzę, moja opowieść Cię wciągnęła i bardzo mnie to cieszy. Oby tak dalej. Kolejne rozdziały odpowiedzą Ci na Twoje pytania Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kronikarz56
Gubernator



Dołączył: 02 Sie 2020
Posty: 10804
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 3:29, 24 Sie 2020    Temat postu:

Rozdział VIII - Genialny występ Lizy:
Kobiety podawały farmerom jedzenie oraz nalewały im napoje, a ich mężowie uśmiechali się do nich przyjaźnie, dziękując im za to, co robią. Nagle to wszystko przerwał wesoły dźwięk trąbki. Wszyscy szybko odwrócili się i spojrzeli w stronę najbliższej stodoły, z której doleciała ich ta gra. Wówczas zauważyli, jak drzwi tego pomieszczenia otwierają się i ze środka wychodzi Bundasz z przywiązanymi do jego ciała wózka pełnego kwiatów, który pies ciągnął bardzo zadowolony. Na jego głowie siedział Perro, grający na trąbce.
Lapicz również uważnie to wszystko obserwował.
- A gdzie jest Liza? - zapytał sam siebie bardzo zaintrygowany tym widokiem.
Ciekawiło go, co jego przyjaciółka zaplanowała i obserwował uważnie to, co robili pies i papuga.
Tymczasem Bundasz oraz Perro powoli zbliżyli się do farmerów, po czym drugi z nich zakończył grę na trąbce i zawołał głośno:
- Panie i panowie! Kochane dzieci! Oto najwspanialsza akrobatka na świecie, panna Liza!
To mówiąc wskazał on skrzydłami na wózek pełen kwiatów, z którego nagle wyskoczyła Liza ubrana w żółtą, trykotową sukienkę, służącą jej do występów. Lapicz uśmiechnął się radośnie, widząc ją w tej kreacji i czuł, że dziewczynka jeszcze bardziej mu się w niej podoba.
Farmerzy także byli pod wrażeniem, ponieważ wszyscy zaczęli się wpatrywać w Lizę, która zeskoczyła z wózka i wykonała przed nimi kilka radosnych figur tanecznych. Gdy jej wzrok spotkał się nagle ze wzrokiem Lapicza, to uśmiechnęła się do niego radośnie, a on poczuł, że właśnie spłonął rumieńcem, choć nie umiał wyjaśnić sobie, dlaczego.
Publiczności spodobał się występ i zaczęła bardzo radośnie go oklaskiwać, czekając na jego dalszy ciąg. Perro tymczasem szepnął coś Bundaszowi na ucho, a ten przyniósł ze stodoły linę, której jeden koniec przywiązał do jednego drzewa, a potem podbiegł do drugiego drzewa, na którym siedział Perro, zachęcający go do działania, mówiąc:
- Dalej! Dalej!
Bundasz podbiegł do drzewa i rzucił papudze koniec liny, zaś ta bez trudu zawiązała go na gałęzi.
- Brawo, Bundasz! - zawołała radośnie Liza, klaszcząc w dłonie.
Potem podbiegła do psa, który wesoło podsadził ją i lekko podrzucił w górę. Dziewczynka sprawnie i zwinnie wylądowała na linie, która tylko delikatnie zakołysała się pod jej ciężarem. Liza zachichotała radośnie, gdyż bardzo lubiła robić to, co teraz robi, po czym zaczęła wesoło skakać po linie, chodzić po niej oraz wykonywać różne cyrkowe akrobacje, które to wręcz zachwycały farmerów i ich rodziny.
- Och! Jaka ona odważna! - powiedział Lapicz głosem pełnym podziwu dla przyjaciółki - Tańczy bez siatki chroniącej od upadku na ziemię.
Na linie wylądował nagle Perro, który zaczął radośnie tańczyć z Lizą, również będąc przy tym bardzo zadowolony. Widać było, że jemu również brakowało możliwości popisywania się przed wielką publicznością. Choć co prawda, teraz nie mieli typowej dla siebie publiki, to jednak z zachwytem patrzyła ona na wcześniej im nieznane występy.
Tymczasem Liza podskoczyła lekko w górę i wylądowała bardzo zwinnie na skrzydłach Perro, który złapał ją tak, jak zwykle to czynił podczas ich poprzednich występów w cyrku. Nagle jednak Liza zachwiała się, jakby straciła równowagę, a Perro z trudem zaczął ją utrzymywać w swoich skrzydłach. Wyglądało na to, że dziewczynka zaraz spadnie na ziemię. Lapicz bardzo się przestraszył, kiedy to zobaczył.
- Nie bój się, Lizo! Już biegnę! - zawołał, po czym biegiem znalazł się na miejscu tuż pod liną.
Bundasz, którego także bardzo zaniepokoiła utrata równowagi przez Lizę, zaczął wraz z Lapiczem biegać pod liną, aby w razie czego złapać dziewczynkę, jeśli ta spadnie. Mysz i pies biegali w te i we wte, próbując zapobiec tragedii, aż w końcu wpadli na siebie nawzajem, przewracając się na ziemię, co wywołało śmiech u farmerów, którzy uznali to wszystko za część przedstawienia.
Liza tymczasem odzyskała jakoś równowagę i śmiejąc się radośnie dalej wykonywała swoje sztuczki, oczywiście w towarzystwie wiernego Perro. Potem oboje zwinnie zeskoczyli na ziemię, wykonując przy tym zgrabne szpagaty.
Farmerzy klaskali zachwyceni, gdy przedstawienie dobiegło końca. Byli pod jego wielkim wrażeniem. Również Lapicz nie ukrywał swojego podziwu dla Lizy, zaś Bundasz podbiegł do dziewczynki i celowo kopnął jedną łapą Perro, przez co ten wylądował w misce z polewką farmera niedźwiedzia, zaśmiewającego się z tego wszystkiego. Bundasz szczeknął zadowolony i zaczął sam składać pokłony publiczności, ciesząc się przy tym, że dokuczająca mu papuga jest teraz cała w zupie.
Perro jednak nie przejął się tym wszystkim. Szybko stanął na równe nogi, po czym uchylił czapkę przed niedźwiedziem i zaskrzeczał:
- Koniec przedstawienia!
Farmerzy zaczęli bardzo głośno klaskać na znak swego podziwu dla młodych artystów, których występ bardzo ich zachwycił.
- Brawo! Brawo! - wołał farmer niedźwiedź - Byliście wspaniali. A teraz na pewno przyda się wam coś na wzmocnienie! Siadajcie zatem! Zasłużyliście sobie na ciepły posiłek!
Jego żona stwierdziła to samo, podobnie jak wszyscy inni farmerzy. Dlatego też bez wahania podzielili się oni swoim posiłkiem z dziećmi i ich towarzyszami. Ponieważ jednak przy stole nie było dość miejsca, to Lapicz z Lizą, Bundaszem i Perro usiedli wygodnie przy wielkiej beczce, na której kilka kobiet postawiło im jedzenie. Gdy już zjedli swoją porcję, to zaraz podały im kolejne danie i kolejne i jeszcze jedno. Ostatnim daniem była przepyszna kasza ze skwarkami, którą dzieci z psem oraz papugą zajadali łyżkami raz za razem, aż im się uszy trzęsły.
- Wiesz, Liza, jestem mile zaskoczony - powiedział wesoło Lapicz - Sądziłem, że za twój występ dostaniemy tylko skromny posiłek, a tu proszę. Jemy teraz tak sutą strawę. Jesteś po prostu genialna.
- Nie, ja jestem tylko dobra - uśmiechnęła się do niego Liza - Po prostu miałam dobrą publiczność.
- Dobra publika... Dobre jedzonko! - stwierdził Perro.
- Trudno, żebyśmy nie docenili tak wspaniałych artystów - rzekł na to jeden z farmerów, młody bóbr - Zwłaszcza, że mało mamy tutaj takich atrakcji.
- Hej, Lapicz! Powiedz mi, proszę, jeśli jesteś praktykantem szewskim, to dlaczego chodzisz bez butów? - zapytał farmer niedźwiedź.
Lapicz posmutniał, gdy usłyszał to pytanie. Wspomnienie dokonanej na nim nie tak dawno kradzieży nie było dla niego miłe, jednak postanowił odpowiedzieć na zadane mu pytanie.
- Powiem wam... Miałem niedawno najpiękniejsze buty na świecie, lecz mi je skradziono, ale spokojnie! Odnajdę je, a później zwrócę mojemu majstrowi!
Farmerzy byli wyraźnie bardzo przejęci tym, co powiedział im Lapicz. Na ich twarzach malowało się przerażenie pomieszane ze współczuciem.
- A mnie wczoraj wieczorem ktoś ukradł błękitną marynarkę - rzekł farmer, który był starszym kotem z wielkimi, siwymi wąsami.
- A ja nie mogę odżałować mojej beczułki pełnej miodu - powiedział farmer niedźwiedź.
- Złota moneta mojej babci też zginęła - dodał farmer dodo.
- Ja zaś miałem nowiutką siekierę i łopatę! I one też zniknęły bez śladu! - zauważył farmer królik.
- Zaraz, zaraz! - zawołał Lapicz, podbiegając do nich - Przecież to nie może być przypadek!
- Ahoj, piraci! - zaskrzeczał Perro, latając wokół Bundasza.
- Macie może jakieś podejrzenia? - spytał Lapicz.
- No wiesz... Można by tak powiedzieć, ale nie mamy jeszcze pewności - odpowiedział farmer dodo.
- No, wystarczy. To może poczekać do jutra! - urwał tę dyskusję farmer niedźwiedź - Wszyscy mamy ciężki dzień za sobą. Chodźmy lepiej spać. Jest już późno, a noc jest krótka.
Była to prawda, ponieważ słońce już dawno zdążyło zajść za horyzont, zaś księżyc dumnie ukazał się na niebie. Farmerzy przyznali rację swojemu koledze, więc zaczęli wstawać od stołów i życzyć sobie nawzajem dobrej nocy. Już po chwili prawie farmerzy wrócili do swoich domów, gdzie udali się na spoczynek. Został tylko farmer niedźwiedź i jego żona.
- Dobranoc - rzekł do ostatniego z przyjaciół, po czym zwrócił się do Lapicz, Lizy, Bundasza i Perro - A wy najlepiej prześpicie się na świeżym sianku. Tu, w mojej stodole.
- To doprawdy miło z waszej strony - powiedział wzruszony Lapicz - Dziękujemy. Dobranoc.
- Miłych snów - dodała Liza.
Dzieci poszły do stodoły i wybrały sobie miejsca do spania. Bundasz zasnął tuż pod drzwiami budynku, aby czuwać nad swymi przyjaciółmi i aby nikt nie zakłócił ich snu, a Perro wygodnie usadowił się na drabinie opartej o ścianę stodoły. Lapicz zaś oparł się wygodnie o ścianę budynku i wpatrywał się w Lizę w jej błękitnej sukience, która to wygodnie ze swoim tobołkiem (w którym miała zapakowany swój trykotowy strój do występów cyrkowych) wygodnie ulokowała się na sianie i spała sobie słodko. Lekko się przy tym uśmiechnął i poczuł, jak serce mu bardzo mocniej bije. Wiedział, że dla tej dziewczynki jest gotów na wszystko, byleby tylko uczynić ją szczęśliwą.
- Mój Lapicz - szepnęła Liza przez sen.
- Mój... Powiedziała „mój“ - uśmiechnął się zadowolony chłopiec - Może... Może czuje do mnie to samo, co ja do niej?
Z taką oto myślą powoli spojrzał w niebo i wpatrywał się w gwiazdy. Potem zamknął oczy i nagle przypomniał sobie pewną piosenkę, którą to niegdyś śpiewała mu przed snem pani Scowler. Jak ona szła? Ach tak! Już sobie przypomniał.

Weź mnie dzisiaj z sobą, proszę, wprost do gwiazd!
Tam, gdzie żadnych trosk już nie zna świat.
Mocno trzymaj mnie za rękę w słodkim śnie.
Szczęście zawsze będzie tam.

Lecąc pod gwiazdami poczujesz w sercu moc.
A pod nami ziemia trudna tak.
Poszukamy miejsca, w którym szczęście jest.
Zawsze będę trzymać twoją dłoń! Twoją dłoń!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kronikarz56 dnia Pon 3:30, 24 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum serialu Zorro Strona Główna -> fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin